STAN
Pytasz: Jak się mam? Co za moje życie? Takie, jak ty chcesz, to jest mianowicie Żałości pełne, ciemnością nakryte, Głodne pokoju i w troski uwite, Skąpane we łzach, stałe w złym humorze, Ciższe niźli noc, burzliwsze niż morze, Ognia gorętsze, chłodniejsze niż mrozy, Słabsze niż plewy, krętsze niż powrozy, Lotniejsze niż ptak, jako żółw leniwe, Spokojne jak wiatr albo srebro żywe. Pytasz: Z kim miłą kompani ją wiodę? Ja lament, serce ogień, oczy wodę Od ciebie wziąwszy w wieczne towarzystwo, Z nimi mieszkamy, to nasze myślistwo; A przy tym skarga na twe obietnice I
STAN
Pytasz: Jak się mam? Co za moje życie? Takie, jak ty chcesz, to jest mianowicie Żałości pełne, ciemnością nakryte, Głodne pokoju i w troski uwite, Skąpane we łzach, stałe w złym humorze, Ciszsze niźli noc, burzliwsze niż morze, Ognia gorętsze, chłodniejsze niż mrozy, Słabsze niż plewy, krętsze niż powrozy, Lotniejsze niż ptak, jako żółw leniwe, Spokojne jak wiatr albo srebro żywe. Pytasz: Z kim miłą kompani ją wiodę? Ja lament, serce ogień, oczy wodę Od ciebie wziąwszy w wieczne towarzystwo, Z nimi mieszkamy, to nasze myślistwo; A przy tym skarga na twe obietnice I
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 272
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
je podając niecnotliwą wiarą, A pogardzał nauką apostolską starą. Wiklefowi dał ozór, jako Luter łajał Matce Bożej, aby też i on o tym bajał. Oko prawe wziął Bucer, Niemiec zezowaty, Aby prawdy przezierał równo z swymi braty. Lewe porwał Melanchnecht, bo i sam był lewy, A cnotę przeważały jego lekkie plewy. Ucho jedno wziął Biber akademik, ale Zgwałcił przysięgę Bogu i cnocie zuchwale. Był to końsztarz foremny - będąc w Karyntyjej. Wymyślił nowy sposób swej ceremonijej, Aby inakszą formą kielich z ciałem zjawił, I tą się po wenecku faryna objawił.
Uszył z różnego płacia na łokci półtora Chłopka, ale ta uszu nie miała
je podając niecnotliwą wiarą, A pogardzał nauką apostolską starą. Wiklefowi dał ozór, jako Luter łajał Matce Bożej, aby też i on o tym bajał. Oko prawe wziął Bucer, Niemiec zezowaty, Aby prawdy przezierał równo z swymi braty. Lewe porwał Melanknecht, bo i sam był lewy, A cnotę przeważały jego lekkie plewy. Ucho jedno wziął Biber akademik, ale Zgwałcił przysięgę Bogu i cnocie zuchwale. Był to końsztarz foremny - będąc w Karyntyjej. Wymyślił nowy sposób swej ceremonijej, Aby inakszą formą kielich z ciałem zjawił, I tą się po wenecku faryna objawił.
Uszył z różnego płacia na łokci półtora Chłopka, ale ta uszu nie miała
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 362
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
? Tyle pozwozieły Spiże Gdańskie, Żuławy, czymby pożywieły Ludzi różnych tak wiele? które tu gromady Prócz dla Asystencjej, wiecejby zawady Niż Wojska przyczyniły. Owo mógł kto przysiąc, Ze kiedyby narokiem Ochotnika z-tysiąc, O mile gdzie za Wisłą pokazało oczy, lako groch po Arei śliskiej się roztoczy, Albo plewy porwane od nagłego wiatru, Wszyscyby odbieżeli tego tu Teatru, I Króla obranego. Ale jakaś skryta, Czym Rzecz każda od wieku słoi pospolita) Opatrzność Najwyższego Stróża sprawowała, Która jeszcze Ojczyźnie upaść tej nie dała: Do tego dyrygując kresu ją końca, Z-kąd najpierwej powstała. On jej sam obrońca, On sam Pasterz
? Tyle pozwoźieły Spiże Gdańskie, Żuławy, czymby pożywieły Ludźi rożnych tak wiele? ktore tu gromády Procz dla Assystencyey, wieceyby zawady Niż Woyská przyczyniły. Owo mogł kto przyśiąc, Ze kiedyby narokiem Ochotniká z-tysiąc, O mile gdźie zá Wisłą pokazało oczy, láko groch po Arei śliskiey sie roztoczy, Albo plewy porwáne od nagłego wiátru, Wszyscyby odbieżeli tego tu Theatru, I Krolá obránego. Ale iakaś skryta, Czym Rzecz każdá od wieku słoi pospolita) Opatrzność Naywyższego Strożá sprawowała, Ktora ieszcze Oyczyźnie upaść tey nie dałá: Do tego dyryguiąc kresu ią końcá, Z-kąd naypierwey powstała. On iey sam obrońcá, On sam Pásterz
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 41
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
na śmierć głodową osadzony, zamurowany, okienkiem chleb na rosę wystawiał, wąchał, żył blisko pułroku; jak mu odebrano, umarł Serenius. Pszeniczny chleb z swej pszenicy najlepszy, osobliwie z czoła samego, mąki pszennej, królewskim chlebem zwany. Taki chleb bardziej niżli inne rozgrzewa. Pszenica warzona bardzo tuczy, tryny jej i plewy woły bardzo tuczą, a otręby cielęta. Kapłony pszenicą w ciemnej komorze karmiąc, mlekiem nalewając, smaczne, białe, i tłuste bywają. Piwo z pszenicy najlepsze. Inne zboża jakoto groch, tatąrka, proso, szocawica, bób, delikatnym nie są zdrowe, bo krew grubą mnożą humory, wiatry ciężkie, sby
na smierć głodową osadzony, zamurowany, okienkiem chleb na rosę wystawiał, wącháł, żył blisko pułroku; iak mu odebrano, umarł Serenius. Pszeniczny chleb z swey pszenicy naylepszy, osobliwie z czoła samego, mąki pszenney, krolewskim chlebem zwany. Taki chleb bárdziey niżli inne rozgrzewa. Pszenica warzona bardzo tuczy, tryny iey y plewy woły bardzo tuczą, á otręby cielęta. Kapłony pszenicą w ciemney komorze karmiąc, mlekiem nalewaiąc, smaczne, białe, y tłuste bywaia. Piwo z pszenicy naylepsze. Inne zboża iakoto groch, tatąrka, proso, szocawica, bob, delikatnym nie są zdrowe, bo krew grubą mnożą humory, wiatry ciężkie, sby
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 443
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
/ i we wszech rzeczach świeckich barzo dowcipny. Z Ksiąg jego tu rzeczy niektóre pożyteczne położone są. Jednemu przeciw wszytkim zmyślać jest błazeństwo. Daru jakiżkolwiek jest/ gdy nie bywa wdzięczny/ nie poczytaj go za dobrodziejstwo/ ale za łup. Mierzjono jest dufać w dawanie/ ale ucieszna za dobre odpłacać. Przyjaciele bogatych są plewy podle ziarna. Chceszli przyjaciela sprobować/ pokaż mu się smutnym. Zgoda obyczaje dobre społu potwierdza/ a przebywających społu rozumy naprawia. Nie byliśmy ubodzy gdybyśmy nie wiedzieli co jest ubóstwo. Niewiedzieć lepak co jest ubóstwo/ jest przyjście ku wielkiemu Państwu. Nie jest nędzny jedno ten kto się nędzym domniemawa być
/ y we wszech rzecżách świeckich bárzo dowćipny. Z Kśiąg iego tu rzecży niektore pożytecżne położone są. Iednemu przećiw wszytkim zmyśláć iest błazeństwo. Dáru iákiżkolwiek iest/ gdy nie bywa wdźięcżny/ nie pocżytay go zá dobrodźieystwo/ ále zá łup. Mierźiono iest dufáć w dawánie/ ále vćieszna zá dobre odpłacáć. Przyiáciele bogátych są plewy podle źiárná. Chceszli przyiaćielá sprobowáć/ pokaż mu się smutnym. Zgodá obycżáie dobre społu potwierdza/ á przebywáiących społu rozumy nápráwia. Nie bylismy vbodzy gdybysmy nie wiedźieli co iest vbostwo. Niewiedźieć lepak co iest vbostwo/ iest przyiśćie ku wielkiemu Páństwu. Nie iest nędzny iedno ten kto się nędzym domniemawa być
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 80
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
magnitudinis astrum, jako przy Słońcu gwiazdy. Drobny jestem ramus względem tej consangvinitatisarborem, i całego Domu kąt prawie ostatni. Przecież dufam że pro pecore domus zechcesz mię J. W. Dobrodzieju przyozdobić. Nie dopuści mi Pański jego honor sterilescere, a żebym nie miał kiedyś jaśniejszej fortuny splendere sereno. Co bursztyn by plewy, ziemskie proszki wynosi w górę Słońce, tego in lacu miseriae zostający oczekiwam, rychło mnie Pańskim J. W. Dobrodzieja łaska promieniem oświeci, i w górę szczęścia wyniesie. Przychodzi mi hac commendatoria tę powtórzyć suplikę Memento cum veneris in regnum tuum; abyś J. W. Dobrodzieju od twego honoru i fortuny mnie
magnitudinis astrum, jáko przy Słońcu gwiazdy. Drobny jestem ramus względem tey consangvinitatisarborem, y cáłego Domu kąt práwie ostátni. Przećież dufam że pro pecore domus zechcesz mię J. W. Dobrodźieju przyozdobić. Nie dopuśći mi Páński jego honor sterilescere, á żebym nie miáł kiedyś jáśnieyszey fortuny splendere sereno. Co bursztyn by plewy, źiemskie proszki wynośi w gorę Słońce, tego in lacu miseriae zostájący oczekiwam, rychło mnie Páńskim J. W. Dobrodźiejá łáská promieniem oświeći, y w gorę szczęśćia wynieśie. Przychodźi mi hac commendatoria tę powtorzyć supplikę Memento cum veneris in regnum tuum; ábyś J. W. Dobrodźieju od twego honoru y fortuny mnie
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: D4
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Na owdowiałym sam się łożu wala. Szczęśliwsza trzykroć Andromache, która Poczciwą żoną swego jest Hektora: Z braterskich związków słuszna brać przykłady, Kto o porwankę toczyć niechce zwady. Lecz twoja płochość, tak się oczywiście Wydaje, lekkie że przechodzi liście, Które, na przykrsze Aquilona wiewy, Z gałęzi lecą, jako wiotche plewy. Mniej w tobie statku, niż gdy plenne kłosy, Z porankowej się otrząsnąwszy rosy, Palone słońcem, od upalu mdleją,, A jak wiatr nimi rządzi, tak się chwieją. Ten mi, pamiętam, zal, i te przygody, Kasandra siostra twoja piała wprzody, I kosę złotych rozsuwszy warkoczy, Pomnię
Ná owdowiáłym sam się łożu wala. Szczęśliwsza trzykroć Andromáche, ktora Poczćiwą żoną swego iest Hektorá: Z bráterskich związkow słuszna bráć przykłády, Kto o porwánkę toczyć niechce zwády. Lecz twoiá płochość, ták się oczywiśćie Wydáie, lekkie że przechodźi liśćie, Ktore, ná przykrsze Aquiloná wiewy, Z gáłęźi lecą, iáko wiotche plewy. Mniey w tobie státku, niż gdy plenne kłosy, Z poránkowey się otrząsnąwszy rosy, Palone słońcem, od upálu mdleią,, A iák wiátr nimi rządźi, ták się chwieią. Ten mi, pámiętam, zál, y te przygody, Kásándrá śiostrá twoiá piałá wprzody, Y kosę złotych rozsuwszy wárkoczy, Pomnię
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 63
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
człowiekowi jakby wszytkie rzeczy były górskie/ chociajże podczas słodkie bywają/ i z przystąpienia wilgotności krwawej abo ognistej do oka wszytkie rzeczy zwierzchowne czerwone się być widzą. Dotego: Szatan tak może powietrze sposobić/ że rzecz inaksza się pokazuje niżeli jest. Co i Z. Bonawentura przyznawa/ iż przez przyprawienie pewnym sposobem świece plewy zdadzą się być wężami/ i wiele takowych kunsztów kuglarze czynią. Których że szatan jest naprzedniejszy mistrz/ szkoda i wątpić/ żeby tego subtylniej niż ludzie nie mógł umieć sprawić. Podczas też nie rzecz sama/ ale podobieństwo jej i kształt pokazuje się/ jako według Z. Augustyna. Piotr Z. widział ono naczynie z
człowiekowi iákby wszytkie rzeczy były gorskie/ chociayże podczás słodkie bywáią/ y z przystąpienia wilgotnośći krwáwey ábo ognistey do oká wszytkie rzeczy zwierzchowne czerwone sie bydź widzą. Dotego: Szátan ták może powietrze sposobić/ że rzecz ináksza sie pokázuie niżeli iest. Co y S. Bonáwenturá przyznawa/ iż przez przypráwienie pewnym sposobem świece plewy zdádzą się bydź wężámi/ y wiele tákowych kunsztow kuglarze czynią. Ktorych że szátan iest naprzednieyszy mistrz/ szkodá y wątpić/ żeby tego subtylniey niż ludźie nie mogł vmieć spráwić. Podczás też nie rzecz sámá/ ále podobieństwo iey y kształt pokázuie sie/ iáko według S. Augustyná. Piotr S. widźiał ono naczynie z
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 442
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
przy niepobożnym Pan Bóg karze/ 434 Środki ladajakie którymi czarów: wierzą że niepogo: sprawują/ 434 Staufus czarownik w mysz się mógł obrócić/ 159 Staż Anielska/ 13 Stworzenia nierozumnie jeśli się godzi zaklinać/ 28 Świadectwa Doktorów że dziatki od czarów niewolne/ 397 Świeccy ludzie mogą choroby Egzorcizować/ 240 Świece przyprawne sprawują że plewy zdadzą się być wężami 442 Świeconą wodę bydłu w gębę leją/ 270 Sylwana ś. szatan osławił/ 123 Szymon czarownik/ 405 Symon czarownik synem Bożym się udawał/ tamże Syn cierpi za grzech ojcowski 115 Synowie jako noszą na sobie nieprawość ojców swoich/ 74 Szalona miłość/ 217 Szarańczej zaklinanie/ 282 Szatan podlega zaklinanie/
przy niepobożnỹ Pan Bog karze/ 434 Srodki ledáiákie ktorymi czárow: wierzą że niepogo: spráwuią/ 434 Staufus cżarownik w mysz sie mogł obroćić/ 159 Staż Anielska/ 13 Stworzenia nierozumnie iesli sie godźi záklináć/ 28 Swiádectwá Doktorow że dźiatki od cżárow niewolne/ 397 Swieccy ludźie mogą choroby Exorcizowáć/ 240 Swiece przypráwne spráwuią że plewy zdádzą sie być wężámi 442 Swieconą wodę bydłu w gębę leią/ 270 Sylwaná ś. szátan osławił/ 123 Szymon cżárownik/ 405 Symon cżárownik synem Bozym sie vdawał/ támże Syn ćierpi zá grzech oycowski 115 Synowie iáko noszą ná sobie niepráwość oycow swoich/ 74 Szalona miłość/ 217 Szárańczey záklinánie/ 282 Szátan podlega záklinánie/
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 470
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
. Dzisiejszy mędrelkowie, gdy ich oczy bolą Czytając stare wiersze, nowe pisać wolą Co miesiąc, jako drobny królik rodzi dzieci, Odszedszy starszych kotom lada kędy w śmieci. Liże swe lwica, ani puści ich z jaskinie, Aż dozna, czy zdoleją odyńcowi, czy nie. Nowe drwa i ci piszą, przy pszenicy plewy, Przyrabiając cielęce przyszwy do cholewy Safijanowej: z starych ksiąg wyrżnąwszy łaty, Zszywają i za nowe chcą nam udać szaty; Ale bredzą, bo jako szarłat od siermięgi, Tak dalekie od starych są ich nowe księgi. 38. NIE ZA NAS TO POWSTAŁO
Nie za nas to powstało, nie za nas ustanie, Kiedy
. Dzisiejszy mędrelkowie, gdy ich oczy bolą Czytając stare wiersze, nowe pisać wolą Co miesiąc, jako drobny królik rodzi dzieci, Odszedszy starszych kotom leda kędy w śmieci. Liże swe lwica, ani puści ich z jaskinie, Aż dozna, czy zdoleją odyńcowi, czy nie. Nowe drwa i ci piszą, przy pszenicy plewy, Przyrabiając cielęce przyszwy do cholewy Safijanowej: z starych ksiąg wyrżnąwszy łaty, Zszywają i za nowe chcą nam udać szaty; Ale bredzą, bo jako szarłat od siermięgi, Tak dalekie od starych są ich nowe księgi. 38. NIE ZA NAS TO POWSTAŁO
Nie za nas to powstało, nie za nas ustanie, Kiedy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 27
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987