ten czas tylko 3000. Wojska Kwarcianego miał przy sobie, prócz nadwornych; z Lanckorońskim Polnym Hetmanem i Czarneckim, który dwa podjazdy Szwedzkie zniósł pod Piątkiem, a Król pod Wolborz umknął. Król Szwedzki do Warszawy pierwej, a potym ku Wolborzowi za Kazimierzem z Wojskiem pobiegł, gdzie potkały się Wojska z szkodą Szwedzką, ale piechoty Szwedzkie poparły, a Król z swojemi do Krakowa umknął. Ze zaś i tam Wojsko Króla odstąpiło związek zrobiwszy o nie płacą, Król do Śląska uszedł, a Czarnecki Komendantem Krakowa zostawiony. Wilno w tym czasie Moskwa odebrali, Litwa cała pod jarzmem ich jęczała, Chmielnicki w 80000. Lwów atakował ale nie dobył, Kraj
ten czas tylko 3000. Woyska Kwarćianego miał przy sobie, prócz nadwornych; z Lanckorońskim Polnym Hetmanem i Czarneckim, ktôry dwa podjazdy Szwedzkie zniósł pod Piątkiem, á Król pod Wolborz umknął. Król Szwedzki do Warszawy pierwey, á potym ku Wolborzowi za Kaźimierzem z Woyskiem pobiegł, gdźie potkały śię Woyska z szkodą Szwedzką, ale piechoty Szwedzkie poparły, á Król z swojemi do Krakowa umknął. Ze zaś i tam Woysko Króla odstąpiło związek zrobiwszy o nie płacą, Król do Sląska uszedł, á Czarnecki Kommendantem Krakowa zostawiony. Wilno w tym czaśie Moskwa odebrali, Litwa cała pod jarzmem ich jęczała, Chmielnicki w 80000. Lwów attakował ale nie dobył, Kray
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 92
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
, jako to goni, to w zad ustępuje; W temże miejscu lub blisko ci, co zabijają, Przy zabitych od siebie sami umierają.
LVIII.
Gdzie jeden hufiec, wielkiem spracowany trudem, Ustąpi, drugi z świeżem następuje ludem; I tej i owej stronie ludzie przybywają, Tu jazdy, a tu lekkie piechoty puszczają. Ziemia, co wojska dźwiga, wszytka sczerwieniała I zielony, piękny płaszcz w krwawy odmieniała; Gdzie było pierwej różnych barw kwiecie obfite, Leżą na pował ludzie i konie zabite.
LIX.
Jeśli kto jeszcze kiedy w niedoszłej młodości Ukazał próbę męstwa i swojej dzielności, Tedy Zerbin królewic, który niesłychane Dzieła w on
, jako to goni, to w zad ustępuje; W temże miejscu lub blizko ci, co zabijają, Przy zabitych od siebie sami umierają.
LVIII.
Gdzie jeden hufiec, wielkiem spracowany trudem, Ustąpi, drugi z świeżem następuje ludem; I tej i owej stronie ludzie przybywają, Tu jezdy, a tu lekkie piechoty puszczają. Ziemia, co wojska dźwiga, wszytka sczerwieniała I zielony, piękny płaszcz w krwawy odmieniała; Gdzie było pierwej różnych barw kwiecie obfite, Leżą na pował ludzie i konie zabite.
LIX.
Jeśli kto jeszcze kiedy w niedoszłej młodości Ukazał próbę męstwa i swojej dzielności, Tedy Zerbin królewic, który niesłychane Dzieła w on
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 372
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zabić co się zowym jednem zabawi. Mnie samemu trafiło się jakiegos znacznego Ciąc. A potym się miarkując że był strojny jako do szlubu a nie przyszło mi kołpaka wziąć na którym było pereł z przygasnie, i zapona diamentowa. Bo to niepodobna w gęstym boju Ty natym jedziesz a na to bije ich dziesięć, Piechoty nasze największe mieli zdobyczy bo zaraz za nami następowali a Odzierali. Piniędzy znajdowali siła. Bo to było pospolite ruszenie Bojarowie znaczni zginęły i piechoty wszystkie które były w pole wyprowadzone i tam ta druga zginęła by była gdy by była noc niezaszła a przeszkodziła. a oni tym czasem poszli w las Noc ich urodziła. Chorągwi
zabic co się zowym iednęm zabawi. Mnie samemu trafiło się iakiegos znacznego Ciąc. A potym się miarkuiąc że był stroyny iako do szlubu a nie przyszło mi kołpaka wziąć na ktorym było pereł z przygasnie, y zapona dyamentowa. Bo to niepodobna w gęstym boiu Ty natym iedziesz a na to biie ich dziesięc, Piechoty nasze naywiększe mieli zdobyczy bo zaraz za nami następowali a Odzierali. Piniędzy znaydowali siła. Bo to było pospolite ruszenie Boiarowie znaczni zginęły y piechoty wszystkie ktore były w pole wyprowadzone y tam ta druga zginęła by była gdy by była noc niezaszła a przeszkodziła. a oni tym czasem poszli w las Noc ich urodziła. Chorągwi
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 108
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
równo dopominało się po wioskach. Toż się stało i w szańcu nad przewozem. Z działek i strzelby ręcznej mocno dali ognia Szwedzi, a w nocy łodziami i czym kto mógł, ze wszystkim na drugą stronę Wisły przeprawili się.
Dowiedział się o tej na swoich imprezie, w Sandomierzu będących, król szwedzki, zaczym piechoty swoje zostawiwszy pod Kamieniem, tudzież wozy i ciężary swoje, z kilką tylko dział a z dragoniją sam komunikiem pod Sandomierzem z drugiej strony Wisły staje i kilką szkut, które tam gotowe nalazł posiłki oblężeńcom sandomierskim wyprawuje, którzy nocą dobrą pod zamkiem sandomierskim stanąwszy, spiklerz murowany tamże pod zamkiem na brzegu będący opanowali. Ziemią
równo dopominało się po wioskach. Toż się stało i w szańcu nad przewozem. Z działek i strzelby ręcznej mocno dali ognia Szwedzi, a w nocy łodziami i czym kto mógł, ze wszystkim na drugą stronę Wisły przeprawili się.
Dowiedział się o tej na swoich imprezie, w Sendomirzu będących, król szwedzki, zaczym piechoty swoje zostawiwszy pod Kamieniem, tudzież wozy i ciężary swoje, z kilką tylko dział a z dragoniją sam komunikiem pod Sendomirzem z drugiej strony Wisły staje i kilką szkut, które tam gotowe nalazł posiłki oblężeńcom sendomirskim wyprawuje, którzy nocą dobrą pod zamkiem sendomirskim stanąwszy, spiklerz murowany tamże pod zamkiem na brzegu będący opanowali. Ziemią
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 185
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
chorągwiom głębiej w Polskę iść kazano, a pancerne w województwie wołyńskim, ruskim, bełskim rozłożono.
Słychać było, że się w Kamieńcu Turcy dla szczupłości prowiantu i dla nastąpienia morowego powietrza mieszać poczęli, z fortece ustąpić myślili, bodajby byli nie ustąpili, gdyby było wojsko z Ukrainy nastąpiło. Aleć król oczekiwając na piechoty moskiewskie, których według umowy wyglądał, w małej kupie nastąpić nie odważył się, ale jako się rzekło, do Żółkwie z nadwerężonym dobrze wojskiem udał się. Tamże posła perskiego króla legacji słuchał, który przeciwko Turkom Rok 1675
posiłki swoje ofiarował, aleć zaś przez rok niemal ten poseł do Polski szedł. Uważywszy król z
chorągwiom głębiej w Polskę iść kazano, a pancerne w województwie wołyńskim, ruskim, bełskim rozłożono.
Słychać było, że się w Kamieńcu Turcy dla sczupłości prowiantu i dla nastąpienia morowego powietrza mieszać poczęli, z fortece ustąpić myślili, bodajby byli nie ustąpili, gdyby było wojsko z Ukrainy nastąpiło. Aleć król oczekiwając na piechoty moskiewskie, których według umowy wyglądał, w małej kupie nastąpić nie odważył się, ale jako się rzekło, do Żółkwie z nadwerężonym dobrze wojskiem udał się. Tamże posła perskiego króla legacyi słuchał, który przeciwko Turkom Rok 1675
posiłki swoje ofiarował, aleć zaś przez rok niemal ten poseł do Polski szedł. Uważywszy król z
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 433
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
, bez przestanku wprawdzie, chorągiew białą wywiesili; ręce składając na wałach, o miłosierdzie prosili. Kazałem tedy ustać strzelbie, a tymczasem spuścili się z muru komendant, bej tego miasta, starszy janczarski i dwóch prałatów ich duchowieństwa, jeden od duchowieństwa, drugi od pospólstwa. Zdali się tedy cale na dyskrecję i zaraz piechoty nasze do bram puścili. Prosili potem, aby mnie widzieli; których skoro przyprowadzono, drżeli jako ryby: coraz przypadali do ziemi, całując suknię moją. A gdy coraz prosili o żywot, jam im rzekł, że ,,już macie słowo moje, lubom miał urazę, żeście się wczora nie poddali
, bez przestanku wprawdzie, chorągiew białą wywiesili; ręce składając na wałach, o miłosierdzie prosili. Kazałem tedy ustać strzelbie, a tymczasem spuścili się z muru komendant, bej tego miasta, starszy janczarski i dwóch prałatów ich duchowieństwa, jeden od duchowieństwa, drugi od pospólstwa. Zdali się tedy cale na dyskrecję i zaraz piechoty nasze do bram puścili. Prosili potem, aby mnie widzieli; których skoro przyprowadzono, drżeli jako ryby: coraz przypadali do ziemi, całując suknię moją. A gdy coraz prosili o żywot, jam im rzekł, że ,,już macie słowo moje, lubom miał urazę, żeście się wczora nie poddali
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 585
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
więzień który, Każe poznawać, kto był, z twarzy i z postury, Albo jeśli też kiedy z łuku sobie strzela Dla zabawy, inszego już nie szuka cela. Jeszcze dzień był, jeszcze się nad światem nie trzęsła Rosa, kiedy Chodkiewicz pozrucane przęsła Szańców swoich naprawił, do której roboty Zgarnął wszytkie niemieckie i polskie piechoty. Zatem słońce zapadło; same tylko zarze Świeciły, kiedy spraszać każe komisarze, Którym to, co ustawnie w piersiach swoich knuje, Żeby dać Turkom pole, znowu proponuje; Żeby wszytkie respekty, wszytkie względy minąć, W Bogu ufność położyć i raz się ochynąć; Już nam ludzie nużnieją; już prochu z ołowem Nie
więzień który, Każe poznawać, kto był, z twarzy i z postury, Albo jeśli też kiedy z łuku sobie strzela Dla zabawy, inszego już nie szuka cela. Jeszcze dzień był, jeszcze się nad światem nie trzęsła Rosa, kiedy Chodkiewicz pozrucane przęsła Szańców swoich naprawił, do której roboty Zgarnął wszytkie niemieckie i polskie piechoty. Zatem słońce zapadło; same tylko zarze Świeciły, kiedy spraszać każe komisarze, Którym to, co ustawnie w piersiach swoich knuje, Żeby dać Turkom pole, znowu proponuje; Żeby wszytkie respekty, wszytkie względy minąć, W Bogu ufność położyć i raz się ochynąć; Już nam ludzie nużnieją; już prochu z ołowem Nie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 189
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
broni) do defensy miasta. Miało też miasto staroświetczyzny kilkadziesiąt beczek na ratuszu małych żelaznych czosnków, te po drogach od bram wszędy po przedmieściach rozsiali. A Gniazdowski nie bawiąc się aproszami żadnemi, uderzył po północy na szańce przypuściwszy szturm od Bernardynów, gdzie pachołcy wielkopolskiej wyprawy bramy się szczęśliwie dobrali, którą wyciąwszy cudowną odwagą, piechoty broniące odstrzelali, a tak za jednym zapędem w świtanie wzięli miasto. Komendant z częścią infanterii swojej rejterował się do zamku: stamtąd chciał akordować, ale już nie rychło było; zaczem, gdy go wzięto, życiem darowany i wołmi w gnojniach z miasta wywieziony, a jego suppellectiles zabrano, praesidiarii wzięci i pod regimenty
broni) do defensy miasta. Miało téż miasto staroświetczyzny kilkadziesiąt beczek na ratuszu małych żelaznych czosnków, te po drogach od bram wszędy po przedmieściach rozsiali. A Gniazdowski nie bawiąc się aproszami żadnemi, uderzył po północy na szańce przypuściwszy szturm od Bernardynów, gdzie pachołcy wielkopolskiéj wyprawy bramy się szczęśliwie dobrali, którą wyciąwszy cudowną odwagą, piechoty broniące odstrzelali, a tak za jednym zapędem w świtanie wzięli miasto. Komendant z częścią infanteryi swojéj rejterował się do zamku: ztamtąd chciał akordować, ale już nie rychło było; zaczém, gdy go wzięto, życiem darowany i wołmi w gnojniach z miasta wywieziony, a jego suppellectiles zabrano, praesidiarii wzięci i pod regimenty
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 282
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849