. Nro. 1mo. dnia 1. Stycznia.
W Przeciągu pism Monitora, dzieła tego współ towarzysze, zaszczycali go pracą swoją własną, często jednak czerpały się z zrzodła cudze. Między innemi Spektator Angielski pismo periodyczne nieśmiertelności godne, jak było powodem do zaczęcia, tak też przykładem do ułożenia i kształcenia pracy naszej. Pochwały tej Księgi obwieściły i usprawiedliwiły Narody tłumacząc je wielokrotnie; że zaś wiele jest takowych w Spektatorze dyskursów, które jedynie do obyczajów, i zwyczajów Angielskiego narodu służą, niemogły się wszytkie stosować do naszego. Te więc tylko wybierały się, które traktowały w powszechności o rzeczach każde zgromadzenie i ludzi wszelkiego rodzaju tyczących, lub te
. Nro. 1mo. dnia 1. Stycznia.
W Przeciągu pism Monitora, dzieła tego wspoł towarzysze, zaszczycali go pracą swoią własną, często iednak czerpały się z zrzodła cudze. Między innemi Spektator Angielski pismo peryodyczne nieśmiertelności godne, iak było powodem do zaczęcia, tak też przykładem do ułożenia y kształcenia pracy naszey. Pochwały tey Xięgi obwieściły y usprawiedliwiły Narody tłumacząc ie wielokrotnie; że zaś wiele iest takowych w Spektatorze dyskursow, ktore iedynie do obyczaiow, y zwyczaiow Angielskiego narodu służą, niemogły się wszytkie stosować do naszego. Te więc tylko wybierały się, ktore traktowały w powszechności o rzeczach każde zgromadzenie y ludzi wszelkiego rodzaiu tyczących, lub te
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 1
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Przeszłym dyskursie opisywałem charakter Zelotypów, w teraźniejszym reguły podam, według których Zony postępować sobie mają z Małżonkami takowemi, co wzajemnie Małżonkom względem Zon służyć może.
Pierwsza zdaniem moim reguła, nieganić w drugich tych defektów, którym małżonek podlega, ani chwalić przymiotów na których mu zbywa. Naturalną albowiem aplikacją do siebie czyli pochwały czyli nagany uczyni, i z tąd weźmie pochop do suspicyj. Małżonek zasadzający się na podejzrzeniu, nigdy się tym nie obrazi, gdy żona kogo zgani. Kiedy zaś ta nagana ściągać się będzie do przywar, którym on nie podpada, brać ją na ten czas nie omieszka za nieznaczną swoją pochwałę, gdy na komparacyj zyska
Przeszłym dyskursie opisywałem charakter Zelotypow, w teraźnieyszym reguły podam, według ktorych Zony postępować sobie maią z Małżonkami takowemi, co wzaiemnie Małżonkom względem Zon służyć może.
Pierwsza zdaniem moim reguła, nieganić w drugich tych defektow, ktorym małżonek podlega, ani chwalić przymiotow na ktorych mu zbywa. Naturalną albowiem applikacyą do siebie czyli pochwały czyli nagany uczyni, y z tąd weźmie pochop do suspicyi. Małżonek zasadzaiący się na podeyzrzeniu, nigdy się tym nie obrazi, gdy żona kogo zgani. Kiedy zaś ta nagana ściągać się będzie do przywar, ktorym on nie podpada, brać ią na ten czas nie omieszka za nieznaczną swoią pochwałę, gdy na komparacyi zyska
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 172
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
. dnia 25. Marca
quis enim bonus, aut face dignus Arcand, qualem Cereris vult alma Sacerdos Ulla aliena sibi credit mala? Juvenalis Sat. XV.
NAtura dobra, może być skutkiem temperamentu, może też być korzyścią uwag i chęci dobrze czynienia. Szczęśliwi tacy którym przyrodzenie ułatwiło drogę do cnoty, ale większej godni pochwały ci, którzy złe skłonności przezwyciężyć umieli. Żeby więc uczuć i poznać z kąd chęć dobrze czynienia w człowieku pochodzi, a przeto wiedzieć jakiego szacunku każdy w szczególności godzien jest; uwagi następujące do tego służyć będą.
Człowiek, który z wewnętrznego przeświadczenia dobrze się sprawuje, nie rządzi się upodobaniem własnym, odmian czasu i okoliczności
. dnia 25. Marca
quis enim bonus, aut face dignus Arcand, qualem Cereris vult alma Sacerdos Ulla aliena sibi credit mala? Juvenalis Sat. XV.
NAtura dobra, może bydź skutkiem temperamentu, może też bydź korzyścią uwag y chęci dobrże czynienia. Szczęśliwi tacy ktorym przyrodzenie ułatwiło drogę do cnoty, ale większey godni pochwały ci, ktorzy złe skłonności przezwyciężyć umieli. Zeby więc uczuć y poznać z kąd chęć dobrze czynienia w człowieku pochodzi, á przeto wiedzieć iakiego szacunku każdy w szczegulności godzien iest; uwagi następuiące do tego służyć będą.
Człowiek, ktory z wewnętrznego przeświadczenia dobrze się sprawuie, nie rządzi się upodobaniem własnym, odmian czasu y okoliczności
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 189
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
naśż: Komejda. Scaena quaedam est vita nostrak, Jako jedne powiedział. Różne stany ludzkie. Przełożeństwa albo poddaństwa/ wszytko to komejdialne persony. Nie to szczęśliwy/ na którego Pańską osobę włożono/ ani tego mizerna kondycja/ którego jako kmiotka abo lichotę jako naTeatrum świata tego wyprawiono: ale to szczęśliwy/ i pochwały godny/ który personę swoję według potrzeby i przystojności odprawi. Tego rozumu zdrowego będąc niektórzy jako jeden/ który umierając/ rzekł do przyjaciół swych czylismy się dobrze z persona naszą popisali. Satisné pesona nostram amici belle egimus? Ci którzy około łóżka jego stali/ rzekli: Belle, bardzo dobrze Valete ergo, rzeki za tym
náśż: Komeyda. Scaena quaedam est vita nostrak, Jáko iedne powiedźiał. Rożne stany ludzkie. Przełożeństwá álbo poddaństwá/ wszytko to komeydyalne persony. Nie to szczęśliwy/ ná ktorego Páńską osobę włożono/ áni tego mizerna kondycya/ ktorego iáko kmiotká ábo lichotę iáko náTheátrum świátá tego wypráwiono: ále to szczęśliwy/ y pochwały godny/ ktory personę swoię według potrzeby y przystoynośći odpráwi. Tego rozumu zdrowego będąc niektorzy iáko ieden/ ktory vmieráiąc/ rzekł do przyiaćioł swych czylismy sie dobrze z personá naszą popisáli. Satisné pesona nostram amici belle egimus? Ci ktorzy około łożká iego stali/ rzekli: Belle, bardzo dobrze Valete ergo, rzeki zá tym
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: F3
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
rany, Godne wspomnienia wzięte dla ojczyzny Chwalebne blizny.
Bidziński strażnik, chciwie zapędzony, Ledwie nie na śmierć z skały roztrącony, A sławę jego wznoszą takie wskoki Aż pod obłoki.
I twej żaden wiek sławy nie zagłuszy, Zacny Sapieho, litewski koniuszy, Szwank twój wielkiemu z przodków Twoich domu Nie czyni sromu.
Godzien pochwały Zamoyski podstoli, Gdy mocno Turków po zawojach goli, Sam się ciężkiego szwanku nie uchroni Tureckiej broni.
Mężny Lipnicki, pułkowniku stary, Nie jedneżeś ty już oddał ofiary Z nieprzyjacielskiej krwie i własnej swojej Ojczyźnie twojej.
Tylkoć się szyja na krtani została, Dziw, że się też już dusza nie rozstała Z martwym wpoł
rany, Godne wspomnienia wzięte dla ojczyzny Chwalebne blizny.
Bidziński strażnik, chciwie zapędzony, Ledwie nie na śmierć z skały roztrącony, A sławę jego wznoszą takie wskoki Aż pod obłoki.
I twej żaden wiek sławy nie zagłuszy, Zacny Sapieho, litewski koniuszy, Szwank twoj wielkiemu z przodkow Twoich domu Nie czyni sromu.
Godzien pochwały Zamoyski podstoli, Gdy mocno Turkow po zawojach goli, Sam się ciężkiego szwanku nie uchroni Tureckiej broni.
Mężny Lipnicki, pułkowniku stary, Nie jedneżeś ty już oddał ofiary Z nieprzyjacielskiej krwie i własnej swojej Ojczyźnie twojej.
Tylkoć się szyja na krtani została, Dziw, że się też już dusza nie rozstała Z martwym wpoł
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 493
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
gdy odważnie skoczy Na wał, obiedwie wystrzelono oczy. Już słońca nie zna, sława wieczny nieci Blask, co mu świeci.
Tamże i drugi brat jego rodzony Wpoł już w dobytych wałach postrzelony, Rogata dusza, choć dwie drogi miała, Jeszcze została.
Major Mierzeński odniósł trzy postrzały, A potym godne swych odwag pochwały I tych dwu Turków, których wziął swą ręką, Dał mu wódz z dzięką.
A któż to słowy równymi wypowie, Jako Potoccy, dwaj wojewodowie, Prawi Potoccy z pogańskiej posoki Leją potoki.
Tymże Kaliski idzie wojewoda Torem, gdzie czynu poda się pogoda; Od ręki jego, bisurmańcze, twoje Lecą zawoje.
gdy odważnie skoczy Na wał, obiedwie wystrzelono oczy. Już słońca nie zna, sława wieczny nieci Blask, co mu świeci.
Tamże i drugi brat jego rodzony Wpoł już w dobytych wałach postrzelony, Rogata dusza, choć dwie drogi miała, Jeszcze została.
Major Mierzeński odniosł trzy postrzały, A potym godne swych odwag pochwały I tych dwu Turkow, ktorych wziął swą ręką, Dał mu wodz z dzięką.
A ktoż to słowy rownymi wypowie, Jako Potoccy, dwaj wojewodowie, Prawi Potoccy z pogańskiej posoki Leją potoki.
Tymże Kaliski idzie wojewoda Torem, gdzie czynu poda się pogoda; Od ręki jego, bisurmańcze, twoje Lecą zawoje.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 494
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Jako Potoccy, dwaj wojewodowie, Prawi Potoccy z pogańskiej posoki Leją potoki.
Tymże Kaliski idzie wojewoda Torem, gdzie czynu poda się pogoda; Od ręki jego, bisurmańcze, twoje Lecą zawoje.
I Jabłonowski, przyznać każdy musi, Stawał odważnie, wojewoda Rusi, Tam poił szablę chorąży poznański We krwi pogańskiej.
Godzien pochwały Gniński, wojewoda Chełmiński, w którym nader piękna zgoda Męstwa z godnością: i mądry i śmiały, Mąż doskonały.
Teraz w komendzie zostaje Soczawy, Gdzie żony z dziećmi wierności zastawy Pierwsze z narodu dane wołoskiego Są w straży jego.
Było co widzieć, gdy wojewodowie Trocki z połockim niosą swoje zdrowie, Gdy wojewoda tamże
Jako Potoccy, dwaj wojewodowie, Prawi Potoccy z pogańskiej posoki Leją potoki.
Tymże Kaliski idzie wojewoda Torem, gdzie czynu poda się pogoda; Od ręki jego, bisurmańcze, twoje Lecą zawoje.
I Jabłonowski, przyznać każdy musi, Stawał odważnie, wojewoda Rusi, Tam poił szablę chorąży poznański We krwi pogańskiej.
Godzien pochwały Gniński, wojewoda Chełmiński, w ktorym nader piękna zgoda Męstwa z godnością: i mądry i śmiały, Mąż doskonały.
Teraz w komendzie zostaje Soczawy, Gdzie żony z dziećmi wierności zastawy Pierwsze z narodu dane wołoskiego Są w straży jego.
Było co widzieć, gdy wojewodowie Trocki z połockim niosą swoje zdrowie, Gdy wojewoda tamże
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 495
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Kupido mym Febem, Który jak smyczkiem grawa na mej lirze Tym łukiem, którym wojuje i z niebem; I piórem swoich skrzydeł po papierze Pisze wiersz, na śmierć niedbały z pogrzebem. Ty przy tym, Kasiu, ubłagana szczerze, Nie tylko z chęcią tu czytaj swe strzały, Ale i ludziom zaleć do pochwały. DO SWOICH KSIĄŻEK
Dokąd się, moja lutni, napierasz skwapliwie? Chcesz na świat i drukarskiej chciałabyś oliwie Podać w nielitościwe swoje plotki prasy, Wzgardziwszy słodkie mego kabinetu wczasy? Ach, nie wiesz, czego-ć się chce! Różne w ludziach smaki, I ciebie potka wilkum pewnie niejednaki. Nie trzeba
, Kupido mym Febem, Który jak smyczkiem grawa na mej lirze Tym łukiem, którym wojuje i z niebem; I piórem swoich skrzydeł po papiérze Pisze wiersz, na śmierć niedbały z pogrzebem. Ty przy tym, Kasiu, ubłagana szczérze, Nie tylko z chęcią tu czytaj swe strzały, Ale i ludziom zaleć do pochwały. DO SWOICH KSIĄŻEK
Dokąd się, moja lutni, napierasz skwapliwie? Chcesz na świat i drukarskiej chciałabyś oliwie Podać w nielutościwe swoje plotki prasy, Wzgardziwszy słodkie mego kabinetu wczasy? Ach, nie wiesz, czego-ć się chce! Różne w ludziach smaki, I ciebie potka wilkum pewnie niejednaki. Nie trzeba
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 6
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, I jako prędko zarzną w gęśle krzywe, Szkło się pomyka, jakby było żywe. A to i do mnie skoczył kubek wina, Za co zostałem Poetą z Babina; A że nie dosyć na jednym urzędzie, Za to, żem pilno chronił przy obiedzie Kielicha, który stary jak te księgi, Godzien pochwały, bo spory i tęgi, Wielki Burgrabia uczynił mię Szklarzem; A że w strych piję, zostaję Strycharzem. PIEŚŃ W OBOZIE POD ŻWANCEM 1653
Bracia, bracia, do koni! Już flaszka na stole! Dopadszy szklanej broni, Wypadajmy w pole!
By zabito żołdową Wojnę i z jej głodem! My wkroczmy służbę nową
, I jako prędko zarzną w gęśle krzywe, Szkło się pomyka, jakby było żywe. A to i do mnie skoczył kubek wina, Za co zostałem Poetą z Babina; A że nie dosyć na jednym urzędzie, Za to, żem pilno chronił przy obiedzie Kielicha, który stary jak te księgi, Godzien pochwały, bo spory i tęgi, Wielki Burgrabia uczynił mię Szklarzem; A że w strych piję, zostaję Strycharzem. PIEŚŃ W OBOZIE POD ŻWANCEM 1653
Bracia, bracia, do koni! Już flaszka na stole! Dopadszy szklanej broni, Wypadajmy w pole!
By zabito żołdową Wojnę i z jej głodem! My wkroczmy służbę nową
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 205
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
taler w cale, Gdy panny wina, jako w Węgrzech prawie, Tłoczą w Warszawie;
Ale wam radzę, bracia pijanicy, Od tego tańca spieszcie ku piwnicy, Bo tu zaćmią wam mózg dwojakim czynem: Wzrokiem i winem. DO NIMF
Nie miejcie za złe, o śliczne boginie, Że wam w mych wierszach część pochwały ginie I że godności wasze, nieba szersze, W mały zebrały związek krótkie wiersze: Wszak i bogowie przy pokornej wierze Biorą za wdzięczne choć krótkie pacierze. OCZY I PIERSI
Patrząc na oczy, moja Jago, śliczne I na twe piersi płcią i farbą mleczne, Te z śniegu, tamte złożone z płomienia, Na te
taler w cale, Gdy panny wina, jako w Węgrzech prawie, Tłoczą w Warszawie;
Ale wam radzę, bracia pijanicy, Od tego tańca spieszcie ku piwnicy, Bo tu zaćmią wam mózg dwojakim czynem: Wzrokiem i winem. DO NIMF
Nie miejcie za złe, o śliczne boginie, Że wam w mych wierszach część pochwały ginie I że godności wasze, nieba szersze, W mały zebrały związek krótkie wiersze: Wszak i bogowie przy pokornej wierze Biorą za wdzięczne choć krótkie pacierze. OCZY I PIERSI
Patrząc na oczy, moja Jago, śliczne I na twe piersi płcią i farbą mleczne, Te z śniegu, tamte złożone z płomienia, Na te
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 234
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971