ze lnem na poły. We wszytkim ma to nasze wygodę Podgórze. Czegóż więcej potrzeba? Zaraz olej w żurze. 141 (P). PIWO Z SIECZKI, GORZAŁKA Z OWSA
Nie pić, ale się raczej takim piwem dawić, Co od niego potrzeba oracyją prawić. Szlachcic jeden uwarzyć kazał piwo z sieczki. Warzy piwowar, potem, skosztowawszy brzeczki: „Nie masz tu — rzecze — smaku, ani też być może; Każ jedno Waszmość na słód lepsze zalać zboże.” Przyjadę dla sąsiedzkiej do niego ugody. Niepodobna pić z chmielem przewarzonej wody; Jeśli się też napiję, obie trzeszczą uszy. Chwali, że i żołądka, i
ze lnem na poły. We wszytkim ma to nasze wygodę Podgórze. Czegóż więcej potrzeba? Zaraz olej w żurze. 141 (P). PIWO Z SIECZKI, GORZAŁKA Z OWSA
Nie pić, ale się raczej takim piwem dawić, Co od niego potrzeba oracyją prawić. Szlachcic jeden uwarzyć kazał piwo z sieczki. Warzy piwowar, potem, skosztowawszy brzeczki: „Nie masz tu — rzecze — smaku, ani też być może; Każ jedno Waszmość na słód lepsze zalać zboże.” Przyjadę dla sąsiedzkiej do niego ugody. Niepodobna pić z chmielem przewarzonej wody; Jeśli się też napiję, obie trzeszczą uszy. Chwali, że i żołądka, i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 68
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. 531. NA PANA PIWA ROTMISTRZA
Czemu Piwo Tatarów na Wołyniu ścina? Bo im cale Mahomet zabronił pić wina. Cóż rozumiesz, kiedyby napoił z tej dziurki, Jeśliby pod Kamieńcem nie wyścinał Turki? Bodajże się rodzili tacy piwowarzy, Nie byliby nam srodzy Turcy i Tatarzy. Aż co chłop, to piwowar w Polsce, lecz bez kadzi; Chociażby był z samego Czerska, nie poradzi. 532. DO ŻOŁNIERZA WE FRANCY
Miałem cię zacz niedawno, kiedyś Szwedów gromił; Ale teraz, kiedy cię lada kiep uskromił, Wsadziwszy jako w kozi rożek w gąsior z sośnie, Kiedyć na czole szyszka miasto lauru rośnie
. 531. NA PANA PIWA ROTMISTRZA
Czemu Piwo Tatarów na Wołyniu ścina? Bo im cale Mahomet zabronił pić wina. Cóż rozumiesz, kiedyby napoił z tej dziurki, Jeśliby pod Kamieńcem nie wyścinał Turki? Bodajże się rodzili tacy piwowarzy, Nie byliby nam srodzy Turcy i Tatarzy. Aż co chłop, to piwowar w Polszczę, lecz bez kadzi; Chociażby był z samego Czerska, nie poradzi. 532. DO ŻOŁNIERZA WE FRANCY
Miałem cię zacz niedawno, kiedyś Szwedów gromił; Ale teraz, kiedy cię leda kiep uskromił, Wsadziwszy jako w kozi rożek w gąsior z sośnie, Kiedyć na czole szyszka miasto lauru rośnie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 419
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kondycji, które brano, a gdy lat dojdą, księciu oddawano. Te także w wielkiej niewygodzie, boso i w koszulkach były. Wszędzie zaś był często głód wielki, zawsze zamknięcie. A jako książę wszystkich się ludzi, aby nie był otruty, obawiał, tak w sieni pałacowej był browar i kuchnia, i piwowar, i kucharz przysięgli. Obiad ordynaryjnie bywał o godzinie szóstej po południu, a wieczerza na świtaniu, ale częstokroć przez kilka dni ani obiadu, ani wieczerzy nie bywało.
Tandem księciu krajczemu kazano siadać do karety, aby jechał do Białej. Chwycił się żony swojej, że ledwo mu ją z rąk wydarto. Na resztę
kondycji, które brano, a gdy lat dojdą, księciu oddawano. Te także w wielkiej niewygodzie, boso i w koszulkach były. Wszędzie zaś był często głód wielki, zawsze zamknięcie. A jako książę wszystkich się ludzi, aby nie był otruty, obawiał, tak w sieni pałacowej był browar i kuchnia, i piwowar, i kucharz przysięgli. Obiad ordynaryjnie bywał o godzinie szóstej po południu, a wieczerza na świtaniu, ale częstokroć przez kilka dni ani obiadu, ani wieczerzy nie bywało.
Tandem księciu krajczemu kazano siadać do karety, aby jechał do Białej. Chwycił się żony swojej, że ledwo mu ją z rąk wydarto. Na resztę
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 285
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Obywatelom Miast okazją zguby i ruiny, każdy Mieszczanim całe życie nad szynkiem i warzeniem wspomnionych likworów trawi, a o Warsztatowej niepomyśli robocie, często do Bractwa schadzając się Mieszczanie, o ladaco strofują się, i winami okładają, nie dla słuszności, tylko pijaństwa. Gdy chłop na targ w Święto zboże przywiezie, od niego Piwowar przy gorzałce targuje, kmotrem chłopa mianując dawszy mu cokolwiek pieniędzy, ad rationem na przyszle Święto, każe mu nietak po resztę przyjść, jako aby go dłuższym szynkiem gorzałki, in potiori wykwitował parte, i tak i Mieszczanin, i chłop w Niedziele i Święta Miasto Nabożeństwa, na pijaństwie czas sromotnie tracą, i przeto doświadczona
Obywatelom Miast okázyą zguby y ruiny, każdy Mieszczanim cáłe życie nád szynkiem y wárzeniem wspomnionych likworow tráwi, á o Wársztatowey niepomyśli robocie, często do Bractwa schadzaiąc się Mieszczanie, o ledaco strofuią się, y winami okładaią, nie dla słuszności, tylko piiaństwa. Gdy chłop ná targ w Swięto zboże przywiezie, od niego Piwowar przy gorzáłce tárguie, kmotrem chłopa mianuiąc dawszy mu cokolwiek pieniędzy, ad rationem na przyszle Swięto, każe mu nieták po resztę przyiść, iáko áby go dłuższym szynkiem gorzałki, in potiori wykwitował parte, y tak y Mieszczanin, y chłop w Niedziele y Swięta Miásto Nábożeństwa, ná piiaństwie czas sromotnie tracą, y przeto doświadczona
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 135
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
Lecz ani województwa, ani ziemie zdobi. Minąwszy, kto na honor odwagą zarobi, Nie widział godniejszego w województwie całem, Żeby Orła białego przed jego niósł ciałem? Bo każdy, z chorążego na chorągiew miarę Wziąwszy, tak szpetną wszytkim przypisze przywarę. Na czele kładą zwykle wyborniejszy towar: Wszyscy drwa rąbać, kiedy chorążym piwowar. 501. KOTA W WORZE PRZEDAWAĆ
O wytyczną szlachcica pieniał dziesięcinę Pleban jego. Że święto, kościoła nie minę, Jadąc imo; aż ów ksiądz po kazaniu skoro Na swoję intencyją prosi o pięcioro Anielskie pozdrowienie, żeby cudze kopy Dał mu Pan Bóg po żniwach do swej wozić szopy. W skok pospólstwo o szkodę pańską
Lecz ani województwa, ani ziemie zdobi. Minąwszy, kto na honor odwagą zarobi, Nie widział godniejszego w województwie całem, Żeby Orła białego przed jego niósł ciałem? Bo każdy, z chorążego na chorągiew miarę Wziąwszy, tak szpetną wszytkim przypisze przywarę. Na czele kładą zwykle wyborniejszy towar: Wszyscy drwa rąbać, kiedy chorążym piwowar. 501. KOTA W WORZE PRZEDAWAĆ
O wytyczną szlachcica pieniał dziesięcinę Pleban jego. Że święto, kościoła nie minę, Jadąc imo; aż ów ksiądz po kazaniu skoro Na swoję intencyją prosi o pięcioro Anielskie pozdrowienie, żeby cudze kopy Dał mu Pan Bóg po żniwach do swej wozić szopy. W skok pospólstwo o szkodę pańską
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 303
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
coby w gębę włożyć. W. M. barzo pilnie proszę/ żeby mi go W. M. wyręczył. Albo żeby mię W. M. czym założył * poratował.) A cóż zbroił? Miał teraz pieniądze położyć/ kłaść) a tego nie ziścił. A któż go dał wsadzić? Kupiec/ Piwowar. Nasz sąsiad/ kmotr. Nie rad się wdawam w rekojemstwo. Bo stara jest przypowieść/ kto ręczy/ ten jęczy. Więc W. M. proszę o przyczynę/ żeby go wypuszczono. Skosztuje/ * spatrzę) mogęli co sprawić/ tedy z chęcią rad uczynię. Byłem tam Pani Sąsiado/ Kmoszko
coby w gębę włożyć. W. M. bárzo pilnie proszę/ żeby mi go W. M. wyręcżył. Albo żeby mię W. M. cżym záłożył * porátował.) A coż zbroił? Miał teraz pieniądze położyć/ kłáść) á tego nie ziśćił. A ktoż go dał wsádźić? Kupiec/ Piwowar. Nász sąsiad/ kmotr. Nie rad się wdawam w rekojemstwo. Bo stára jest przypowieść/ kto ręcży/ ten jęcży. Więc W. M. proszę o przycżynę/ żeby go wypuszcżono. Skosztuje/ * spátrzę) mogęli co spráwić/ tedy z chęcią rad ucżynię. Byłem tám Páni Sąśiádo/ Kmoszko
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 94v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
karczmy do dom powracali, I dziwne figle piani wystrajali. To się Wrobłowi memu podobało, I upić się mu jak chłopu zachciało. Egzaminuje, jako warzą piwo, Nie wielkie mu się takie zdało dziwo. Dostał jęczmienia, w skorupę go wrzucił, Z chmielem przyprawił, że w piwo obrucił Swój war, jak owen Piwowar rozumiał; Napił się z tego, i zaraz zaszumiał. Hej! hej! wykrzyka: już się Wróbel tacza, Wala po ziemi, jak piany przewraca. Tandem po wszystkim i skokach i hukach, I jak najlepszych pijaków to sztukach, Rzucił się Wróbel zmorzony na ziemi, Skrzydła rozłożył, jak miedzy pianemi Bywa,
karczmy do dom powracali, I dźiwne figle piani wystraiali. To śię Wroblowi memu podobało, I upić śię mu iak chłopu zachćiało. Eksaminuie, iako warzą piwo, Nie wielkie mu śię takie zdało dźiwo. Dostał ięczmienia, w skorupę go wrzućił, Z chmielem przyprawił, że w piwo obrućił Swoy war, iak owen Piwowar rozumiał; Napił śię z tego, i zaraz zaszumiał. Hey! hey! wykrzyka: iuż śię Wrobel tacza, Wala po źiemi, iak piany przewraca. Tandem po wszystkim i skokach i hukach, I iak naylepszych piiakow to sztukach, Rzućił śię Wrobel zmorzony na źiemi, Skrzydła rozłożył, iak miedzy pianemi Bywa,
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 37
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
mógł wieprza ukarmic pospołu z pańskiemi i to mu dawać co i pańskim. Fasbieru nie robić, tylko kiedy kazą, ani go przedawać, patoki do gorzałki chować, drozdze z koryta do gorzałki chować, od kaczmarek drozdze odbierać z achtelami, a która kaczmarka nie odda drozdzy, powinna dać za nie piwowarowi groszy 3.
Piwowar kadzie, achtele i wszytko naczynie, które należy w browarze do piwa, jako i do gorzałki, w ochędostwie mieć i trzymac, do browaru nikogo bez potrzeby nie puszczać, kiedy
piwo warzą, abo gorzałkę, a to dla zepsowania od złego zawianego człeka pomocnika, kiedy piwo robi tak dla Ojców jako i na karczmy
mogł wieprza ukarmic pospołu z panskiemi y to mu dawac co y panskim. Fasbieru nie robic, tylko kiedy kazą, ani go przedawac, patoki do gorzałki chowac, drozdze z koryta do gorzałki chowac, od kaczmarek drozdze odbierac z achtelami, a ktora kaczmarka nie odda drozdzy, powinna dac za nie piwowarowi groszy 3.
Piwowar kadzie, achtele y wszytko naczynie, ktore nalezy w browarze do piwa, iako y do gorzałki, w ochędostwie miec y trzymac, do browaru nikogo bez potrzeby nie pusczac, kiedy
piwo warzą, abo gorzałkę, a to dla zepsowania od złego zawianego człeka pomocnika, kiedy piwo robi tak dla Oycow iako y na karczmy
Skrót tekstu: SprawyCzerUl
Strona: 390
Tytuł:
Sprawy sądowe poddanych klasztoru OO. Karmelitów w Czernej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Czerna
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1663 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1663
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921