wędą;
Ten piosnki śpiewa i wieśniackie wiersze, Ten wianki wije, ten z sitowia wiersze, Ten przy skaczących po trawie barankach Gra na multankach;
Tamten z konopnej wywiera psy sforki, Ten tłuste tłucze kobusem przepiorki, Ten na lep albo w powikłane motki Łowi czeczotki;
Ten płoty grodzi około rozsady, Ów szczepi w pniaki, ten obrywa sady, Ten śliwy leje na powidła w prasy, Ten rwie na lasy;
Ten większym bydłem rznie grzbiet twardej roli, Ten zasię w skopiec zbierać mleka woli, Ten żnie, ów wiąże, ten pożęte snopy Układa w kopy;
Ten w przetak mannę za porannej rosy Zbiera, ten młóci pozwożone kłosy
wędą;
Ten piosnki śpiewa i wieśniackie wiersze, Ten wianki wije, ten z sitowia wiersze, Ten przy skaczących po trawie barankach Gra na multankach;
Tamten z konopnej wywiera psy sforki, Ten tłuste tłucze kobusem przepiorki, Ten na lep albo w powikłane motki Łowi czeczotki;
Ten płoty grodzi około rozsady, Ów szczepi w pniaki, ten obrywa sady, Ten śliwy leje na powidła w prasy, Ten rwie na lasy;
Ten większym bydłem rznie grzbiet twardej roli, Ten zasię w skopiec zbierać mleka woli, Ten żnie, ów wiąże, ten pożęte snopy Układa w kopy;
Ten w przetak mannę za porannej rosy Zbiera, ten młóci pozwożone kłosy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 163
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Dziecinne członki wożę w słabym wózku zgoła, sama sobą popycham towarzyskie koła, jako starość trójnożna, którą kostur wodzi, o tym koniu pojeżdża, przy którym i chodzi. Żebyś jednak w mych skargach nie miał wątpliwości, nie oskarżam przed Tobą nóg moich słabości. Żadnej wady golenie i stopy nie czują, gdyż przez pniaki i skały salty wyprawują. Z piórnonożną Kamillą w zawód bym puściła, co po wodach suchymi nogami chodziła. Próżno skarżę, łez godna myśli moich wada, którym do prac pobożnych słabość w nogi wpada. Ach, leżą afektami wszystkimi złożone, niesnadno te defekty w nich będą zleczone, bo choćby chciały małe cnót ponieść
Dziecinne członki wożę w słabym wózku zgoła, sama sobą popycham towarzyskie koła, jako starość trójnożna, którą kostur wodzi, o tym koniu pojeżdża, przy którym i chodzi. Żebyś jednak w mych skargach nie miał wątpliwości, nie oskarżam przed Tobą nóg moich słabości. Żadnej wady golenie i stopy nie czują, gdyż przez pniaki i skały salty wyprawują. Z piórnonożną Kamillą w zawód bym puściła, co po wodach suchymi nogami chodziła. Próżno skarżę, łez godna myśli moich wada, którym do prac pobożnych słabość w nogi wpada. Ach, leżą afektami wszystkimi złożone, niesnadno te defekty w nich będą zleczone, bo choćby chciały małe cnót ponieść
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 83
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
dopiero z impetem za gardło chwyta konia, poty trzymając, póki Koń z nim ziemią obciężonym nie ufatyguje się, i nie padnie. Dopiero zajadłszy go, ziemie z siebie wyrzuca, per vomitum, a Końskim się mięsem dobrze napycha. Albertus Mngnus. Myśliwi czynili relacją że WILCY w lasach mają eksercycja siły swojej, tojest pniaki, kłody biorą w pyski z niemi przez grube drzewa czynią salty, a tak wycwiczeni, tegoż dokazują na dzikich prosiętach, a potym Wieprzach, Baranach, Cielętach. Góra Olimpus, Insuła Kreta i Sardynia ani widziała, chyba malowanego, albo z kąd inąd zawiezionego WILKA. Kambria także Kraina Angielska nigdy ich nie
dopiero z impetem zá gardło chwyta konia, poty trzymaiąc, poki Koń z nim ziemią obciężonym nie ufatyguie się, y nie padnie. Dopiero záiadłszy go, ziemie z siebie wyrzuca, per vomitum, a Końskim się mięsem dobrze napycha. Albertus Mngnus. Myśliwi czynili relacyą że WILCY w lasach maią exercitia siły swoiey, toiest pniaki, kłody biorą w pyski z niemi przez grube drzewa czynią salty, a tak wycwiczeni, tegoż dokazuią na dzikich prosiętach, a potym Wieprzach, Baranach, Cielętach. Gora Olympus, Insuła Kreta y Sardinia áni widziała, chyba malowanego, albo z kąd inąd zawiezionego WILKA. Kambrya także Kraina Angielska nigdy ich nie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 589
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Nabożeństwa. Która by gwałtem tam weszła, grzmotem odstraszona była; co się na dzień dzisiejszy praktykuje. Tu jest Paula Miasteczko Z Franciszka de Paula Fundatora Minorum, albo Paulanorum. Tam Płaszcz jego jest, na którym morze przepłynął do Mesyny. Tuż jest miejsce Montalto, Mons altus albo Aliomontium, gdzie manna na gałęzie, pniaki, w nocy spada: Kryształów mnóstwo na górach śniegami okrytych. Tu Sybarys Miasto, czasów Starożytnych Turium zwane; gdzie w rozkoszach zatopieni mieszkali Sybarytowie; skąd przysłowie Sybaritica mensa.
W KALABRII Dalszej, vulgo La Calabria Oltra jest Miasto Arcybiskupie nad morzem Sicylijskim i Mesyńskim Reggio u Łacinników Rbegium Julium od Julii Córki Augusta Cesarza tu
Nábozeństwa. Ktora by gwáłtem tam weszłá, grzmotem odstraszoná była; co się ná dzień dzisieyszy praktykuie. Tu iest Paulá Miasteczko S Franciszka de Paula Fundatora Minorum, albo Paulanorum. Tam Płaszcz iego iest, na ktorym morze przepłynął do Messyny. Tuż iest mieysce Montalto, Mons altus albo Aliomontium, gdzie manna na gáłęzie, pniáki, w nocy spada: Krzyształow mnostwo na gorach śniegami okrytych. Tu Sybaris Miasto, czásow Starożytnych Turium zwane; gdzie w roskoszach zatopieni mieszkali Sybarytowie; zkąd przysłowie Sybaritica mensa.
W KALABRII Dalszey, vulgo La Calabria Oltra iest Miásto Arcybiskupie nad morzem Sicyliyskim y Messyńskim Reggio u Lacinnikow Rbegium Iulium od Iulii Corki Augusta Cesarza tu
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 229
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
przepadać/ ale barziej na wierzchu płótna zostając wydawać się będą. Zostawiwszy zlentrykujesz/ to jest onym rzadkim barzo klejem/ albo kliową wodą/ pędzlem jej nabrawszy/ płótno cale napuścisz że to uschnie. Tak stężeje nieco płótno/ i dziury się jego trochę pozatykają. Gdy dobrze podeschnie/ do farb się już mieć będziesz. Pniaki drzew i gałęzie/ szarą farbą. Liście zielone/ jedne rutą/ gryszpanem/ drugie które w cieniu/ indychem. Inne co jakoby na słońcu i bliku będą żółtawe/ aurypigmentem; inne pół żółte pół zielone/ poczynisz/ Indychem brzegu listków i szafirunek ich czyniąc. Ziemia/ zielona z przodku/ żółtawa dalej/ miejscami
przepadać/ ale bárźiey ná wierzchu płotná zostaiąc wydawáć się będą. Zostáwiwszy zlentrykuiesz/ to iest onym rzádkim bárzo kleiem/ álbo kliową wodą/ pędzlem iey nábrawszy/ płotno cále nápuśćisz że to uschnie. Ták ztężeie nieco płotno/ i dźiury się iego trochę pozátykáią. Gdy dobrze podeschnie/ do farb się iuż mieć będziesz. Pniaki drzew i gałęźie/ szárą farbą. Liśćie źielone/ iedne rutą/ gryszpánem/ drugie ktore w ćieniu/ indychem. Inne co iákoby na słońcu i bliku będą żołtawe/ auripigmentem; inne puł żołte puł zielone/ poczynisz/ Indichem brzegu listkow i száfirunek ich czyniąc. Ziemia/ źielona z przodku/ żołtáwa daley/ mieyscami
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 90
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
i podobnąź czynią podłogę w każdej kontygnacyj, sposób ten zdaje mi się bardziej być szkodliwy, aniżeli pożyteczny. SZTUKA WĘGLARSKA.
Gdy są piece blisko stosów, Węglarze profitują z tego nie robiąc innych na innych miejscach, a tak zmniejszają sobie pracę w kopaniu i w robieniu nowego miejsca na piec, i ochraniają mocno zapusty, Pniaki albowiem albo nigdy albo przez długi czas nie wydają z siebie gałązek na tych miejscach, na którychby były piece: przeto Ustawa Parlamentu rozkazuje Węglarzom odmieniać miejsce na piece, ztym wszystkim to się nie zachowuje. W pierwszych latach w których te miejsca do palenia są oczyszczone, miewają na sobie wiele poziomek, a potym
i podobnąź czynią podłogę w każdey kontygnacyi, sposob ten zdaie mi się bardziey być szkodliwy, ániżeli pożyteczny. SZTUKA WĘGLARSKA.
Gdy są piece blisko stosow, Węglarze profituią z tego nie robiąc innych na innych mieyscach, á tak zmnieyszaią sobie pracę w kopaniu i w robieniu nowego mieysca na piec, i ochraniaią mocno zapusty, Pniaki albowiem albo nigdy albo przez długi czas nie wydaią z siebie gałązek na tych mieyscach, na ktorychby były piece: przeto Ustawa Parlamentu roskazuie Węglarzom odmieniać mieysce na piece, ztym wszystkim to się nie zachowuie. W pierwszych latach w ktorych te mieysca do palenia są oczyszczone, miewaią na sobie wiele poziomek, á potym
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 19
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
Ródzą się i krzewią przez wynikające z korzenia gałązki. Pomaga im gnój Ptaszy, osobliwie kurzy, w Lecie często ich skrapiać należy.
7. Pigwy potrzebują pomiernej i letkiej ziemi, którą często rozkopywać trzeba; osobliwie gdy się na deszcz zbiera. Krzewią się przez gałązki z korzenia wynikające. Item przez szczepienie swoich gałązek w pniaki swoje, albo też w Jabłoń albo Gruszkę: Przesadzają się lepiej w Jesieni niż na Wiosnę. Wilki przyrosłe pilnie odcinać trzeba.
8. Granat Drzewo: Lubi ziemię pomierną, na miejscu jednak ciepłym przeciwko Słońca: Pomaga mu końska sterkoryzacja. Krzewi się najlepiej przez gałązki z korzenia wynikające, albo przez wszczepienie w pniaczek.
Rodzą się y krzewią przez wynikáiące z korzenia gáłązki. Pomaga im gnoy Ptaszy, osobliwie kurzy, w Lećie często ich skrapiáć należy.
7. Pigwy potrzebuią pomierney y letkiey źięmi, ktorą często rozkopywáć trzebá; osobliwie gdy się ná deszcz zbiera. Krzewią się przez gáłązki z korzenia wynikáiące. Item przez szczepienie swoich gáłązek w pniaki swoie, álbo też w Jábłoń álbo Gruszkę: Przesadzáią się lepiey w Jeśieni niż ná Wiosnę. Wilki przyrosłe pilnie odćináć trzebá.
8. Gránat Drzewo: Lubi źiemię pomierną, ná mieyscu iednák ćiepłym przećiwko Słonca: Pomaga mu końska sterkoryzácya. Krzewi się naylepiey przez gáłązki z korzenia wynikaiące, álbo przez wszczepienie w pniaczek.
Skrót tekstu: DuńKal
Strona: F
Tytuł:
Kalendarz polski i ruski na rok pański 1741
Autor:
Stanisław Duńczewski
Drukarnia:
Paweł Józef Golczewski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
astrologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741
był na jedno, choć nie po drabinie. 424. MŁODSZY DO ZWADY, STARSZY DO RADY, DZIADOWIE DO PACIERZY NA TOŻ DRUGI RAZ
Ale dziś wszytko opak: nie patrzymy toru Kwitnących sławą królestw. Pójdziesz do klasztoru? Dwu, trzech starców; młódź sama: na wybór chłop w chłopa, Daleko starszy młóci abo pniaki kopa. Nie brewijarz im z oczu: muszkiet, berdysz, pika; Ba, i nie to: kufel im patrzy i podwika. Nie młodych tylko chłopów, dzieci tam na poły: Ledwie mleko obliże, ledwie wyńdzie z szkoły — Żeby rozkoszy ciała, żeby zażyć świata, Bez cnoty, bez nauki święci na
był na jedno, choć nie po drabinie. 424. MŁODSZY DO ZWADY, STARSZY DO RADY, DZIADOWIE DO PACIERZY NA TOŻ DRUGI RAZ
Ale dziś wszytko opak: nie patrzymy toru Kwitnących sławą królestw. Pójdziesz do klasztoru? Dwu, trzech starców; młódź sama: na wybór chłop w chłopa, Daleko starszy młóci abo pniaki kopa. Nie brewijarz im z oczu: muszkiet, berdysz, pika; Ba, i nie to: kufel im patrzy i podwika. Nie młodych tylko chłopów, dzieci tam na poły: Ledwie mleko obliże, ledwie wyńdzie z szkoły — Żeby rozkoszy ciała, żeby zażyć świata, Bez cnoty, bez nauki święci na
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 253
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
temu Cezar jeszcze przyczynić takowych nieco szańców/ aby tym sposobem/ mniejszym ludem obozu mógł bronić. Kazał rzezać pnie z drzew/ a gałęzie do pół jako słabsze odcinać/ które z skory odzierał/ u wierzchu zaciosywał/ i ku gorze obracał. Potym daleko wdłuż nie przerywając/ dół na pięć stop kopać/ dokąd te pniaki takowe kładł/ u spodu je między sobą wiązał/ aby nikt rozrzucić nie mógł/ ku gorze gałęziami obracał/ rzedów ich pięć uczynił/ i pospołu powiązał. Kto na nie przyszedł/ sam się oną ostrością zbódł i przekłoł. Zwali to Cippos. Przed nimi rzędem nie prostym/ ale na ukoś/ jakoby w
temu Cezár iescze przyczynić tákowych nieco szańcow/ áby tym sposobem/ mnieyszym ludem obozu mogł bronić. Kazał rzezáć pnie z drzew/ á gáłęźie do puł iáko słábsze odćinać/ ktore z skory odźierał/ v wierzchu záćiosywał/ y ku gorze obracał. Potym dáleko wdłuż nie przerywáiąc/ doł ná pięć stop kopáć/ dokąd te pniaki tákowe kładł/ v spodu ie między sobą wiązał/ áby nikt rozrzućić nie mogł/ ku gorze gáłęźiámi obracał/ rzedow ich pięć vczynił/ y pospołu powiązał. Kto ná nie przyszedł/ sam sie oną ostrośćią zbodł y przekłoł. Zwáli to Cippos. Przed nimi rzędem nie prostym/ ále ná vkoś/ iákoby w
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 198.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
ale ani przysiewać u chłopów, i nic a nic zgoła zabawy i rożerania nie mieć; tylko o samej pasiece myślić, i przy niej i zimie i lecie mięszkac.: Tedy przez wszystek rok powolej sobie koło ulów szypłać i one naprawować będą; a osobliwie w Jesieni, i zimie koło naprawowania samych ulów, wyrabiając pniaki, (jeśli ze pniów ule będą,) kręgi robiąc, i wprawując zatwory i orzkasy, przykrywadła robiąc, oczka wywiertując.
A do bednarskich zasię ulów, (które od bednarza gotowe ze wszytkiem oddane będą,) powrosła długie słomiane na obwiązanie ich robiąc, tak żeby przed Wiosną wszystkie te ule gotowe były, i
ále áni przyśiewáć v chłopow, y nic á nic zgołá zabáwy y rożeránia nie mieć; tylko o sámey páśiece myślić, y przy niey y źimie y lećie mięszkác.: Tedy przez wszystek rok powoley sobie koło vlow szypłáć y one nápráwowáć będą; á osobliwie w Ieśieni, y źimie koło nápráwowánia sámych vlow, wyrabiáiąc pniaki, (iesli ze pniow vle będą,) kręgi robiąc, y wpráwuiąc zatwory y orzkásy, przykrywádłá robiąc, oczká wywiertuiąc.
A do bednarskich záśię vlow, (ktore od bednárzá gotowe ze wszytkiem oddáne będą,) powrosłá długie słomiáne ná obwiązánie ich robiąc, ták żeby przed Wiosną wszystkie te vle gotowe były, y
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Aijv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614