: Nabożny li, modlitwy, pokuty, odpusty; Żałosny znajdzie treny; znajdzie żołnierz boje; Żart wesoły, kto w nim ma kontentece swoje. A czegóż więcej trzeba, przyznam się, nie zdolę: Dudy pod pachę, między kolana wijolę. Jakiej kto nawykł, wolno tej muzyki słuchać: Ja nie mogę w piszczałkę wraz i w kornet dmuchać. Cytra z drumlą nie chodzi, pasztet z grochem, równo: Koza rozmaryn, Świnia po staremu gówno. 452 (N). BŁAZEN Z NOSEM
Dostatni, grzeczny, z nosem szlachcic sporem Siadł na bankiecie obok z senatorem, Który trefnisia w sukni szachowanej W regiestrze chował z inszymi dworzany
: Nabożny li, modlitwy, pokuty, odpusty; Żałosny znajdzie treny; znajdzie żołnierz boje; Żart wesoły, kto w nim ma kontentece swoje. A czegóż więcej trzeba, przyznam się, nie zdolę: Dudy pod pachę, między kolana wijolę. Jakiej kto nawykł, wolno tej muzyki słuchać: Ja nie mogę w piszczałkę wraz i w kornet dmuchać. Cytra z drumlą nie chodzi, pasztet z grochem, równo: Koza rozmaryn, Świnia po staremu gówno. 452 (N). BŁAZEN Z NOSEM
Dostatni, grzeczny, z nosem szlachcic sporem Siadł na bankiecie obok z senatorem, Który trefnisia w sukni szachowanej W regiestrze chował z inszymi dworzany
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 382
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mógł skazić Dekretu Jowisza wielkiego: Ani choćbyś mógł skazić/ w tych krajach nie bełeś/ C WElim się/ i na polach Meseńskich/ bawiełeś. On czas to był/ gdyś w skorę pasterską przybrany/ D Admetowemu stadu stróżem był przydany. Jednać ręka kij z leśnej Oliwy dźwigała/ Siedmiogłosą piszczałkę druga piastowała. Tam kiedyś ty muśl swoję zabawiał miełością/ Kiedyś sujary swojej cieszył się wdzięcznością: Tak wieść jest/ żeć na E pola Pylijskie aż beło/ Nie dobrze pilnowane bydło/ ustąpieło. Co jak prędko postrzegł F syn Atlasowy Maje/ Milczkiem je odegnawszy/ zakrył między gaje. A iż kradziestwa
mogł skáźić Dekretu Iowiszá wielkiego: Ani choćbyś mogł skáźić/ w tych kráiách nie bełeś/ C WElim się/ y ná polách Messeńskich/ báwiełeś. On czás to był/ gdyś w skorę pásterską przybrány/ D Admetowemu stádu strożem był przydány. Iednáć ręká kiy z leśney Oliwy dźwigáłá/ Siedmiogłosą piszczałkę druga piástowáłá. Tám kiedyś ty muśl swoię zábáwiał miełośćią/ Kiedyś suiáry swoiey ćieszył się wdźięcznośćią: Ták wieść iest/ żeć ná E polá Pyliyskie áż beło/ Nie dobrze pilnowáne bydło/ vstąpieło. Co iák prędko postrzegł F syn Atlásowy Máie/ Milczkiem ie odegnawszy/ zákrył między gáie. A iż kradźiestwá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 90
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
– ach, niestetyż, że ogień i lód we mnie rodzisz! Cóż poczniesz, gdy bez Ciebie żyć nie będę chciała? Proszę, niech się nie spalę, bylem się zagrzała. Uchodź przecię, niech sława po Tobie zostanie, żeś chyżością wyprzedzał i sarny, i łanie. Tymczasem z trzciny zrobię piszczałkę zieloną i będę wygrawała cześć Twą uwielbioną. Potym, gdy głos ustanie, graniem zmordowany, w cichości ręce robić będą na przemiany. Na gałązkach, na listkach miłość odmaluję i na korze nazwiska spólne wyrysuję; ażeby od przejeżdżych nie były poznane, spólnych imion litery będą przeplatane. Po tej pracy jeżeli jaka chwila zbędzie,
– ach, niestetyż, że ogień i lód we mnie rodzisz! Cóż poczniesz, gdy bez Ciebie żyć nie będę chciała? Proszę, niech się nie spalę, bylem się zagrzała. Uchodź przecię, niech sława po Tobie zostanie, żeś chyżością wyprzedzał i sarny, i łanie. Tymczasem z trzciny zrobię piszczałkę zieloną i będę wygrawała cześć Twą uwielbioną. Potym, gdy głos ustanie, graniem zmordowany, w cichości ręce robić będą na przemiany. Na gałązkach, na listkach miłość odmaluję i na korze nazwiska spólne wyrysuję; ażeby od przejeżdżych nie były poznane, spólnych imion litery będą przeplatane. Po tej pracy jeżeli jaka chwila zbędzie,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 179
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
na-ć to z ręku moich Chłopiątko, naucz mi go, proszę, piosnek swoich”. A ja głupi, niemądry mniemając, że miało Być co z niego, bo mi się chłopię rzeskie zdało, Jąłem go uczyć i grać przed nim proste pieśni, Jakie pasterze grają i faunowie leśni; Jako niegdy wynalazł Pan piszczałkę krzywą, Jako Minerwa surmę i dudkę krzykliwą, Merkury wdzięczną lutnią, Apollo cytarę. Tegom go uczył, alem puszczał próżną parę, Bo on tego nie słuchał; ale swych chytrości Używał, a przede mną śpiewał o miłości: Co matka jego robi, jakie on sam strzela Strzałki i jako miesza z frasunki wesela
na-ć to z ręku moich Chłopiątko, naucz mi go, proszę, piosnek swoich”. A ja głupi, niemądry mniemając, że miało Być co z niego, bo mi się chłopię rzeskie zdało, Jąłem go uczyć i grać przed nim proste pieśni, Jakie pasterze grają i faunowie leśni; Jako niegdy wynalazł Pan piszczałkę krzywą, Jako Minerwa surmę i dudkę krzykliwą, Merkury wdzięczną lutnią, Apollo cytarę. Tegom go uczył, alem puszczał próżną parę, Bo on tego nie słuchał; ale swych chytrości Używał, a przede mną śpiewał o miłości: Co matka jego robi, jakie on sam strzela Strzałki i jako miesza z frasunki wesela
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 17
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
i podpalałe, Są i ziółka ciemniejsze, a wżdy je zbierają Piękne panny i w wieńcach przodek im dawają. Oracz za pługiem chodzi, za oraczem wrona, Ja za tobą, Bombiko moja ulubiona. Gdybym miał skarb królewski abo złote bani, Stalibyśmy oboje ze złota odlani. Ty byś bębenek abo piszczałkę trzymała, Abo różą, abo mi jabłko podawała. Ja bym stał, jako stawam, gdy taniec wywodzę, Piórko za czapką, gładka skórzenka na nodze. Bombiko ma namilsza, twoja nóżka biała, Słówka jedwabne, łaska, nie wiem, jako trwała? Miłko Wejże tego kosarza, jako chytrze z nami Obchodzi
i podpalałe, Są i ziółka ciemniejsze, a wżdy je zbierają Piękne panny i w wieńcach przodek im dawają. Oracz za pługiem chodzi, za oraczem wrona, Ja za tobą, Bombiko moja ulubiona. Gdybym miał skarb królewski abo złote bani, Stalibyśmy oboje ze złota odlani. Ty byś bębenek abo piszczałkę trzymała, Abo różą, abo mi jabłko podawała. Ja bym stał, jako stawam, gdy taniec wywodzę, Piórko za czapką, gładka skórzenka na nodze. Bombiko ma namilsza, twoja nóżka biała, Słówka jedwabne, łaska, nie wiem, jako trwała? Miłko Wejże tego kosarza, jako chytrze z nami Obchodzi
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 32
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
ja jej przędła, nie będę robiła. Już ciebie w moich leciech za mąż było dano I po mnie, Bóg cię żegnaj, matko, przyjechano. Dametas Nie po wszystko na rynek z groszem, moja rada; Nie po wszystko, bracie mój, chodzić do sąsiada Ani do rzemiesnika; dobrze umieć w domu I piszczałkę urobić sobie nie masz sromu. Tityrus Gąsięta mi po trawie matka paść kazała, Wrona mi niecnotliwa dwoje z nich porwała. O wrono niecnotliwa, ty masz teraz gody, A ja grzbietem, nieboga, przypłacę tej szkody! Dametas Kwoczka po brzegu chodzi, kaczęta pływają; Kwoczka gdacze, kaczęta namniej nie słuchają; A
ja jej przędła, nie będę robiła. Już ciebie w moich leciech za mąż było dano I po mnie, Bóg cię żegnaj, matko, przyjechano. Dametas Nie po wszystko na rynek z groszem, moja rada; Nie po wszystko, bracie mój, chodzić do sąsiada Ani do rzemiesnika; dobrze umieć w domu I piszczałkę urobić sobie nie masz sromu. Tityrus Gąsięta mi po trawie matka paść kazała, Wrona mi niecnotliwa dwoje z nich porwała. O wrono niecnotliwa, ty masz teraz gody, A ja grzbietem, nieboga, przypłacę tej szkody! Dametas Kwoczka po brzegu chodzi, kaczęta pływają; Kwoczka gdacze, kaczęta namniej nie słuchają; A
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 44
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
obłoki, I sława rozniesiona jako świat szeroki, Ani on żadnej chwały więtszej potrzebuje Nad tę, jaką zostawił, ani naszej czuje Życzliwości grób niemy i oziębłe kości, Duch pewnie odpoczywa w niebieskiej radości: Wszakże nam przynależą powinne obchody, Lubo dla żalu, lubo dla naszej ochłody. Inszy insze obrzędy niechaj odprawują; Którzy piszczałkę i rym uczony miłują, Niech się rymem popiszą; i ja rymy moje Oddam, o wielki Dafni, na ozdoby twoje. Wielki Dafni! Kiedy cię okrutna śmierć brała, A Testylis na twoje konanie patrzała I sama ledwie zaraz konać nie poczęła, Taki żal srogi, taką ranę w sercu wzięła. Trzykroć mdlała,
obłoki, I sława rozniesiona jako świat szeroki, Ani on żadnej chwały więtszej potrzebuje Nad tę, jaką zostawił, ani naszej czuje Życzliwości grób niemy i oziębłe kości, Duch pewnie odpoczywa w niebieskiej radości: Wszakże nam przynależą powinne obchody, Lubo dla żalu, lubo dla naszej ochłody. Inszy insze obrzędy niechaj odprawują; Którzy piszczałkę i rym uczony miłują, Niech się rymem popiszą; i ja rymy moje Oddam, o wielki Dafni, na ozdoby twoje. Wielki Dafni! Kiedy cię okrutna śmierć brała, A Testylis na twoje konanie patrzała I sama ledwie zaraz konać nie poczęła, Taki żal srogi, taką ranę w sercu wzięła. Trzykroć mdlała,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 167
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
kędyśmy bujne posiali jęczmiony, Kąkol brzydki panuje abo owsik płony. Prawie nas Bóg zapomniał! Komu imię miłe Dafnisowe, kwiatkami na jego mogiłę Ciskajcie, cienie czyńcie chłodne nad studniami I nagrobek postawcie, i napis rymami Wyryjcie: „Tu Dafnis jest pogrzebion nieżywy, Pięknego bydła pasterz i sam urodziwy”. Zawieście i piszczałkę nad grobem. Już ona Nie będzie tak łagodnym graniem zalecona, Jako gdy na niej grawał Dafnis usty swymi. Dafnis i Boga wielbił rymy nabożnymi, I wielkich bohatyrów sławił mężne dzieje. Jako żywa krynica hojne wody leje, Tak z ust jego płynęły pieśni nie przebrane, Które, póki świat stoi, będą nie milczane
kędyśmy bujne posiali jęczmiony, Kąkol brzydki panuje abo owsik płony. Prawie nas Bóg zapomniał! Komu imię miłe Dafnisowe, kwiatkami na jego mogiłę Ciskajcie, cienie czyńcie chłodne nad studniami I nagrobek postawcie, i napis rymami Wyryjcie: „Tu Dafnis jest pogrzebion nieżywy, Pięknego bydła pasterz i sam urodziwy”. Zawieście i piszczałkę nad grobem. Już ona Nie będzie tak łagodnym graniem zalecona, Jako gdy na niej grawał Dafnis usty swymi. Dafnis i Boga wielbił rymy nabożnymi, I wielkich bohatyrów sławił mężne dzieje. Jako żywa krynica hojne wody leje, Tak z ust jego płynęły pieśni nie przebrane, Które, póki świat stoi, będą nie milczane
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 168
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, Otrze sen z oczu, i z prędka usiądzie. Zaczym zmieszany strój na sobie chwyta, I wstawszy z miejsca, o Hymena pyta. Więc że nad gody przełożyła jego, Tak że być żadne nie mogą bez niego: Szuka co żywo rozbiegszy się torem, Aż go nierychło znajdą po jaworem. On ku pastuszej piszczałkę zabawie, Po zielonej się rozciągnąwszy trawie: Z narzniętej trzciny składa; i jej probę Czyni, w tym ujźrzy Wenery osobę. Porwie się prędko, a roboty one Wypadną z ręku, jagody pieszczone Wstyd swym rumieńcem oraz słońce zarzy, Włos nie tykany spuszcza się po twarzy Chłopięcej jeszcze. Pierwsza go zagadnie Wenus; tak
, Otrze sen z oczu, y z prętká uśiędźie. Záczym zmieszány stroy ná sobie chwyta, Y wstawszy z mieyscá, o Hymená pyta. Więc że nád gody przełożyłá iego, Ták że bydź żadne nie mogą bez niego: Szuka co żywo rozbiegszy się torem, Aż go nierychło znaydą po iáworem. On ku pástuszey piszczałkę zabáwie, Po źieloney się rozćiągnąwszy trawie: Z nárzniętey trzćiny składa; y iey probę Czyni, w tym uyźrzy Wenery osobę. Porwie się prętko, á roboty one Wypádną z ręku, iágody pieszczone Wstyd swym rumieńcem oraz słońce zarzy, Włos nie tykány spuszcza się po twarzy Chłopięcey ieszcze. Pierwsza go zágádnie Wenus; ták
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 51
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
szczypiąc żwali, A wszędzie okiem ostrożnym patrzali I ledwie co nas przez chrost obaczyli, Wzbestwiwszy wszystkich w gęstwinę skoczyli, „Znać przecie bestwą naturę dzikiego Zwierza” — mówimy jeden do drugiego. A wtym — dziwna rzecz — gajewnicy sami Napadszy na nich swojemi rękami Jęli ich głaskać i chleb im podając Wiedli za sobą w piszczałkę igrając. Właśnie tak zwykli pieszczeni kozłowie Abo rozkośni w domach baranowie Za swemi chodzić wszędzie pasterzami, Którzy ich karmią z pieszczoty rękami. Tak te zwierzęta podobno się znały Z gajewnikami, że ich tak słuchały. Więc jeszcze dalej sobie pochadzamy Miedzy ślicznemi wszędzie dąbrowami, Klonem, grabiną i wszego rodzaju Rozkosznym drzewem tamecznego gaju,
szczypiąc żwali, A wszędzie okiem ostrożnym patrzali I ledwie co nas przez chrost obaczyli, Wzbestwiwszy wszystkich w gęstwinę skoczyli, „Znać przecie bestwą naturę dzikiego Zwierza” — mówimy jeden do drugiego. A wtym — dziwna rzecz — gajewnicy sami Napadszy na nich swojemi rękami Jęli ich głaskać i chleb im podając Wiedli za sobą w piszczałkę igrając. Właśnie tak zwykli pieszczeni kozłowie Abo rozkośni w domach baranowie Za swemi chodzić wszędzie pasterzami, Którzy ich karmią z pieszczoty rękami. Tak te zwierzęta podobno się znały Z gajewnikami, że ich tak słuchały. Więc jeszcze dalej sobie pochadzamy Miedzy ślicznemi wszędzie dąbrowami, Klonem, grabiną i wszego rodzaju Rozkosznym drzewem tamecznego gaju,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 69
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971