? Chcieć, aby to życie i cnoty, któreście w ojcu kochali, drugim też zachwalone były, a spuszczać się w tym na prosty i szczęśliwego jeszcze w tym nie mający nałogu rozum? Ale dochodzę głębokich myśli waszych do mówienia o takim mężu, którego i najprostszemu snadniej chwalić, aniżeli najzawziętszemu na niego ganić, podejrzana by rzecz była zażywać wybornego w dowcipie kaznodziei, który gdy co dowcipem naddaje, wątpliwą prawdę czyni.
Toć podobno okazją owej przymowie dało: myśliwi po polu ze psami, pocztarze po drogach z nowinami, kaznodzieje po panach z pogrzebowymi kazaniami jeżdżą, a najczęściej się z prawdą mijają. Spuszczam się tedy na mądrą w głębokiej
? Chcieć, aby to życie i cnoty, któreście w ojcu kochali, drugim też zachwalone były, a spuszczać się w tym na prosty i szczęśliwego jeszcze w tym nie mający nałogu rozum? Ale dochodzę głębokich myśli waszych do mówienia o takim mężu, którego i najprostszemu snadniej chwalić, aniżeli najzawziętszemu na niego ganić, podejrzana by rzecz była zażywać wybornego w dowcipie kaznodziei, który gdy co dowcipem naddaje, wątpliwą prawdę czyni.
Toć podobno okazją owej przymowie dało: myśliwi po polu ze psami, pocztarze po drogach z nowinami, kaznodzieje po panach z pogrzebowymi kazaniami jeżdżą, a najczęściej się z prawdą mijają. Spuszczam się tedy na mądrą w głębokiej
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 477
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Nie tylko tego ręcznego grubego złodziejstwa abo drapiestwa/ które urząd pospolicie karze: ale pod tym mianem złodziejstwa/ zamyka Pan sztuki wszytkie a fortele/ któremi zwykli ludzie jeden drugiego oszukawać/ a cudze rzeczy do siebie bądź gwałtem/ bądź też pod przykrywką prawa/ garnąć/ jako są fałszywa waga/ niesprawiedliwy łokieć/ i miara podejrzana kupia/ fałszywa moneta/ lichwał/ i wszytkie insze nabywania dóbr sposoby/ od Pana Boga zakazane. Tu też przydać możesz łakomstwo/ i rozmaite darów Bożych nierządne używanie/ i rozruszność. Katechizm
111 Cóż nam tu tedy rozkazuje?
Abyśmy dóbr i pożytku bliźniego naszego/ ile z nas być może ochraniali/ i jemu
Nie tylko tego ręcznego grubego złodzieystwá ábo drapiestwa/ ktore vrząd pospolićie karze: ále pod tym mianem złodzieystwá/ zámyká Pan sztuki wszytkie á fortele/ ktoremi zwykli ludzie ieden drugiego oszukáwáć/ á cudze rzeczy do siebie bądz gwałtem/ bądz też pod przykrywką práwá/ garnąć/ iáko są fałszywa waga/ niespráwiedliwy łokieć/ y miárá podeyrzána kupia/ fałszywa monetá/ lichwáł/ y wszytkie insze nábywánia dobr sposoby/ od Páná Bogá zákazáne. Tu też przydáć możesz łákomstwo/ y rozmáite darow Bożych nierządne vżywáńie/ y rozruszność. Kátechizm
111 Coż nam tu tedy roskázuie?
Abysmy dobr y pożytku blizniego nászego/ ile z nas byc może ochraniáli/ y iemu
Skrót tekstu: RybMKat
Strona: 46
Tytuł:
Katechizmy
Autor:
Maciej Rybiński
Drukarnia:
Andrzej Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
najwiętsze utrapienie słodzi I myśl z trosk ustawicznych rozmajcie wywodzi.
IV.
Gniew, wzdychania, łzy, odmów próżnych groźne słowa, Gdy je stateczność męska wytrzymać gotowa, Przydzie ten dzień, przykrości iż straciwszy swoje, Odmienią się w najsłodsze lubych zabaw zdroje. Ale jeśli zaraza piekielna swojemi Napuszy serca nasze jady śmiertelnemi, Już podejrzana miłość prawdziwa zostaje, Skąd nienawiść do pomsty tysiąc przyczyn daje.
V.
To jest najsroższa rana w sercu rozpalonem, Której ani olejkiem kosztownie sprawionem Ani plastrami zleczyć będziesz mógł drogiemi, Babiem szeptaniem, gusły czarnoksiężniczemi; Nie pomoże naukami Zoroaster swemi, Co z piekłem kołowroty władnie niebieskiemi, Rana najokrutniejsza, której ból tak dusi
najwiętsze utrapienie słodzi I myśl z trosk ustawicznych rozmajcie wywodzi.
IV.
Gniew, wzdychania, łzy, odmów próżnych groźne słowa, Gdy je stateczność męska wytrzymać gotowa, Przydzie ten dzień, przykrości iż straciwszy swoje, Odmienią się w najsłodsze lubych zabaw zdroje. Ale jeśli zaraza piekielna swojemi Napuszy serca nasze jady śmiertelnemi, Już podejrzana miłość prawdziwa zostaje, Skąd nienawiść do pomsty tysiąc przyczyn daje.
V.
To jest najsroższa rana w sercu rozpalonem, Której ani olejkiem kosztownie sprawionem Ani plastrami zleczyć będziesz mógł drogiemi, Babiem szeptaniem, gusły czarnoksiężniczemi; Nie pomoże naukami Zoroaster swemi, Co z piekłem kołowroty władnie niebieskiemi, Rana najokrutniejsza, której ból tak dusi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 429
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905