wyprawiony wojska koronnego i litewskiego z Ostryny napadł na generała wojsk republikańskich Sinickiego w Olicie we dwunastu chorągwi polskich z pięcią chorągwi dragońskich stojącego, sromotnie zniósł i uciekających pędził o mil trzy. Nabito wiele i żywcem pobrano. Sam Sinicki bez szpady uciekł w jednej kamizeli. Wozy wszystkie wojsku i Sinickiemu zabrano. Byli w tym podjeździe przy koronnem wojsku ichm. panowie Potoccy, wojewoda kijowski i pisarz polny koronny. Przy litewskiem ip. starosta bobrujski, ip. stolnik w. księstwa lit. i ja z dywizjami swemi.
Nazajutrz wziąwszy 200 dobrych koni, szedłem w tropy za uchodzącemi i dobrze goniłem. Obiegłem zapuszczański kraj i wróciłem
wyprawiony wojska koronnego i litewskiego z Ostryny napadł na generała wojsk republikańskich Sinickiego w Olicie we dwunastu chorągwi polskich z pięcią chorągwi dragońskich stojącego, sromotnie zniósł i uciekających pędził o mil trzy. Nabito wiele i żywcem pobrano. Sam Sinicki bez szpady uciekł w jednéj kamizeli. Wozy wszystkie wojsku i Sinickiemu zabrano. Byli w tym podjeździe przy koronném wojsku ichm. panowie Potoccy, wojewoda kijowski i pisarz polny koronny. Przy litewskiem jp. starosta bobrujski, jp. stolnik w. księstwa lit. i ja z dywizyami swemi.
Nazajutrz wziąwszy 200 dobrych koni, szedłem w tropy za uchodzącemi i dobrze goniłem. Obiegłem zapuszczański kraj i wróciłem
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 239
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
i z swoich z Prus wyjechał.
Króla imć szwedzkiego marsz bardzo przykry i głodny, bo Moskwa wszystko paliła, nawet trawy, aby konie pożywienia nie miały. Piw, gorzałek, chleba absoluto mieć szwedzi nie mogli, a przytem tak ich kałmucy ustawicznie infestowali, że wychylić się nie było jak, chyba w wielkim podjeździe i partii, dla tego trudno i o prowiant było. Partie też moskiewskie wielkie często napadały na regimenta szwedzkie, bo szwedzi po wsiach regimentami stawali i nie tylko głodem ale i od podjazdów, a przez nieostrożność i hardość swoją siła ginęło, a największa w oficerach klęska zawsze.
10^go^ Octobris pod Leśnem na polach p.
i z swoich z Prus wyjechał.
Króla imć szwedzkiego marsz bardzo przykry i głodny, bo Moskwa wszystko paliła, nawet trawy, aby konie pożywienia nie miały. Piw, gorzałek, chleba absoluto miéć szwedzi nie mogli, a przytém tak ich kałmucy ustawicznie infestowali, że wychylić się nie było jak, chyba w wielkim podjeździe i partyi, dla tego trudno i o prowiant było. Partye téż moskiewskie wielkie często napadały na regimenta szwedzkie, bo szwedzi po wsiach regimentami stawali i nie tylko głodem ale i od podjazdów, a przez nieostrożność i hardość swoją siła ginęło, a największa w oficerach klęska zawsze.
10^go^ Octobris pod Lesnem na polach p.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 261
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, strażnik polny, a stanąwszy w Czarnawczycach, o dwie mile od Brześcia, wysłał dla wzięcia języka Marcina Korsaka, rotmistrza nowogródzkiego, który porucznika Tyszkowskiego regimentu konnego buławy wielkiej lit., polującego pod Tuchini-
czarni, złapał, jale tego nie postrzegł, że chłopiec jego Rychlicki uciekł z pola do Brześcia i dał znać o podjeździe.
Było natenczas w Brześciu, od Moskwy ufortyfikowanym, nie tylko znaczne corpus wojska moskiewskiego i regimentów kilka konnych litewskich, także gwardia litewska stała i pułk przedniej straży, ale też książę Wiśniowiecki regimentarz, powracając po koronacji króla imci, z Warszawy przyjechawszy znajdował się. Ta niespodziewana przez Rychlickiego relacja uczyniła alarm w Brześciu.
Paszkowski
, strażnik polny, a stanąwszy w Czarnawczycach, o dwie mile od Brześcia, wysłał dla wzięcia języka Marcina Korsaka, rotmistrza nowogródzkiego, który porucznika Tyszkowskiego regimentu konnego buławy wielkiej lit., polującego pod Tuchini-
czarni, złapał, jale tego nie postrzegł, że chłopiec jego Rychlicki uciekł z pola do Brześcia i dał znać o podjeździe.
Było natenczas w Brześciu, od Moskwy ufortyfikowanym, nie tylko znaczne corpus wojska moskiewskiego i regimentów kilka konnych litewskich, także gwardia litewska stała i pułk przedniej straży, ale też książę Wiśniowiecki regimentarz, powracając po koronacji króla jmci, z Warszawy przyjechawszy znajdował się. Ta niespodziewana przez Rychlickiego relacja uczyniła alarm w Brześciu.
Paszkowski
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 82
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Moskwa szła na Rasnę. Gdzie gdy niemniej przez jesienne deszcze zła była droga, książę Wiśniowiecki z księżną żoną swoją i generałami moskiewskimi, porzuciwszy na złej drodze wojsko, w małej liczbie pierwej do Wysokiego przyjechał. Można było wtenczas zabrać wszystkie pierwsze osoby, ale do tego nie przyszło, a wtem dowiedziawszy się w Wysokiem o podjeździe stanisławowskim, ochotnik z Tatarów i Polaków przeciwko Tyszkiewiczowi wybiegł. Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem
Moskwa szła na Rasnę. Gdzie gdy niemniej przez jesienne deszcze zła była droga, książę Wiśniowiecki z księżną żoną swoją i generałami moskiewskimi, porzuciwszy na złej drodze wojsko, w małej liczbie pierwej do Wysokiego przyjechał. Można było wtenczas zabrać wszystkie pierwsze osoby, ale do tego nie przyszło, a wtem dowiedziawszy się w Wysokiem o podjeździe stanisławowskim, ochotnik z Tatarów i Polaków przeciwko Tyszkiewiczowi wybiegł. Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 94
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
moskiewska, porzuciwszy w Prenach konie z kulbakami i płaszcze, razem z piechotą ruszyła się do Kowna. Idąc gościńcem trafiła na uszykowane szwadrony nasze i nie tak atakując, jak broniąc się, pierwsza ognia, tak z armatek polnych, jako też i z ręcznej strzelby dawać poczęła. Nasi suponując, że się dowiedziawszy Moskwa o podjeździe, atakuje onych, zmieszali się i niektórzy pierzchać poczęli. Poszli tedy szczęśliwie Moskale do Kowna bez wydania do nich ognia, a regimentarz przyszedł skoro dzień do Balbierzyszek, gdzie tabory i tę garstkę piechoty w całości zastał, a Michał Buchowiecki, rotmistrz brzeski, w dzień wszedłszy do Pren, zostawione konie, kulbaki i płaszcze
moskiewska, porzuciwszy w Prenach konie z kulbakami i płaszcze, razem z piechotą ruszyła się do Kowna. Idąc gościńcem trafiła na uszykowane szwadrony nasze i nie tak atakując, jak broniąc się, pierwsza ognia, tak z armatek polnych, jako też i z ręcznej strzelby dawać poczęła. Nasi suponując, że się dowiedziawszy Moskwa o podjeździe, atakuje onych, zmieszali się i niektórzy pierzchać poczęli. Poszli tedy szczęśliwie Moskale do Kowna bez wydania do nich ognia, a regimentarz przyszedł skoro dzień do Balbierzyszek, gdzie tabory i tę garstkę piechoty w całości zastał, a Michał Buchowiecki, rotmistrz brzeski, w dzień wszedłszy do Pren, zostawione konie, kulbaki i płaszcze
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 99
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
w obserwie, że za każdą głowę płacą swym żołnierzom, a im jest kogo znaczniejszego głowa, tym sowitsza rekompensa, z której głowy kontent był Seraskier Pasza, a mając niewolnika naszego w swojej turmie, niejakiego Janickiego, tegoż znaku wojewody pomorskiego towarzysza, moją ciotkę za sobą mającego, w niewolą pod Nowemi Zamkami na podjeździe zabranego spod komendy Stadnickiego (co potym wojewodą wołyńskim umarł), który natenczas młody będąc naparł się komendy i wiele też ludzi potracił, kazał go do siebie przywołać, którego się pytał Seraskier Pasza: „A znasz ty króla swego?" Odpowiedział: „Znam dobrze". Kazał zaraz tę głowę przynieść, którą gdy
w obserwie, że za każdą głowę płacą swym żołnierzom, a im jest kogo znaczniejszego głowa, tym sowitsza rekompensa, z której głowy kontent był Seraskier Pasza, a mając niewolnika naszego w swojej turmie, niejakiego Janickiego, tegoż znaku wojewody pomorskiego towarzysza, moją ciotkę za sobą mającego, w niewolą pod Nowemi Zamkami na podjeździe zabranego spod komendy Stadnickiego (co potym wojewodą wołyńskim umarł), który natenczas młody będąc naparł się komendy i wiele też ludzi potracił, kazał go do siebie przywołać, którego się pytał Seraskier Pasza: „A znasz ty króla swego?" Odpowiedział: „Znam dobrze". Kazał zaraz tę głowę przynieść, którą gdy
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 78
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, a który się nie mógł docisnąć do mostu, to wpław w Dunaj puszczał się, ale z rzadka który do brzegu dociągnął, bo się Dunaj od zawojów i mycek tureckich zabielał tak, jak gdy kwiat na stawie kwitnie. W siedm lat potym, gdy byłem już rotmistrzem, zdarzył mi był Pan Bóg na podjeździe pod Kamieńcem wziąć kilkunastu w niewolę Turków, których z osobna każdego pytałem się, na jakiej był wojnie, a osobliwie o wideńską i parkańską, jeżeli tam który z nich nie był, i zaklinałem ich na bisurmańską wiarę. Tedy jeden z nich przyznał mi się, że był pod Parkany i że było Turków
, a który się nie mógł docisnąć do mostu, to wpław w Dunaj puszczał się, ale z rzadka który do brzegu dociągnął, bo się Dunaj od zawojów i mycek tureckich zabielał tak, jak gdy kwiat na stawie kwitnie. W siedm lat potym, gdy byłem już rotmistrzem, zdarzył mi był Pan Bóg na podjeździe pod Kamieńcem wziąć kilkunastu w niewolę Turków, których z osobna każdego pytałem się, na jakiej był wojnie, a osobliwie o wideńską i parkańską, jeżeli tam który z nich nie był, i zaklinałem ich na bisurmańską wiarę. Tedy jeden z nich przyznał mi się, że był pod Parkany i że było Turków
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 82
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
dobrze nasi się z nimi potkali, że nie tylko zabrane stada uszli, ale też 6 murzów znacznych i kilkadziesiąt znacznych Tatarów i różnej drużyny, krom pobitych, na placu w niewolą naszym dostało się, insi zaś Tatarowie po zadzie goniący się za tymiż stadami przestrzegłszy pierwszych klęsk nazad do domów uciekli. Było w tym podjeździe i ludzi ochoczych niemało imp. łowczego kor. i od imp. starosty halickiego. Z tych języków pobranych constat, że chan z Adria-
nopola bardzo prędko przejachał Budziak do Krymu, obiecując go prędko nazad na Budziak, zaraz na bajeran, który po tym miesiącu następuje; o imp. pośle naszym nic pewnego powiedzieć nie
dobrze nasi się z nimi potkali, że nie tylko zabrane stada uszli, ale też 6 murzów znacznych i kilkadziesiąt znacznych Tatarów i różnej drużyny, krom pobitych, na placu w niewolą naszym dostało się, insi zaś Tatarowie po zadzie goniący się za tymiż stadami przestrzegłszy pierwszych klęsk nazad do domów uciekli. Było w tym podjeździe i ludzi ochoczych niemało jmp. łowczego kor. i od jmp. starosty halickiego. Z tych języków pobranych constat, że chan z Adria-
nopola bardzo prędko przejachał Budziak do Krymu, obiecując go prędko nazad na Budziak, zaraz na bajeran, który po tym miesiącu następuje; o jmp. pośle naszym nic pewnego powiedzieć nie
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 104
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
1691 w południe
Kontynuacyją diariusza mego, na którym dniu on przestałem donosić w.ks.m. dobrodziejowi, posyłam, do którego więcej nie przydaję, tylko to, że imp. podskarbi nadw. wpadł tu w wielką inwidią u pana et praecipue domum Lubomirscianam, a to z tej okazji, że będąc na podjeździe 6 praesentis, którego się ultronee naparł, mając tak blisko o tej tatarskiej gonitwie wiadomość, z dziesiątkiem chorągwi w pogoń nie skoczył i że tak lekki, z 40 ludzi, podjazd wyprawił na ten ogień, któremu nie mogli resistere; który invidebat imp. marszałkowi nadw., kiedy go na pierwszy podjazd z 30 chorągwi
1691 w południe
Kontynuacyją diariusza mego, na którym dniu on przestałem donosić w.ks.m. dobrodziejowi, posyłam, do którego więcej nie przydaję, tylko to, że jmp. podskarbi nadw. wpadł tu w wielką inwidią u pana et praecipue domum Lubomirscianam, a to z tej okazyjej, że będąc na podjeździe 6 praesentis, którego się ultronee naparł, mając tak blisko o tej tatarskiej gonitwie wiadomość, z dziesiątkiem chorągwi w pogoń nie skoczył i że tak lekki, z 40 ludzi, podjazd wyprawił na ten ogień, któremu nie mogli resistere; który invidebat jmp. marszałkowi nadw., kiedy go na pierwszy podjazd z 30 chorągwi
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 228
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
instrumentami do gaszenia ognia sposobnymi, wszędzie po dachach dostatkiem było, imprezy swej dokazać nie mogą. Głodem zmusić mnóstwo ludzi usiełują, szturmem albowiem miasta, dwiema wałami na łokci 100 wysokimi opasanego i w lud ognisty dobrze opatrzonego, w zimie zwłaszcza dobyć, rzecz zdała się mniej podobna.
Aliści tymczasem dali znać ci co na podjeździe byli i z nimi Tatarowie, że Chmielnicki z Szeremetem w 60000 wojska: Moskwy i Kozaków spod Kaniowa Rok 1655
ruszywszy się, pod Stawisczami mil 8 od Umania stanął obozem. Posłano tejże godziny ordę przeciwko niemu, a wojsko w też tropy za nimi następowało. Tam nazajutrz naprzód kilka tysięcy Kozaków, orda,
instrumentami do gaszenia ognia sposobnymi, wszędzie po dachach dostatkiem było, imprezy swej dokazać nie mogą. Głodem zmusić mnóstwo ludzi usiełują, szturmem albowiem miasta, dwiema wałami na łokci 100 wysokimi opasanego i w lud ognisty dobrze opatrzonego, w zimie zwłascza dobyć, rzecz zdała się mniej podobna.
Aliści tymczasem dali znać ci co na podjeździe byli i z nimi Tatarowie, że Chmielnicki z Szeremetem w 60000 wojska: Moskwy i Kozaków spod Kaniowa Rok 1655
ruszywszy się, pod Stawisczami mil 8 od Umania stanął obozem. Posłano tejże godziny ordę przeciwko niemu, a wojsko w też tropy za nimi następowało. Tam nazajutrz naprzód kilka tysięcy Kozaków, orda,
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 125
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000