samej tylko imaginacyj zawisły, a przeto nie są szkodliwe, mylą się nieskończonie. Prawda że paszkwil życia nie odbiera, z substancyj nie wyzuwa, ale wieleż się takowych znajdzie, którzy woleliby majętność i życie własne stracić, niżeli w sławie sprawiedliwie nabytej cierpieć uszczerbek; albo zarabiające na względne poważenie, stać się ogólnym wszystkich pośmiewiskiem. Ci którzy się zdają cierpliwemi w znoszeniu obmowisk, czasem i owszem bardzo często wewnątrz najwięcej cierpią; w czym przychodzi mi na myśl okoliczność jedna życia Sokratesa. Wielki ten człowiek gdy skazany na śmierć od wspołziomków, miał już wypić zgotowaną sobie truciznę, dawał niektóre wyborne nauki zgromadzonym uczniom swoim, od tego zaś dyskurs swój
samey tylko imaginacyi zawisły, á przeto nie są szkodliwe, mylą się nieskończonie. Prawda że paszkwil życia nie odbiera, z substancyi nie wyzuwa, ale wieleż się takowych znaydzie, ktorzy woleliby maiętność y życie własne stracić, niżeli w sławie sprawiedliwie nabytey cierpieć uszczerbek; albo zarabiaiące na względne poważenie, stać się ogulnym wszystkich pośmiewiskiem. Ci ktorzy się zdaią cierpliwemi w znoszeniu obmowisk, czasem y owszem bardzo często wewnątrz naywięcey cierpią; w czym przychodzi mi na myśl okoliczność iedna życia Sokratesa. Wielki ten człowiek gdy skazany na śmierć od wspołziomkow, miał iuż wypić zgotowaną sobie truciznę, dawał niektore wyborne nauki zgromadzonym uczniom swoim, od tego zaś dyskurs swoy
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 31
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
do Piekła/ czy z Bogiem do Nieba. Na cudze sługi/ żaden kosztów nie zwykł tracić: Kto gdzie służy/ tam mu też służbę będą płacić. Mają jeszcze wymówkę/ co się rady stroją; Ze się na ludzkie śmiechy/ zgoła podać boją. Gdybyśmy się/ jak inne/ tak nie ustroiły/ Pośmiewiskiem u innych pewniebyśmy były. Ta wymówka nie waży. Byście wstyd kochały/ Wybyście się z Wymyślnić/ przyzwoiciej śmiały. Niechby jedna/ wymysłów/ drugiej niechwaliła/ Żadnaby się wymyślać dziwów/ nie ważyła. Ale widząc/ że takim mądrość przyznawają/ Które/ co dzień/ to nowe Mody
do Piekłá/ czy z Bogiem do Niebá. Na cudze sługi/ żaden kosztow nie zwykł tráćić: Kto gdźie służy/ tám mu też służbę będą płáćić. Máią ieszcze wymowkę/ co się rády stroią; Ze się ná ludzkie śmiechy/ zgołá podáć boią. Gdybysmy się/ iák inne/ ták nie vstroiły/ Pośmiewiskiem v innych pewniebysmy były. Tá wymowká nie wáży. Byśćie wstyd kocháły/ Wybyśćie się z Wymyślnić/ przyzwoićiey śmiały. Niechby iedná/ wymysłow/ drugiey niechwáliłá/ Zádnaby się wymyśláć dźiwow/ nie ważyłá. Ale widząc/ że tákim mądrość przyznawáią/ Ktore/ co dźień/ to nowe Mody
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
krwią skropione; Ni chłopiec, który kiedy przygania Cererze Zgłodniałej, krzeczka na się postać od niej bierze; Ani licyjscy chłopi, co Latonie słabej Broniąc wody, w chropawe zmienili się żaby; Ni się tam Mineowa córka gnieździć będzie; Ni na nim nieszczęśliwa Koronis usiądzie (Chroni się słońca, brzydząc się światłością dniową, Pośmiewiskiem u ptaków stawszy się i sową); Ni puchacz Askalafus, który Próżerpinę Potępił swym świadectwem w podziemną krainę; Ni Pandijonów dwakroć zięć w dudkowym czubie; Ni Pikus, co swym nosem wszytko psując dziubie; Nawet ani Arachne swoją pajęczyną Oszpecenia grobowi nie będzie przyczyną. A gdy już dokończywszy ostatniej posługi Zawrzesz grób i położysz
krwią skropione; Ni chłopiec, który kiedy przygania Cererze Zgłodniałej, krzeczka na się postać od niej bierze; Ani licyjscy chłopi, co Latonie słabéj Broniąc wody, w chropawe zmienili się żaby; Ni się tam Mineowa córka gnieździć będzie; Ni na nim nieszczęśliwa Koronis usiędzie (Chroni się słońca, brzydząc się światłością dniową, Pośmiewiskiem u ptaków stawszy się i sową); Ni puchacz Askalafus, który Prozerpinę Potępił swym świadectwem w podziemną krainę; Ni Pandijonów dwakroć zięć w dudkowym czubie; Ni Pikus, co swym nosem wszytko psując dziubie; Nawet ani Arachne swoją pajęczyną Oszpecenia grobowi nie będzie przyczyną. A gdy już dokończywszy ostatniej posługi Zawrzesz grób i położysz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 139
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
radzie
Niech pewna liczba będzie panów senatorów, Jako i przy zadwornych sądziech asesorów. A te mniejsze tytuły znieść jak niepotrzebne I za pany nie wpuszczać do izby służebne. Bo tak między nimi i Żydzi, i Cygani, I różni ludzie wchodzą, a nikt im nie zgani Takiego bezpieczeństwa, gdy nie tylko wota Wynoszą z pośmiewiskiem za zamkowe wrota, Ale też i nienawiść z bezpiecznego zdania, I potrzebnego w jakiej akcyjej mniemania Między pany wzniecają opacznie tłumacząc, Drudzy aż za granicę z pogany się bracąc. Wydają sekreta, ba, i tumulty częste W izbach sądowych czynią, i załebki gęste, Tak że i deputatom samym się dostaje, Ledwie i
radzie
Niech pewna liczba będzie panów senatorów, Jako i przy zadwornych sądziech asesorów. A te mniejsze tytuły znieść jak niepotrzebne I za pany nie wpuszczać do izby służebne. Bo tak między nimi i Żydzi, i Cygani, I różni ludzie wchodzą, a nikt im nie zgani Takiego bezpieczeństwa, gdy nie tylko wota Wynoszą z pośmiewiskiem za zamkowe wrota, Ale też i nienawiść z bezpiecznego zdania, I potrzebnego w jakiej akcyjej mniemania Między pany wzniecają opacznie tłumacząc, Drudzy aż za granicę z pogany się bracąc. Wydają sekreta, ba, i tumulty częste W izbach sądowych czynią, i załebki gęste, Tak że i deputatom samym się dostaje, Ledwie i
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 311
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
jak pięknie nierządem stojemy, jak naszej Ojczyzny mocno utrzymują interesa sąsiedzi, jak nam czego mają obce zazdrościć nacyje. Znać, że kroku za granicę nie wyniósł albo słowa od cudzoziemca nie słyszał ten, kto tak dobrą o zazdrości, godnym stanie i rządzie naszym ma u siebie opiniją, gdzie naprzeciw nierząd nasz i rady
nasze pośmiewiskiem są u wszystkich narodów. Nie ma nic do tego cena szlacheckiego naszego stanu, który ze swoich przywilejów wielki ma wszędzie, jak należy, szacunek, ale z tym wszystkim obelga z nierządu pochodząca i spływająca na nacyją i imię polskie być większa nie może. Tysiącami mam na to dobrych patriotów świadków, wolno ich się,
jak pięknie nierządem stojemy, jak naszej Ojczyzny mocno utrzymują interessa sąsiedzi, jak nam czego mają obce zazdrościć nacyje. Znać, że kroku za granicę nie wyniósł albo słowa od cudzoziemca nie słyszał ten, kto tak dobrą o zazdrości, godnym stanie i rządzie naszym ma u siebie opiniją, gdzie naprzeciw nierząd nasz i rady
nasze pośmiewiskiem są u wszystkich narodów. Nie ma nic do tego cena szlacheckiego naszego stanu, który ze swoich przywilejów wielki ma wszędzie, jak należy, szacunek, ale z tym wszystkim obelga z nierządu pochodząca i spływająca na nacyją i imię polskie być większa nie może. Tysiącami mam na to dobrych patryjotów świadków, wolno ich się,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 160
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
wzroku mego wznieść na to/ iż wszytkie Nieprawości śmiertelne są szpetne/ i brzydkie. I tego dziwowiska obaczyć sprosności/ I tej grzechów potwory nie chciałem brzydkości; Lubo tak wiele razy w słych mi podawano Mową/ i do czytania drukiem wyrażono: Ze są grzechy śmiertelne strasznym dziwowiskiem/ I sprosnością/ a chytrym diabłom pośmiewiskiem. Heraklita Chrześcijańskiego
O jakie moje było nieznosne szaleństwo W takie dla krótkich rozkosz leść niebezpieczeństwo? Za któremi się zguby tysiączne gromadzą/ A duszy nieśmiertelnej śmierć wieczną prowadzą/ Której/ żyjąc w rozkoszach światowych/ a miarkę Przebrawszy mych występków/ wiecznąm przywiódł Parkę. Nie było takie prawe życie chrześcijańskie; Bo dość było przestąpić przykazanie
wzroku mego wznieść ná to/ iż wszytkie Niepráwośći śmiertelne są szpetne/ y brzytkie. Y tego dźiwowiská obacżyć sprosnośći/ Y tey grzechow potwory nie chćiałem brzydkośći; Lubo ták wiele rázy w słych mi podawano Mową/ y do cżytániá drukiem wyrażono: Ze są grzechy śmiertelne strásznym dźiwowiskiem/ Y sprosnośćią/ a chytrym diábłom pośmiewiskiem. Heráklitá Chrześćiáńskiego
O iákie moie było nieznosne száleństwo W tákie dla krotkich roskosz leść niebespiecżeństwo? Zá ktoremi się zguby tyśiącżne gromádzą/ A duszy nieśmiertelney śmierć wiecżną prowádzą/ Ktorey/ żyiąc w roskoszách świátowych/ á miarkę Przebráwszy mych występkow/ wiecżnąm przywiodł Párkę. Nie było tákie práwe żyćie chrześćiańskie; Bo dość było przestąpić przykázánie
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 34
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
Niebu umarła/ W poszanowaniu wielkim/ i honorze miały/ I onej jako Paniej z bojaznią słuchały; Dopiero onę wzieły dla was na igrzysko/ Na kontempt/ i pogardę/ i na pośmiewisko. A wstyd onej/ i hańba wszytkim jawna/ ona Jedną metą na pośmiech wszytkim wymierzona. Dusza grzechem z brudzona wszytkim jest pośmiewiskiem
O występki niezbożne wyście mi zabrały Sławnę dobrą/ a mnieście w ohydę podały Wszytkim bez miłosierdzia/ i liczby mię troską Turbujecie/ i dalszą straszycie przegroską. Com w najdroższej miał cenie/ com wielce szanował/ I com nad wszytkie skarby najwięcej szacował/ Na toście się z umowy swej śmiało
Niebu umarłá/ W poszanowaniu wielkim/ y honorze miáły/ Y oney iáko Pániey z boiáznią słucháły; Dopiero onę wzieły dla wás ná igrzisko/ Na kontempt/ y pogárdę/ y na ṕośmiewisko. A wstyd oney/ y hańbá wszytkim iáwná/ oná Iedną metą ná pośmiech wszytkim wymierzoná. Duszá grzechem z brudzona wszytkim iest posmiewiskiem
O występki niezbożne wyśćie mi zábrały Słáwnę dobrą/ á mnieśćie w ohydę podały Wszytkim bez miłośierdźiá/ y licżby mię troską Turbuiećie/ y dálszą strászyćie przegroską. Com w naydroższey miał cenie/ com wielce szánował/ Y com nád wszytkie skárby náywięcey szacowáł/ Na toście się z umowy swey smiáło
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 75
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
przez spawy zuchwałe/ Gdy widzą Senatory i Sędzie niedbałe Zuchwalej: wten czas górna presumtia broi/ Zwierzchność depcząc swowolnie czeste kłotnie stroi. Nie zna jużpowinności przysięgłej Królowi/ Broń nieszczęsną podnosi przeciwko bratowi. Ze swego się rozumu na praktyce sadzi: To co raz przed sięweźmie upornie prowadzi. Zdrowych rad nie przyjmuje/ z pośmiewiskiem szydzi/ Nic nad swe podobanie lepszego nie widzi. Nieszczęsna Presumptio zażyty co dobrego Możesz sprawić dzieżąc się przedsię wziętcia złego: Niedbając by jedno swe na wierzchu postawić/ A gdzie prawdą nie może czyni inszym nadstawić. A ono to więc szpetnie bywają przymioty/ Gdy gwoli uporowi odstępują Cnoty. Która nigdy nie może źle
przez spáwy zuchwáłe/ Gdy widzą Senatory y Sędźie niedbáłe Zuchwáley: wten czás gorna presumtia broi/ Zwierzchność depcząc swowolnie czeste kłotnie stroi. Nie zna iużpowinnośći przysięgłey Krolowi/ Broń niesczęsną podnośi przećiwko brátowi. Ze swego się rozumu ná práktyce sádźi: To co raz przed sięweźmie vpornie prowádźi. Zdrowych rad nie przyimuie/ z pośmiewiskiem szydźi/ Nic nad swe podobánie lepszego nie widźi. Niesczęsna Presumptio zażyty co dobrego Możesz spráwić dźieżąc się przedśię wźiętćia złego: Niedbáiąc by iedno swe ná wierzchu postáwić/ A gdźie prawdą nie może czyni inszym nádstáwić. A ono to więc szpetnie bywáią przymioty/ Gdy gwoli vporowi odstępuią Cnoty. Ktora nigdy nie może źle
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: F4
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, chudego, tum cię przyprowadziła i tu cię chowam, żywię i z twemi; wiedzże o tym, że na cię wzbudzę gniew Boży, który za twoje niewdzięczności, krzywoprzysięstwo, kazirodztwo, cielesności, marności, próżnowania i gnuśności skarżę cię, że jak bezrozumny tułać się będziesz po polu, będziesz u wszytkich pośmiewiskiem i będziesz wzgardzon. A wy, o senatorowie moi duchowni i świeccy, pomóżcież wy, coście mi przysięgli złe każde odwracać odemnie i zdrowiem swym ono zastępować, a czynicież to? Siedzicie na stołkach, a w aksamitnych chodzicie purpurach, bisiorach, sobolach i rysiach, używacie jako bogaczowie usque ad nauseam,
, chudego, tum cię przyprowadziła i tu cię chowam, żywię i z twemi; wiedzże o tym, że na cię wzbudzę gniew Boży, który za twoje niewdzięczności, krzywoprzysięstwo, kazirodztwo, cielesności, marności, próżnowania i gnuśności skarżę cię, że jak bezrozumny tułać się będziesz po polu, będziesz u wszytkich pośmiewiskiem i będziesz wzgardzon. A wy, o senatorowie moi duchowni i świeccy, pomóżcież wy, coście mi przysięgli złe każde odwracać odemnie i zdrowiem swym ono zastępować, a czynicież to? Siedzicie na stołkach, a w aksamitnych chodzicie purpurach, bisiorach, sobolach i rysiach, używacie jako bogaczowie usque ad nauseam,
Skrót tekstu: MowaKoprzCz_II
Strona: 98
Tytuł:
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
zjęty, Skłoń się ku mnie, rzecz skłoniony: Dla tej męki, już zwątpiony Odpuszczam ci grzeszniku. Wtóre pozdrowienie kolan Pana Chrystusowych.
Witaj Jezu, królu wieczny, Zgładzco grzechów dostateczny; Człek niewinny, Bóg prawdziwy, W Na krzyż przybit obelżywy Przez złość ludzką, jak śmiele. Jak odarty, obnażony, Pośmiewiskiem wystawiony, Śmierć sromotną z dobrej woli, Mojej cierpi dla swej woli, Na wszystkiem zranion ciele. Płynie mnogim krew potokiem, Jak obfitym woda stokiem, Wszystek we krwi, jak w kąpieli. Myśmy tego grzeszni chcieli, Wiotcha szmata odzieżą. Dla mnieś się to stał ubogi, Dla mnie znosisz krzyż tak
zjęty, Skłoń się ku mnie, rzecz skłoniony: Dla tej męki, już zwątpiony Odpuszczam ci grzeszniku. Wtóre pozdrowienie kolan Pana Chrystusowych.
Witaj Jezu, królu wieczny, Zgładzco grzechów dostateczny; Człek niewinny, Bóg prawdziwy, W Na krzyż przybit obelżywy Przez złość ludzką, jak śmiele. Jak odarty, obnażony, Pośmiewiskiem wystawiony, Śmierć sromotną z dobrej woli, Mojej cierpi dla swej woli, Na wszystkiem zranion ciele. Płynie mnogim krew potokiem, Jak obfitym woda stokiem, Wszystek we krwi, jak w kąpieli. Myśmy tego grzeszni chcieli, Wiotcha szmata odzieżą. Dla mnieś się to stał ubogi, Dla mnie znosisz krzyż tak
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 53
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859