ptaka strasznego zabito wielkości i piór jako łabędź, nosa długości blisko łokcia, wole alias podgarle jako pęcherz, w które gardło lazło wody dobrej miary półtora garnca.
10^go^ ubito mi niedźwiedzia, sarn cztery. Item sarn dwie przyniesiono.
10^go^ jeździłem na szpacjer z jejmością oglądać pustynie dóbr tyszkiewiczowskich, to jest Bystrzyka, miejsca pięknego, Machnówki zamku murowanego, Żyżelewa, Białopola miejsca swobody i sposobnego do fortecy. Kilka dni bawiłem się objeżdżając desertam arabiam. W dzień Bożego Wstąpienia o zachodzie słońca, w dzikich polach spotkałem się z niedźwiedziem bardzo wielkim, którego samotrzeć na koniach goniąc, bez strzelania spisami alias dzidami zabiliśmy; szczwacza mego Stawińskiego
ptaka strasznego zabito wielkości i piór jako łabędź, nosa długości blisko łokcia, wole alias podgarle jako pęcherz, w które gardło lazło wody dobréj miary półtora garnca.
10^go^ ubito mi niedźwiedzia, sarn cztery. Item sarn dwie przyniesiono.
10^go^ jeździłem na szpacyer z jejmością oglądać pustynie dóbr tyszkiewiczowskich, to jest Bystrzyka, miejsca pięknego, Machnówki zamku murowanego, Żyżelewa, Białopola miejsca swobody i sposobnego do fortecy. Kilka dni bawiłem się objeżdżając desertam arabiam. W dzień Bożego Wstąpienia o zachodzie słońca, w dzikich polach spotkałem się z niedźwiedziem bardzo wielkim, którego samotrzeć na koniach goniąc, bez strzelania spisami alias dzidami zabiliśmy; szczwacza mego Stawińskiego
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 75
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
od Zatora mil 3. Do Pszczyny, kędym od podkomorzego tamtego miał sobie przysłane żywe ryby, mil 2. Do Mizerowa mila. 10^go^. Do Wodzisławia górami mil 3, ale jest całe 4. Do wsi oo. jezuitów mil 4. Zamek na górze piękny.
11^go^. Do Opawy, miasta śląskiego pięknego, gdziem trafił na wyprowadzenie króla z kurkiem, mil 3 lekkich i dobrej drogi.
12go. Do Dworców, miasteczka małego ale porządnego, mil 4 górami bardzo wielkiemi. Tum wieczerzę zjadł zbyt apasto, dla tegom też dobrze zapłacił.
13^go^. Do Ołomuńca górzystej i bardzo złej drogi mil 4, miasto wielkie i
od Zatora mil 3. Do Pszczyny, kędym od podkomorzego tamtego miał sobie przysłane żywe ryby, mil 2. Do Mizerowa mila. 10^go^. Do Wodzisławia górami mil 3, ale jest całe 4. Do wsi oo. jezuitów mil 4. Zamek na górze piękny.
11^go^. Do Opawy, miasta szląskiego pięknego, gdziem trafił na wyprowadzenie króla z kurkiem, mil 3 lekkich i dobréj drogi.
12go. Do Dworców, miasteczka małego ale porządnego, mil 4 górami bardzo wielkiemi. Tum wieczerzę zjadł zbyt apasto, dla tegom téż dobrze zapłacił.
13^go^. Do Ołomuńca górzystéj i bardzo złéj drogi mil 4, miasto wielkie i
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 77
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
gładkie nogi wyrastają, Ani wielkich goleni, ani wysokiego Kuta, ani kosmate, ni rogu skąpego Brzucha nie znać, tylko się trochę u hrubego Moszna zawiesił, uda zaś podkasałego. A krzyż i grzbiet tak płaski, że choć czasem w ciele Nie był, przecię położyć na nim się mógł śmiele. Zgoła cokolwiek innym pięknego zdarzyło Przyrodzenie, to wszytko w jednym widzieć było. Chodziwy, gładki, rączy, obrotny, szłapisty, Pracowity, powolny i nienarowisty, Wesoły i stateczny, rzeźwy, natarczywy, Nog pewnych, gęby dobrej, czuły, nielękliwy.
Z. miał na prawym udzie, znaczne z wypalenia, Czy dlatego, że panu
gładkie nogi wyrastają, Ani wielkich goleni, ani wysokiego Kuta, ani kosmate, ni rogu skąpego Brzucha nie znać, tylko się trochę u hrubego Moszna zawiesił, uda zaś podkasałego. A krzyż i grzbiet tak płaski, że choć czasem w ciele Nie był, przecię położyć na nim się mogł śmiele. Zgoła cokolwiek innym pięknego zdarzyło Przyrodzenie, to wszytko w jednym widzieć było. Chodziwy, gładki, rączy, obrotny, szłapisty, Pracowity, powolny i nienarowisty, Wesoły i stateczny, rzeźwy, natarczywy, Nog pewnych, gęby dobrej, czuły, nielękliwy.
Z. miał na prawym udzie, znaczne z wypalenia, Czy dlatego, że panu
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 454
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Odbieżanej wziął Bakchus i który ogniami Nowymi błysnął, siadszy w jeden rząd z gwiazdami. W kasolety zaś srebrne, w święte kadzielnice Nałupaj z tego drzewa pachniącej żywice, W którym zamknięta Mirra wstydliwej kradzieży Płacze, że po niej jedna łza za drugą bieży; I z kadzilnego drzewa, które swą przykryło Skórą, co snadź pięknego w Leukotojej było. Na świece pogrzebowe zażyj wosku, w który Dedalus lepił skrzydła, ulatując pióry; I pochodnie tej, z którą syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj z mojej rady te konie do wozu: Wprzód Pyrois ognisty, Eous błyszczący, Eton rozpalony
Odbieżanej wziął Bakchus i który ogniami Nowymi błysnął, siadszy w jeden rząd z gwiazdami. W kasolety zaś srebrne, w święte kadzielnice Nałupaj z tego drzewa pachniącej żywice, W którym zamknięta Mirra wstydliwej kradzieży Płacze, że po niej jedna łza za drugą bieży; I z kadzilnego drzewa, które swą przykryło Skórą, co snadź pięknego w Leukotojej było. Na świece pogrzebowe zażyj wosku, w który Dedalus lepił skrzydła, ulatując pióry; I pochodnie tej, z którą syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj z mojej rady te konie do wozu: Wprzód Pyrois ognisty, Eous błyszczący, Aeton rozpalony
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 136
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
.
VIII.
„Zła - pry - niewdzięczna dziewko! Takąż to mam za tę Swą uczynność od ciebie otrzymać zapłatę, Że przez gwałt i tak zły chcesz otrzymać uczynek Pierścień, niż go odemnie wziąć za upominek? Nie rzkąc pierścień, weź i tarcz i konia lotnego, Jedno mi nie kryj lica swojego pięknego. Wiem to dobrze, że słyszysz każde moje słowo, A nie chcesz mi się ozwać, twarda białagłowo!”
IX.
To mówiąc, na bałuku chodząc i rękami Koło onego miejsca macał i nogami. O, jako często próżne powietrze obłapił, Mniemając, że to panna, ale wiatr ułapił! Ona w tem
.
VIII.
„Zła - pry - niewdzięczna dziewko! Takąż to mam za tę Swą uczynność od ciebie otrzymać zapłatę, Że przez gwałt i tak zły chcesz otrzymać uczynek Pierścień, niż go odemnie wziąć za upominek? Nie rzkąc pierścień, weź i tarcz i konia lotnego, Jedno mi nie kryj lica swojego pięknego. Wiem to dobrze, że słyszysz każde moje słowo, A nie chcesz mi się ozwać, twarda białagłowo!”
IX.
To mówiąc, na bałuku chodząc i rękami Koło onego miejsca macał i nogami. O, jako często próżne powietrze obłapił, Mniemając, że to panna, ale wiatr ułapił! Ona w tem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 228
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
A wąskie zstępowało pole między niemi, Równie, jako doliny więc między małemi Pagórkami widziemy, pięknie położone, Śniegami, co dopiero spadły, napełnione.
LXIX.
Bok wydatny i żywot bez zmarski pięknemu Źwierciadłu beł podobien polerowanemu; Nogi białe zdały się, że były toczone Albo Fidiaszową ręką urobione. Milczę o innych członkach jej pięknego ciała, Które w on czas przed niemi darmo zakrywała; To samo tylko powiem, że w niej zgoła była Wszytkie doskonałości piękność zgromadziła.
LXX.
I by ją beł frygijski widział pasterz młody, Kiedy na Idzie sądził trzech bogiń niezgody, Chocia tam Wenus jabłko złote otrzymała, Podomnoby go jej zaś ustąpić musiała;
A wązkie zstępowało pole między niemi, Równie, jako doliny więc między małemi Pagórkami widziemy, pięknie położone, Śniegami, co dopiero spadły, napełnione.
LXIX.
Bok wydatny i żywot bez zmarski pięknemu Źwierciadłu beł podobien polerowanemu; Nogi białe zdały się, że były toczone Albo Fidyaszową ręką urobione. Milczę o innych członkach jej pięknego ciała, Które w on czas przed niemi darmo zakrywała; To samo tylko powiem, że w niej zgoła była Wszytkie doskonałości piękność zgromadziła.
LXX.
I by ją beł frygijski widział pasterz młody, Kiedy na Idzie sądził trzech bogiń niezgody, Chocia tam Wenus jabłko złote otrzymała, Podomnoby go jej zaś ustąpić musiała;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 243
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Ofiarować, malował, gdzie nago stanęły Przed niem te wszytkie, które gładkością słynęły; I aby doskonałą jednę wymalował, To z tej, to z owej części chwalniejsze wyjmował: Nie miał wziąć inszej nad tę, bo wszytkie piękności I wszytkie w sobie miała ta doskonałości.
LXXII.
Ja tak mniemam, że Biren jej pięknego ciała Nigdy nago nie widział, bobym ja bez mała Przysiągł na to, żeby beł nie mógł być tak srogi, Aby jej beł tak samej odjechał niebogi. Tem zawieram, że Obert tak beł zapalony, Że w niem nie mógł być ogień wielki zatajony; Cieszy ją i mówi jej, że się
Ofiarować, malował, gdzie nago stanęły Przed niem te wszytkie, które gładkością słynęły; I aby doskonałą jednę wymalował, To z tej, to z owej części chwalniejsze wyjmował: Nie miał wziąć inszej nad tę, bo wszytkie piękności I wszytkie w sobie miała ta doskonałości.
LXXII.
Ja tak mniemam, że Biren jej pięknego ciała Nigdy nago nie widział, bobym ja bez mała Przysiągł na to, żeby beł nie mógł być tak srogi, Aby jej beł tak samej odjechał niebogi. Tem zawieram, że Obert tak beł zapalony, Że w niem nie mógł być ogień wielki zatajony; Cieszy ją i mówi jej, że się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 244
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Reiny Z domu aragońskiego przesławnej rodziny, Co cnotą i mądrością minie wszytkie panie, Które chwalą Grekowie dawni i Rzymianie, I nad którą się żadnej nieba nie stawiły Łaskawiej i życzliwiej, bo ją naznaczyły Matką zawołanego pokolenia i ta Z Alfonsem, z Izabellą zrodzi Hipolita.
LXIX.
Nie minę Leonory także zapomnionej, W rózgę pięknego drzewa twojego wszczepionej; A o jej namiestniczce nabliższej co wiedzieć, Coć mam pierwej strony jej przymiotów powiedzieć, Lukrecjej Borgiej, której dobrotliwa Układność, gładkość, cnota i sława uczciwa I fortuna tak roście, jako roście młody Szczep, między uprawnemi wsadzony ogrody?
LXX.
Jako cyna ku srebru, jako miedź ku złotu
Reiny Z domu aragońskiego przesławnej rodziny, Co cnotą i mądrością minie wszytkie panie, Które chwalą Grekowie dawni i Rzymianie, I nad którą się żadnej nieba nie stawiły Łaskawiej i życzliwiej, bo ją naznaczyły Matką zawołanego pokolenia i ta Z Alfonsem, z Izabellą zrodzi Hipolita.
LXIX.
Nie minę Leonory także zapomnionej, W rózgę pięknego drzewa twojego wszczepionej; A o jej namiestniczce nabliższej co wiedzieć, Coć mam pierwej strony jej przymiotów powiedzieć, Lukrecyej Borgiej, której dobrotliwa Układność, gładkość, cnota i sława uczciwa I fortuna tak roście, jako roście młody Szczep, między uprawnemi wsadzony ogrody?
LXX.
Jako cyna ku srebru, jako miedź ku złotu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 290
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, o granice, o ozdoby, o sławę, bo to wszystko szczególnie od jednych dependuje sejmów. Gdy sejmy niszczeją, wszystko to niszczeć musi i niszczeje. Co w ciele dusza, to są w Rzplitej sejmy, co ciało bez duszy, to Rzplita bez sejmów. Te to są żywiące duchy, te to tak pięknego i rozłożystego drzewa wigor cały w sobie zamykające korzenie, te tak obszernej i tak wspaniałej fabryki fundamenta, bez których stać żadną miarą nie może. Ta jedna jest dla Ojczyzny zbawienna arka, ta jedna (bo na co się szerzyć) tej Rzplitej istota.
Weźmy więc na szalę rozumu kilka rzetelnych i niezmiernie wielkich racyj,
, o granice, o ozdoby, o sławę, bo to wszystko szczególnie od jednych dependuje sejmów. Gdy sejmy niszczeją, wszystko to niszczeć musi i niszczeje. Co w ciele dusza, to są w Rzplitej sejmy, co ciało bez duszy, to Rzplita bez sejmów. Te to są żywiące duchy, te to tak pięknego i rozłożystego drzewa wigor cały w sobie zamykające korzenie, te tak obszernej i tak wspaniałej fabryki fundamenta, bez których stać żadną miarą nie może. Ta jedna jest dla Ojczyzny zbawienna arka, ta jedna (bo na co się szerzyć) tej Rzplitej istota.
Weźmy więc na szalę rozumu kilka rzetelnych i niezmiernie wielkich racyj,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 164
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
austerii Szampie, mil polskich 6.
Dnia 20 Aprilis. Pokarm w miasteczku porządnym Heyrieuks, mil polskich 5. Nocleg zaś w Lyonie mil polskich 4. Lyon
Lyon - miasto główne, w pierwszej zaraz estymie po Paryżu in Francja, jakoż non immerito, ponieważ in pulchritudine et magnitudine sufficienter lucratur titulum głównego i pięknego miasta. Ma suum situm na równinie et circum circa gaudet maxima planitie et terra multum fertili. Przez środek miasta idzie wielka portowa rzeka, przez którą, krom inszych mostów, jest 84 średni most szeroko murowany, na którym różnych mercerii niemało, niemal jako w Wenecji na Grand Canale ponte Rialto.
Miasto w kramy różne
austeriej Szampie, mil polskich 6.
Dnia 20 Aprilis. Pokarm w miasteczku porządnym Heyrieux, mil polskich 5. Nocleg zaś w Lyonie mil polskich 4. Lyon
Lyon - miasto główne, w pierwszej zaraz estymie po Paryżu in Francia, jakoż non immerito, ponieważ in pulchritudine et magnitudine sufficienter lucratur titulum głównego i pięknego miasta. Ma suum situm na równinie et circum circa gaudet maxima planitie et terra multum fertili. Przez środek miasta idzie wielka portowa rzeka, przez którą, krom inszych mostów, jest 84 średni most szeroko murowany, na którym różnych mercerii niemało, niemal jako w Wenecjej na Grand Canale ponte Rialto.
Miasto w kramy różne
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 279
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004