zjawiło! Znać ci się przyśniło, Ześ widział słońce.
BANEK Oj, nie spięć ja, mój Wojtalu, ani ci tez lada cego prawię: Już to chwila, jak nie przez sen światłość widzę, lec na scernej jawie. Słysę i śpiewanie, I przeslicne granie Hań za gorecką.
WOJTEK Nie pleć, plotka, nie budź drugich, tak ci się tez to coś przywidziało Któż by śpiewał? — Sowy krzycą, wilków się tez, znać, dość nazbiegało I tak się im ocy, Przy pochmurnej nocy, Błyscą jak świcki.
BANEK Nie sowyć to, ani wiłcy — znam ja wilków, znam dobrze i sowy. Pojrzej
zjawiło! Znać ci się przyśniło, Ześ widział słońce.
BANEK Oj, nie spięć ja, mój Wojtalu, ani ci tez lada cego prawię: Juz to chwila, jak nie przez sen światłość widzę, lec na scernej jawie. Słysę i śpiewanie, I przeslicne granie Hań za gorecką.
WOJTEK Nie pleć, plotka, nie budź drugich, tak ci się tez to coś przywidziało Któż by śpiewał? — Sowy krzycą, wilków się tez, znać, dość nazbiegało I tak się im ocy, Przy pochmurnej nocy, Błyscą jak świcki.
BANEK Nie sowyć to, ani wiłcy — znam ja wilkow, znam dobrze i sowy. Pojrzej
Skrót tekstu: RozPasOkoń
Strona: 302
Tytuł:
Rozmowa pasterzów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
kieliszki, Jedne na trzy łyżki. A drugie bogatsze I czareczki gładsze, Wszytko to na waby, By piły i baby. Gdy spoisz swą kwaszą, To cię potem gaszą Piwem abo wodą, Z wielką zdrowia szkodą. Judasze bogacisz, Krześcjany tracisz Na ich dobrym mieniu, Sławie i sumnieniu. Zgołaś ty jest plotka, Choć w spojeniu krótka. Twarzy gładkie marszczysz, A przez ludzie warczysz. Brzydkaś jest charchaniem I gęstym spluwaniem. A za to, niebogo, Płacą cię dość drogo Zowąc rozam solisz, Bo nazbyt przysolisz, A zwłaszcza podróżnym I pijakom łożnym, Co cię przepłacają Taką, jaką dają. I nie godnaś
kieliszki, Jedne na trzy łyżki. A drugie bogatsze I czareczki gładsze, Wszytko to na waby, By piły i baby. Gdy spoisz swą kwaszą, To cię potem gaszą Piwem abo wodą, Z wielką zdrowia szkodą. Judasze bogacisz, Krześcijany tracisz Na ich dobrym mieniu, Sławie i sumnieniu. Zgołaś ty jest plotka, Choć w spojeniu krotka. Twarzy gładkie marszczysz, A przez ludzie warczysz. Brzydkaś jest charchaniem I gęstym spluwaniem. A za to, niebogo, Płacą cię dość drogo Zowąc rozam solisz, Bo nazbyt przysolisz, A zwłaszcza podróżnym I pijakom lożnym, Co cie przepłacają Taką, jaką dają. I nie godnaś
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 39
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
jego/ widząc ono miasto poddane bałwochwalstwu. 17. A przetoż miewał rozmowę z Żydami/ i z ludźmi nabożnymi/ w bożnicy i na rynku na każdy dzień/ z kim się mu trafiło. 18. Tedy niektórzy z Epikurów i Stoików Filozofowie/ spierali się z nim: A niektórzy mówili; Cóż wżdy ten plotka mówić chce? A drudzy; Zda się być opowiadaczem obcych bogów. Bo im JEzusa i zmartwychwstanie opowiadał. 19. A porwawszy go/ wiedli do Areopagu/ mówiąc: Możemyli wiedzieć co to jest za nowa nauka którą ty opowiadasz? 20. Bo jakieś obce rzeczy przynosisz do uszu naszych. Chcemy tedy wiedzieć/
jego/ widząc ono miásto poddáne báłwochwálstwu. 17. A przetoż miewał rozmowę z Zydámi/ y z ludźmi nabożnymi/ w bożnicy y ná rynku ná káżdy dźień/ z kim śię mu tráfiło. 18. Tedy niektorzy z Epikurow y Stoikow Filozofowie/ spieráli śię z nim: A niektorzy mowili; Coż wżdy ten plotká mowić chce? A drudzy; Zda śię być opowiádácżem obcych bogow. Bo im IEzusá y zmartwychwstánie opowiádał. 19. A porwawszy go/ wiedli do Areopágu/ mowiąc: Możemyli wiedźieć co to jest zá nowa náuká ktorą ty opowiádasz? 20. Bo jákieś obce rzecży przynośisz do uszu nászych. Chcemy tedy wiedźieć/
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 145
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
. Będę dostatecznie o wszystkim wiedział o środzie, bom kilku rozesłał posłańców.- Pisać do imp. łowczego czasu nie mam, bo prędko wyprawuję. Przeczytać mu to wszystko i imci ks. kanclerzowi, przy oddania uniżonego mego jegomości pokłonu. Co strony les desordres de mes gens, dziwna rzecz, że ten tam plotka, powiadając to, samże się na się skarży. On dawał pieniądze szafarzowi, toć go on i rachunków słuchać był powinien. Prawda, że ja nie co dzień rachunków słuchać każę, ale po stu złotych dawać szafarzowi, które skoro wyda, zaraz się z nich i wyrachować powinien. Wszak mu to przypominał imp
. Będę dostatecznie o wszystkim wiedział o środzie, bom kilku rozesłał posłańców.- Pisać do jmp. łowczego czasu nie mam, bo prędko wyprawuję. Przeczytać mu to wszystko i jmci ks. kanclerzowi, przy oddania uniżonego mego jegomości pokłonu. Co strony les desordres de mes gens, dziwna rzecz, że ten tam plotka, powiadając to, samże się na się skarży. On dawał pieniądze szafarzowi, toć go on i rachunków słuchać był powinien. Prawda, że ja nie co dzień rachunków słuchać każę, ale po stu złotych dawać szafarzowi, które skoro wyda, zaraz się z nich i wyrachować powinien. Wszak mu to przypominał jmp
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 31
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kieliszki,
Jedne na trzy łyżki, A drugie bogatsze I czareczki gładsze, Wszytko to na waby, By piły i baby. Gdy spoisz swą kwaszą, To cię potem gaszą Piwem abo wodą, Z wielką zdrowia szkodą. Judasze bogacisz, Krześcjany tracisz Na ich dobrym mieniu. Sławie i sumnieniu. Zgołaś ty jest plotka, Choć w spojeniu krótka. Twarzy gładkie marszczysz, A przez ludzie warczysz. Brzydkaś jest charchaniem I gęstym spluwaniem. A za to, niebogo, Płacą cię dość drogo Zowąc rosam solisz, Bo nazbyt przysolisz, A zwłaszcza podróżnym I pijakom łożnym, Co cię przepłacają Taką, jaką dają. I nie godnaś
kieliszki,
Jedne na trzy łyżki, A drugie bogatsze I czareczki gładsze, Wszytko to na waby, By piły i baby. Gdy spoisz swą kwaszą, To cię potem gaszą Piwem abo wodą, Z wielką zdrowia szkodą. Judasze bogacisz, Krześcijany tracisz Na ich dobrym mieniu. Sławie i sumnieniu. Zgołaś ty jest plotka, Choć w spojeniu krotka. Twarzy gładkie marszczysz, A przez ludzie warczysz. Brzydkaś jest charchaniem I gęstym spluwaniem. A za to, niebogo, Płacą cię dość drogo Zowąc rosam solisz, Bo nazbyt przysolisz, A zwłaszcza podróżnym I pijakom łożnym, Co cię przepłacają Taką, jaką dają. I nie godnaś
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 636
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
/ wszelka Grecka tłuszcza/ Tej starości: i ogień której sam przepuszcza/ Przepuść/ ani mię zdzieraj z pobożnej opieki/ Z tąd żadnać korzyść/ z tąd mnie chwała jest na wieki. Dworzanek I. Gawińskiego/ Księgi Pierwsze.
Do Kachny. ZEm cię Wierszem swym złowił/ coś mi rzec nalazła: Plotkaś Kachno czy Płotka/ iżeś w Wiersze wlazła. O Tyllim. Prowadząc Tylli do Grobu krewnego/ Wpadł w dół/ i karku nadłamał swojego: Więc co mu rzekli na taki przypadek! Po swym wziął krewnym Tylli dobry spadek.
O ziwocie. Z Zyciem naszym jak z winem/ tak się właśnie dzieje/
/ wszelká Grecka tłuscza/ Tey stárości: y ogien ktorey sam przepuscza/ Przepuść/ áni mię zdzieray z pobożney opieki/ Z tąd żadnać korzyść/ z tąd mnie chwała jest ná wieki. Dworzánek I. Gawinskiego/ Kśięgi Pierwsze.
Do Káchny. ZEm ćię Wierszem swym złowił/ coś mi rzec nálázłá: Plotkáś Káchno czy Płotká/ iżeś w Wiersze wlázłá. O Tyllim. Prowádząc Tylli do Grobu krewnego/ Wpadł w doł/ y kárku nádłamał swoiego: Więc co mu rzekli ná táki przypadek! Po swym wziął krewnym Tylli dobry spadek.
O źywoćie. Z Zyćiem nászym iák z winem/ tak się właśnie dźieie/
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 17
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
ci ona pocznie z[...] Mówiąc: że się at[...] A mnie garcy ki[...] I wczoram ci ja G[...] Gdyś mię Wi[...] Goście od[...] i niż kw[...] Szafarka zaś, o kapłona jak jej spyta pani, I tak zełże, iżeście (go) zjedli wczora sami. Abo mówi: dobrodzijko, wszakem ci nie plotka, Szafym trochę nie przywarła, wlazszy, zjadła kotka. I tak prędko przed panią a wnet szalbierują, A ony to galantami swymi wyczęstują. Aboli też, gdy nie chcą paniej zafrasować, To na gościach tej szkody muszą powetować. Piwa w garcu nie będzie ledwie połowica, A ostatek pianami dosypie dziewica. Abo
ci ona pocznie z[...] Mówiąc: że sie at[...] A mnie garcy ki[...] I wczoram ci ja G[...] Gdyś mię Wi[...] Goście od[...] y niż kw[...] Szafarka zaś, o kapłona jak jej spyta pani, I tak zełże, iżeście (go) zjedli wczora sami. Abo mówi: dobrodzijko, wszakem ci nie plotka, Szafym trochę nie przywarła, wlazszy, zjadła kotka. I tak prędko przed panią a wnet szalbierują, A ony to galantami swymi wyczęstują. Aboli też, gdy nie chcą paniej zafrasować, To na gościach tej szkody muszą powetować. Piwa w garcu nie będzie ledwie połowica, A ostatek pianami dosypie dziewica. Abo
Skrót tekstu: PieśńNowBad
Strona: 107
Tytuł:
Pieśń nowa o szynkarkach i szafarkach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
konniwencja! — Ochrona pana, spes correctionis — to było przyczyną że gradatim per media, nie zaraz per extrema postępował. Ale ten się nie baczy, że sobie contrarius est: raz mówił, że hamował pana kanclerza, a sam natarł; drugi raz, czemu dawniej nie odkrył, tego zadawa. Tak ci nieostrożny plotka, tanquam sorex, suo sam się wydawa iudicio i dekret takowyż na się feruje. — Czemu na sejm nie przyjachał, a tamtego nie odkrył? — Niechaj przypomnią sobie, co tak roczne bycie na sejmie sprawiło, co o praktykach rakuskich przez connubia ich białychgłów dość ostra P. lwowskiego mowa sprawiła, co senatorska
konniwencya! — Ochrona pana, spes correctionis — to było przyczyną że gradatim per media, nie zaraz per extrema postępował. Ale ten się nie baczy, że sobie contrarius est: raz mówił, że hamował pana kanclerza, a sam natarł; drugi raz, czemu dawniej nie odkrył, tego zadawa. Tak ci nieostrożny plotka, tanquam sorex, suo sam się wydawa iudicio i dekret takowyż na się feruje. — Czemu na sejm nie przyjachał, a tamtego nie odkrył? — Niechaj przypomnią sobie, co tak roczne bycie na sejmie sprawiło, co o praktykach rakuskich przez connubia ich białychgłów dość ostra P. lwowskiego mowa sprawiła, co senatorska
Skrót tekstu: ZniesKalCz_II
Strona: 333
Tytuł:
Zniesienie kalumnii z p. Wojewody krakowskiego i zaraz deklaracya skryptów stężyckich z strony praktyk
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918