i koło Błosznej, gdzie haniebnie piękne ostępy znalazłem ale puste, i tak nie ucieszywszy się, wróciłem się 23^go^ do Rohotnej.
W dzień św. Szymona i Judy, pod Kostakami przy psach ubito niedźwiedzia. Jamem sam nie był w polu observando uroczystość, ułożyłem alias rozsądziłem sprawę wielką iks. Giedminta plebana, z Turlajem zawiadowcą rohoteńskim, i miałem u siebie na obiedzie gości nie mało.
Sejmiki na pospolite ruszenie były, na te jechałem do Mińska 3 Novembris, stanąłem późno 5^go^. Sejmik odprawił się dobrze pod dyrekcją ip. chorążego brata mego. Traktowałem u siebie urzędników i szlachtę. Z Mińska wyjechał
i koło Błosznéj, gdzie haniebnie piękne ostępy znalazłem ale puste, i tak nie ucieszywszy się, wróciłem się 23^go^ do Rohotnéj.
W dzień św. Szymona i Judy, pod Kostakami przy psach ubito niedźwiedzia. Jamem sam nie był w polu observando uroczystość, ułożyłem alias rozsądziłem sprawę wielką jks. Giedminta plebana, z Turlajem zawiadowcą rohoteńskim, i miałem u siebie na obiedzie gości nie mało.
Sejmiki na pospolite ruszenie były, na te jechałem do Mińska 3 Novembris, stanąłem późno 5^go^. Sejmik odprawił się dobrze pod dyrekcyą jp. chorążego brata mego. Traktowałem u siebie urzędników i szlachtę. Z Mińska wyjechał
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 62
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
10 w nocy.
11 Lutego miedzy 5 i 6 z rana w Berlinie burza z częstemi błyskawicami. 22 Lutego w Auksois pioruny o 3 godz: z południa.
9 Czerwca o 9 wieczor: w Captiouks niedaleko Bazas kolumna ognista ukazała się na powietrzu dążąca od wschodu ku Południowi. W krótce pożar zajoł się w stajni Plebana miejsca, płomień z niej wypadał siarczysty, który zgasł w krótce: konie znaleziono zdechłe bez najmniejszego znaku opalenia: W pokryciu, które całe zostało dwie tylko dziury wielkości pięści przez ogień uczynione. Lecz dach był opalony. W godzinę druga kolumna ognista wpadła do rzeki niedaleko jednego młynu z straszliwym łoskotem. Tegoż dnia widziany
10 w nocy.
11 Lutego miedzy 5 y 6 z rana w Berlinie burza z częstemi błyskawicami. 22 Lutego w Auxois pioruny o 3 godz: z południa.
9 Czerwca o 9 wieczor: w Captioux niedaleko Bazas kolumna ognista ukazała się na powietrzu dążąca od wschodu ku Południowi. W krotce pożar zaioł się w stayni Plebana mieysca, płomień z niey wypadał siarczysty, ktory zgasł w krotce: konie znaleziono zdechłe bez naymnieyszego znaku opalenia: W pokryciu, ktore całe zostało dwie tylko dziury wielkości pięści przez ogień uczynione. Lecz dach był opalony. W godzinę druga kolumna ognista wpadła do rzeki niedaleko iednego młynu z straszliwym łoskotem. Tegoż dnia widziany
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 220
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
na Rzpltą konsekwencji, jak się to praktykowało i przedtym, niezbyt skrupulizować, ale nie dając poznaku i nie czyniąc żadnej wiolencji głosów, swoje roztropnie czynić i rzeczy do końca prowadzić.
Piąty sposób utrzymywania sejmów: żeby same przy prawie wyraźnym kontradykcyje ważne były.
Szósty sposób utrzymywania sejmów, wzięty z książki pod tytułem Rozmowa Plebana, r. 1641 wydanej. Osobliwie gdzie ta rada jest, aby poseł tamujący izbę albo protestujący się nie żadną prywatną, ale publiczną opozycji swojej dawał przyczynę i żeby ją dobrze posłom wyłożył; to takowa tylko opozycja za słuszną ma być uznana i mieć wszelką wagę.
Siódmy sposób niektórzy podają, aby niesprawiedliwie rwących sejmy sądzić
na Rzpltą konsekwencyi, jak się to praktykowało i przedtym, niezbyt skrupulizować, ale nie dając poznaku i nie czyniąc żadnej wiolencyi głosów, swoje roztropnie czynić i rzeczy do końca prowadzić.
Piąty sposób utrzymywania sejmów: żeby same przy prawie wyraźnym kontradykcyje ważne były.
Szósty sposób utrzymywania sejmów, wzięty z książki pod tytułem Rozmowa Plebana, r. 1641 wydanej. Osobliwie gdzie ta rada jest, aby poseł tamujący izbę albo protestujący się nie żadną prywatną, ale publiczną oppozycyi swojej dawał przyczynę i żeby ją dobrze posłom wyłożył; to takowa tylko oppozycyja za słuszną ma być uznana i mieć wszelką wagę.
Siódmy sposób niektórzy podają, aby niesprawiedliwie rwących sejmy sądzić
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 117
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Ich. M. ks. biskupy były inwentowane. A iż przy wielu transformowanych ewangelickich kościelech jeszcze się najduje u ewangelików bacznych srebra kościelnego, słuszna, żeby i ci inwentarze przy sobie mieli. Z wielką też ujmą wolności szlacheckiej w dobrach ich za dekrety trybunalskimi przychodzi do tego, że szlachcic nie może graniczyć dóbr swych bez plebana, nie już sortis, ale in mera dote plebanali residentis; co znieść konstytucją sejmową.
Dwunasta: Dwór IKMci aby wedle konstytucji był kontentowan i opatrzon za służby i żeby mu płaca przystojna była. Zaczymby KiM. służb jego mógł używać tempore pacis pro decore et honore suo, a tempore belli more maiorum contra insultus
Ich. M. ks. biskupy były inwentowane. A iż przy wielu transformowanych ewangelickich kościelech jeszcze się najduje u ewangelików bacznych srebra kościelnego, słuszna, żeby i ci inwentarze przy sobie mieli. Z wielką też ujmą wolności szlacheckiej w dobrach ich za dekrety trybunalskimi przychodzi do tego, że szlachcic nie może graniczyć dóbr swych bez plebana, nie już sortis, ale in mera dote plebanali residentis; co znieść konstytucyą sejmową.
Dwunasta: Dwór JKMci aby wedle konstytucyi był kontentowan i opatrzon za służby i żeby mu płaca przystojna była. Zaczymby KJM. służb jego mógł używać tempore pacis pro decore et honore suo, a tempore belli more maiorum contra insultus
Skrót tekstu: DyskRokCz_II
Strona: 432
Tytuł:
38. Dyskurs około rokoszu, przez zjazd lubelski in diem sextam Augusti miedzy Sendomierzem a Pokrzywnicą roku 1606 uchwalonego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, strażnik polny, mocne dawszy o rozpuszczoną piechotę napomnienie, kazali, abym jako najprędzej tychże rozpuszczonych ludzi zbierał. Pojechałem tedy z oficerami mymi do Kobrynia.
Ja moją chorągiew prędko zebrałem, bo miałem miłość u moich ludzi, ale kapitan Woliński nie mógł zebrać. Gdy zaś posłałem do księdza plebana dywińskiego po złożony u niego monderunek, tedy ksiądz mi go nie oddał, ale jeszcze skomatyczny dał mi respons. Pojechałem tedy do księdza Olszańskiego, administratora po śmierci Rupniewskiego biskupstwa łuckiego, od którego ostrą wziąłem do plebana dywińskiego na wydanie monde-
runku intymacją. Stamtąd pojechałem do Pocieja regimentarza, pod Ostromęckiem w Podlaszu
, strażnik polny, mocne dawszy o rozpuszczoną piechotę napomnienie, kazali, abym jako najprędzej tychże rozpuszczonych ludzi zbierał. Pojechałem tedy z oficerami mymi do Kobrynia.
Ja moją chorągiew prędko zebrałem, bo miałem miłość u moich ludzi, ale kapitan Woliński nie mógł zebrać. Gdy zaś posłałem do księdza plebana dywińskiego po złożony u niego monderunek, tedy ksiądz mi go nie oddał, ale jeszcze skomatyczny dał mi respons. Pojechałem tedy do księdza Olszańskiego, administratora po śmierci Rupniewskiego biskupstwa łuckiego, od którego ostrą wziąłem do plebana dywińskiego na wydanie monde-
runku intymacją. Stamtąd pojechałem do Pocieja regimentarza, pod Ostromęckiem w Podlaszu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 91
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
miłość u moich ludzi, ale kapitan Woliński nie mógł zebrać. Gdy zaś posłałem do księdza plebana dywińskiego po złożony u niego monderunek, tedy ksiądz mi go nie oddał, ale jeszcze skomatyczny dał mi respons. Pojechałem tedy do księdza Olszańskiego, administratora po śmierci Rupniewskiego biskupstwa łuckiego, od którego ostrą wziąłem do plebana dywińskiego na wydanie monde-
runku intymacją. Stamtąd pojechałem do Pocieja regimentarza, pod Ostromęckiem w Podlaszu stojącego, uskarżając się na tegoż księdza, gdzie regimentarz posłał Michała Buchowieckiego, rotmistrza województwa brzeskiego, człeka żwawego, z chorągwią jego, aby odebrał ten monderunek od plebana dywińskiego. A tak mocno przyciśniony żołnierską egzekucją, musiał
miłość u moich ludzi, ale kapitan Woliński nie mógł zebrać. Gdy zaś posłałem do księdza plebana dywińskiego po złożony u niego monderunek, tedy ksiądz mi go nie oddał, ale jeszcze skomatyczny dał mi respons. Pojechałem tedy do księdza Olszańskiego, administratora po śmierci Rupniewskiego biskupstwa łuckiego, od którego ostrą wziąłem do plebana dywińskiego na wydanie monde-
runku intymacją. Stamtąd pojechałem do Pocieja regimentarza, pod Ostromęckiem w Podlaszu stojącego, uskarżając się na tegoż księdza, gdzie regimentarz posłał Michała Buchowieckiego, rotmistrza województwa brzeskiego, człeka żwawego, z chorągwią jego, aby odebrał ten monderunek od plebana dywińskiego. A tak mocno przyciśniony żołnierską egzekucją, musiał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 91
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Rupniewskiego biskupstwa łuckiego, od którego ostrą wziąłem do plebana dywińskiego na wydanie monde-
runku intymacją. Stamtąd pojechałem do Pocieja regimentarza, pod Ostromęckiem w Podlaszu stojącego, uskarżając się na tegoż księdza, gdzie regimentarz posłał Michała Buchowieckiego, rotmistrza województwa brzeskiego, człeka żwawego, z chorągwią jego, aby odebrał ten monderunek od plebana dywińskiego. A tak mocno przyciśniony żołnierską egzekucją, musiał ksiądz oddać złożony u siebie monderunek.
Zebrawszy tedy całą chorągiew moją i dawszy im monderunek, przyszedłem do obozu pod tenże Ostromęck, gdzie też pułkownik Krasiński, mając flinty, które po przegranej sieleckiej w lesie pozbierał, strzelbą należytą piechotę brzeską opatrzył. Potem regimentarz
Rupniewskiego biskupstwa łuckiego, od którego ostrą wziąłem do plebana dywińskiego na wydanie monde-
runku intymacją. Stamtąd pojechałem do Pocieja regimentarza, pod Ostromęckiem w Podlaszu stojącego, uskarżając się na tegoż księdza, gdzie regimentarz posłał Michała Buchowieckiego, rotmistrza województwa brzeskiego, człeka żwawego, z chorągwią jego, aby odebrał ten monderunek od plebana dywińskiego. A tak mocno przyciśniony żołnierską egzekucją, musiał ksiądz oddać złożony u siebie monderunek.
Zebrawszy tedy całą chorągiew moją i dawszy im monderunek, przyszedłem do obozu pod tenże Ostromęck, gdzie też pułkownik Krasiński, mając flinty, które po przegranej sieleckiej w lesie pozbierał, strzelbą należytą piechotę brzeską opatrzył. Potem regimentarz
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 92
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
matka moja, a bardziej się ludzie z matką moją będące domyślili, że ten Łastowski, wziąwszy kilkaset plag po gołym ciele, umarł w kilka dni. Ksiądz pleban, niechętny matce mojej, nie chciał zaraz tego ciała chować, a tymczasem Gościcki, palestrant grodzki płocki, uczyniwszy się koligatem nieboszczyka Łastowskiego, ciało wziąwszy od plebana, prezentował w grodzie płockim, manifesta na matkę moją pozanosił i pozew wydał. Zalękła się matka moja, wyjechała z Goślic i do Łagiewnik do klasztoru franciszkańskiego schroniła się. Posłał tam ociec mój brata mego, teraźniejszego pułkownika, dla ratowania matki mojej. Jakoż brat mój tam przyjechawszy dał mocny odpór Goś-
cickiemu, że nie
matka moja, a bardziej się ludzie z matką moją będące domyślili, że ten Łastowski, wziąwszy kilkaset plag po gołym ciele, umarł w kilka dni. Ksiądz pleban, niechętny matce mojej, nie chciał zaraz tego ciała chować, a tymczasem Gościcki, palestrant grodzki płocki, uczyniwszy się koligatem nieboszczyka Łastowskiego, ciało wziąwszy od plebana, prezentował w grodzie płockim, manifesta na matkę moją pozanosił i pozew wydał. Zalękła się matka moja, wyjechała z Goślic i do Łagiewnik do klasztoru franciszkańskiego schroniła się. Posłał tam ociec mój brata mego, teraźniejszego pułkownika, dla ratowania matki mojej. Jakoż brat mój tam przyjechawszy dał mocny odpór Goś-
cickiemu, że nie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 189
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Ruszczyć też nie omieszkał podawać nas w awersją, osobliwie mnie i brata mego, teraźniejszego pułkownika, i tak Ruszczyć poradził, aby nieboszczyka Łastowskiego nieszlachcicem zrobić.
Pobiegł do Oszmiany do księdza sobie znajomego, pobrał od niego metryki baptisatorum kościelne, w których były spacja. Namówił matkę moją, że mój charakter jest podobny do charakteru plebana naówczas będącego, kiedy się mógł nieboszczyk Łastowski rodzić. Matka tedy moja z wielką groźbą nastąpiła na mnie, ażebym koniecznie owe spacja według Ruszczyca kompozycji zapisywał. Ekskuzowałem się od takowej usługi, mając w Panu Bogu nadzieję, że innym sposobem ochroni matki mojej. Mówiłem to i wypraszałem się, ale tym
Ruszczyc też nie omieszkał podawać nas w awersją, osobliwie mnie i brata mego, teraźniejszego pułkownika, i tak Ruszczyc poradził, aby nieboszczyka Łastowskiego nieszlachcicem zrobić.
Pobiegł do Oszmiany do księdza sobie znajomego, pobrał od niego metryki baptisatorum kościelne, w których były spacja. Namówił matkę moją, że mój charakter jest podobny do charakteru plebana naówczas będącego, kiedy się mógł nieboszczyk Łastowski rodzić. Matka tedy moja z wielką groźbą nastąpiła na mnie, ażebym koniecznie owe spacja według Ruszczyca kompozycji zapisywał. Ekskuzowałem się od takowej usługi, mając w Panu Bogu nadzieję, że innym sposobem ochroni matki mojej. Mówiłem to i wypraszałem się, ale tym
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 191
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
można tedy księdza plebana konwinkować. Abhorrui od tej propozycji. Lubo ksiądz Jarocki napijał się i inne nieprzystojne stanowi swemu akcje czynił, przecież nad tym pastuchem, który mi się zdawał barzo głupim, nie chciało mi się tego znęcania czynić. Jednakże ponieważ już ta rzecz była rozpublikowana i pastuch constanter twierdził, że był od plebana namówiony, pozwoliłem na to, obligując, aby nad nim wielkiego okrucieństwa nie robiono. Poszedł pastuch na letkie konfesaty. Wyznał toż samo przed instygatorem grodzkim i przydanymi szlachtą. Zaniosłem tedy manifest imieniem matki mojej na plebana. Wziąłem pozew i areszt na Rodomańskiego, i tak sprawa do następujących roczek nowembrowych odłożona
można tedy księdza plebana konwinkować. Abhorrui od tej propozycji. Lubo ksiądz Jarocki napijał się i inne nieprzystojne stanowi swemu akcje czynił, przecież nad tym pastuchem, który mi się zdawał barzo głupim, nie chciało mi się tego znęcania czynić. Jednakże ponieważ już ta rzecz była rozpublikowana i pastuch constanter twierdził, że był od plebana namówiony, pozwoliłem na to, obligując, aby nad nim wielkiego okrucieństwa nie robiono. Poszedł pastuch na letkie konfesaty. Wyznał toż samo przed instygatorem grodzkim i przydanymi szlachtą. Zaniosłem tedy manifest imieniem matki mojej na plebana. Wziąłem pozew i areszt na Rodomańskiego, i tak sprawa do następujących roczek nowembrowych odłożona
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 196
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986