chcą, ubodzi jak mogą.
Ubogiemu wszędy piskorz.
Kto ma brząkacze, ma i skakacze.
Szkodniej trzewika niż nogi, Mówi skąpy i ubogi.
Nie wiedzieć skąd co na człowieka przypadnie. By nie przygody, byłby świat jako gody.
Kto trzyma zdworem, przypłaci worem.
Czekaj tatka latka, aż ci piwka nawarzy.
Ryby i ptaki, psują szkolne żaki.
Jako kto zgrzeszył, tak go Karzą.
Brzuch tłusty, leb ma pusty. Kto brzuch nazbyt tuczy, nie barzo się uczy.
Gdzie ogon rządzi, tam głowa błądzi.
Przesadzona płonka, nie sporo roście.
Bać się trzeba trksinie, gdy wiatr dąb wywinie.
chcą, ubodzi jak mogą.
Ubogiemu wszędy piskorz.
Kto ma brząkacze, ma y skakacze.
Szkodniey trzewika niż nogi, Mowi skąpy y ubogi.
Nie wiedzieć zkąd co na człowieka przypadnie. By nie przygody, byłby świat jako gody.
Kto trzyma zdworem, przypłaći worem.
Czekay tatka latka, aż ći piwka nawarzy.
Ryby y ptaki, psuią szkolne żaki.
Jako kto zgrzeszył, tak go Karzą.
Brzuch tłusty, leb ma pusty. Kto brzuch nazbyt tuczy, nie barzo śię uczy.
Gdzie ogon rządzi, tam głowa błądzi.
Przesadzona płonka, nie sporo rośćie.
Bać śię trzeba trxinie, gdy wiatr dąb wywinie.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 130
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
ja to kupiła, płaciła i mieszkam jako w swoim. Cóżeś mi dał? Cóżeś mi kupił? Nachodzę się jako łążęka, w jednym kożuchu już to jedenasta zima; trzewiki latam półtora lata. A co u ciebie zjem? Ty sobie idziesz, paniczkujesz, a ja w domu głód mrę. Uwarzę sobie piwka, zjem ogórek, kiełbasę; a ty na smacznych kęskach jużeś utył jako wieprzek. Pamiętaj, zły człowiecze, na co przyjdziesz. Jać jako ja, ale po mojej śmierci będziesz miał taką, co cię będzie za nos wodziła”.
Mulieribus est cordolium, si alias videant se melius ornatas. Optima nulla potest
ja to kupiła, płaciła i mieszkam jako w swoim. Cóżeś mi dał? Cóżeś mi kupił? Nachodzę się jako łążęka, w jednym kożuchu już to jedenasta zima; trzewiki latam półtora lata. A co u ciebie zjem? Ty sobie idziesz, paniczkujesz, a ja w domu głód mrę. Uwarzę sobie piwka, zjem ogórek, kiełbasę; a ty na smacznych kęskach jużeś utył jako wieprzek. Pamiętaj, zły człowiecze, na co przyjdziesz. Jać jako ja, ale po mojej śmierci będziesz miał taką, co cię będzie za nos wodziła”.
Mulieribus est cordolium, si alias videant se melius ornatas. Optima nulla potest
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 181
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
księży było? 175 (P). OCHOTA STOI ZA CZEŚĆ OCHOTA BEZ TRUNKU
„Chłopcy, nalejcie wina.” „Nie masz go, Mospanie, Ostatnia beczka wczora dnem do góry stanie.” Sama się rzecz skazuje jako gwiazda z nieba, Że kiedy czego nie masz, tego i nie trzeba. „Więc piwka dla miłego mego przyjaciela, Odtoczywszy od czopu z pełnego achtela.” „Mospanie, mało będzie i z tego posiłku; Jeden tylko w piwnicy, i to już na schyłku.” „Radem ci, mój sąsiedzie, chociem nie słał po cię; Cóż, gdy piwnica nie chce wyrównać ochocie. Inaczej bym
księży było? 175 (P). OCHOTA STOI ZA CZEŚĆ OCHOTA BEZ TRUNKU
„Chłopcy, nalejcie wina.” „Nie masz go, Mospanie, Ostatnia beczka wczora dnem do góry stanie.” Sama się rzecz skazuje jako gwiazda z nieba, Że kiedy czego nie masz, tego i nie trzeba. „Więc piwka dla miłego mego przyjaciela, Odtoczywszy od czopu z pełnego achtela.” „Mospanie, mało będzie i z tego posiłku; Jeden tylko w piwnicy, i to już na schyłku.” „Radem ci, mój sąsiedzie, chociem nie słał po cię; Cóż, gdy piwnica nie chce wyrównać ochocie. Inaczej bym
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 622
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do tego, to dego o dwie mili o trzy od Miejsca. Król rzecze ale ja chcę blisko kędy żeby powrócić na Wieczerzą. Ozwie się ktos jest tu mwy królu szlachcic polityczny Pan Sułkowski zaraz pod Obozem mieszka będzie rad Waszej KMŚCi kazał się tedy król nagotowac pojechał i z królową Niewiemy o niczym napijamy się piwka, karty grają, Bom i ja tam był gdyż to dobry przyjaciel Ojca mego i mój Żołnierzów tez kilka naście. Aż wchodzi sługa królestwo Ich MSC do WMM Pana jadą jeżeli wczym nieprzeszkodzą. Porwie się Gospodarz będę rad Panu memu Młwemu proszę i z ochotą czekam. Słyszę kiedy sama rzekła. Będęc ja
do tego, to dego o dwie mili o trzy od Mieysca. Krol rzecze ale ia chcę blisko kędy zeby powrocić na Wieczerzą. Ozwie się ktos iest tu mwy krolu szlachcic polityczny Pan Sułkowski zaraz pod Obozem mieszka będzie rad Waszey KMSCi kazał się tedy krol nagotowac poiechał y z krolową Niewięmy o niczym napiiamy się piwka, karty graią, Bom y ia tam był gdyz to dobry przyiaciel Oyca mego y moy Zołnierzow tez kilka nascie. Asz wchodzi sługa krolestwo Ich MSC do WMM Pana iadą iezeli wczym nieprzeszkodzą. Porwie się Gospodarz będę rad Panu memu Młwemu proszę y z ochotą czekam. Słyszę kiedy sama rzekła. Będęc ia
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 198v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
w trudny labirynt Zaszedł, nieboże, zgryzłeś się sam w sobie I od frasunku trudnoś miał żyć więcej, Nie mogąc strawić takiego bulionu. Sumienie srogim musiało-ć być katem, Które cię samo justycyjowało, Iże w pół wieku i przy czerstwej brodzie Musiałeś gwałtem z tym się rozstać światem. My dotąd piwka, któregoś narobił,
I z rarożkami twymi, upijali. A tyś, satyrze, jechał na swej Łodzi, Daj Boże, aby nie tam, gdzie trójgłowy Cerber przewozi nieszczęśliwe dusze Przez on Acheront straszliwego morza, Kędy mądrego przewiózł Oksensterna, Króla szwedzkiego wielkiego kanclerza, Landsgrafa przedtem, także królewskiego Szwagra i potem princa
w trudny labirynt Zaszedł, nieboże, zgryzłeś się sam w sobie I od frasunku trudnoś miał żyć więcej, Nie mogąc strawić takiego bulionu. Sumienie srogim musiało-ć być katem, Które cię samo justycyjowało, Iże w pół wieku i przy czerstwej brodzie Musiałeś gwałtem z tym się rozstać światem. My dotąd piwka, któregoś narobił,
I z rarożkami twymi, upijali. A tyś, satyrze, jechał na swej Łodzi, Daj Boże, aby nie tam, gdzie trójgłowy Cerber przewozi nieszczęśliwe dusze Przez on Acheront straszliwego morza, Kędy mądrego przewiózł Oxensterna, Króla szwedzkiego wielkiego kanclerza, Landsgrafa przedtem, także królewskiego Szwagra i potem princa
Skrót tekstu: NiebMSatBar_I
Strona: 641
Tytuł:
Na satyry pisane w roku 1650
Autor:
Marcin Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1658
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1658
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, na wszytkie cztery koła chroma, Na zadzie brudna pościel, bez przykrycia słoma, W której, jako gęś w gnieździe, siędzie starzec goły, Osi daleko słychać skrzypiące bez smoły. Aż córka, żegnając go: „Na cóż się tak kwapić? Jeszcze na czczo, lepiej się było wódki napić, Albo ciepłego piwka, pomaga to inem, Kiedy go kto zażyje z chlebem, z masłem, z kminem; Każę ja włożyć masła, każę wdrobić chleba.” A ociec: „Dalej, Sobku — rzecze — nie potrzeba.” Sobek, chociaż przynuka, chociaż biczem siecze, Ledwie wóz tak chudymi szkietami uwlecze; Przez zimę
, na wszytkie cztery koła chroma, Na zadzie brudna pościel, bez przykrycia słoma, W której, jako gęś w gniaździe, siędzie starzec goły, Osi daleko słychać skrzypiące bez smoły. Aż córka, żegnając go: „Na cóż się tak kwapić? Jeszcze na czczo, lepiej się było wódki napić, Albo ciepłego piwka, pomaga to inem, Kiedy go kto zażyje z chlebem, z masłem, z kminem; Każę ja włożyć masła, każę wdrobić chleba.” A ociec: „Dalej, Sobku — rzecze — nie potrzeba.” Sobek, chociaż przynuka, chociaż biczem siecze, Ledwie wóz tak chudymi szkietami uwlecze; Przez zimę
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 488
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987