imci Sanguszki nocowałem; nazajutrz z nim wespół byłem w Pereżyrach u ip. Wańkowicza, stolnika i podstarościego mińskiego, gdzie bonum opus operatus sum, bom tam zmówił i wyswatał per multas tribulationes, ip. stolnikównę za ip. Jarmołowicza, sługę ip. stolnika w. księstwa lit., młodzieńca dobrego i poczciwego człowieka i dobrze się mającego. Tameśmy się dobrze mając na wszystkiem, wyjechaliśmy, i acz w Mirze wozy dopędziliśmy, stanęli w Rohotnej w Sobotę przed zapusty.
Zapusty odprawiliśmy szczęśliwie, bardzo wesoło z ichm. pp. sąsiady przy dobrem winie. Po zapustach wyprawiłem 27 Februarii (żonę) do
imci Sanguszki nocowałem; nazajutrz z nim wespół byłem w Pereżyrach u jp. Wańkowicza, stolnika i podstarościego mińskiego, gdzie bonum opus operatus sum, bom tam zmówił i wyswatał per multas tribulationes, jp. stolnikównę za jp. Jarmołowicza, sługę jp. stolnika w. księstwa lit., młodzieńca dobrego i poczciwego człowieka i dobrze się mającego. Tameśmy się dobrze mając na wszystkiem, wyjechaliśmy, i acz w Mirze wozy dopędziliśmy, stanęli w Rohotnéj w Sobotę przed zapusty.
Zapusty odprawiliśmy szczęśliwie, bardzo wesoło z ichm. pp. sąsiady przy dobrém winie. Po zapustach wyprawiłem 27 Februarii (żonę) do
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 73
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
mil półtrzecia. Do Ravigo mil 3: tu granica Wenetów z papieżem.
11^go^. Do Ferrary mil 4: miasto papieskie dość wielkie, forteca bardzo dobra i ostrożność w niem jest. Do Sampierino mil 3: droga wysadzona drzewami winem wiązanemi.
12^go^. Do Bononii mil dwie lekkich; stałem w Bononii u człowieka poczciwego Austeria: alla posta, pod znakiem „il pelgrino”; te dwie mile bardzo pięknemi ogrodami wysadzone, drzewa przy drogach rozmaitą misternością z bukszpanu wyrabiane. Bononia miasto staroświeckie, ale pałace bardzo piękne ma w sobie, zwłaszcza jest jeden pałac, na którego wierzchu na deskach są malowane lanszafty drzew i skał; z daleka
mil półtrzecia. Do Ravigo mil 3: tu granica Wenetów z papieżem.
11^go^. Do Ferrary mil 4: miasto papiezkie dość wielkie, forteca bardzo dobra i ostrożność w niem jest. Do Sampierino mil 3: droga wysadzona drzewami winem wiązanemi.
12^go^. Do Bononii mil dwie lekkich; stałem w Bononii u człowieka poczciwego Austeria: alla posta, pod znakiem „il pelgrino”; te dwie mile bardzo pięknemi ogrodami wysadzone, drzewa przy drogach rozmaitą misternością z bukszpanu wyrabiane. Bononia miasto staroświeckie, ale pałace bardzo piękne ma w sobie, zwłaszcza jest jeden pałac, na którego wierzchu na deskach są malowane lanszafty drzew i skał; z daleka
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 84
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. hetman i siła rycerstwa; ryb miałem dostatek, utraktowałem wszystkich ad sufficientiam, nawet swoich dworskich, aby pamiętali obozową kucją alias wilią Bożego Narodzenia; wypili mi beczkę wina dobrego. Pierwszy dzień święta odprawiłem u ip. hetmana; na drugi dzień byłem w Cisowie u ip. Paska, człowieka haniebnie poczciwego, który jako mi rad był, niepodobna wypisać. W domu swoim szlachcic to porządny bardzo, wesoły i przystojny; przez trzy dni nieznaliśmy co dzień, co noc, piliśmy i hulali; dam miał siła u siebie et quidem pięknych. Darował mi szkatułę kieleckiej roboty, mosiądzem nabijaną, piękną, i
. hetman i siła rycerstwa; ryb miałem dostatek, utraktowałem wszystkich ad sufficientiam, nawet swoich dworskich, aby pamiętali obozową kucyą alias wilią Bożego Narodzenia; wypili mi beczkę wina dobrego. Pierwszy dzień święta odprawiłem u jp. hetmana; na drugi dzień byłem w Cisowie u jp. Paska, człowieka haniebnie poczciwego, który jako mi rad był, niepodobna wypisać. W domu swoim szlachcic to porządny bardzo, wesoły i przystojny; przez trzy dni nieznaliśmy co dzień, co noc, piliśmy i hulali; dam miał siła u siebie et quidem pięknych. Darował mi szkatułę kieleckiéj roboty, mosiądzem nabijaną, piękną, i
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 112
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
doświadczali/ któryby był z Boga. Ponieważ mówi/ wiele fałszywych Proroków wyszło na świat. Jeśli nie co inszego/ tedy to samo tych Ciemnych Autorów naukę i pisma wpodejrzenie nieprawdy podać nam było miało/ że żaden z nich imienia swego do tych swych bałamutni niepodpisał/ ale tylko zmyślone. Który kiedy rodzic poczciwego swego spłodku wstydził się/ jak się ci swoich zrodków wstydali/ że się do nich znać nie zezwolili: przez co za pewne to o sobie/ i o nich wiedzieć dali/ że niepoczciwego łoża spłodki na świat puścili. Ale już jakożkolwiek się to złe z nieostrożności naszej stało/ daj Boże/ aby się z postrogi
doświádczáli/ ktoryby był z Bogá. Ponieważ mowi/ wiele fałszywych Prorokow wyszło ná świát. Jeśli nie co inszego/ tedy to sámo tych Ciemnych Authorow náukę y pismá wpodeyrzenie nieprawdy podáć nam było miáło/ że żaden z nich imięnia swego do tych swych báłámutni niepodpisał/ ále tylko zmyślone. Ktory kiedy rodźic poczćiwego swego spłodku wstydźił sie/ iák sie ći swoich zrodkow wstydáli/ że sie do nich znáć nie zezwolili: przez co zá pewne to o sobie/ y o nich wiedźieć dáli/ że niepoczćiwego łożá spłodki ná świát puśćili. Ale iuż iakożkolwiek sie to złe z nieostrożnośći nászey stáło/ day Boże/ áby sie z postrogi
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 24
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
i konfidencją, i lubo jako na Sejmikach za wolnością przeciw Dworowi. abo przeciw egzorbitantiom jakim (których barzo mało, i to znośnych, wiek on szczęśliwy miał pod tak wielkim Królem i Bohatyrem) gorąco mówiłem, nie uraziła go namniej taka w obronie wolności żarliwość, rad ją widział, i owszem z żarliwej każdego poczciwego ku Ojczyźnie jako Matce swej wiary, brał miarę różnej wiary ku sobie, cnoty, i życzliwości. Nienawidział abowiem nikczemnego na Dworze swym pochlebstwa, a wolności Poddanych swoich nie miał sobie podejrzanej: wiedząc, że to Polityczne bałwochwalstwo, które Króla od Rzeczypospolitej rozdziela, niecnota jest, zarównie przeciwko obojgu grzesząca, gdy targa
y confidentią, y lubo iáko ná Seymikách zá wolnośćią przećiw Dworowi. ábo przećiw exorbitántiom iákiem (ktorych bárzo máło, y to znośnych, wiek on szczęśliwy miał pod ták wielkim Krolem y Bohátyrem) gorąco mowiłem, nie uráźiłá go namniey táka w obronie wolnośći żárliwość, rad ią widźiał, y owszem z żárliwey káżdego poczćiwego ku Oyczyznie iáko Mátce swey wiáry, brał miárę rożney wiáry ku sobie, cnoty, y życzliwośći. Nienáwidźiał ábowiem nikczemnego ná Dworze swym pochlebstwá, á wolnośći Poddánych swoich nie miał sobie podeyrzáney: wiedząc, że to Polityczne báłwochwálstwo, ktore Krolá od Rzeczypospolitey rozdźiela, niecnotá iest, zárownie przećiwko oboygu grzesząca, gdy tárga
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 6
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
może, ani ja pewnie Królem jego będę. Ale i tego jednego pokażcie, mianujcie, konfrontujcie, niech go świat widzi, niech to, co powiada dowodzi. Także to, z umysłu z uformowanego niepowiedzieć kogo sprawiedliwość dekretuje. Uważ każdy sprawiedliwość i prawdę kochający jeżeli z takich bajek, plotek niewieścich, Człowieka zawsze poczciwego honor, zdrowie, i fortuny, na ostatni mają przychodzić upadek! W tymże addytamencie kładą za występek, żem chciał na Cesarza Jego Mości zaciągać piętnaście Tysięcy Wojska, a wziąć odniego kilka Tysięcy piechoty, na imprezę swoję, w czym jestem przekonany świadectwy przysięgłemi, tych którychem zaciągał. Rzecz cudowna, że
może, áni ia pewnie Krolem iego będę. Ale y tego iednego pokażćie, miánuyćie, confrontuyćie, niech go świát widźi, niech to, co powiáda dowodźi. Tákże to, z vmysłu z vformowánego niepowiedźieć kogo spráwiedliwość decretuie. Vważ káżdy spráwiedliwość y prawdę kocháiący ieżeli z tákich baiek, plotek niewieśćich, Człowieká záwsze poczćiwego honor, zdrowie, y fortuny, ná ostátni máią przychodźić vpadek! W tymże additámenćie kłádą zá występek, żem chćiał ná Cesárzá Iego Mośći záćiągáć piętnaśćie Tyśięcy Woyská, á wźiąć odniego kilká Tyśięcy piechoty, ná imprezę swoię, w czym iestem przekonány świádectwy przyśięgłemi, tych ktorychem záćiągał. Rzecz cudowna, że
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 131
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
delatorem, a był in paena peculatus insamis, każdy uważ.
Także Delator Dunin, niegodzien tak zacnego Starożytnej Familii imienia, Bogu Ojczyźnie i mojej niewinności krzywdny krzywoprzysięzca, za wyliczeniem kilkunastu Tysięcy złotych kupiony, i Parco nomini, bo świat wie wszytek, i Potomność wiedzieć będzie, od kogo dyspensowany, jeżeli mógł delatorem mnie Poczciwego Civis być, daję każdemu do uwagi, kiedy sam w Trybunale Radomskim pánâ peculatus był kondemnowany, na co tu dowód kładę Autentyczny.
Nicolaus Podlowski, Kapitaneus Radomień: L. Z. Koreksit Grodzdki mp.
Niech tedy uważy każdy, jeżeli słusznie na delacją jednego infamisa kondemnowany jestem, z któremi kiedy ani konwersować godzi się
delatorem, á był in paena peculatus insamis, káżdy vważ.
Tákże Delator Dunin, niegodźien ták zacnego Stárożytney Fámiliey imienia, Bogu Oyczyznie y moiey niewinnośći krzywdny krzywoprzyśięzcá, zá wyliczeniem kilkunastu Tyśięcy złotych kupiony, y Parco nomini, bo świát wie wszytek, y Potomność wiedźieć będźie, od kogo dispensowány, ieżeli mogł delatorem mnie Poczćiwego Civis bydź, dáię káżdemu do vwagi, kiedy sam w Trybunale Rádomskim pánâ peculatus był condemnowány, ná co tu dowod kłádę Authentyczny.
Nicolaus Podlowski, Capitaneus Radomień: L. S. Correxit Grodzdki mp.
Niech tedy vważy káżdy, ieżeli słusznie ná delátią iednego infamisá condemnowány iestem, z ktoremi kiedy áni conversowáć godźi się
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 150
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
. WE LWOWIE,W Drukarni Koleg: Soc: Jezu, u Sebeztyana Nowogorskiego. Roku Pańskiego/ 1645.
IN ARMA ILLUSTRISIMI.
INquiris causam Enisferum Militem sine fraeno, Cur ferat in dorso KORECIANVS Equus. Ensis vult pacem Patriae Domuiq; decorem, Promptum animum conctis dicere cursus equi. EIVSDEM.
Wiele robisz Autorze Zawsze poczciwego, Jak Wołek w jarzmie świętym Kościoła Bożego. Tu teraz na schyłku lat pokazałeś cnotę, Kiedyś do Druku wydał niebieską robotę. Bogdajże praca taka nam Zbawienna była, Bogdaj i między ludźmi jak najdłużej żyła. EIVSDEM.
Niechaj mi Żydzie staną wszyscy Rabinowie, Niech będą i z Podola tu Karaimowie. A
. WE LWOWIE,W Drukárni Colleg: Soc: IESV, v Sebestyaná Nowogorskiego. Roku Páńskiego/ 1645.
IN ARMA ILLUSTRISIMI.
INquiris causam Enisferum Militem sine fraeno, Cur ferat in dorso KORECIANVS Equus. Ensis vult pacem Patriae Domuiq; decorem, Promptum animum conctis dicere cursus equi. EIVSDEM.
Wiele robisz Authorze Zawsze poczćiwego, Iák Wołek w iarzmie świętym Kośćiołá Bożego. Tu teraz ná zchyłku lat pokázałeś cnotę, Kiedyś do Druku wydał niebieską robotę. Bogdayże praca táka nam Zbáwienna byłá, Bogday y między ludźmi iák naydłużey żyłá. EIVSDEM.
Niechay mi Zydźie stáną wszyscy Rábinowie, Niech będą y z Podolá tu Káráimowie. A
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 10
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
że często kwaśnieje na kadzi; Stąd przypowieść Polacy zostawili starzy: Niech nikt octu nie mieni, kiedy piwo warzy. Dobrze sobie z początku tuszyć aż do środka, Od środka aż do końca, a lepiej cię potka, Bo chwyta diabeł słówka, choć rzeczone żartem; Stąd mówią pospolicie: szczęście za bękartem Niźli za poczciwego synem chodzi łoża. Ale to szczyre kłamstwo; za kim wola boża. 46. OGIEŃ WE ŚNIE WESELE ZNACZY
Kto ogień widzi przez sen, niech na jawi kładzie Być gdzie na dobrej myśli albo na biesiadzie. Snem wszytkie ludzkie sprawy mogę nazwać śmiele; Cóż dobrą myśl, biesiadę i świeckie wesele? Dlatego, kto
że często kwaśnieje na kadzi; Stąd przypowieść Polacy zostawili starzy: Niech nikt octu nie mieni, kiedy piwo warzy. Dobrze sobie z początku tuszyć aż do środka, Od środka aż do końca, a lepiej cię potka, Bo chwyta diabeł słówka, choć rzeczone żartem; Stąd mówią pospolicie: szczęście za bękartem Niźli za poczciwego synem chodzi łoża. Ale to szczyre kłamstwo; za kim wola boża. 46. OGIEŃ WE ŚNIE WESELE ZNACZY
Kto ogień widzi przez sen, niech na jawi kładzie Być gdzie na dobrej myśli albo na biesiadzie. Snem wszytkie ludzkie sprawy mogę nazwać śmiele; Cóż dobrą myśl, biesiadę i świeckie wesele? Dlatego, kto
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 545
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
aż do ostatniego momentu, sobie, sam nie wiem co, powiadać. Przyszedł Żyd, oznajmując, że sanie, na których ja wraz z inszymi uwolnionymi więzniami miałem być odwieziony, zaraz zajdą. Pożegnaliśmy się z sobą, nie mówiąc nic, a ja ciężkim żalem przyciśniony zapomniałem o sobie w ręku mego poczciwego Steleja, aż mię od niego wzywająca Straż oderwała. Popchnął mię, a w tym momencie chciał z nowu za mną biec, lecz drzwi zamkniono, a mój Żyd odprowadził mię aż do sanek, za mną, głosem, pełne przyjaźni czyniąc nażyczenia. HRABINY SZWEDZKIEJ G** PRZYPADKI
Wsadzono mię wraz z inszymi trzema na jedne
aż do ostatniego momentu, sobie, sam nie wiem co, powiadać. Przyszedł Zyd, oznaymuiąc, że sanie, na ktorych ia wraz z inszymi uwolnionymi więzniami miałem bydź odwieziony, zaraz zaydą. Pożegnaliśmy śię z sobą, nie mowiąc nic, a ia ćiężkim żalem przyciśniony zapomniałem o sobie w ręku mego poczciwego Steleia, aż mię od niego wzywaiąca Straż oderwała. Popchnął mię, a w tym momenćie chćiał z nowu za mną biedz, lecz drzwi zamkniono, a moy Zyd odprowadził mię aż do sanek, za mną, głosem, pełne przyiaźni czyniąc nażyczenia. HRABINY SZWEDZKIEY G** PRZYPADKI
Wsadzono mię wraz z inszymi trzema na iedne
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 128
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755