której ni zła myśl, ni chciwość przeklęta Nie miały miejsca, ni ogniste żądze, Już was opuszcza, a woli pieniądze. Fraszkaście, fraszka, odpuśćcie mi, cnoty, Kiedy was przemógł podarunek złoty; Widzę, że kędy złota zabrzmi strona, Słaba z was pomoc i licha obrona. Fraszka i wiersze, pochlebstwa, pochwały, Fraszka i służba, i mój afekt stały; Wszytkoś, zła dziewko, obróciła w fraszki Za pełny mieszek i nabite taszki. Bezecna dziewko, jeśliś miała wolą Puścić się za grosz marny na swawolą, Jeśli cię drogie, lecz nabyte dary Z poprzysiężonej miały ruszyć wiary, Na cóżeś na
której ni zła myśl, ni chciwość przeklęta Nie miały miejsca, ni ogniste żądze, Już was opuszcza, a woli pieniądze. Fraszkaście, fraszka, odpuśćcie mi, cnoty, Kiedy was przemógł podarunek złoty; Widzę, że kędy złota zabrzmi strona, Słaba z was pomoc i licha obrona. Fraszka i wiersze, pochlebstwa, pochwały, Fraszka i służba, i mój afekt stały; Wszytkoś, zła dziewko, obróciła w fraszki Za pełny mieszek i nabite taszki. Bezecna dziewko, jeśliś miała wolą Puścić się za grosz marny na swawolą, Jeśli cię drogie, lecz nabyte dary Z poprzysiężonej miały ruszyć wiary, Na cóżeś na
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 98
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
że mu miłość sama pomagała I żeby mię dogonił, skrzydła mu przydała I słów go i łagodnej mowy nauczała, Żebych była na jego prośbę pozwalała.
XXVII.
Ale wszytko daremnie, bom się tak uparła, Żebym radniej na miejscu zarazem umarła, Niż na to pozwoliła. On widząc, że prośby I pochlebstwa i wszytkie próżne beły groźby, Obrócił się do gwałtu i odkrytej mocy. Jam mu, prosząc go z wielką pokorą, na oczy Wyrzucała, iż mu tak dufał i wierzył Mój Zerbin, że mu mnie kochanej powierzył.
XXVIII.
Potem widząc, że prośby skutku me nie miały Żadnego i wszytkie mię nadzieje mijały
że mu miłość sama pomagała I żeby mię dogonił, skrzydła mu przydała I słów go i łagodnej mowy nauczała, Żebych była na jego prośbę pozwalała.
XXVII.
Ale wszytko daremnie, bom się tak uparła, Żebym radniej na miejscu zarazem umarła, Niż na to pozwoliła. On widząc, że prośby I pochlebstwa i wszytkie próżne beły groźby, Obrócił się do gwałtu i odkrytej mocy. Jam mu, prosząc go z wielką pokorą, na oczy Wyrzucała, iż mu tak dufał i wierzył Mój Zerbin, że mu mnie kochanej powierzył.
XXVIII.
Potem widząc, że prośby skutku me nie miały Żadnego i wszytkie mię nadzieje mijały
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 280
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się przystąpi do tych które pod wtórym na cesarską zaciągiem dokazowali, przypada z rejestru praca i kunszt autorowi, to jest opisać każdodzienne popisowanie się bitnych Elearów w Wołoszech przed oblicznością wszystkiego prawie rycerstwa ojczystego. W którym rozdziale jak się rzekło, kunszt i praca, nie przez to, aby odwagi ich, albo iż błahe, pochlebstwa retoryckiego potrzebowały, albo iż nazbyt mężne, niepojęte lubo niewymowne być miały. Ludzie są, a nic więcej ani mniej. Ale dla tego, iż prawdy pochybić sumienie broni, a przyznać ją, wielu podobno zazdrościwych obrazi. Jawno albowiem jest, iż to wojsko Elearów od Boga na obronę kościoła jego ś. (jak
się przystąpi do tych które pod wtórym na cesarską zaciągiem dokazowali, przypada z rejestru praca i kunszt autorowi, to jest opisać każdodzienne popisowanie się bitnych Elearów w Wołoszech przed oblicznością wszystkiego prawie rycerstwa ojczystego. W którym rozdziale jak się rzekło, kunszt i praca, nie przez to, aby odwagi ich, albo iż błahe, pochlebstwa retoryckiego potrzebowały, albo iż nazbyt mężne, niepojęte lubo niewymowne być miały. Ludzie są, a nic więcej ani mniej. Ale dla tego, iż prawdy pochybić sumienie broni, a przyznać ją, wielu podobno zazdrościwych obrazi. Jawno albowiem jest, iż to wojsko Elearów od Boga na obronę kościoła jego ś. (jak
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 44
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
obwieszczuje. W pięknym barzo sposobie przodka domu tego/ Wyrażono animusz cnych postępków jego. W czym go i dziś dość znacznie (co jawno każdemu) Naśladuje potomstwo jego cne w tym domu. Jest bowiem u nich w takiej wadze cnota zawżdy/ Ze też dla nie yj umrzeć/ tam z nich gotów każdy. Więc pochlebstwa i mowy wszelakie wzgardzają/ Ludzi płonnych dla prawdy/ w której się kochają. Ma też to z natury swej w tym domu z nich każdy/ Ze w sprawach swych ostróżnie postępują zawżsy. Pierwej w rzeczach warując i strzegąc się szkody/ Upatrują przypadki przyszłe i przygody/ Pychy i wyniosłości każdej nienawidzą/ Ubogimi/ nędznymi
obwiesczuie. W pięknym bárzo sposobie przodká domu tego/ Wyráżono ánimusz cnych postępkow iego. W czym go y dźiś dość znácznie (co iáwno káżdemu) Násláduie potomstwo iego cne w tym domu. Iest bowiem v nich w tákiey wadze cnotá záwżdy/ Ze też dla nie yy vmrzeć/ tám z nich gotow káżdy. Więc pochlebstwá y mowy wszelákie wzgardzáią/ Ludźi płonnych dla prawdy/ w ktorey sie kocháią. Ma też to z nátury swey w tym domu z nich káżdy/ Ze w spráwách swych ostrożnie postępuią záwżsy. Pierwey w rzeczách wáruiąc y strzegąc sie szkody/ Vpátruią przypadki przyszłe y przygody/ Pychy y wyniosłośći káżdey nienawidzą/ Vbogimi/ nędznymi
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: A3v
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
też znaleziona była zdrada w uściech jego; przecz tedy pracujesz i bolejesz/ abyś przyjął takiemi ustami twego Pana? Zaiste przyjąwszy go/ na pracę i boleść wieczystą zasłużysz. Temiliusty zbawienie przyjmujesz twoje/ któremi chodzisz przewrotnie/ jako mówi Salomon? Niechodź zniemi do Pana, dziwowiskoć to jakieś jest wykrętarskie/ pochlebstwa/ zuchwalstwa/ przeklęctwa sądów i ęświadecw krzywych i łżywych; obłudy i potwarzy pełne chodzenia/ niesposobne zgoła usta/ do jedzenia chleba Anielskiego. Izaliż temi chleb ten niebieski/ śmiesz pożywać usty/ w których miesz jest zabijający potwarzą/ obmową/ i innymi złościami bliźniego? Nie pożywaj proszę; byś nie był
też znaleźiona byłá zdrada w vśćiech iego; przecz tedy pracuiesz y boleiesz/ ábys przyiął tákiemi vstámi twego Paná? Zaiste przyiąwszy go/ ná prácę y boleść wieczystą zasłużysz. Temilivsty zbawienie prziymuiesz twoie/ ktoremi chodźisz przewrotnie/ iako mowi Sálomon? Niechodź zniemi do Paná, dźiwowiskoć to iakieś iest wykrętarskie/ pochlebstwa/ zuchwalstwá/ przeklęctwá sądow y ęświadecw krzywych y łżywych; obłudy y potwárzy pełne chodzeniá/ niesposobne zgołá vstá/ do iedzeniá chlebá Anyelskiego. Izaliż temi chleb ten niebieski/ śmiesz pożywáć vsty/ w ktorych miesz iest zabiiáiący potwárzą/ obmową/ y innymi złośćiámi bliźniego? Nie pożywáy proszę; byś nie był
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 116
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
rzecz była dla Pana Chrystusa cierpieć. Dawid zaś frasował się/ gdy od syna był przesladowan/ za despekt sobie wziął: nie mógł nie żałować/ i frasować się. Oba ci/ Dawid i Apostołowie/ o rzeczach dobrze sądzili/ choć różnym sposobem/ to co się działo/ rozumieli. Lekcy ludzie i głupi/ pochlebstwa rozumieją być dobre: prędko w nich się kochają. Drudzy inaczej o nich sądzą/ widzą być obłudne: przeto się ich chronią. Kochają się w prawych cnotach: a drudzy ich nienawidzą/ gdyż skażonego rozsądku są: Druga/ namiętności abo mają miarę/ te dobre musiemy zwać/ gdyż się w cnotę obracają; abo
rzecz byłá dla Páná Chrystusá ćierpieć. Dawid záś frásował się/ gdy od syna był przesládowan/ zá despekt sobie wźiął: nie mogł nie żáłowáć/ y frásowáć się. Obá ći/ Dawid y Apostołowie/ o rzeczách dobrze sądźili/ choć rożnym sposobem/ to co się dźiało/ rozumieli. Lekcy ludźie y głupi/ pochlebstwá rozumieią być dobre: prędko w nich się kocháią. Drudzy ináczey o nich sądzą/ widzą być obłudne: przeto się ich chronią. Kocháią się w práwych cnotách: a drudzy ich nienawidzą/ gdyż skáżonego rozsądku są: Druga/ namiętnośći ábo maią miárę/ te dobre muśiemy zwáć/ gdyż się w cnotę obracáią; ábo
Skrót tekstu: PetrSEt
Strona: 138
Tytuł:
Etyki Arystotelesowej [...] pierwsza część
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
filozofia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
w znajomość Pańską, zalecisz, przyczynę wniesiesz o Jurgield, nagrodę, praeeminencją wszystkich, wszystkim sposobem, dźwigać nie zaniechasz którzy pracowitemi cnoty, cnotami uczciwie do sławy i honorów postępować usiłują. T. Przeciwnym sposobem, wiedz Wmść o tym, że spadną z talerza wszyscy którzy przez złe, niecnotliwe, i chytre postępki, pochlebstwa, gwałtem się cisną po gęstych intratt, i wysokich godności: zły Sędzia przeciwnym mnie miasto Promotora pozna u Pana, a Prawo dobre, aby Konstytucją nieporuszenie, obwarowane, do Egzekucyej postępowało ustawiczną moją powinnością, i zabawą będzie. B. Ztą twą rezolucją, i tak w radzie wysoką cnotą zasłużysz to, że cię
w znáiomość Páńską, zalećisz, przyczynę wnieśiesz o Iurgield, nagrodę, praeeminentią wszystkich, wszystkim sposobem, dzwigáć nie zániechasz ktorzy pracowitemi cnoty, cnotámi vczćiwie do sławy y honorow postępowáć vśiłuią. T. Przećiwnym sposobem, wiedz Wmść o tym, że spádną z tálerzá wszyscy ktorzy przez złe, niecnotliwe, y chytre postępki, pochlebstwá, gwałtem się ćisną po gęstych intratt, y wysokich godnośći: zły Sędźia przećiwnym mnie miásto Promotorá pozna v Páná, á Práwo dobre, áby Constitutią nieporuszenie, obwárowáne, do Execucyey postępowáło vstáwiczną moią powinnośćią, y zabáwą będźie. B. Ztą twą rezolutią, y ták w rádźie wysoką cnotą zásłuzysz to, że ćię
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 55
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
„I sam widzę — rzecze — Że się dłużej ta wojna z Polaki przewlecze, Na którą-m się we zły czas nieszczęśliwie ruszył. Nie jam winien, ale ten, który mi potuszył (Niechaj za swoję radę głębiej piekła gore, Przybrawszy tych proroków i wróżbitów w sforę), Skinderbasza; jego-to instrukcja, jego Pochlebstwa, żem natenczas połajał Muftiego; Rzeczyccy CZĘŚĆ ÓSMA
Za co mnie dziś Bóg skarał, i gdyby go wskrzesić, Kazałbym go i z tymi mataczmi powiesić. Losy winny niebieskie: bo ja temu wierzę, Że kogo Bóg chce skarać, wprzód mu rozum bierze. Lecz gdy tego żałować snadniej niż poprawić,
„I sam widzę — rzecze — Że się dłużej ta wojna z Polaki przewlecze, Na którą-m się we zły czas nieszczęśliwie ruszył. Nie jam winien, ale ten, który mi potuszył (Niechaj za swoję radę głębiej piekła gore, Przybrawszy tych proroków i wróżbitów w sforę), Skinderbasza; jego-to instrukcyja, jego Pochlebstwa, żem natenczas połajał Muftiego; Rzeczyccy CZĘŚĆ ÓSMA
Za co mnie dziś Bóg skarał, i gdyby go wskrzesić, Kazałbym go i z tymi mataczmi powiesić. Losy winny niebieskie: bo ja temu wierzę, Że kogo Bóg chce skarać, wprzód mu rozum bierze. Lecz gdy tego żałować snadniej niż poprawić,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 270
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
pogrzebione wiecznem, giną, aby Widziano, jako ziemski wasz dostatek słaby.
LXX
Podle zaś są ze złota i srebra szczerego Wędy w kupie; były to dary wątpliwego Ufania i nadzieje, co niemi królowie Wielkich ludzi nęcić chcą, sług mniejszych panowie. Widzi, jakoby w wieńcach sieci, sidła skryte I słyszy, że pochlebstwa to są jadowite; Wiersze koników głośnych podobieństwo mają, Co je na chwałę książąt uczeni składają.
LXXVII.
Węzły złote perłami usadzone łyka, Które każdego serce wiążą miłośnika, Zakrzywione pazury orła wspaniałego Powaga jest, gdy ją wziął od pana mądrego Godny sługa; miechy zaś znaczą obojętne Fawory, łaski, słowa mądre, umiejętne
pogrzebione wiecznem, giną, aby Widziano, jako ziemski wasz dostatek słaby.
LXX
Podle zaś są ze złota i srebra szczerego Wędy w kupie; były to dary wątpliwego Ufania i nadzieje, co niemi królowie Wielkich ludzi nęcić chcą, sług mniejszych panowie. Widzi, jakoby w wieńcach sieci, sidła skryte I słyszy, że pochlebstwa to są jadowite; Wiersze koników głośnych podobieństwo mają, Co je na chwałę książąt uczeni składają.
LXXVII.
Węzły złote perłami usadzone łyka, Które każdego serce wiążą miłośnika, Zakrzywione pazury orła wspaniałego Powaga jest, gdy ją wziął od pana mądrego Godny sługa; miechy zaś znaczą obojętne Fawory, łaski, słowa mądre, umiejętne
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 80
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905