, owo pospolite. Miał do tego i kielich z dawna przebutwiały, I nasienia jakiegoś węzełek niemały. Włóczył się z oną łątką po swej Karyntyjej, Dom od domu uczący ludzi tej religii, Pytający się Niemców onych głupich, ktoby Miał dziecię małe do krztu dziwnymi sposoby, Lub ktoby chciał wieczerzać. Tam po plecu swoich Kogo nalazł, używał tych obrzędów dwoich. Tam trefnego na stole chłopka postawiwszy, I z pluderek rżanego plaskuru dobywszy, I według kondycyjej Ciało Pańskie dawał, Miasto kielicha łyżką kryksmany napawał. Bo mu byli ceklarze kielich zdruzgotali, Jako się z nim, biorąc go do kluzy, szarpali. Było tego włóczenia długo po
, owo pospolite. Miał do tego i kielich z dawna przebutwiały, I nasienia jakiegoś węzełek niemały. Włóczył się z oną łątką po swej Karyntyjej, Dom od domu uczący ludzi tej religiej, Pytający się Niemców onych głupich, ktoby Miał dziecię małe do krztu dziwnymi sposoby, Lub ktoby chciał wieczerzać. Tam po plecu swoich Kogo nalazł, używał tych obrzędów dwoich. Tam trefnego na stole chłopka postawiwszy, I z pluderek rżanego plaskuru dobywszy, I według kondycyjej Ciało Pańskie dawał, Miasto kielicha łyżką kryksmany napawał. Bo mu byli ceklarze kielich zdruzgotali, Jako się z nim, biorąc go do kluzy, szarpali. Było tego włóczenia długo po
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 363
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
których się tylko sama godność dopnie. Ta miękczy serca, jeśli jakie było albo niechętne, albo zazdrościło. Któż tak szczęśliwy żyje ludźmi między, żeby której z tych nie podlegał jędzy? Z fortuną fawor, lecz nie bez zazdrości, z cnotą nienawiść w jednę kolej gości. Wielkież tu Pole! Gdyby po mych plecu doświadczonemu równe złotu w piecu najprzedniejszych cnót królewskich wybory po twojem Polu w piękne stawiać wzory! Kędyż się taki znajdzie ogrodniczy, co je rozsadzi, dopieroż policzy? Począwszy zgoła od bogobojności, gdzie pierwsze źródło prawdziwej mądrości, wszytkie, a wszytkie cnoty, rzekę śmiele, jako ołtarze w efeskiem kościele w twych pańskich piersiach
których się tylko sama godność dopnie. Ta miękczy serca, jeśli jakie było albo niechętne, albo zazdrościło. Któż tak szczęśliwy żyje ludźmi między, żeby której z tych nie podlegał jędzy? Z fortuną fawor, lecz nie bez zazdrości, z cnotą nienawiść w jednę kolej gości. Wielkież tu Pole! Gdyby po mych plecu doświadczonemu równe złotu w piecu najprzedniejszych cnót królewskich wybory po twojem Polu w piękne stawiać wzory! Kędyż się taki znajdzie ogrodniczy, co je rozsadzi, dopieroż policzy? Począwszy zgoła od bogobojności, gdzie pierwsze źródło prawdziwej mądrości, wszytkie, a wszytkie cnoty, rzekę śmiele, jako ołtarze w efeskiem kościele w twych pańskich piersiach
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 68
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
zdarzyło potykać z onemi którzy z Wmcią wodpowiedzi chodzą: penieby jej dano salve w łeb z pistolettu, parą kul nabitego, byłaby, nieboga goła pewnie, jako więc mówią na niewczesnej kozodrzy. B. Ja w tym wystąpiwszy na okrągłe Teatrum świata wszystkiego, rzuczę tu i owdzie okiem, a potym z plecu w zapalczywości nieuchronną machnąwszy kosą, trzecią część świata żyjącego na śmiertelnym położyłem pokosie, a wtórym machnieniem by prędko przypadszy, śmierć nie zatrzymała kosy, pewniebym ściął wszystek naród ludzki. T. O pewnie, żebyś był Wmć wszystek świat, począwszy od głowy rościął do samego zadniego lica. B. Postrzegszy
zdárzyło potykáć z onemi ktorzy z Wmćią wodpowiedźi chodzą: penieby iey dáno salve w łeb z pistolettu, párą kul nábitego, byłáby, niebogá goła pewnie, iáko więc mowią ná niewczesney kozodrzy. B. Ia w tym wystąpiwszy ná okrągłe Theátrum świátá wszystkiego, rzuczę tu y owdźie okiem, á potym z plecu w zápálczywośći nieuchronną machnąwszy kosą, trzećią część świátá żyiącego ná śmiertelnym położyłem pokośie, á wtorym machnieniem by prędko przypádszy, śmierć nie zátrzymáłá kosy, pewniebym śćiął wszystek narod ludzki. T. O pewnie, żebyś był Wmć wszystek świát, począwszy od głowy rośćiął do samego zadniego licá. B. Postrzegszy
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 61
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
i słonina przetapiana na wodę/ lecz najprzedniej olejek z szczeniąt ślepych. Na plec i na insze członki schnące.
Warz Jodłowe szyszki w wodzie/ a komu się zejdzie napuł z winem/ naparzaj miejsca/ których się suchoty dzierżą: co uczyniwszy kilka kroć/ rozporz na dwóch abo trzech miejscach skorę/ i odporz ją na plecu/ żeby się nadęła jako toboła. Natłuczże korzenia pokrzywnego świeżego z starym sadłem/ aby było rzadko jako polewka: w której namaczaj len prawie dobrze wyrobiony i wyczosany/ a wtykaj w one rany/ aby się pod tym gnoiło/ a ona zła krew ropą wyszła/ z której się suchoty mnożą. Ten len co
y słoniná przetapiána ná wodę/ lecz nayprzedniey oleiek z szczeniąt ślepych. Ná plec y ná insze członki schnące.
Warz Iodłowe szyszki w wodźie/ á komu się zeydźie nápuł z winem/ náparzay mieyscá/ ktorych się suchoty dźierżą: co vczyniwszy kilká kroć/ rosporz ná dwuch ábo trzech mieyscách skorę/ y odporz ią ná plecu/ żeby się nádęłá iáko tobołá. Nátłuczże korzenia pokrzywnego świeżego z stárym sádłem/ áby było rzadko iáko polewká: w ktorey námaczay len práwie dobrze wyrobiony y wyczosány/ á wtykay w one rány/ áby się pod tym gnoiło/ á oná zła krew ropą wyszłá/ z ktorey się suchoty mnożą. Ten len co
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: O
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
niszczą bisurmańskie plemię. Często po swych dziardynach, gdzie się Flora poci Balsamem, gdzie rozkoszne pomarańcze złoci, Częstokroć po zwierzyńcach przechodząc się hardy Sułtan, gdy patrząc na lwy cieszy się i pardy, Kozacy WOJNA CHOCIMSKA
Razem ognie kozackie urażą go w oczy. Których flota jeżeli na morzu zaskoczy Ładowane okręty, zwłaszcza po swym plecu, Część ich Neptun ma na dnie, a część Wulkan w piecu. Aleć i w samych portach, kiedy insperacie Zbiegną Kozacy, toż ich potka na Gałacie A woda krwią rumieni, o hańba, o wzgarda! Pełne dział arsenały, pełna kortygarda Ustrzępionych janczarów; odlewani z miedzi Ryczą smocy: po wieżach wyją
niszczą bisurmańskie plemię. Często po swych dziardynach, gdzie się Flora poci Balsamem, gdzie rozkoszne pomarańcze złoci, Częstokroć po zwierzyńcach przechodząc się hardy Sułtan, gdy patrząc na lwy cieszy się i pardy, Kozacy WOJNA CHOCIMSKA
Razem ognie kozackie urażą go w oczy. Których flota jeżeli na morzu zaskoczy Ładowane okręty, zwłaszcza po swym plecu, Część ich Neptun ma na dnie, a część Wulkan w piecu. Aleć i w samych portach, kiedy insperacie Zbiegną Kozacy, toż ich potka na Gałacie A woda krwią rumieni, o hańba, o wzgarda! Pełne dział arsenały, pełna kortygarda Ustrzępionych janczarów; odlewani z miedzi Ryczą smocy: po wieżach wyją
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 18
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
się z gór pogaństwo straszliwymi wały; Rzekłbyś, że się ruszyły okoliczne skały; Krzyczą, wrzeszczą szkaradzie, że w onym bałuchu I my, i oni zgoła postradali słuchu. Dadzą potem z dział ognia, a pod takim kurzem Chcą się podkraść pod szańce kozackie podgórzem. A ci widząc potęgę nie po swoich plecu, Gotowego czekają; każdy w ziemnym piecu Obstawiwszy się strzelbą, przez nieznaczne dziurki Patrzy, rychło-li mu się zdarzy strzelać Turki. Tymczasem z dział palono bez wszelakiej przerwy, Więc skoro na cel przyszły pogańskie katerwy, Ozwą się też Kozacy: bo, jako się rzekło, Dwadzieścia ośm dział mieli. Nie straszniejsze piekło Ogniem
się z gór pogaństwo straszliwymi wały; Rzekłbyś, że się ruszyły okoliczne skały; Krzyczą, wrzeszczą szkaradzie, że w onym bałuchu I my, i oni zgoła postradali słuchu. Dadzą potem z dział ognia, a pod takim kurzem Chcą się podkraść pod szańce kozackie podgórzem. A ci widząc potęgę nie po swoich plecu, Gotowego czekają; każdy w ziemnym piecu Obstawiwszy się strzelbą, przez nieznaczne dziurki Patrzy, rychło-li mu się zdarzy strzelać Turki. Tymczasem z dział palono bez wszelakiej przerwy, Więc skoro na cel przyszły pogańskie katerwy, Ozwą się też Kozacy: bo, jako się rzekło, Dwadzieścia ośm dział mieli. Nie straszniejsze piekło Ogniem
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 163
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
; ten ziebrabokowe Porwał/ i w samych kościach zadrżał zawiąznąwszy. Dobywa go mołęgo kija w ręcz ująwszy; Z ciężkościąpomyka się/ grot się w płuca wgrodził: Ból sam potęgą sercu stateczną wygodził. Na nieprzyjaciela się szwank odniowszy wspina/ I na męża kopyty końskiemi przycina: On szyszakiem/ a tarczą razom się zastawia/ Plecu strzeże/ i broni ze wszech stron nadstawia: Pierś nakoniec oboję przez biodrę przeszywa: Lubo w przód Flegreona/ i Hylę pozbywa Postrzałem/ ręczną z Damniem/ Hyfion a bronią: Wtąż Dorylę przybraną/ wskórę wilczą/ skronią/ Miasto k temu oręża/ z rogi przyprawnemi Wołowemi/ posoką srodze zbroczonemi. Temum
; ten źiebrábokowe Porwał/ y w samych kośćiách zádrżał záwiąznąwszy. Dobywa go mołęgo kiiá w ręcz viąwszy; Z ćiężkośćiąpomyka się/ grot się w płucá wgrodźił: Bol sam potęgą sercu státeczną wygodźił. Ná nieprzyiaćiela się szwánk odniowszy wspina/ Y ná mężá kopyty końskiemi przyćina: On szyszakiem/ á tarczą rázom się zástáwia/ Plecu strzeże/ y broni ze wszech stron nádstáwia: Pierś nakoniec oboię przez biodrę przeszywa: Lubo w przod Phlegreoná/ y Hylę pozbywa Postrzałem̃/ ręczną z Dámniem/ Hyphion á bronią: Wtąż Dorylę przybráną/ wskorę wilczą/ skronią/ Miásto k temu oręża/ z rogi przypráwnemi Wołowemi/ posoką srodze zbroczonemi. Temum
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 305
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
wielką w chwale Ojca swego/ któremu ani śmierć/ ani grób wirwie żadnego/ aby się nie mieli stawić na Sądzie jego: ten są
dzić będzie podług onej mowy/ którą nam mówił od Ojca swego nie według podobania i wynalasków ludzkich: Dłużej cię niechcemy bawić/ masz wiele takich dowodów i przykładów/ które poplecu twoich nauczyć cię mogą co masz czynić/ żebyś Chrystusowi Panu został w zysku/ i zaś do łaski jego przyszedł. Niechci kto jako chce łyskuje/ dosyć na tym tobie co się prawdy tycze nam powiedżeć.
Tui ex animo fideles Monitores, Ministri Praecones et vniuersitas, tota Christi profitentium . RESPONS KsIAZECIA SAskiego na
wielką w chwale Oycá swego/ ktoremu áni śmierć/ ani grob wirwie zadnego/ áby się nie mieli sstáwić na Sądżie iego: ten są
dźić będźie podług oney mowy/ ktorą nam mowił od Oycá swego nie według podobánia y wynálaskow ludzkich: Dłużey ćie niechcemy báwić/ masz wiele tákich dowodow y przykłádow/ ktore poplecu twoich náuczyć ćie mogą co masz czynić/ żebyś Chrystusowi Pánu został w zysku/ y záś do łáski iego przyszedł. Niechći kto iáko chce łyskuie/ dosyć ná tym tobie co się prawdy tycze nam powiedźeć.
Tui ex animo fideles Monitores, Ministri Praecones et vniuersitas, tota Christi profitentium . RESPONS XIAZECIA SAskiego ná
Skrót tekstu: ZrzenNowiny
Strona: D2
Tytuł:
Nowe nowiny z Czech, Tatar i Węgier
Autor:
Jan Zrzenczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
zawsze dobre goście miewać będziesz: i nie tak częste/ abyć się uprzykrzyć mieli/ co się pierwej poganiło. Bo jeślić Tales proszony od Periandra niechciał się obiecać na posiedzenie do niego/ aż my pierwej gości proszonych spisek postać musiał/ czyniąc to dla tego/ aby z ludźmi/ którzyby po jego plecu i przyrodzeniu nie byli/ nie siedział; Daleko więcej przy takim akcie/ gdzie dobra myśl ma być/ trzeba tego przestrzegać/ abyśmy wszytko dobre ludzie/ i życzliwe/ i po naszym plecu i przyrodzeniu/ a coby i nam/ i Rzeczyposp: potrzebni byli/ miewali. I tam już dopiero biesiada spokojna
záwsze dobre gośćie miewáć będźiesz: y nie ták częste/ ábyć sie vprzykrzyć mieli/ co sie pierwey pogániło. Bo ieślić Tales proszony od Periándrá niechćiáł się obiecáć ná pośiedzenie do niego/ áż my pierwey gośći proszonych spisek postać muśiał/ czyniąc to dla tego/ áby z ludźmi/ ktorzyby po iego plecu y przyrodzeniu nie byli/ nie śiedźiał; Dáleko więcey przy tákim ákćie/ gdźie dobra myśl ma być/ trzeba tego przestrzegáć/ ábysmy wszytko dobre ludźie/ y życzliwe/ y po nászym plecu y przyrodzeniu/ á coby y nam/ y Rzeczyposp: potrzebni byli/ miewáli. Y tám iuż dopiero bieśiádá spokoyna
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 59
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
/ aż my pierwej gości proszonych spisek postać musiał/ czyniąc to dla tego/ aby z ludźmi/ którzyby po jego plecu i przyrodzeniu nie byli/ nie siedział; Daleko więcej przy takim akcie/ gdzie dobra myśl ma być/ trzeba tego przestrzegać/ abyśmy wszytko dobre ludzie/ i życzliwe/ i po naszym plecu i przyrodzeniu/ a coby i nam/ i Rzeczyposp: potrzebni byli/ miewali. I tam już dopiero biesiada spokojna/ i uczciwa/ i ucieszna/ bez obrazy wszelakiej być może i jest. Inaczej nic. Rozdział Jedenasty. Poprawy obyczajów Polskich, Rozdział Jedenasty. Poprawy obyczajów Polskich, Rozdział Jedenasty. Poprawy obyczajów
/ áż my pierwey gośći proszonych spisek postać muśiał/ czyniąc to dla tego/ áby z ludźmi/ ktorzyby po iego plecu y przyrodzeniu nie byli/ nie śiedźiał; Dáleko więcey przy tákim ákćie/ gdźie dobra myśl ma być/ trzeba tego przestrzegáć/ ábysmy wszytko dobre ludźie/ y życzliwe/ y po nászym plecu y przyrodzeniu/ á coby y nam/ y Rzeczyposp: potrzebni byli/ miewáli. Y tám iuż dopiero bieśiádá spokoyna/ y vczćiwa/ y vćieszna/ bez obrázy wszelákiey być może y iest. Ináczey nic. Rozdźiał Iedenasty. Popráwy obyczáiow Polskich, Rozdźiał Iedenasty. Popráwy obyczáiow Polskich, Rozdźiał Iedenásty. Popráwy obyczáiow
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 59
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625