jego, jako o Jego Mości Pana Noskowskiego, Jego Mości Pana Karwickiego, i Jego Mości Pana Podkańskiego, przy których publicznie nieprywatnie mówiliśmy, ale w takiej materii, jako to mnie Jego Mość udaje, bo takiej mowy jednego podobieństwa niebyło. Mógł się Jego Mość inną przysłużyć Królowi Jego Mości usługą, nie temi plotkami, których (w Bogu nadzieja) wstydzic się będzie. Bytności W. M. M. Pana ochotnie czekam, a sam się zalecam łasce Wm. M. M. Pana, zostając w Makowie. die 14. Octobr. 1664. Wm. M. M. Pana życzliwym Bratem i sługą Aleksander Łoś.
iego, iáko o Iego Mośći Páná Noskowskiego, Iego Mośći Páná Kárwickiego, y Iego Mości Páná Podkáńskiego, przy ktorych publicznie nieprywatnie mowilismy, ále w tákiey máteryey, iáko to mnie Iego Mość vdáie, bo tákiey mowy iednego podobienstwá niebyło. Mogł się Iego Mość inną przysłużyć Krolowi Iego Mośći vsługą, nie temi plotkámi, ktorych (w Bogu nádźieiá) wstydźic się będźie. Bytnośći W. M. M. Páná ochotnie czekam, á sam się zálecam łásce Wm. M. M. Páná, zostáiąc w Mákowie. die 14. Octobr. 1664. Wm. M. M. Páná życzliwym Brátem y sługą Alexander Łoś.
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 133
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
sami inaczej sądzili. Tak tedy mię oskarżyli przed kanclerzem, plotek i kłamstw wiele przydawszy.
Pisałem ja do Sapiehy kanclerza, justyfikując się i wszystko, jak się stało, rzetelnie opisując. Jakoż ten mój list zaczął u tego dobrego pana mieć jakikolwiek walor, ale sama księżna Sapieżyna, kanclerzyna lit., którą ubiegli plotkami swymi moi adwersarze, mając przy tym zajątrzone serce, że na jej list nieprędko odpisałem, przy tym będąc wszystkim mającym u kanclerza męża jej łaskę nieprzyjaciółką, mocno tego pilnowała, aby mi się nie dał kanclerz ubłagać. Byłem tedy barzo umartwiony utraceniem łaski kanclerskiej. Po tym sejmiku niedoszłym częste a fałszywe były wiadomości
sami inaczej sądzili. Tak tedy mię oskarżyli przed kanclerzem, plotek i kłamstw wiele przydawszy.
Pisałem ja do Sapiehy kanclerza, justyfikując się i wszystko, jak się stało, rzetelnie opisując. Jakoż ten mój list zaczął u tego dobrego pana mieć jakikolwiek walor, ale sama księżna Sapieżyna, kanclerzyna lit., którą ubiegli plotkami swymi moi adwersarze, mając przy tym zajątrzone serce, że na jej list nieprędko odpisałem, przy tym będąc wszystkim mającym u kanclerza męża jej łaskę nieprzyjaciółką, mocno tego pilnowała, aby mi się nie dał kanclerz ubłagać. Byłem tedy barzo umartwiony utraceniem łaski kanclerskiej. Po tym sejmiku niedoszłym częste a fałszywe były wiadomości
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 234
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, człek gwałtowny, a w podskarbiego dufający, oprócz krzywd, które czynił Rayskiemu, jeszcze go chciał prawem przyciskać. Poszła w tej sprawie inkwizycja, na którą gdy zjechałem i poznałem samą Ostena zawziętość, doniosłem to według sprawiedliwości podskarbiemu Flemingowi, tedy sobie O-
stena nieprzyjacielem uczyniłem, który mi zaczął plotkami różnymi u Fleminga łaskę psować.
Gdy na roczkach w Brześciu byłem, Kobielski, biskup łucki, zjechał do Rasny i sam marianów do klasztoru i kościoła mariańskiego introdukował, kościół poświęcił, bierzmował zgromadzonych gości niemałą frekwencją i ludu pospolitego. Podczas tej introdukcji brat mój, pułkownik teraźniejszy, miał mowę de tenore sequenti. (
, człek gwałtowny, a w podskarbiego dufający, oprócz krzywd, które czynił Rayskiemu, jeszcze go chciał prawem przyciskać. Poszła w tej sprawie inkwizycja, na którą gdy zjechałem i poznałem samą Ostena zawziętość, doniosłem to według sprawiedliwości podskarbiemu Flemingowi, tedy sobie O-
stena nieprzyjacielem uczyniłem, który mi zaczął plotkami różnymi u Fleminga łaskę psować.
Gdy na roczkach w Brześciu byłem, Kobielski, biskup łucki, zjechał do Rasny i sam marianów do klasztoru i kościoła mariańskiego introdukował, kościół poświęcił, bierzmował zgromadzonych gości niemałą frekwencją i ludu pospolitego. Podczas tej introdukcji brat mój, pułkownik teraźniejszy, miał mowę de tenore sequenti. (
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 295
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
w ostatnie opaczne u wszystkich ludzi opinie i gadania. Gdy tedy takowego nalegania brata mego pułkownika nie chciałem słuchać, tedy brat mój pułkownik, rozgniewawszy się na mnie, wyjechał z Warszawy do domu swego.
Pod tenże czas brat mój drugi Wacław porucznik, powracając od matki naszej z Goślic (gdzie mi przeszkadzał różnymi plotkami swymi do cesji starostwa stokliskiego), przyjechał do Warszawy i tak obydwa z niechęcią do mnie wyjechali z Warszawy.
Po tych zatem próżnych u księcia prymasa kombinacyjnych sesjach — na resztę projekt od księcia kanclerza księciu biskupowi krakowskiemu Żałuskiemu, mediatorowi a Majęstate destynowanemu, był podany de tenore sequenti:
Jako IKrMość, Pan Nasz Miłościwy,
w ostatnie opaczne u wszystkich ludzi opinie i gadania. Gdy tedy takowego nalegania brata mego pułkownika nie chciałem słuchać, tedy brat mój pułkownik, rozgniewawszy się na mnie, wyjechał z Warszawy do domu swego.
Pod tenże czas brat mój drugi Wacław porucznik, powracając od matki naszej z Goślic (gdzie mi przeszkadzał różnymi plotkami swymi do cesji starostwa stokliskiego), przyjechał do Warszawy i tak obydwa z niechęcią do mnie wyjechali z Warszawy.
Po tych zatem próżnych u księcia prymasa kombinacyjnych sesjach — na resztę projekt od księcia kanclerza księciu biskupowi krakowskiemu Załuskiemu, mediatorowi a Maiestate destynowanemu, był podany de tenore sequenti:
Jako JKrMość, Pan Nasz Miłościwy,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 726
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zbraniał się aż go dyspensowano, nakoniec scorrumpowano. Świadkowie kupni, z których niektórzy już jawnie przyznali się do niesłusznego świadecztwa, Sędziowie umyślnie z Nieprzyjaciół Pana Marszałkowych wybrani. Inkwizicja w tak Wielkiej Sprawie odcięta tak Wielkiemu człowiekowi, przeciwko Prawom, i przykładom z Obuchowiczem i Boratiniem świeżo praktykowanym. Wystempki zadane, bajkami niewieściemi i plotkami bez żadnej namniejszej słusznej probaciej nadziane. Nakoniec tenże Sędzia i Oskarżyciel. Świadek i świadków przenajemca. Królowa Jej Mość nieubłaganie o Elekcją urażona. Pieczętarze Większy obojga Narodu, Sądu tego Dyrectorowie, i insi, którym Lilie Francuskie na ręku zakwitnęły, dla tego samego główni Nieprzyjaciele. Oczywiście tedy widzieć, że z
zbraniał się aż go dispensowano, nákoniec zcorrumpowáno. Swiádkowie kupni, z ktorych niektorzy iuż iáwnie przyználi się do niesłusznego świádecztwá, Sędźiowie vmyslnie z Nieprzyiaćioł Páná Márszałkowych wybráni. Inquisicya w ták Wielkiey Spráwie odćięta ták Wielkiemu człowiekowi, przećiwko Práwom, y przykłádom z Obuchowiczem y Borátiniem świeżo práktykowánym. Wystempki zádáne, baykámi niewieśćiemi y plotkámi bez żadney námnieyszey słuszney probáciey nádźiane. Nákoniec tenże Sędźia y Oskárżyćiel. Swiádek y świádkow przenayemcá. Krolowa Iey Mość nieubłagánie o Elekcyą vráżona. Pieczętarze Większy oboyga Narodu, Sądu tego Directorowie, y inśi, ktorym Lylie Francuskie ná ręku zákwitnęły, dla tego sámego głowni Nieprzyiaćiele. Oczywiście tedy widźieć, że z
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 26
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
które są hasłem abo umową szatańską/ aby na nie gdzie były położone szkodził/ i złość ludziom wyrządzał. Jednak z tą kondycją nie przez długie czary abo diabelstwo bo się to niegodzi i jest grzechem śmiertelnym. Może i to nakoniec ostatnie i niepoślednie być lekarstwo na czary/ niebyć lekomyślnym i niebawić się plotkami ani ludźmi pletliwymi/ daleko mniej ich plotek słuchać/ abo im wiarę dawać/ ale ufność zupełną pokładać w Panu Bogu swoim/ bez którego wolej włoszgłowy naszej niespadnie. Jemu cześć i chwała na wieki. Czarownica Powołana. Czarownica Psal. 90 Powołana Coloss. I. Czarownica. Powołana. Czarownica Powołana. Czarownica Powołana
ktore są hasłem ábo vmową szátańską/ áby ná nie gdzie były położone szkodził/ y złość ludziom wyrządzał. Iednák z tą konditią nie przez długie czáry abo diabelstwo bo się to niegodzi y iest grzechem śmiertelnym. Może y to nákoniec ostátnie y niepoślednie bydź lekarstwo ná czáry/ niebydź lekomyślnym y niebáwić sie plotkámi áni ludzmi pletliwymi/ daleko mniey ich plotek słucháć/ ábo im wiárę dawáć/ ale vfność zupełną pokładać w Panu Bogu swoim/ bez ktorego woley włoszgłowy nászey niespádnie. Iemu cześć y chwáłá ná wieki. Czárownicá Powołána. Czárownicá Psal. 90 Powołána Coloss. I. Czárownicá. Powołána. Czárownicá Powołána. Czárownicá Powołána
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 116
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
pozajmował, Nie radzęć, byś się prawował. Nie trzeba i ludzi sądzić, Ani się praktyką bawić, Wszakże nietrudno o kije, Łatwie przysądzić, co czyje. Aże go odbieży dusza, Nie ze wszytkim do ratusza. Kto mocniejszy, ten wygrawa, Chocze nam ratusz nie stawa. Nuż na trybunał z plotkami, Jaki to koszt, wiecie sami; Rzadko się to nada komu, Lepiej się to sądzić w domu Porządkiem generałowym, Dobrze radzę jednym słowem. Jeśli komu mieszek znosi, Niech sędziów o dekret prosi, A na mnie nie goni winy, U Kaśki jest statut inny. Dokończenie Statuta
pozajmował, Nie radzęć, byś sie prawował. Nie trzeba i ludzi sądzić, Ani sie praktyką bawić, Wszakże nietrudno o kije, Łatwie przysądzić, co czyje. Aże go odbieży dusza, Nie ze wszytkim do ratusza. Kto mocniejszy, ten wygrawa, Choćże nam ratusz nie stawa. Nuż na trybunał z plotkami, Jaki to koszt, wiecie sami; Rzadko sie to nada komu, Lepiej sie to sądzić w domu Porządkiem generałowym, Dobrze radzę jednym słowém. Jeśli komu mieszek znosi, Niech sędziow o dekret prosi, A na mnie nie goni winy, U Kaśki jest statut iny. Dokończenie Statuta
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 29
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
. Mężczyzny dla niejakiej znajomości i sąsiedztwa/ którą już mieli z Ojcy/ nie porwali się/ ani się tym obrazili: lecz białegłowy/ a zwłaszcza stare/ nie mogąc scierpieć/ aby im wydzierano prawie z gęby/ tak wdzięczny i smaczny kąsek/ chodząc i tam i dam/ napełniły on kąt sąsiadów swych lamentami i plotkami. Za którymi niektórzy rzucili się na Ojce/ którzy już odnosili precz onego trupa: jednak przecię za wstydem/ abo też aby mieli potym więtszą na nich przyczynę/ snadnie opuścili imprezę one: a Ojcowie też odnieśli zabitego/ i pochowali go w swym ogrodzie. Lecz Barbarowie/ gdy przyszła noc/ która zwykła odejmować wstyd
. Mężczyzny dla nieiákiey znáiomośći y sąśiedztwá/ ktorą iuż mieli z Oycy/ nie porwáli się/ áni się tym obráźili: lecz białegłowy/ á zwłasczá stáre/ nie mogąc zćierpieć/ áby im wydźierano práwie z gęby/ ták wdźięczny y smáczny kąsek/ chodząc y tám y dám/ nápełniły on kąt sąśiádow swych lámentámi y plotkámi. Zá ktorymi niektorzy rzućili się ná Oyce/ ktorzy iuż odnośili precz onego trupá: iednák przećię zá wstydem/ ábo też áby mieli potym więtszą ná nich przyczynę/ snádnie opuśćili impresę one: á Oycowie też odnieśli zábitego/ y pochowáli go w swym ogrodźie. Lecz Bárbárowie/ gdy przyszłá noc/ ktora zwykłá odeymowáć wstyd
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 87
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Cap. I NA ŚWIĘTO
na est Religio. Jeżeli kto rozumie o sobie że jest pełnym Religii, a nieochełzna wędzidłem języka swojego, i różnemi bałamuctwami zwodzić pozwala serce swoje; tego daremna jest Religia.
Człowiek tedy na pozór nabożny, a znieważający Przełożeństwo, powstający potwarzami na Duchowne rządy, i niczym nie zabawny tylko plotkami, udawaniem, szemraniem, kłoceniem, przyjaciół najściślej związanych, mięszaniem domów, Familii, daremnie chlubi się z Religii, bo mówi Apostoł że próżna jest taka Religia huius vana est Religio. Człowiek który mówi pięknie o tajemnicach, obchodzi one z nabożeństwem, ale serce swoje w pożądliwości, w pasjach gwałtownych, w nienawiści skrytej
Cap. I NA SWIĘTO
na est Religio. Ieżeli kto rozumie o sobie że iest pełnym Religii, a nieochełzna wędzidłem ięzyka swoiego, y rożnemi bałamuctwami zwodzić pozwala serce swoie; tego daremna iest Religia.
Człowiek tedy na pozor nabożny, a znieważaiący Przełożeństwo, powstaiący potwarzami na Duchowne rządy, y niczym nie zabawny tylko plotkami, udawaniem, szemraniem, kłoceniem, przyiacioł nayściśley związanych, mięszaniem domow, Familii, daremnie chlubi się z Religii, bo mowi Apostoł że prożna iest taka Religia huius vana est Religio. Człowiek ktory mowi pięknie o taiemnicach, obchodzi one z nabożeństwem, ale serce swoie w pożądliwości, w passyach gwałtownych, w nienawiści skrytey
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 46
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
. Bóg temu małżeństwu wdzięcznym i roztropnym potomstwem. Przejeżdżał się potym do Szwecji za pozwoleniem sejmowem i z małżonką swoją wracał się na czas postanowiony i najmniejszej rzeczy z ich udawania z łaski bożej nie ziściło się nam było. Co wszystko pomniąc, ludzie prawie dobrze nie wzruszali się barzo temiż znowu powtórzonemi od tychże osób plotkami. I dlatego ani na sejmikach, choć się o to barzo starali, one ich bełskie artykuły były przyjęte i potym na sejmie żaden im wiary nie dawał, ale dowodów od autorów każdy czekał. Czego gdy uczynić nie mogli, takim, jako się wyższej powiedziało, sposobem z samego szczyrego jadu sejm rozerwali, nad ubogą
. Bóg temu małżeństwu wdzięcznym i roztropnym potomstwem. Przejeżdżał się potym do Szwecyej za pozwoleniem sejmowem i z małżonką swoją wracał się na czas postanowiony i najmniejszej rzeczy z ich udawania z łaski bożej nie ziściło się nam było. Co wszystko pomniąc, ludzie prawie dobrze nie wzruszali się barzo temiż znowu powtórzonemi od tychże osób plotkami. I dlatego ani na sejmikach, choć się o to barzo starali, one ich bełskie artykuły były przyjęte i potym na sejmie żaden im wiary nie dawał, ale dowodów od autorów każdy czekał. Czego gdy uczynić nie mogli, takim, jako się wyszszej powiedziało, sposobem z samego szczyrego jadu sejm rozerwali, nad ubogą
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 365
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918