król z tego korzyść, będąc nie tylko wolen od niesłusznych często napaści, ale mając tak pewnych akcyj swoich gwarantów, za których świadectwem uszedłby wsżelkiej suspicyj Rzeczypospolitej. Cesarz jeden Rzymski rzekł słysząc pochlebców pochwały; gauderem si ab iis laudarer, quos et vituperare posse adverterem: król Polski tym sposobem niebrałby pochwały za pochlebstwa od takich którzyby mieli prawo reprobare akcje jego.
Drugi sposób zakładam w nieustającym nigdy całej Rzeczypospolitej wielowładnej rządzie; w tym punkcie odsyłam mego czytelnika do tego artykułu, gdzie traktuję de modo sejmowania; tu tylko to mówię, co do mojej materyj służy, że interstitium dwóch lat między Sejmami, zda się dać jus naturale
krol z tego korzyść, będąc nie tylko wolen od niesłusznych często napaśći, ale maiąc tak pewnych akcyi swoich gwarantow, za ktorych swiadectwem uszedłby wsźelkiey suspicyi Rzeczypospolitey. Cesarz ieden Rzymski rzekł słysząc pochlebcow pochwały; gauderem si ab iis laudarer, quos et vituperare posse adverterem: krol Polski tym sposobem niebrałby pochwały za pochlebstwa od takich ktorzyby mieli prawo reprobare akcye iego.
Drugi sposob zakładam w nieustaiącym nigdy całey Rzeczypospolitey wielowładney rządźie; w tym punkćie odsyłam mego czytelńika do tego artykułu, gdźie traktuię de modo seymowania; tu tylko to mowię, co do moiey materyi słuzy, źe interstitium dwoch lat międźy Seymami, zda śię dać jus naturale
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 31
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
hojnie danym sobie od Pana Boga talentem, jesteś roztropnym pisma ś. tłumaczem: nie daremnie, jako drudzy, tytuł Doktorski na sobie nosząc, ale ustawnie w Kościele Bożym pracując, tak koło sądów i praw świeckich, jako i około duchownych: jako też i około Ekonomiej Biskupstwa wszytkiego. Iż tu nic nie rzekę, pochlebstwa uchodząc de tua peritia in arte Musica, meica, et Geometrica. także in praxi caermoniarum Ecclesiae, et industrioso labore Examininis Ordinandorum. Ludzkości jednak twojej i hojnego dawania chleba zapomnieć nie mogę, i nie godzi mi się: gdyż i ja sam miedzy innymi różnych Profesyj i kondycyj ludźmi, których hojnie twoją szczodrobliwością opatrujesz
hoynie dánym sobie od Páná Bogá tálentem, iesteś rostropnym pismá ś. tłumaczem: nie dáremnie, iáko drudzy, tytuł Doktorski ná sobie nosząc, ále vstáwnie w Kośćiele Bożym pracuiąc, ták koło sądow y praw świeckich, iáko y około duchownych: iáko też y około Oekonomiey Biskupstwá wszytkiego. Iż tu nic nie rzekę, pochlebstwa vchodząc de tua peritia in arte Musica, meica, et Geometrica. także in praxi caermoniarum Ecclesiae, et industrioso labore Examininis Ordinandorum. Ludzkości iednak twoiey y hoynego dawánia chlebá zápomnieć nie mogę, y nie godźi mi się: gdyż y ia sam miedzy innymi rożnych Professyi y kondycyi ludźmi, ktorych hoynie twoią szczodrobliwośćią opátruiesz
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 4 nlb
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
się na materii Pana Marszałka rwał. Przywoływano zaś do Króla i do Królowej Posłów pojedynkiem, wyciągając po nich illicita, i fałszywe świadectwa: potym wołano także pojedynkiem Senatorów, i wyciągano po nich przed przywołaniem sprawy, asekuracji na takie votá, jakieby było Dworowi potrzebne. Innym zaś asignacje do Szelęznej Mennice dawano w nagrodę pochlebstwa, i w nadzieję fałszywych Świadectw, i to jest pewna, że, co z okazji powiem, bom się tego dotnknął, kilkadziesiat Senatorów temiż Szelągami, którymi i teraz nieprzestajnie Polskę szpecą, przez wszytek czas bytności ich Sustenowano, i większą część Posłów. Takie tedy zgromadzenie Senatu było na uspokojenie pomienionej Sprawy,
się ná máteriey Páná Márszałká rwał. Przywoływano záś do Krolá y do Krolowey Posłow poiedynkiem, wyćiągáiąc po nich illicita, y fałszywe świádectwa: potym wołano tákże poiedynkiem Senatorow, y wyćiągano po nich przed przywołániem spráwy, ássecurácyey ná tákie votá, iákieby było Dworowi potrzebne. Innym záś ássignácye do Szelęzney Mennice dawano w nagrodę pochlebstwá, y w nádźieię fałszywych Swiádectw, y to iest pewna, że, co z okáziey powiem, bom się tego dotnknął, kilkádźieśiat Senatorow temiż Szelągámi, ktorymi y teraz nieprzestáynie Polskę szpecą, przez wszytek czás bytnośći ich Sustenowáno, y większą część Posłow. Tákie tedy zgromádzenie Senátu było ná vspokoienie pomienioney Spráwy,
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 71
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Dworu do mego męża dyspozycja, żeby się stawił; jam z nim jechała. Ledwom się Dworowi pokazała, pozyskałam honor, i podziwienie. Zdało się, jakoby nie było osoby, udatniejszej nademnie, piękniejszej, i doskonalszej. Nie mogłam się przed licznymi dlamnie usługami, i przed miłym wdziękiem pochlebstwa dla mojej osoby czynionego, obaczyć. Na moje nieszczęście dostał mąż mój rozkaz do ruszenia się z Wojskiem, a jam zostać musiała. Czyniono mi otuchę, żem do niego zaraz jechać miała, lecz ćwierć roku minęło, nimem go widziała. Całejm zażyć musiała Filozofij, którejm się u mego Stryja, Męża
Dworu do mego męża dispozycya, żeby śię stawił; jam z nim jechała. Ledwom śię Dworowi pokazała, pozyskałam honor, i podziwienie. Zdało się, jakoby nie było osoby, udatnieyszey nademnie, pięknieyszey, i doskonalszey. Nie mogłam śię przed licznymi dlamnie usługami, i przed miłym wdziękiem pochlebstwa dla moiey osoby czynionego, obaczyć. Na moie nieszczęśćie dostał mąż moy rozkaz do ruszenia śię z Woyskiem, a jam zostać musiała. Czyniono mi otuchę, żem do niego zaraz iechać miała, lecz ćwierć roku minęło, nimem go widziała. Całeym zażyć musiała Filozofij, ktoreym śię u mego Stryia, Męża
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 23
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ostatnia przypadnie! Podobno chcesz, pochlebco, abyśmy żałując, dopiero mówili głupich przypowieść: Non putaram! A jeszczeż na tak głośne trąby in utramque dormire aurem każesz z zajączkiem onym, czekać do zakręcenia szyje naszej! Pochlebcy niezbedni, którzy nie za cnotę (bo jej nie macie ani znacie), ale za pochlebstwa wasze zasłużonym praeripitis panem aliorum et mercedem condignam krwawych posług ludzi cnotliwych zasłużonych, a za to budujecie posteritati niewolą wieczną, że każą potem potomkom waszym, a podobno jeszcze i tobie, jeśliś był kiedy szlachcic, drwa do zamków wozić, psy karmić, głowę podać na rozkazanie tyrana. A więc, iż się ludzie
ostatnia przypadnie! Podobno chcesz, pochlebco, abyśmy żałując, dopiero mówili głupich przypowieść: Non putaram! A jeszczeż na tak głośne trąby in utramque dormire aurem każesz z zajączkiem onym, czekać do zakręcenia szyje naszej! Pochlebcy niezbedni, którzy nie za cnotę (bo jej nie macie ani znacie), ale za pochlebstwa wasze zasłużonym praeripitis panem aliorum et mercedem condignam krwawych posług ludzi cnotliwych zasłużonych, a za to budujecie posteritati niewolą wieczną, że każą potem potomkom waszym, a podobno jeszcze i tobie, jeśliś był kiedy szlachcic, drwa do zamków wozić, psy karmić, głowę podać na rozkazanie tyrana. A więc, iż się ludzie
Skrót tekstu: PismoPotwarzCz_II
Strona: 49
Tytuł:
Na pismo potwarzające ludzie cnotliwe pod tytułem »Otóż tobie rokosz«, wydane na ohydę rycerstwa na rokoszu będącego, prawdziwa i krótka odpowiedź.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
się to w Polsce odprawowało, miłość Salminy codziennie górę brała, dla nieodmienności P. Wojewodzica, nawiedzała go kilka razy w więzieniu, pod różnymi okolicznościami, zażywając już łagodności, już też i pogróżek, żeby go zniewoliła, jej być powolnym. Aleć on, mając umysł nad pospolity, jednakowo i pogroszki i pochlebstwa przyjmował. Ta tedy miłośnica tak zawzięta, widząc małą otuchę swego starania, kazała go wsadzić do wiezy, a żeby mu niedawano, tylko chleb a wodę, byle żył. Takowa jednak jej surowość, wzięła skutek daleko inakszy, a niżeli ona zamyśliwała. Oficer Zamka tego, z dięty urodą Eugeniej, i tak
się to w Polszcze odprawowało, miłość Salminy codźiennie gorę brała, dla nieodmiennośći P. Woiewodźicá, nawiedzała go kilka razy w więźieniu, pod rożnymi okolicznośćiami, zażywaiąc iusz łagodnośći, iusz tesz y pogrożek, żeby go zniewoliła, iey być powolnym. Aleć on, maiąc umysł nad pospolity, iednakowo y pogroszki y pochlebstwa przyimował. Ta tedy miłośnica tak zawźięta, widząc małą otuchę swego starania, kazała go wsadźić do wiezy, á źeby mu niedawano, tylko chleb á wodę, byle żył. Takowa iednak iey surowość, wźięła skutek daleko inakszy, á niżeli ona zamyśliwała. Officer Zamka tego, z dięty urodą Eugeniey, y tak
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 72
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
rodziły Alec i Polskim Damom trudno denegować Żeby się niemiały sczym światu popisować Dość Męsnych kawalerów światu wystawiły których jak Polska stoi te lata liczyły I Gdy by mi ich przyszło opisować Dzieła Nie Natej by się karcie sława ich zmieściła A ossobliwie żywych Piórem dotchnąc Chwały Jest to węzeł przyznam się trudności niemałej Żeby albo w cenzurze pochlebstwa niewkroczyc Albo niegodnie chwaląc z drogi niewyboczyc Alec postaremu się zamilczec nie godzi Dzieła które z swą sławą jaśnie się rozwodzi Dawno by zgasły cnoty i Herkulesowe Gdy by ich nie wzniecały Pisma Homerowe Dawno godne postępki wludziach wielkich chwalą Dawno kadzidła Bogu a Nieludziom Palą. które jak Bogu tylko należą samemu Tak Chwała nie Niegodnym
rodziły Alec y Polskim Damom trudno denegować Zeby się niemiały zczym swiatu popisować Dość Męznych kawalerow swiatu wystawiły ktorych iak Polska stoi te lata liczyły I Gdy by mi ich przyszło opisować Dzieła Nie Natey by się karcie sława ich zmiesciła A ossobliwie zywych Piorem dotchnąc Chwały Iest to węzeł przyznam się trudnosci niemałey Zeby albo w cenzurze pochlebstwa niewkroczyc Albo niegodnie chwaląc z drogi niewyboczyc Alec postaremu się zamilczec nie godzi Dzieła ktore z swą sławą iasnie się rozwodzi Dawno by zgasły cnoty y Herkulesowe Gdy by ich nie wzniecały Pisma Homerowe Dawno godne postępki wludziach wielkich chwalą Dawno kadzidła Bogu a Nieludziom Palą. ktore iak Bogu tylko nalezą samemu Tak Chwała nie Niegodnym
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 274v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
zdumiawszy pytał, co wzdy za stworzenie, co za człowiek Bohatyr burzący, odpowiadając Merkuryszu przyda, Ojcze i Rządco niebieski wiedz pewnie, iż pomieniony Bohatyr straszny, będzieli chciał uderzy niebem o ziemię, ziemię wpuł jak śledzia rozedrze, morze duszkiem spełni, a pieło a olej wyciśnie. T. Zakroił też aż nazbyt Merkuriusz pochlebstwa wynosząc Wmści, przed obecnością górnopiórunnego Monarchy, i innemi siwoszędziwemi Senatorami górnych Prowincyj, czemu się ja najmniej nie dziwuję, gdyż Merkuriusz ma to z natury, że zdobrym dobrze, a zły ze złym zawsze, podobny będąc Hameleontowi odmiennością nieustawicznej barwy i koloru. B. Ów zauszniczek Kupidon, usłyszawszy przysięgę solenną,
zdumiawszy pytał, co wzdy zá stworzenie, co zá człowiek Bohátyr burzący, odpowiádáiąc Mercuriszu przyda, Oycze y Rządco niebieski wiedz pewnie, iż pomieniony Bohátyr strászny, będźieli chćiał vderzy niebem o źiemię, źięmię wpuł iák śledźiá rozedrze, morze duszkiem spełni, a pieło á oley wyćiśnie. T. Zákroił też áż názbyt Mercuriusz pochlebstwá wynosząc Wmśći, przed obecznośćią gornopiorunneg^o^ Monárchy, y innemi śiwoszędźiwemi Senatorámi gornych Provincyi, czemu się ia naymniey nie dźiwuię, gdyż Merkuryusz ma to z nátury, że zdobrym dobrze, á zły ze złym záwsze, podobny będąc Hámeleontowi odmiennośćią nieustáwiczney bárwy y koloru. B. Ow zauszniczek Cupidon, vsłyszawszy przyśięgę solenną,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 81
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
. Piszą rymy papugi, rozprawują sroki, Krucy zwycięstw winszują i ledwie nie kwoki Nowym kontestem, nowym witają prezentem. Toż się działo natenczas z Osmanem nadętem, (Co żywo mu winszuje, jakby już widomie Triumfował; co żywo źrebię ono łomie), Osman meczet znaczy. CZĘŚĆ WTÓRA
Który na takie plotki i pochlebstwa ślepy, Skoro zwiedzie do kupy Kairy z Alepy, Obwieszcza wywieszonym końskiej grzywy hasłem, Że sam osobą swoją, sercem niezagasłem Wyjeżdża: więc kto w łasce cesarskiej korzysta, Teraz jest okazja do niej oczywista; Bo wszytkie insze wojny, przez basze, przez agi Odprawował, ta jego godna jest powagi. Toż
. Piszą rymy papugi, rozprawują sroki, Krucy zwycięstw winszują i ledwie nie kwoki Nowym kontestem, nowym witają prezentem. Toż się działo natenczas z Osmanem nadętem, (Co żywo mu winszuje, jakby już widomie Tryumfował; co żywo źrebię ono łomie), Osman meczet znaczy. CZĘŚĆ WTÓRA
Który na takie plotki i pochlebstwa ślepy, Skoro zwiedzie do kupy Kairy z Alepy, Obwieszcza wywieszonym końskiej grzywy hasłem, Że sam osobą swoją, sercem niezagasłem Wyjeżdża: więc kto w łasce cesarskiej korzysta, Teraz jest okazyja do niej oczywista; Bo wszytkie insze wojny, przez basze, przez agi Odprawował, ta jego godna jest powagi. Toż
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 39
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
.
LXX
Jeden drugiemu, wierni zwłaszcza przyjaciele, Zwierza się tego jadu tajemnego śmiele I pospołu gniew wielki, słuszny, sprawiedliwy Wynurzają z serc swoich przez język dotkliwy. Agramant, iż nie słyszy tego w swoje uszy, O ich przeciwko sobie wierze dobrze tuszy, To dla tego, że twarzy wszyscy mu zmyślone Pokazują, pochlebstwa, zdrady mówiąc płone.
LXXVII.
Nakoniec postanowił w głowie i uradził, Aby swych w port bizerski ludzi nie prowadził: Miał od szpiegów wiadomość pewną i przestrogi, Iż Nubowie wszystkie w moc wzięli lądem drogi. Tak milczkiem dalej żagle puścić rozkazuje I opodal Bizerty w bok zsieść usiłuje, Chcąc, sporządziwszy wojska ostatek
.
LXX
Jeden drugiemu, wierni zwłaszcza przyjaciele, Zwierza się tego jadu tajemnego śmiele I pospołu gniew wielki, słuszny, sprawiedliwy Wynurzają z serc swoich przez język dotkliwy. Agramant, iż nie słyszy tego w swoje uszy, O ich przeciwko sobie wierze dobrze tuszy, To dla tego, że twarzy wszyscy mu zmyślone Pokazują, pochlebstwa, zdrady mówiąc płone.
LXXVII.
Nakoniec postanowił w głowie i uradził, Aby swych w port bizerski ludzi nie prowadził: Miał od szpiegów wiadomość pewną i przestrogi, Iż Nubowie wszystkie w moc wzięli lądem drogi. Tak milczkiem dalej żagle puścić rozkazuje I opodal Bizerty w bok zsieść usiłuje, Chcąc, sporządziwszy wojska ostatek
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 202
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905