piany.
Bolus Rubryka Ormińska. To bywa taka dobra Rubrika/ Ma czerwonego mało promyka. Ręce zatrudni twoje w łamaniu/ Zęby nie zelgną wmastykowaniu.
Balsamum Bałsam. Potym masz poznać sok Balsamowy/ Kolor najlepszy w nim Cytrynowy. Lskni się na pozór/ głowę trybuje/ Gdy go językiem kto pokosztuje. Przerazi mocą twe podniebienie/ I tego uczy nas doświadczenie. Ze gdy Balsamu w wodę naleje; Wierzch tylko wody Balsam odzieje. Gdzie wpuścisz wstatek/ tam mocno stanie. Gnat Cytrynowy kto go do staje.
Borax. Język ukąsi/ Borak cnotliwy/ Tu dziesz zaśoku z mlekiem z godliwy. I który będzie w złamaniu brudny/ Bez
piány.
Bolus Rubryka Orminská. To bywa táka dobra Rubriká/ Ma cżerwonego máło promyká. Ręce zátrudni twoie w łamániu/ Zęby nie zelgną wmástykowániu.
Bálsámum Báłsám. Potym masz poznáć sok Bálsámowy/ Kolor naylepszy w nim Cytrynowy. Lskni się ná pozor/ głowę trybuie/ Gdy go ięzykiem kto pokosztuie. Przerázi mocą twe podniebienie/ Y tego vcży nas doświádcżenie. Ze gdy Bálsámu w wodę náleie; Wierzch tylko wody Bálsam odźieie. Gdzie wpuśćisz wstátek/ tám mocno stánie. Gnat Cytrynowy kto go do stáie.
Borax. Ięzyk vkąśi/ Borák cnotliwy/ Tu dziesz záśoku z mlekiem z godliwy. Y ktory będźie w złamániu brudny/ Bez
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: F2v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
niepospolitej wielkości, niemal jako gołębie jaje. Różne vasa z różnych rżnięte kamieni, z kryształów toczone. Złoty jeden kielich tak wielki, że by go ledwie dwóch chłopów dźwignąć mogło. Inszych niemało od złota i od kamieni bogatych rzeczy widzieliśmy.
Kościół sam wszytek w kopułach, staroświecką barzo strukturą , wszytek intrinsecus blaszką i podniebienie blachą złotą adornowane. Miedzy niemi obrazy na kształt ruskiego malowania i non pictoria arte factae, ale z kamienia, nazywają się mozaika, tak akomodowane, iż z daleka zdadzą się być malowane.
Są też tam w boku nade drzwiami jednemi obrazy św. Franciszka Serafickiego i św. Dominika, lat ztem przed narodzeniem ich
niepospolitej wielkości, niemal jako gołębie jaje. Różne vasa z różnych rżnięte kamieni, z kryształów toczone. Złoty jeden kielich tak wielki, że by go ledwie dwóch chłopów dźwignąć mogło. Inszych niemało od złota i od kamieni bogatych rzeczy widzieliśmy.
Kościoł sam wszytek w kopułach, staroświecką barzo strukturą , wszytek intrinsecus blaszką i podniebienie blachą złotą adornowane. Miedzy niemi obrazy na kształt ruskiego malowania i non pictoria arte factae, ale z kamienia, nazywają się mozaika, tak akomodowane, iż z daleka zdadzą się być malowane.
Są też tam w boku nade drzwiami jednemi obrazy św. Franciszka Serafickiego i św. Dominika, lat stem przed narodzeniem ich
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 156
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
rękoma: naostatek z miedzi odlewaną wilczycę/ Romulusa i Remusa karmiącą. ROMA Delicje Ziemie Włoskiej ROMA. Santa Maria Ara Caeli.
Kościół ten/ jest starożytni w prawdzie/ jednak barzo zacnego i wałnego budynku/ schód jeden o 142. stopniach mając/ stąd cały Rzym obaczysz. W kościół wszedszy/ obaczysz wierzch albo podniebienie kościelne/ barzo kosztowną i kunsztowną z drzewa rzeźbą/ dobrym wszytko wyzłocone złotem. Kościół zaś wszytek od wyśmienitych marmurowych Kolumn i słupów. Gdzie przy jednym w Chórze ołtarzu/ na jednym marmurze białym dwie obaczysz wyrażone stopy/ które po sobie (za jeden znak) ś. Michał Archanioł zostawił/ w Engelburgu na Zamku/
rękomá: náostátek z miedźi odlewáną wilczycę/ Romulusá y Remusá kármiącą. ROMA Delicye Ziemie Włoskiey ROMA. Santa Maria Ara Caeli.
KOśćioł ten/ iest stárożytni w práwdźie/ iednák bárzo zacnego y wáłnego budynku/ schod ieden o 142. stopniách máiąc/ ztąd cáły Rzym obaczysz. W kośćioł wszedszy/ obaczysz wierzch álbo podniebienie kośćielne/ bárzo kosztowną y kunsztowną z drzewá rzeźbą/ dobrym wszytko wyzłocone złotem. Kośćioł záś wszytek od wyśmienitych mármurowych Column y słupow. Gdźie przy iednym w Chorze ołtarzu/ ná iednym mármurze białym dwie obaczysz wyráżone stopy/ ktore po sobie (zá ieden znák) ś. Michał Archányoł zostáwił/ w Engelburgu ná Zamku/
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 169
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
/ Ignacego/ Teressy/ Świętych: nad te/ a które proszę znaczniejsze gwiazdy świecić mogą? Na takie niebo chciał wiachać na koniu swoim Osman Sultan Turecki; chciał jako Naddziad jego Mahomet/ Anno D. 1453. w Kościół ś. Zofiej: tak on w Kościół ś. Stanisława wiachać/ i z łuku na podniebienie strzelać. Chciał deptać po mądrości Chrześcijańskiej; Kościoły nasze myślił w swoje Mecety/ to jest/ w bożnice Mahometańskie/ Katowskim Synagogom podobne/ obrócić: chciał po Kościach śś. Męczenników/ wyznawców/ szkapami swoimi tańcować: chciał nam Obrazy i Ołtarze z Kościołów/ brzydki ten Poganin/ wyrzucić/ i kwoli Kalwinistom bezecnym/
/ Ignácego/ Teressy/ Swiętych: nád te/ á które proszę znácznieysze gwiazdy świećić mogą? Ná tákie niebo chćiał wiácháć ná koniu swoim Osman Sultan Turecki; chćiał iáko Náddźiad iego Máhomet/ Anno D. 1453. w Kosćioł ś. Zophiey: ták on w Kośćioł ś. Stánisłáwá wiácháć/ y z łuku ná podniebienie strzeláć. Chćiał deptáć po mądrośći Chrześćiáńskiey; Kośćioły násze myślił w swoie Mecety/ to iest/ w bożnice Máhometáńskie/ Kátowskim Synágogom podobne/ obroćić: chćiał po Kośćiách śś. Męczennikow/ wyznawcow/ szkápámi swoimi táńcowáć: chćiał nam Obrázy y Ołtarze z Kośćiołow/ brzydki ten Pogánin/ wyrzućić/ y kwoli Kálwinistom bezecnym/
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 42
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
ostrym i gładkim drewienkiem/ nastroiwszy wyrznij cale oko woskowe. Zarznij i tył głowy nożykiem gorącym i tam tędy wsadź oczy robione/ do koła je z tyły trochą wosku ablepiwszy/ i nożykiem gorącym/ żeby się oko trzymało przytopiwszy. Usta także wyrznij miedzy wargami. Na obu wargach trochę czerwonego wosku nadlep. Zęby i podniebienie w gębie tak uczynisz. Trochę wosku białego jak deszczułkę plaskiego/ okrągławo do wargi wyższej z tyłu przylep/ a z przodu igłą ostrą tenże woszczek biały płaski rodziel na trzy albo cztery ząbki. Język uczynisz z wosku czerwonego tak/ oraz z podniebieniem na kształt grzybka okrągłego z wosku czerwonego uformuj/ w ten grzybek wsadź
ostrym i głádkim drewienkiem/ nástroiwszy wyrzniy cále oko woskowe. Zárzniy i tył głowy nożykiem gorącym i tám tędy wsádź oczy robione/ do kołá ie z tyły trochą wosku áblepiwszy/ i nożykiem gorącym/ żeby się oko trzymáło przytopiwszy. Vstá tákże wyrzniy miedzy wárgámi. Na obu wárgách trochę czerwonego wosku nádlep. Zęby i podniebienie w gębie ták uczynisz. Trochę wosku biáłego iak deszczułkę pláskiego/ okrągłáwo do wárgi wyższey z tyłu przylep/ á z przodu igłą ostrą tenże woszczek biáły płáski rodźiel na trzy álbo cztery ząbki. Ięzyk uczynisz z wosku czerwonego ták/ oráz z podniebieniem ná ksztáłt grzybká okrągłego z wosku czerwonego uformuy/ w ten grzybek wsádź
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 154
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
Tentigo; Znaki są te. Naprzód krostka pod nosem. albo na kształt brodawki guzik popielaty świerzbiący, który drapiąc i trząc śliwi się, potym oboje wargi krostami obsypuje, i w krótkim czasie one psuje, tak dalece że gniją, z kad się rodzi Canser, który nos, oczy i całą twarz, nawet i podniebienie trawiąc, człeka morzy. .4. Polipus Sarcoma, są te ekskrescencje ciała, (które dziwym mięsem zowią) w nosie Popillus rodzi się przy końcu nosa, a Sarcoma wyżej w nosie. 5. Smród z nosa. Sposoby do Leczenia.
NA Ozenę, wprzód ciało dobrze przepurgowawszy aplikacje czynić czyszczące, a potym
Tentigo; Znáki są te. Naprzod krostka pod nosem. álbo ná kształt brodawki guźik popieláty świerzbiący, ktory drapiąc y trząc śliwi się, potym oboie wárgi krostámi obsypuie, y w krotkim czáśie one psuie, ták dálece że gniią, z kad się rodzi Canser, ktory nos, oczy y cáłą twarz, náwet y podniebienie trawiąc, człeká morzy. .4. Polipus Sarcoma, są te exkrescencye ćiáłá, (ktore dźiwym mięsem zowią) w nośie Popillus rodzi się przy końcu nosa, á Sarcoma wyżey w nosie. 5. Smrod z nosa. Sposoby do Leczenia.
NA Ozenę, wprzod ćiáło dobrze przepurgowawszy ápplikácye czynić czysczące, á potym
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 57
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
albo z samego żołądka zranionego, albo z inszych częśću przyległych; jako watroby, śledziony, Macice, głowy, gdy przez ich żyły krew się do żołądka ściąga. i przez womity odchodzi, Przyczyny są te: Pełność wielka krwie, albo ostrość, albo efferventia z głowy, także spada krew do żołądka; przez podniebienie in AEsophagum: Często też i Katar ciężki z flegmy słonej i ostrej rodzący się; do żołądka rani go, i żyły jego otwiera; toż czyni i przetrzymana krew Miesięczna: najczęściej zlewa się od śledziony większą bowiem ma przyległość do żołądka a niżeli wątroba, gdyż znaczna odnoga a Vena portae, do śledziony ściąga się,
álbo z samego żołądká zránionego, álbo z inszych częśću przyległych; iáko watroby, śledziony, Máćice, głowy, gdy przez ich żyły krew się do żołądká ściąga. y przez womity odchodźi, Przyczyny są te: Pełność wielka krwie, álbo ostrość, álbo efferventia z głowy, tákże spada krew do żołądká; przez podniebienie in AEsophagum: Często też y Káthar ćięszki z flegmy słoney y ostrey rodzący się; do żołądká ráni go, y żyły iego otwiera; toż czyni y przetrzymána krew Mieśięczna: nayczęśćiey zlewa się od śledźiony większą bowiem ma przyległość do żołądká á niżeli wątrobá, gdyż znáczna odnogá a Vena portae, do śledziony śćiąga się,
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 202
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
ze nigdy na karanie niezarobiła bo rzadko temu nieprzyjacielowi na zdrowie. którego ona swoim dosięgła żelazem. Już przeminęły tot saecula jako Cynegirus na owę zarobił sobie sławę która i teraz w częstym jest u Ludzi wspominaniu że Nieprzyjacielską zębami Chwytał Nawę Nierówno świeższe tego zacnego Rycerza widzi świat merita, kiedy Nieprzyjacielskie Tela ore odbierając Intrepido wystrzelone podniebienie srebrną do śmierci szpontował Blachą bo inaczej kiedy mują do przemywania wyjęto słowa jednego przemówic niemokł,
O. Boże siłaszby na to Papiru wyszło kto by Czarnieckiego z młodych zaraz lat odwagi kawalerskie chciał wyterminowac dzieła należycie. Czegom się sam oczyma swymi na patrzył, a o młodszych zaś jego Latach, od starych nasłuchałem się
ze nigdy na karanie niezarobiła bo rzadko temu nieprzyiacielowi na zdrowie. ktorego ona swoim dosięgła zelazęm. Iuz przeminęły tot saecula iako Cynegirus na owę zarobił sobie sławę ktora y teraz w częstym iest u Ludzi wspominaniu że Nieprzyiacielską zębami Chwytał Nawę Nierowno swieszsze tego zacnego Rycerza widzi swiat merita, kiedy Nieprzyiacielskie Tela ore odbieraiąc Intrepido wystrzelone podniebienie srebrną do smierci szpontował Blachą bo inaczey kiedy muią do przemywania wyięto słowa iednego przemowic niemokł,
O. Boze siłaszby na to Papiru wyszło kto by Czarnieckiego z młodych zaraz lat odwagi kawalerskie chciał wyterminowac dzieła nalezycie. Czegom się sąm oczyma swymi na patrzył, a o młodszych zas iego Latach, od starych nasłuchałem się
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 206
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
/ może być maczana głowa w dekokcie fiołkowym/ rożanym/ wierzbowym/ rumienkowym/ i główek makowych: Kru pkami z masłem jęczmiennemi obłożyć. Czasem zbij jaja białek z wodką rożaną/ a zmaczawszy chustkę/ i wycisnąwszy głowę zwięzać. O powietrzu Pragnienie uśmierzać jako.
Pragnienie ust/ suchość ust/ czarność języka/ znosiemy odwilżając podniebienie/ ptisannę trzymając w uściech długo chędożąc język/ trzymając w uściech śliwy choć suche/ odmiękczone wymoczywszy w zimnej wodzie/ garbuzami w cukrze/ baniami w cukrze. Abo picie uczynić z wodki fiołkowej/ szczawowej/ borako: z julepkiem rożanym/ abo fiołko: zmieszawszy. Tym/ czasem płokać/ abo trzymać w uściech/
/ może być maczána głowá w dekokćie fiołkowym/ rożánym/ wierzbowym/ rumienkowym/ y głowek mákowych: Kru pkami z másłem ieczmiennemi obłożyć. Czasem zbiy iáiá białek z wodką rożáną/ á zmaczawszy chustkę/ y wyćisnąwszy głowę zwięzáć. O powietrzu Prágnienie vśmierzáć iáko.
Prágnienie vst/ suchość vst/ czarność ięzyká/ znośiemy odwilżáiąc podniebienie/ ptisánnę trzymáiąc w vśćiech długo chędożąc ięzyk/ trzymáiąc w vśćiech śliwy choć suche/ odmiękczone wymoczywszy w źimney wodźie/ garbuzámi w cukrze/ bániámi w cukrze. Abo pićie vczynić z wodki fiołkowey/ sczawowey/ borako: z iulepkiem rożánym/ ábo fiołko: zmieszawszy. Tym/ czásem płokáć/ abo trzymáć w vśćiech/
Skrót tekstu: PetrSInst
Strona: E
Tytuł:
Instrukcja albo nauka jak się sprawować czasu moru
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
na dwanaście głosów, Nawieszają z klatkami szczygłów krzywonosów, To krzyczą na przemiany, właśnie jako w niebie, Kogóż by nie zwabili tym kształtem do siebie? Więc się jeszcze w ornaty, w komże zubierają, A my tak prosto w sukniach i tym nad nas mają. Dobrzeby nam też komże sobie dać porobić, Podniebienie we zborze kobiercami obić. Więc jeszcze oni w święto kilka razów zwonią, A wokoło kościoła z kropidłem się gonią. Jedni idą z świecami, drudzy z chorągwiami, Tego-ć wprawdzie nie trzeba nosić miedzy nami, Aczby się to niewielkim kosztem mogło sprawić, Ale bez czego, może być, szkoda się
na dwanaście głosów, Nawieszają z klatkami szczygłów krzywonosów, To krzyczą na przemiany, właśnie jako w niebie, Kogóż by nie zwabili tym kształtem do siebie? Więc się jeszcze w ornaty, w komże zubierają, A my tak prosto w sukniach i tym nad nas mają. Dobrzeby nam też komże sobie dać porobić, Podniebienie we zborze kobiercami obić. Więc jeszcze oni w święto kilka razów zwonią, A wokoło kościoła z kropidłem się gonią. Jedni idą z świecami, drudzy z chorągwiami, Tego-ć wprawdzie nie trzeba nosić miedzy nami, Aczby się to niewielkim kosztem mogło sprawić, Ale bez czego, może być, szkoda się
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 207
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968