aby ip. Sapiezie pisarzowi polnemu wiel. księstwa lit. wyliczył 200,000.
Transfugae seu desertores, owi to przez traktat wydani królowi imci szwedzkiemu, Patkul i Pejkul, sromotnie obadwa egzekwowani; drugi ćwiertowany żywo, pierwszemu wprzód uszy i nos urżnięto, potem od nóg zacząwszy kości wszystkie kat stłukł, tandem w koło pleciony. Owóż co znaczy recalcitrare contra principom absolutom, a Augusta protekeja quantum valuit uważyć, że i sam zginął i ludzi zawiódł wielu. Annus 1708.
Marsz króla imci szwedzkiego z wojskami wciąż przez wszystką Wielką Polskę, przez Kujawy i płockie wojewódz- two, przez puszczo ostrołęcka, gdzie miał dość przeszkód od strzelców zgromadzonych i rozbijających
aby jp. Sapiezie pisarzowi polnemu wiel. księstwa lit. wyliczył 200,000.
Transfugae seu desertores, owi to przez traktat wydani królowi imci szwedzkiemu, Patkul i Pejkul, sromotnie obadwa exekwowani; drugi ćwiertowany żywo, pierwszemu wprzód uszy i nos urżnięto, potém od nóg zacząwszy kości wszystkie kat stłukł, tandem w koło pleciony. Owóż co znaczy recalcitrare contra principom absolutom, a Augusta protekeya quantum valuit uważyć, że i sam zginął i ludzi zawiódł wielu. Annus 1708.
Marsz króla imci szwedzkiego z wojskami wciąż przez wszystką Wielką Polskę, przez Kujawy i płockie wojewódz- two, przez puszczo ostrołęcka, gdzie miał dość przeszkód od strzelców zgromadzonych i rozbijających
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 257
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
słoniej kości. Brwi wyniosłe nie inszą ozdobę swą mają, Jak więc gdy się od słońca tęcze odrażają. Oczy czarne nad kruki, toczą zrzenicami Niespokojnymi, równie jak niebo sferami. A kędy je obrócisz, takową moc mają, Że tysiąc serc w momencie jednym zniewalają. Nosek subtelny słuszną miarą pociągniony Równiejszy niżeli sznur misternie pleciony. Sama twarz twa nadobna w płci niebieskiej kryje Wdzięcznym błędem zmieszane roże i lilije. Przed którą gasnąć musi w swej ozdobie zorza, Choć tysiącem farb strojna występuje z morza. Tą twarzą ty, Hanusiu, tak mądrze szafujesz, Że niepożyte serca w okowy wprawujesz. O wargach twych cóż rzekę, wstyd i koralowi Czynią
słoniej kości. Brwi wyniosłe nie inszą ozdobę swą mają, Jak więc gdy się od słońca tęcze odrażają. Oczy czarne nad kruki, toczą zrzenicami Niespokojnymi, rownie jak niebo sferami. A kędy je obrocisz, takową moc mają, Że tysiąc serc w momencie jednym zniewalają. Nosek subtelny słuszną miarą pociągniony Rowniejszy niżeli sznur misternie pleciony. Sama twarz twa nadobna w płci niebieskiej kryje Wdzięcznym błędem zmieszane roże i lilije. Przed ktorą gasnąć musi w swej ozdobie zorza, Choć tysiącem farb strojna występuje z morza. Tą twarzą ty, Hanusiu, tak mądrze szafujesz, Że niepożyte serca w okowy wprawujesz. O wargach twych coż rzekę, wstyd i koralowi Czynią
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 236
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
rycerza jednego nad rzeką trafiła.
XLIII.
Kto to beł? - W inszej pieśni będę śpiewał o tem, A teraz się do drugiej wracam, która potem Grabie barzo prosiła, aby nie musiała Zostać tam sama jedna, ale z niem jechała. Orland nie beł od tego i skoro ubrana W wieniec, z różej pleciony, jutrzenka rumiana Po jasnem niebie złote światło roztoczyła, Izabella się w drogę z Orlandem puściła.
XLIV.
I tak z sobą pospołu kilka dni jechali, Aż jednego rycerza na drodze potkali, Który beł, jako więzień związany, wiedziony I od wielkiego ludu na śmierć prowadzony. Powiem potem, kto to beł; a
rycerza jednego nad rzeką trafiła.
XLIII.
Kto to beł? - W inszej pieśni będę śpiewał o tem, A teraz się do drugiej wracam, która potem Grabie barzo prosiła, aby nie musiała Zostać tam sama jedna, ale z niem jechała. Orland nie beł od tego i skoro ubrana W wieniec, z różej pleciony, jutrzenka rumiana Po jasnem niebie złote światło roztoczyła, Izabella się w drogę z Orlandem puściła.
XLIV.
I tak z sobą pospołu kilka dni jechali, Aż jednego rycerza na drodze potkali, Który beł, jako więzień związany, wiedziony I od wielkiego ludu na śmierć prowadzony. Powiem potem, kto to beł; a
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 284
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Braci: że w podziemną Zepchnionym otchłań gardzisz? oręża i siły Mniemasz, że nam po świetle straconym ubyły? Leniwym mię rozumiesz, że to piorunami Nie strzelam, i powietrza nie mieszam grzmotami? Nie dosyć że się z Słońca nie dawszy jasnego Cieszyć, w ciemne Królestwo szczęście zepchnionego. Wiecznym karze więzieniem: gdy ciebie pleciony Z gwiazd wieniec, i swym zdobią splendorem Triony. Zony brać nie dopuszczasz? Neptuna przy słonem Nektarze, miękkim krąży Amfitryte łonem: Tobie krewna poczęśtym piorunie słabemu, Juno służy; i córki z synami jednemu Ceres, Temis, Latona, nieśmiertelne daje: A mnie w smutne piekielnej strąconego kraje Nocy, żadne potomstwa
Bráći: że w podźiemną Zepchnionym otchłań gárdźisz? oręża y śiły Mniemasz, że nam po świetle stráconym ubyły? Leniwym mię rozumiesz, że to piorunámi Nie strzelam, y powietrza nie mieszam grzmotámi? Nie dosyć że się z Słońcá nie dawszy iásnego Cieszyć, w ćiemne Krolestwo szczęśćie zepchnionego. Wiecznym karze więźieniem: gdy ćiebie plećiony Z gwiazd wieniec, y swym zdobią splendorem Tryony. Zony bráć nie dopuszczasz? Neptuna przy słonem Nektárze, miękkim krąży Amfitryte łonem: Tobie krewna poczęśtym piorunie słábemu, Iuno służy; y corki z synámi iednemu Ceres, Temis, Látoná, niesmiertelne dáie: A mnie w smutne piekielney strąconego kraie Nocy, żadne potomstwá
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 6
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Plutona, Proserpinę i inne Bóstwo podziemnej krainy, to łzesz jako pies. T. Galanto dobrodzieju, każdy Kompan karczemny, mogłyby się uczyć terminować Wmci mówienia, odpowiedzi i subtelnie wykształtowanych dyskursów. B. Jako obses porwawszy się Radamant, da mi w piersi kołem piekielnym, obracający się żartko ustawicznie, w którym był pleciony Iksion. T. Czy nie o tym napisał on nie wczorajszy Poeta Volvitur Ixion et se sequitur fugitque. B. A jam go w tenże moment, w czoło właśnie między oczy ugodził, opoką dużą którą piastuje Sysifus. T. Otoż i o tym tak pisze wzwyż mianowany Sapient, Aut petis aut
Plutoná, Proserpinę y inne Bostwo podźiemney kráiny, to łzesz iáko pies. T. Gálánto dobrodźieiu, káżdy Kõpan kárczemny, mogłyby się vczyć terminować Wmći mowienia, odpowiedźi y subtelnie wykształtowanych diskursow. B. Iáko obses porwawszy się Rádámánth, da mi w pierśi kołem piekielnym, obracáiący się zartko vstáwicznie, w ktorym był plećiony Ixion. T. Czy nie o tym napisał on nie wczorayszy Poeta Volvitur Ixion et se sequitur fugitque. B. A iam go w tenże moment, w czoło właśnie między oczy vgodźił, opoką dużą którą piastuie Sysiphus. T. Otoż y o tym ták pisze wzwysz miánowány Sapient, Aut petis aut
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 41
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
najmocniej, co były białawe, Przyciskał: tak trzy panny swe dziewcze skrytości Zasłaniały, od wielkiej w pół żywe żałości.
XX
Sprosne widziadło, wszelkiej próżne uczciwości, Obiedwie bohatyrki do słusznej litości Przywiódszy, gniew w nich budzi, twarz pała wstydami; Tak w pesteńskich ogrodach róże z fiołkami Czerwienieją, tak Febus dzień światłem pleciony Rumieni, na wschodowe gdy wóz pędzi strony. Poznawa Bradamanta postać Ulaniej, Co obrana do Karła posłem z Islandiej.
XXVII.
Poznawa i dwie panny, które przy niej były, Gdy w zamku Trystanowem pospołu patrzyły Na obrazy Francuzów bitnych, i żałuje, Że ją w takiem nieszczęściu widzi i najduje. „Kto -
najmocniej, co były białawe, Przyciskał: tak trzy panny swe dziewcze skrytości Zasłaniały, od wielkiej w pół żywe żałości.
XX
Sprosne widziadło, wszelkiej próżne uczciwości, Obiedwie bohatyrki do słusznej litości Przywiódszy, gniew w nich budzi, twarz pała wstydami; Tak w pesteńskich ogrodach róże z fiołkami Czerwienieją, tak Febus dzień światłem pleciony Rumieni, na wschodowe gdy wóz pędzi strony. Poznawa Bradamanta postać Ulaniej, Co obrana do Karła posłem z Islandyej.
XXVII.
Poznawa i dwie panny, które przy niej były, Gdy w zamku Trystanowem pospołu patrzyły Na obrazy Francuzów bitnych, i żałuje, Że ją w takiem nieszczęściu widzi i najduje. „Kto -
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 135
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nie człowiek/ abo twoja Zona nie Białagłowa: bo wierz mi zaprawdę/ iż żenić się a żałować/ za sobą to oboje nierozdzielnie chodzi/ i niepochybi/ iż kto jutro chce żałować / niech się dziś ożeni. Patrzajcie miłość, co się ledwo zrodzi, Już w łykach wielkie bohatery wodzi. To najdziwniejsza że czepiec pleciony, Przechodzi czasem Sceptra, i Korony. Jedne ze dwóch rzeczy przeciwnych koniecznie/ te abo owe mieć musi: jeśli każda tedy i ta którą ty pojmiesz Zonę: żebym tedy nie zbłądził/ tak rzecz zaczynam. Zona która ciebie pojmuje/ z tego dwojga musi mieć jedno/ że będzie piekna abo szpetna: jeśli
nie człowiek/ ábo twoia Zoná nie Białagłowá: bo wierz mi záprawdę/ iż żenić się á żałowáć/ żá sobą to oboie nierozdzielnie chodźi/ y niepochybi/ iż kto iutro chce żałowáć / niech się dźiś ożeni. Patrzajćie miłość, co się ledwo zrodźi, Iuż w łykach wielkie bohátery wodźi. To naydźiwnieysza że czepiec plećiony, Przechodźi czásem Sceptrá, y Korony. Jedne ze dwoch rzeczy przećiwnych koniecznie/ te ábo owe mieć muśi: ieśli káżda tedy y tá ktorą ty poymiesz Zonę: żebym tedy nie zbłądźił/ ták rzecz záczynam. Zoná ktora ćiebie poymuie/ z tego dwoygá musi mieć iedno/ że będźie piekna ábo szpetna: ieśli
Skrót tekstu: ZłoteJarzmo
Strona: 7
Tytuł:
Złote jarzmo małżeńskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
jedna o 4 sochach, u niej wrota pochełe, złe, ściany pouchodzieły, kozły niktóre pognieły; druga o sochach 5 dębowych. U niej wrota także złe, pochełe. Obiedwie z wrzeciądzami żelaznemi 2 i z koblami 4. Na których dach z gruntu zły pod snopkami, także znacznej reperacji potrzebuje.
Płot także pleciony, przed dworem stojący, którego tylko kawałek stoi zły, żadnej reperacji nie potrzebuje, bo inszego potrzeba.
W polu zaś rachowało się zagonów, osobliwie ku Oborom, 400; w tym samym polu za stodołą 406, ku Rudzie zaś na działach zagonów 100, w końcu wsi nad rzeką na Młynisku nazwanym 264, zagonów
jedna o 4 sochach, u niej wrota pochełe, złe, ściany pouchodzieły, kozły niktóre pognieły; druga o sochach 5 dębowych. U niej wrota także złe, pochełe. Obiedwie z wrzeciądzami żelaznemi 2 i z koblami 4. Na których dach z gruntu zły pod snopkami, także znacznej reperacyi potrzebuje.
Płot także pleciony, przed dworem stojący, którego tylko kawałek stoi zły, żadnej reperacyi nie potrzebuje, bo inszego potrzeba.
W polu zaś rachowało się zagonów, osobliwie ku Oborom, 400; w tym samym polu za stodołą 406, ku Rudzie zaś na działach zagonów 100, w końcu wsi nad rzeką na Młynisku nazwanym 264, zagonów
Skrót tekstu: InwKal_II
Strona: 69
Tytuł:
Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1775
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1775
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Władysław Rusiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1959
W sieni nie masz nic, tylko świnie stawają, z której na teł mielcuszka są drzwi na biegunach drewnianych z skoblem. Poszycie złe i na całym kalonki nie masz.
Przy tym chlewiki 2 bez posowy, z deli łupanych i drzwi takież na biegunach drewnianych z skoblem. Trzeci w rogu tegoż mielcucha z chrustu pleciony, z snopków poodzierany. Item idąc ku wsi, chlew na kształt stajni długi, z bali, w którym przegród 3; drzwi troje, u jednych jest skobel żelazny; koryto jedno długie.
Stodoła pańska z bali rżniętych, sosnowych, o jednym bojowisku. Do której wchodząc wrota z wrzeciądzem żelaznym, drugie zaś wrota
W sieni nie masz nic, tylko świnie stawają, z której na teł mielcuszka są drzwi na biegunach drewnianych z skoblem. Poszycie złe i na całym kalonki nie masz.
Przy tym chlewiki 2 bez posowy, z deli łupanych i drzwi takież na biegunach drewnianych z skoblem. Trzeci w rogu tegoż mielcucha z chrustu pleciony, z snopków poodzierany. Item idąc ku wsi, chlew na kształt stajni długi, z bali, w którym przegród 3; drzwi troje, u jednych jest skobel żelazny; koryto jedno długie.
Stodoła pańska z bali rżniętych, sosnowych, o jednym bojewisku. Do której wchodząc wrota z wrzeciądzem żelaznym, drugie zaś wrota
Skrót tekstu: InwKal_II
Strona: 103
Tytuł:
Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1775
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1775
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Władysław Rusiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1959
Którą więc sobie dodają ochoty, Ża choć już druga od prace omdlewa, A przecię śpiewa.
Lub też usiadszy pod gęztym chłodnikiem Wieczór rachować karby z robotnikiem I z swej mu ręki w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę,
Który gdy wszytkiej dokończy roboty, Zwyczajnej swojej upomni się kwoty, Kiedy przyniesą Cererze święcony Wieniec pleciony.
Tam pląszą, skaczą, tam rożnie śpiewają, Gdy im przy gęślach równo pomagają Z wielkiego kozła bąki zawieszone, Rymy uczone.
A miło patrzać, kiedy już złożone Kopy po polu jak gwiazdy natknione, Już koło takiej prace nie żal zgoła Zapocić czoła.
Nuż potym jesień, ta nie lada jakie Miewa przysmaki,
Którą więc sobie dodają ochoty, Ża choć już druga od prace omdlewa, A przecię śpiewa.
Lub też usiadszy pod gęstym chłodnikiem Wieczór rachować karby z robotnikiem I z swej mu ręki w zwyczajną godzinę Dzielić jużynę,
Który gdy wszytkiej dokończy roboty, Zwyczajnej swojej upomni się kwoty, Kiedy przyniesą Cererze święcony Wieniec pleciony.
Tam pląszą, skaczą, tam rożnie śpiewają, Gdy im przy gęślach rowno pomagają Z wielkiego kozła bąki zawieszone, Rymy uczone.
A miło patrzać, kiedy już złożone Kopy po polu jak gwiazdy natknione, Już koło takiej prace nie żal zgoła Zapocić czoła.
Nuż potym jesień, ta nie lada jakie Miewa przysmaki,
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 124
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975