nimże były pogrążone. Izajasza/ trzeci rozdział/ niech czytają; Co za karę/ dla strojów/ Strojnice mieć mają? My cokolwiek w tym/ naszą powagą powiemy Zszczerą/ w pośmiech u świata/ nauką pójdziemy. Więc/ na końcu tych wierszów/ Cne Panny/ i Panie/ Taką wam Historią/ daje pożegnanie[...] : W pewnym Zamku Gzkim! zacna Pani była. Która/ grzechu z Pokrewnym/ lat wiele taiła. Ta/ gdy się jej Spowiednik trafił nieznajomy/ Umyśliła powiedzieć/ on grzech swój kryjomy. Uklęknie przed Kapłanem/ winy oznajmuje. A co powie/ to z Ust jej żaba wyskakuje. Na ostate/
nimże były pogrążone. Izaiasza/ trzeći rozdźiał/ niech czytáią; Co zá kárę/ dlá stroiow/ Stroynice mieć máią? My cokolwiek w tym/ nászą powagą powiemy Zszczerą/ w pośmiech v świátá/ náuką poydźiemy. Więc/ na koncu tych wierszow/ Cne Pánny/ y Pánie/ Táką wam Historyą/ dáie pożegnanie[...] : W pewnym Zamku Gskim! zacna Páni byłá. Ktorá/ grzechu z Pokrewnym/ lat wiele táiłá. Tá/ gdy się iey Spowiednik tráfił nieznaiomy/ Vmyśliłá powiedźieć/ on grzech swoy kryiomy. Vklęknie przed Kápłánem/ winy oznáymuie. A co powie/ to z Vst iey żaba wyskakuie. Ná ostáte/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
mogłam i gorzkimi, mężu mój kochany Łzami opłokać twojej niezleczonej rany. A żeć teraz nieszczęsna tę powinność płacę, Widzi to twój szlachetny duch, który pałace Empirejskie przeniknął i pewniej niż owa Świecić się na nich będzie gwiazda Cesarzowa. Tren VI.
Uderz troskliwe serce w płacz i narzekanie, Wspomni sobie ostatnie nasze pożegnanie. Na wojnę jadącego swego Protesila Jako Laodameja strapiona prosiła, Przez wszytkie ścisłe spolnej miłości zadatki, Żeby nie osierocił i dzieci i matki, Żeby i okręt jego nie był pierwszy w biegu I on ostatni stawał na przeciwnym brzegu. Ale cóż to pomogło, tak go chciwość niosła Sławy, że przed wszytkimi zażył swego wiosła
mogłam i gorzkimi, mężu moj kochany Łzami opłokać twojej niezleczonej rany. A żeć teraz nieszczęsna tę powinność płacę, Widzi to twoj szlachetny duch, ktory pałace Empirejskie przeniknął i pewniej niż owa Świecić się na nich będzie gwiazda Cesarzowa. Tren VI.
Uderz troskliwe serce w płacz i narzekanie, Wspomni sobie ostatnie nasze pożegnanie. Na wojnę jadącego swego Protesila Jako Laodameia strapiona prosiła, Przez wszytkie ścisłe spolnej miłości zadatki, Żeby nie osierocił i dzieci i matki, Żeby i okręt jego nie był pierwszy w biegu I on ostatni stawał na przeciwnym brzegu. Ale coż to pomogło, tak go chciwość niosła Sławy, że przed wszytkimi zażył swego wiosła
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 508
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Nic nie jest i kwiat, gdy nie rozwity.
Gdy cię dla ludzi nieba stworzyły, Daj się użyć, Jam ci gotów służyć Ze wszytkiej mej siły. ROZJAZD
Bóg cię żegnaj, Kasiu! Nieba zazdrościwe Już nas dzielą, co-ć im były krzywe Przyjaźni nasze szczere i prawdziwe. Już tedy na pożegnanie Przyjmij to ostatnie pocałowanie, Przyjmij zbiegłą duszę, W usta twe ją-ć wytchnąć muszę.
Ucieszy się cale ten, co między bogi Wydał na nas taki dekret srogi I zerwał miłości związek tak drogi; Jedneż nas wypuszczą wrota, Ciebie, miła, z domu, i mnie z żywota, I w jednęż godzinę Ja
, Nic nie jest i kwiat, gdy nie rozwity.
Gdy cię dla ludzi nieba stworzyły, Daj się użyć, Jam ci gotów służyć Ze wszytkiej mej siły. ROZJAZD
Bóg cię żegnaj, Kasiu! Nieba zazdrościwe Już nas dzielą, co-ć im były krzywe Przyjaźni nasze szczere i prawdziwe. Już tedy na pożegnanie Przyjmij to ostatnie pocałowanie, Przyjmij zbiegłą duszę, W usta twe ją-ć wytchnąć muszę.
Ucieszy się cale ten, co między bogi Wydał na nas taki dekret srogi I zerwał miłości związek tak drogi; Jedneż nas wypuszczą wrota, Ciebie, miła, z domu, i mnie z żywota, I w jednęż godzinę Ja
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 283
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
łasce i dobroczynności WKM. P. NM./ który kiedy fovebit łaskawą WKM. konfidencją/ znajdziesz WKM. ten do dzieł wielkich/ i wysokich trupet i pochób/ który z-wielkimi i sławnymi zrówna ich prędko Dziadami i Nadziadami. A że już ostatnie swoje życzliwe jednak oddając WKM. pożegnanie pokornie i uniżenie dziękuję za nieodmienny rzadkim zaprawdę przykładem z Ojca i brata spływający fawor i afekt/ za poufałą tak w-publicznych jako i Królewskiego swego Domu prywatnych interesach konfidencją/ za osobliwy długich zasług i na usłudze domu WKM. strawionych respekt i honor. A on in consortio (jako nam tak rzadko widana obiecuje integritas)
łásce i dobroczynnośći WKM. P. NM./ ktory kiedy fovebit łaskáwą WKM. konfidencyą/ znaydźiesz WKM. ten do dźieł wielkich/ i wysokich trupet i pochob/ ktory z-wielkimi i sławnymi zrowna ich prętko Dźiádámi i Nádźiádámi. A że iuż ostátnie swoie życzliwe iednák oddáiąc WKM. pożegnánie pokornie i uniżenie dźiękuię zá nieodmienny rzadkim zápráwdę przykładem z Oyca i brátá spływáiący fawor i áfekt/ zá poufałą ták w-publicznych iáko i Krolewskiego swego Domu prywatnych interesách konfidencyą/ zá osobliwy długich zasług i ná usłudze domu WKM. strawionych respekt i honor. A on in consortio (iáko nam tak rzadko widana obiecuie integritas)
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 45
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
przymówek: jednak wszędzie, jako nieodmienny Przyjaciel stawałem. Czas potym Wm. M. M. Panu odkryje. Naprzód życzyłem żeby przez I. M. Księdża Primassa Królestwo Ich Mość z Wm. M. M. Panem akomodować. ect. Poszedłem znowu i do Króla Jego Mści na audiencją, i pożegnanie, i tam siła Król Jego Mość mówić ra- czył, co do inszego sobie zostawuję miejsca, ale osobliwie te formalia (ja tu nie puszczę rządu P. Marszałkowi) Ale kiedym rzekł, że obadwaj przyjadą do usług W. K. Mści, i da Bóg rozwiązą Związku, a do Wojennej roboty zaczęcia,
przymowek: iednák wszędźie, iáko nieodmienny Przyiaciel stawałem. Czás potym Wm. M. M. Pánu odkryie. Naprzod życzyłem żeby przez I. M. Kśiędźá Primassá Krolestwo Ich Mość z Wm. M. M. Pánem accomodowáć. ect. Poszedłem znowu y do Krolá Iego Mśći ná audiencyą, y pożegnánie, y tám śiła Krol Iego Mość mowić ra- czył, co do inszego sobie zostáwuię mieyscá, ále osobliwie te formália (ia tu nie puszczę rządu P. Márszałkowi) Ale kiedym rzekł, że obádwáy przyiádą do vsług W. K. Mśći, y da Bog rozwiązą Zwiąsku, á do Woienney roboty záczęćia,
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 49
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
mogły, a dopieroż przez ostateczne rozłączenie się dalsza żadnym gustem, powabnością i przyjemnością rekoncylijować nie wydołała. Czemu nie żyjecie teraz, owe (o których Plutarchus w dziejach swoich pisze) święte mimiów żony, które, do nich na śmierć od Lacedemończyków osądzonych i w warownym więzieniu osadzonych przez drogo skorumpowane warty niby to na pożegnanie wpuszczone, ich strój męski za swój przemieniwszy i przyodziawszy więzienie oraz z dekretem śmiertelnym na siebie przejęły, odważnym w miłości fortelem pod swoim ubiorem mizernych oswobodziwszy mężów. Idąc zaś rezolutnie na śmierć, a będąc białogłowami uznane, nie tylko życiem, ale i wielkimi fortunami udarowane, za wieczny miłości żeńskiej hieroglifik w historyje i panegiryki
mogły, a dopieroż przez ostateczne rozłączenie się dalsza żadnym gustem, powabnością i przyjemnością rekoncylijować nie wydołała. Czemu nie żyjecie teraz, owe (o których Plutarchus w dziejach swoich pisze) święte mimiów żony, które, do nich na śmierć od Lacedemończyków osądzonych i w warownym więzieniu osadzonych przez drogo skorumpowane warty niby to na pożegnanie wpuszczone, ich strój męski za swój przemieniwszy i przyodziawszy więzienie oraz z dekretem śmiertelnym na siebie przejęły, odważnym w miłości fortelem pod swoim ubiorem mizernych oswobodziwszy mężów. Idąc zaś rezolutnie na śmierć, a będąc białogłowami uznane, nie tylko życiem, ale i wielkimi fortunami udarowane, za wieczny miłości żeńskiej hieroglifik w historyje i panegiryki
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 263
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Po tylu nieśmiertelnych czynach, sam się śmiertelnym pokazał Anno Domini 1705 w Wiedniu. Spowiedź czyniąc, tytułu Cesarskiego dawać sobie nie kazał, tylko Imię Leopolda; całując nie raz Krucyfiks, z afektem i do serca przytulając mówił: A te Sceptrum et Coronas accepi, ad tuos pedes hodie iterum lubens, depono. Uczyniwszy pożegnanie Cesarzowej, Józefowi Królowi Rzymskiemu obecnemu Klemencję i Pobożność Matkę, Brata i Zonę polecił, od Kardynała Kolonitehiusa ostatnią na drogę wieczności wziął Benedykcją. Ostatnie słowa jego były: Memento mei Domine etc. Consummatum est. Ciało pogrzebione przy Ojcu Ferdynandzie III. Serce 11 OO. Augustyanów, Wnętrzności u Z. Stefana cum visceribus Ferdynanda
. Po tylu nieśmiertelnych czynach, sam się śmiertelnym pokazał Anno Domini 1705 w Wiedniu. Spowiedź czyniąc, tytułu Cesarskiego dawać sobie nie kazał, tylko Imie Leopolda; całuiąc nie raz Krucyfix, z áffektem y do serca przytulaiąc mowił: A te Sceptrum et Coronas accepi, ad tuos pedes hodie iterum lubens, depono. Uczyniwszy pożegnanie Cesarzowey, Iozefowi Krolowi Rzymskiemu obecnemu Klemencyę y Pobożność Matkę, Brata y Zonę polecił, od Kardynała Kollonitehiusa ostatnią na drogę wieczności wziął Benedykcyą. Ostatnie słowa iego były: Memento mei Domine etc. Consummatum est. Ciało pogrzebione przy Oycu Ferdynandzie III. Serce 11 OO. Augustyanow, Wnętrzności u S. Stefana cum visceribus Ferdynanda
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 526
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
te krzywienie się ust moich. Tam tedy w Wilnie i Boże Narodzenie, i Nowy Rok odprawiłem. Ganił Orłowski aptekarza kowieńskiego, że mi krwi nie kazał puścić. Kazał mi tedy hemoroidy otworzyć i dawszy mi materacyki z ziołami i inne lekarstwa prędko te krzywienie się ust oddalił. Powróciwszy z Wilna, pojechałem na pożegnanie do Czerwonego Dworu, gdzie, uważając wielki kredyt Zabiełłowski w tym powiecie, uważając przykładną w tej familii jednomyślność, a najbarzej będąc przywiązanym sercem do teraźniejszego marszałka kowieńskiego, chcąc być w tym powiecie, gdzie od kilkudziesiąt lat żaden się sejmik nie zerwał, życzyłem sobie z tym domem skoligować i zabrałem inklinacją do siostry
te krzywienie się ust moich. Tam tedy w Wilnie i Boże Narodzenie, i Nowy Rok odprawiłem. Ganił Orłowski aptekarza kowieńskiego, że mi krwi nie kazał puścić. Kazał mi tedy hemoroidy otworzyć i dawszy mi materacyki z ziołami i inne lekarstwa prędko te krzywienie się ust oddalił. Powróciwszy z Wilna, pojechałem na pożegnanie do Czerwonego Dworu, gdzie, uważając wielki kredyt Zabiełłowski w tym powiecie, uważając przykładną w tej familii jednomyślność, a najbarzej będąc przywiązanym sercem do teraźniejszego marszałka kowieńskiego, chcąc być w tym powiecie, gdzie od kilkudziesiąt lat żaden się sejmik nie zerwał, życzyłem sobie z tym domem skoligować i zabrałem inklinacją do siostry
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 113
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zapisać, ale na resztę, mając wielki wstręt od takiej usługi, cale nie chciałem więcej zapisywać. Ruszczyć tedy sam względem chrztu Łastowskiego zapisywał, a ja, wielki na siebie gniew zaciągnąwszy, odjechałem; tym barzej się Ruszczyć rekomendował i brata mego Wacława, impetycznego, matce mojej insynuował.
Nie dała mi na pożegnanie matka moja widzieć się, i tak z Wilna odjechałem do Rasnej. A gdy brat mój, teraźniejszy pułkownik, activissime z Gościckim obracając się, przymusił go do tego, że się zrzekł koligacji nieboszczyka Łastowskiego, tedy tenże Gościcki wysłał Trembińskiego, szlachcica płockiego, który u rodziców moich przedtem służył, aby pojechał w
zapisać, ale na resztę, mając wielki wstręt od takiej usługi, cale nie chciałem więcej zapisywać. Ruszczyc tedy sam względem chrztu Łastowskiego zapisywał, a ja, wielki na siebie gniew zaciągnąwszy, odjechałem; tym barzej się Ruszczyc rekomendował i brata mego Wacława, impetycznego, matce mojej insynuował.
Nie dała mi na pożegnanie matka moja widzieć się, i tak z Wilna odjechałem do Rasnej. A gdy brat mój, teraźniejszy pułkownik, activissime z Gościckim obracając się, przymusił go do tego, że się zrzekł koligacji nieboszczyka Łastowskiego, tedy tenże Gościcki wysłał Trembińskiego, szlachcica płockiego, który u rodziców moich przedtem służył, aby pojechał w
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 191
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, cześnik brzeski, zostali posłami, a Buchowiecki, pisarz ziemski, nadęty tą opinią, że go zapraszać na sejmik będą i że go będzie wojewoda brzeski imieniem księcia hetmana i swoim przepraszał, czekał na Zawryńczu. Gdy mu dano znać, że już sejmik dochodzi, przybiegł zasapawszy się na sejmik. Trafił już na moje pożegnanie. Podawał projekt swój do instrukcji, ale i ten per adversum clamorem nobilitatis odrzucony, i tak pisarz ziemski na swojej nadętości elusus został.
Dzień ten na dobrej kompanii, wizytach i częstowaniu się zszedł. Nazajutrz zebraliśmy się do wojewody brzeskiego dla ułożenia punktów instrukcji, gdzie po długich koncertacjach, w których tylko ja i
, cześnik brzeski, zostali posłami, a Buchowiecki, pisarz ziemski, nadęty tą opinią, że go zapraszać na sejmik będą i że go będzie wojewoda brzeski imieniem księcia hetmana i swoim przepraszał, czekał na Zawryńczu. Gdy mu dano znać, że już sejmik dochodzi, przybiegł zasapawszy się na sejmik. Trafił już na moje pożegnanie. Podawał projekt swój do instrukcji, ale i ten per adversum clamorem nobilitatis odrzucony, i tak pisarz ziemski na swojej nadętości elusus został.
Dzień ten na dobrej kompanii, wizytach i częstowaniu się zszedł. Nazajutrz zebraliśmy się do wojewody brzeskiego dla ułożenia punktów instrukcji, gdzie po długich koncertacjach, w których tylko ja i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 309
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986