, cobym ci miał na to, O zacna pani! posłać Nowe Lato. Lecz iż uboga teraz moja dola, Muszę co możność, nie co każe wola I do służb domu twojego ochota. Bogaty Arab siła daje złota, Wenet jedwabie, Turczyn złotogłowy, India pereł kosztowne obłowy, Polak swoimi obcych żywi plony A ci mu zato liczą miliony. Węgrzyn się płocze w najgłówniejszym winie, Ty sobolami kupczysz, Moskwicinie. Tu niemasz tego, tylko same karty A w nich nie pieśni, nie treny, nie żarty, Nie historie, wojny, nie weselne Tańce, padwany, ale te subtelne I mądre gadki: a
, cobym ci miał na to, O zacna pani! posłać Nowe Lato. Lecz iż uboga teraz moja dola, Muszę co możność, nie co każe wola I do służb domu twojego ochota. Bogaty Arab siła daje złota, Wenet jedwabie, Turczyn złotogłowy, India pereł kosztowne obłowy, Polak swoimi obcych żywi plony A ci mu zato liczą milliony. Węgrzyn się płocze w najgłowniejszym winie, Ty sobolami kupczysz, Moskwicinie. Tu niemasz tego, tylko same karty A w nich nie pieśni, nie treny, nie żarty, Nie historye, wojny, nie weselne Tańce, padwany, ale te subtelne I mądre gadki: a
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 392
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
mogła być matronom I wszytkim wieku dzisiejszego żonom. Cnotą Zuzannie, gładkością Helenie, Męstwem zrównała Trazeowej żenie. W dobrych uczynkach, jałmużnach bez mała Nie wszytkim wieku swego przodowała. Z tą mu wiek kwitnął, z tą wszytko szczęśliwie Darzyło mu się, że on choć nie chciwie Starał się o to, przecię mu bogate Plony rodziła ziemia a zaś za te Złota coraz to przybywało więcej, Tak że i stami mierzył już tysięcy, Aż po te same nieszczęsne pożogi, Które zapalił Zaporożec srogi. Aleć to fraszka, barziej on na pieczy Trwalsze niźli te miał doczesne rzeczy, Pobożny żywot, wszytkich cnot wybory, Święte uczynki; to to
mogła być matronom I wszytkim wieku dzisiejszego żonom. Cnotą Zuzannie, gładkością Helenie, Męstwem zrownała Thrazeowej żenie. W dobrych uczynkach, jałmużnach bez mała Nie wszytkim wieku swego przodowała. Z tą mu wiek kwitnął, z tą wszytko szczęśliwie Darzyło mu się, że on choć nie chciwie Starał się o to, przecię mu bogate Plony rodziła ziemia a zaś za te Złota coraz to przybywało więcej, Tak że i stami mierzył już tysięcy, Aż po te same nieszczęsne pożogi, Ktore zapalił Zaporożec srogi. Aleć to fraszka, barziej on na pieczy Trwalsze niźli te miał doczesne rzeczy, Pobożny żywot, wszytkich cnot wybory, Święte uczynki; to to
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 425
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
szczyrą oświadczyć chęć ku tobie moję, Pewnie szablą wyleję przed tobą krew swoję. Przynamniej to ujrzawszy co czynię dla ciebie, Będziesz kiedy żałować i winować siebie, Żeś przyjaciela sobie wiernie życzliwego, Swą ręką wprowadziła do grobu ciemnego.
P. Lepiej by te impety w te obrócić strony, Kędy dziki Tatarzyn bierze gęste plony. Niech ta ręka, co własnym piersiom stos gotuje, Na karku Moskwicina broń swą zafarbuje. Tyś podobno me żarty źle tłumaczył sobie? Nie wątp w tym, żem jest szczyrym przyjacielem tobie. Tylkom chciała doświadczyć twojej cierpliwości, I zważyć, więcej gniewu czy masz łaskawości? Lecz znając cale afekt twój
szczyrą oświadczyć chęć ku tobie moję, Pewnie szablą wyleję przed tobą krew swoję. Przynamniej to ujrzawszy co czynię dla ciebie, Będziesz kiedy żałować i winować siebie, Żeś przyjaciela sobie wiernie życzliwego, Swą ręką wprowadziła do grobu ciemnego.
P. Lepiej by te impety w te obrocić strony, Kędy dziki Tatarzyn bierze gęste plony. Niech ta ręka, co własnym piersiom stos gotuje, Na karku Moskwicina broń swą zafarbuje. Tyś podobno me żarty źle tłumaczył sobie? Nie wątp w tym, żem jest szczyrym przyjacielem tobie. Tylkom chciała doświadczyć twojej cierpliwości, I zważyć, więcej gniewu czy masz łaskawości? Lecz znając cale afekt twoj
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 247
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
dniowi Teraz Hana, imieniem onego pozdrowi. Interea co Poganie i Chmielnicki robią.
Pięć dni te wyjezdzania daremnie bawiły, A nic w-oczu, prócz jakieś Larwy nam stroiły: lako małe dzieciny łudząc jabłkiem ziotym. Czego skutek nie długo dokumentem potym, Gdy Poganin ciekawe puściwszy zagony, Z-ziemie tedy wyganiał niezmierzone plony; A dostane lassery, surowcy ostrymi Umyślnie przed oczyma biczując naszymi, lako bydło parował. Chmielnicki też kilkakroć się kusząc, i znowu podobny do wilka We wsi zmierzającego ku bliskiej Koszarze: On niżli go postrzegą psi, albo owczarze, Szuka do kąd przystepu, i dziury kryjomej, Póki aż nienasyci paszcze swe
dniowi Teraz Háná, imieniem onego pozdrowi. Interea co Poganie i Chmielnicki robią.
Pieć dni te wyiezdzania daremnie bawiły, A nic w-oczu, procz iakieś Larwy nam stroiły: láko małe dźiećiny łudząc iabłkiem ziotym. Czego skutek nie długo dokumentem potym, Gdy Poganin ćiekáwe puśćiwszy zagony, Z-źiemie tedy wyganiał niezmierzone plony; A dostáne lássery, surowcy ostrymi Umyślnie przed oczyma biczuiąc naszymi, láko bydło parował. Chmielnicki też kilkakroć sie kusząc, i znowu podobny do wilka We wśi zmierzáiącego ku bliskiey Koszarze: On niżli go postrzegą pśi, álbo owczarze, Szuka do kąd przystepu, i dźiury kryiomey, Poki áż nienasyći paszcze swe
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 62
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nie są od marnotrawców pożarte, jako niektórych, którzy ani wiedzą co to grosz zachować; nigdy nic nie mają ani przed wojną, ani na wojnie, ani po wojnie. Znaczne zbiory twoje po Akademiach, po Szkołach, po Klasztorach; Boże daj szczęście/ Cny KAWALERZE i dalej. Brał niegdy DAVID Król Izraelski, plony, a o kościele myślił, jakoby z nich napiękniej go wybudować mógł. Ty taki Cny KAWALERZE; twoje jedyne kochanie, Kościół Pański widzieć jako naozdobniejszy: do tego sposobisz wszytkie żołdy i zasługi twoje, aby Bóg był w nich chwalony, i święte imię jego. Z tej tedy miary odsyłam tobie Bogarodzicę twoję. Do
nie są od márnotrawcow pożárte, iáko niektorych, którzy áni wiedzą co to grosz záchować; nigdy nic nie máią áni przed woyną, áni ná woynie, áni po woynie. Znáczne zbiory twoie po Akádemiách, po Szkołách, po Klasztorách; Boże day szczęśćie/ Cny KAWALERZE y dáley. Brał niegdy DAVID Krol Izráelski, plony, á o kośćiele myślił, iákoby z nich napiękniey go wybudowáć mogł. Ty táki Cny KAWALERZE; twoie iedyne kochánie, Kośćioł Páński widzieć iáko naozdobnieyszy: do tego sposobisz wszytkie żołdy y zasługi twoie, áby Bog był w nich chwalony, y święte imię iego. Z tey tedy miáry odsyłam tobie Bogárodźicę twoię. Do
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 6
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
rzeczy? Oto te. Abowiem porodzisz Syna wielkiego, którego będą zwać Synem nawyzszego, który usiądzie na stolicy Dawida Ojca swego; i będzie królował w domu Jakobowym na wieki, a królestwu jego nie będzie końca. Syn ten twój odejmie czartom z strażej jego/ lud swój/ zwiąże książę ono mocne/ i okuje/ plony mu odebrawszy: a to przez trudy swoje bezmierne/ i niesłychane męki/ które prędko i spieszno odprawi; aby wiernym swoim klejnot Zmartwychwstania sam na sobie pokazał/ i swego czasu takież z posagiem oddał. Powodem tak wielkiego dobrodziejstwa Bogarodzica była. Ono słówo; Niechaj się stanie podług słowa twego; ubłogosławiło Pannę/ i
rzeczy? Oto te. Abowiem porodzisz Syná wielkiego, którego będą zwáć Synem nawyzszego, który vśiędźie ná stolicy Dawidá Oycá swego; y będzie krolował w domu Iákobowym ná wieki, á krolestwu iego nie będźie końcá. Syn ten twoy odeymie czártom z strażey iego/ lud swoy/ zwiąże kśiążę ono mocne/ y okuie/ plony mu odebrawszy: á to przez trudy swoie bezmierne/ y niesłycháne męki/ które prędko y spieszno odpráwi; áby wiernym swoim kleynot Zmartwychwstánia sam ná sobie pokazał/ y swego czásu tákież z poságiem oddał. Powodem ták wielkiego dobrodźieystwá Bogárodźicá byłá. Ono słówo; Niechay się sstánie podług słowá twego; vbłogosłáwiło Pánnę/ y
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 10
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
DiaLOG O CUDOWNYM NARODZENIU SYNA BOŻEGO Z BOGARODZICE PANNY MARYJEJ W MIEŚCIE BETLEJEM JUDZKIM napisany na Rok Pański tysiączny sześćsetny dwudziesty pierwszy przez KAROLA DACHNOWSKIEGO N AUK B AKAŁARZA ANNUNCIATIO B EATE V IRGINI M ARIE BÓG OCIEC
Patrząc na niską ziemię z pałacu górnego, Do więzienia gdy plony gnano piekielnego, Umyśliłem w sobie: pókiż będzie koniec? Póki Dla grzechu na rodzice skazane wyroki Będą tłumić późnego potomka, któremu Żyć było przyszło, zawsze i aniołowemu Życiu zostawać równym? Takowyż srogości Dopuszczę nad człowiekiem Cerberowej złości,
Plutonowym mieszkaniom i królewstwom ciemnym? Nie tak: już go więzieniem więcej tym
DYJALOG O CUDOWNYM NARODZENIU SYNA BOŻEGO Z BOGARODZICE PANNY MARYJEJ W MIEŚCIE BETLEJEM JUDZKIM napisany na Rok Pański tysiączny sześćsetny dwudziesty pierwszy przez KAROLA DACHNOWSKIEGO N AUK B AKAŁARZA ANNUNCIATIO B EATAE V IRGINI M ARIAE BÓG OCIEC
Patrząc na niską ziemię z pałacu górnego, Do więzienia gdy plony gnano piekielnego, Umyśliłem w sobie: pókiż będzie koniec? Póki Dla grzechu na rodzice skazane wyroki Będą tłumić poźnego potomka, któremu Żyć było przyszło, zawsze i aniołowemu Życiu zostawać rownym? Takowyż srogości Dopuszczę nad człowiekiem Cerberowej złości,
Plutonowym mieszkaniom i królewstwom ciemnym? Nie tak: już go więzieniem więcej tym
Skrót tekstu: DachDialOkoń
Strona: 46
Tytuł:
Dyjalog o cudownym Narodzeniu...
Autor:
Jan Dachnowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi, jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
dzika: Na te niechaj smycz twoja mężne charty zmyka”. Wtóra strona Dobrze Alcydes mawia, bo jednoż staranie O małym, a z wielkiego więcej się dostanie, Bo on rad siła bierze. I wielcy królowie, Gdyby na Alcydowym polegali słowie, Raczej by Wołhę abo Dunaj wojowali, A z tamtych państw bogate plony zawracali. Mniej by do ukrzywdzenia bywało przyczyny I stałyby w pokojach domowe chróściny. Pierwsza strona Merkuryjus, o dzieci, małym ubłagany, Jemu mleko albo miód z barci urzezany. Nie tak Alcydes, jemu potrzeba tłustego Wołu albo barana z trzody wybranego. Ale też wilków broni. Małą różność mają: Wilcy-li
dzika: Na te niechaj smycz twoja mężne charty zmyka”. Wtóra strona Dobrze Alcydes mawia, bo jednoż staranie O małym, a z wielkiego więcej się dostanie, Bo on rad siła bierze. I wielcy królowie, Gdyby na Alcydowym polegali słowie, Raczej by Wołhę abo Dunaj wojowali, A z tamtych państw bogate plony zawracali. Mniej by do ukrzywdzenia bywało przyczyny I stałyby w pokojach domowe chróściny. Pierwsza strona Merkuryjus, o dzieci, małym ubłagany, Jemu mleko albo miód z barci urzezany. Nie tak Alcydes, jemu potrzeba tłustego Wołu albo barana z trzody wybranego. Ale też wilków broni. Małą różność mają: Wilcy-li
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 78
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
słodkawym. Kmiotki Hymetu, niewinne dziewice, Pieścidła Dianny, Niezganione panny!
Cne kawalerki, ćwiczone spisniczki, Złotego pułku chyże bojowniczki: O, niepojęte w swej sztuce mistrzynie, Pracowicielki, zacne gospodynie! Skowronkowej pory Wdzięczne wiosny cory!
Wy, kiedy burzyć na zielone włości Z swych wylatacie zbrojna majętności, Stamtąd dobyte kanarowe plony W swój przynosicie zamek usklepiony, W robocie obfitej, W zbroi złotolitej,
Zbierajcie, żyjcie wiek w swojej słodkości, Ja miasto wczasów świadom mych gorzkości W tym polu, kędy zioła malowane, Odpocznę i dni moje stroskane Będę łzami zlewał. Czegom w nich używał.
Ach, nie tu koniec! Jeszcze moje życie
słodkawym. Kmiotki Hymetu, niewinne dziewice, Pieścidła Dyjanny, Niezganione panny!
Cne kawalerki, ćwiczone spisniczki, Złotego pułku chyże bojowniczki: O, niepojęte w swej sztuce mistrzynie, Pracowicielki, zacne gospodynie! Skowronkowej pory Wdzięczne wiosny cory!
Wy, kiedy burzyć na zielone włości Z swych wylatacie zbrojna majętności, Stamtąd dobyte kanarowe plony W swój przynosicie zamek usklepiony, W robocie obfitej, W zbroi złotolitej,
Zbierajcie, żyjcie wiek w swojej słodkości, Ja miasto wczasów świadom mych gorzkości W tym polu, kędy zioła malowane, Odpocznę i dni moje stroskane Będę łzami zlewał. Czegom w nich używał.
Ach, nie tu koniec! Jeszcze moje życie
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 459
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
więc to zhańbił książę Wasil Jego M. dom swój, iż dał tak cnotliwemu człowiekowi synowicę swoję? Kto zacnością ma przed kniaziem Dymitrem? kto urodą? kto sprawą? kto dzielnością, kto w tak młodych jako on leciech więcej ręką swą pojmał więźniów? kto częściej Tatary gnębił? kto tak wielekroć jako on odbił poganom plony? Niechaj powiedzą uczciwi ludzie, żołnierze W. K. M. w Łucku-li on, abo w Bracławiu, jako pan Czarnkowski powieda, ten czas trawił, którego nie z pociechą swą poganie z ziem W. K. M. wypadać częstokroć musieli? Stało tam więc nie za kwasiec, ale za cały
więc to zhańbił książę Wasil Jego M. dom swój, iż dał tak cnotliwemu człowiekowi synowicę swoję? Kto zacnością ma przed kniaziem Dymitrem? kto urodą? kto sprawą? kto dzielnością, kto w tak młodych jako on leciech więcej ręką swą pojmał więźniów? kto częściej Tatary gnębił? kto tak wielekroć jako on odbił poganom plony? Niechaj powiedzą uczciwi ludzie, żołnierze W. K. M. w Łucku-li on, abo w Bracławiu, jako pan Czarnkowski powieda, ten czas trawił, którego nie z pociechą swą poganie z ziem W. K. M. wypadać częstokroć musieli? Stało tam więc nie za kwasiec, ale za cały
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 197
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886