żydami nas przezywając, a zdychaj i wracaj się z hańbą do ziemie twojej, i nie tylko plonów, ale i krwie twojej, i myśli odbiegaj przeklętych. ......
Jużeście weszli PP. Murzowie, i z czeladką waszą, z więtszej części do nizin ziemskich, jużeście obłowem zostali i plonem wężów onych podziemnych; pokarmem liszek onych, które począwszy od Mahometa ojca waszego, wszytkich was na wieki wieków zrzec będą. Przeklęci którzyście w szabli waszej, i w łuku założyli wszytko błogosławieństwo wasze, których mowa harda nowe Mezencjusze niezbożne wyraża, Dextra mihi deus est, et tellum quod missile libro. Moja prawica ta
żydami nas przezywając, a zdychaj i wracaj się z hańbą do ziemie twojej, i nie tylko plonów, ale i krwie twojej, i myśli odbiegaj przeklętych. ......
Jużeście weszli PP. Murzowie, i z czeladką waszą, z więtszej części do nizin ziemskich, jużeście obłowem zostali i plonem wężów onych podziemnych; pokarmem liszek onych, które począwszy od Machometa ojca waszego, wszytkich was na wieki wieków zrzec będą. Przeklęci którzyście w szabli waszej, i w łuku założyli wszytko błogosławieństwo wasze, których mowa harda nowe Mezencyusze niezbożne wyraża, Dextra mihi deus est, et tellum quod missile libro. Moja prawica ta
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 265
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, Nie żal i zboża, które rzuca w ziarnie, Za które przybysz sowity zagarnie, I choć go słońce w końcu lata pali, On ciepłą pracę, kiedy z zyskiem, chwali. Ale ja tylko oczu twych płomienie Znoszę, o Jago, a zwiędłe nasienie Moich nadziei jak na twój grunt rzucę, Zawsze się plonem zanikłym zasmucę: Daremno oracz pracuję ubogi, Bo wszytko twoje wypalą śreżogi. Ucz się od nieba, które gdyby wściekłym Zawsze paliło słońcem, wnet by w spiekłym Gruncie zostało ziarno jak w opoce I sadowe by chybiły owoce; A teraz widzisz i łąki podszyte, I drzewa płodne, i łany okryte, Bakchus w winnicy
, Nie żal i zboża, które rzuca w ziarnie, Za które przybysz sowity zagarnie, I choć go słońce w końcu lata pali, On ciepłą pracę, kiedy z zyskiem, chwali. Ale ja tylko oczu twych płomienie Znoszę, o Jago, a zwiędłe nasienie Moich nadziei jak na twój grunt rzucę, Zawsze się plonem zanikłym zasmucę: Daremno oracz pracuję ubogi, Bo wszytko twoje wypalą śreżogi. Ucz się od nieba, które gdyby wściekłym Zawsze paliło słońcem, wnet by w spiekłym Gruncie zostało ziarno jak w opoce I sadowe by chybiły owoce; A teraz widzisz i łąki podszyte, I drzewa płodne, i łany okryte, Bakchus w winnicy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 257
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
do prywatnego cienia przenieść się/ i nieśmiertelne prac Królewskich pożytki nam żałosną a I. K. M. magnis upragnioną votis zawrzeć góruje się konkluzją. Snopek ten/ który nader obfity i ozdobny/ który in aprico Świata Polskiego sub Jove libero pod niebo blisko wylatując/ różne przygody/ aestus atque pruinas wytrzymał/ który częstym plonem swoim zrobionym usługami Ojczyzny poddanym panem non fulmina rzucał i rozdzielał/ którym Orzeł Polski przez lat ośmdziesiąt nie tylko do potrzeby ale usque ad delicias nasycony zostawał/ teraz nie tylko z oczu ale i z-horyzontu naszego uchylać się zabiera. Vim zaprawdę czynić muszę żalowi mojemu/ nie bez wstrętu i ciężkości języka verba conari,
do prywatnego ćienia przenieść się/ i nieśmiertelne prac Krolewskich pożytki nam żałosną á I. K. M. magnis uprágnioną votis zawrzeć goruie się konkluzyą. Snopek ten/ ktory náder obfity i ozdobny/ ktory in aprico Swiatá Polskiego sub Jove libero pod niebo blisko wylátuiąc/ rożne przygody/ aestus atque pruinas wytrzymał/ ktory częstym plonem swoim zrobionym usługámi Oyczyzny poddánym panem non fulmina rzucał i rozdźielał/ ktorym Orzeł Polski przez lát ośmdźieśiąt nie tylko do potrzeby ále usque ad delicias násycony zostawał/ teraz nie tylko z oczu ále i z-horyzontu nászego uchylać się zábiera. Vim záprawdę czynić muszę żalowi moiemu/ nie bez wstrętu i ćiężkośći ięzyká verba conari,
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 8
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
w oczach naszych/ jako Lucyfer niejaki/ abo gwiazda jutrzenna? Mówił niegdy Eneas, Hektora ranneg zwłóczonego końmi Achillesowemi/ przez sen widząc: Hei mihi, qualis erat, quantum mutatus ab illo Hectore, qui redit exuuias indutus Achilllis. Jakoś się/ niestetyż/ odmienił/ od onego Hektora/ gdy się z plonem i zdobyczą wracał/ zbroję na sobie mając Achillową/ którą był zdarł z Patrokla towarzysza jego? Mógł każdy mówić toż o Osmanie/ który go widział/ (a widziało go ludzi na kilkakroć sto tysięcy/ gdy na śmierć prowadzony był.) O jako się zmienił Pan ten młody/ i różny od onego Osmana/
w oczách nászych/ iáko Lucyfer nieiáki/ ábo gwiazdá iutrzenna? Mowił niegdy Aeneas, Hektorá ránneg zwłoczonego końmi Achillesowemi/ przez sen widząc: Hei mihi, qualis erat, quantum mutatus ab illo Hectore, qui redit exuuias indutus Achilllis. Iákoś się/ niestetyż/ odmienił/ od onego Hektorá/ gdy się z plonem y zdobyczą wrácał/ zbroię ná sobie máiąc Achillową/ ktorą był zdárł z Pátroklá towárzyszá iego? Mogł káżdy mówić toż o Osmanie/ który go widźiał/ (á widźiáło go ludźi ná kilkákroć sto tyśięcy/ gdy ná śmierć prowadzony był.) O iáko się zmienił Pan ten młody/ y rożny od onego Osmaná/
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 45
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
HARFODŹWIĘKI
W lechejskiej łące zbierałem kwiatki dojrzałe, Z czarnowodego Stygu źrzodła zamilczałe Gdzie cieką, Plutonowe słysząc burzliwości, Poznałem: już proroctw mych przyszły skuteczności. Z okwitością wesela serdecznego mówię: Bądź porodzone, zacne Dziecię, przez cię zdrowie Będzie i pozbawienie tęskliwych ciemności. Zacne Dziecię, zwyciężysz swą mocą te włości,
Plonem, ach, niezliczonych ludzi zbogacone. Bądź porodzone, jeźli nasze są nieplone Proroctwa, sercem jeśliźmy prawdopowiednym Tuszyli sobie dobrze, twe ofiary jednym Nabożeństwem w świątnicach twoich sprawowali, Wszytkiemu światu, iże przyjdziesz, ogłaszali. SYMEON STARZEC
Ja, Symeon, Dzieciątko noszę przed ołtarzem Pańskim na łoktach, kiedy matka z swym podarzem Ubogich
HARFODŹWIĘKI
W lechejskiej łące zbierałem kwiatki dojrzałe, Z czarnowodego Stygu źrzodła zamilczałe Gdzie cieką, Plutonowe słysząc burzliwości, Poznałem: już proroctw mych przyszły skuteczności. Z okwitością wesela serdecznego mowię: Bądź porodzone, zacne Dziecię, przez cię zdrowie Będzie i pozbawienie teskliwych ciemności. Zacne Dziecię, zwyciężysz swą mocą te włości,
Plonem, ach, niezliczonych ludzi zbogacone. Bądź porodzone, jeźli nasze są nieplone Proroctwa, sercem jeśliźmy prawdopowiednym Tuszyli sobie dobrze, twe ofiary jednym Nabożeństwem w świątnicach twoich sprawowali, Wszytkiemu światu, iże przyjdziesz, ogłaszali. SYMEON STARZEC
Ja, Symeon, Dzieciątko noszę przed ołtarzem Pańskim na łoktach, kiedy matka z swym podarzem Ubogich
Skrót tekstu: DachDialOkoń
Strona: 54
Tytuł:
Dyjalog o cudownym Narodzeniu...
Autor:
Jan Dachnowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi, jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
nieomylne fatum, z tak dalekiego zapędu, wrócił się nazad; ale wszędzie drogi, słał sobie trupami i popiołami, wycinając i paląc Miasta. Kniaź Kurrakin raz, Pozarski drugi raz, za nim posłani, samego imienia Lisowskiego lekając się, nieodważyli się potykać, i ludzie ich desertowali. Gdy powrócił do Polski z plonem dla Patriotów sławy, pięknie w Warszawie od Króla był przyjmowany, i po krótkim wytchnieniu znowu do Moskwy wysłany, tam pod Starodubem życie i wiktorie zakończył, podobno trucizną od ręki złośnej poczęstowany; co dało Moskwie okazją do wielkich pociech i triumfów, że Lisowczyka leża bodźców, już się nie obawiała. O nim pisze Kojałowicz
nieomylne fatum, z tak dalekiego zapędu, wrocił się nazad; ale wszędzie drogi, słał sobię trupami y popiołami, wycinaiąc y paląc Miasta. Kniaź Kurrakin raz, Pozarski drugi raz, za nim posłani, samego imienia Lisowskiego lekaiąc się, nieodważyli się potykać, y ludzie ich desertowali. Gdy powrocił do Polski z plonem dla Patryotow sławy, pięknie w Warszawie od Krola był przyimowany, y po krotkim wytchnieniu znowu do Moskwy wysłany, tam pod Starodubem życie y wiktorye zakończył, podobno trucizną od ręki złośney poczęstowany; co dało Moskwie okazyą do wielkich pociech y tryumfow, że Lisowczyka leża bodźcow, iuż się nie obawiała. O nim pisze Koiałowicz
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 38
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
.
Skąd w trzecim roku gdy w ojczyste strony Wrócił się sprawa książęcia wielkiego, Przez okup z czarnej wieże wyzwolony, Posła Krzysztofa niegdy Zbaraskiego, Kantemir w ten czas po Polsce zagony Gminu trzydzieści tysięcy podłego Puścił: którzy wsi, miasta plondrowali, Ludzi i bydła wielkość zabierali.
Z którym gdy nazad wracać się obłowem I plonem mieli nieoszacowanym, Blisko Halicza im pod Martynowem Zastąpił przejścia z pułczwarta zebranem Tysiąca wojskiem, gdzie bojem surowym Ostro natarszy, ludziom opłakanym Przywrócił wolność: bo najeźdnik srogi Ucieczką prędką musiał zbywać trwogi.
Pomni Hamersztyn w Prusiech, gdy oblegszy Ścisło Czczów, pasy Szwedom wprzód zastąpił, A potem z Streuftem i Tejflem postrzegszy Ośm tysiąc
.
Zkąd w trzecim roku gdy w ojczyste strony Wrócił się sprawa xiążęcia wielkiego, Przez okup z czarnej wieże wyzwolony, Posła Krzysztofa niegdy Zbaraskiego, Kantemir w ten czas po Polszcze zagony Gminu trzydzieści tysięcy podłego Puścił: którzy wsi, miasta plondrowali, Ludzi i bydła wielkość zabierali.
Z którym gdy nazad wracać się obłowem I plonem mieli nieoszacowanym, Blisko Halicza im pod Martynowem Zastąpił przejścia z pułczwarta zebraném Tysiąca wojskiem, gdzie bojem surowym Ostro natarszy, ludziom opłakanym Przywrócił wolność: bo najeźdnik srogi Ucieczką prędką musiał zbywać trwogi.
Pomni Hamersztyn w Prusiech, gdy oblegszy Ścisło Czczów, pasy Szwedom wprzód zastąpił, A potém z Streuftem i Tejflem postrzegszy Ośm tysiąc
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 332
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
sile; Zaczem z przepaści serca głębokiego Wzdychając jemu błogosławił mile: Dziękując, takie że w onej potrzebie Wszystkim pokazał znaki męstwa z siebie.
On tą pochwałą ojcowską wzbudzony, Na wszelkie tylko czekał okazje, Nie inaczej jak ogień rozżarzony, Rychłoli swe Mars proporce rozwije; Więc prędko potem gdy z moskiewskiej strony Szły z plonem hordy z murawskich ich zbije Szlaków na Merle, by niezapadali W granice polskie jako zamyślali.
A gdy pogaństwo to już nastraszone Więcej się potem wychylić nieśmiało, Mężną sarmacką ręką obarczone, W swoich się dzikich chachmęciach chowało, On przez okropne i nieuprawione Pola, w kniejach ich dojeżdżając śmiało, Aż pod Perekop zapadał
sile; Zaczém z przepaści serca głębokiego Wzdychając jemu błogosławił mile: Dziękując, takie że w onej potrzebie Wszystkim pokazał znaki męstwa z siebie.
On tą pochwałą ojcowską wzbudzony, Na wszelkie tylko czekał okazyje, Nie inaczej jak ogień rozżarzony, Rychłoli swe Mars proporce rozwije; Więc prędko potém gdy z moskiewskiej strony Szły z plonem hordy z murawskich ich zbije Szlaków na Merle, by niezapadali W granice polskie jako zamyślali.
A gdy pogaństwo to już nastraszone Więcej się potém wychylić nieśmiało, Mężną sarmacką ręką obarczone, W swoich się dzikich chachmęciach chowało, On przez okropne i nieuprawione Pola, w kniejach ich dojeżdżając śmiało, Aż pod Perekop zapadał
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 340
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
gdzie leje Natura krwi wspanialszej dość; w polne turnieje Z lochów i jam utajonych W otwarty czyn wywodzi. Wychodzi z wzgardzonych Łożysk lew, a zwierza tęgą W przestrzeniu mnóstwem kładzie sil swoich potęgą. Bystrolotny orzeł w góry, Pod niebo wylatuje, a mężnymi, pióry Na powietrzu się przestronem Rozegnawszy, ptactw różnych obławia się plonem. Znieś nieprzyjaciela w czole. Odbierz siły, zetrzyj mu moc, otrzymaj pole! Miasta i fortece samy Na zwyciężne twe imię swe-ć otworzą bramy. Tą cnotą Władysławowie Słynęli i dziełami; tą Bolesławowie Oni dawni, którzy, kędy Odra płynie białymi w Baltydę zapędy I gdzie Dniepr w zarannej stronie I Niestr płynie, a
gdzie leje Natura krwi wspanialszej dość; w polne turnieje Z lochów i jam utajonych W otwarty czyn wywodzi. Wychodzi z wzgardzonych Łożysk lew, a zwierza tęgą W przestrzeniu mnóstwem kładzie sil swoich potęgą. Bystrolotny orzeł w góry, Pod niebo wylatuje, a mężnymi, pióry Na powietrzu się przestronem Rozegnawszy, ptactw różnych obławia się plonem. Znieś nieprzyjaciela w czole. Odbierz siły, zetrzyj mu moc, otrzymaj pole! Miasta i fortece samy Na zwyciężne twe imię swe-ć otworzą bramy. Tą cnotą Władysławowie Słynęli i dziełami; tą Bolesławowie Oni dawni, którzy, kędy Odra płynie białymi w Baltydę zapędy I gdzie Dniepr w zarannej stronie I Niestr płynie, a
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 463
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
dzierży, nie na upatrzenie nieprzyjaciela, ale na upatrzenie podwiki dla której bywało to, iż siła on nocy nie sypiał. Jeśli się kiedy trefiło, iż o ludziach wieść przyszła, to pan Dymitr jako opatrzny hetman tak długo się wybierał, tak długo strzałki ostrzono, pancerze wycierano, rohatyny hartowano, aż Tatarowie odeszli z plonem. O których odeściu skoro się więc dowiedział, to za nimi wciąż aż do Bracławia. A nie mniemaj W. K. M., iżby za nimi szedł pędem, po dwu, po trzech mil ujeżdżał na dzień, iżby tylko do Bracławia był na wczas kwasiec, a zastał co u niżowych kozaków ko- rzyści
dzierży, nie na upatrzenie nieprzyjaciela, ale na upatrzenie podwiki dla której bywało to, iż siła on nocy nie sypiał. Jeśli się kiedy trefiło, iż o ludziach wieść przyszła, to pan Dymitr jako opatrzny hetman tak długo się wybierał, tak długo strzałki ostrzono, pancerze wycierano, rohatyny hartowano, aż Tatarowie odeszli z plonem. O których odeściu skoro się więc dowiedział, to za nimi wciąż aż do Bracławia. A nie mniemaj W. K. M., iżby za nimi szedł pędem, po dwu, po trzech mil ujeżdżał na dzień, iżby tylko do Bracławia był na wczas kwasiec, a zastał co u niżowych kozaków ko- rzyści
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 187
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886