nieszczęśliwych dziś nie dokończyła? Nie masz dosyć na moich żalach, że przez dzięki Żywoteś mi na cięższe przydłużyła męki?
XLI.
Nie wiem, żebyś już mogła nade mną przewodzić I barziej nad to, coś mi zaszkodziła, szkodzić. Przez ciem, nędzna, z królestwa mego wypędzona, Gdzie nie będę podomno nigdy przywrócona. Przez ciem, co jest daleko więtsza, utraciła Dobrą sławę; bo chociam skutkiem nie zgrzeszyła, Przedsię ze mnie przyczyna i z mego tułania, Że cierpię obmówiska i złe domniemania.
XLII.
Każda za nic nie stoi i każda nie płaci, Która cnotę i która czystość raz utraci. To mi
nieszczęśliwych dziś nie dokończyła? Nie masz dosyć na moich żalach, że przez dzięki Żywoteś mi na cięższe przydłużyła męki?
XLI.
Nie wiem, żebyś już mogła nade mną przewodzić I barziej nad to, coś mi zaszkodziła, szkodzić. Przez cięm, nędzna, z królestwa mego wypędzona, Gdzie nie będę podomno nigdy przywrócona. Przez cięm, co jest daleko więtsza, utraciła Dobrą sławę; bo chociam skutkiem nie zgrzeszyła, Przedsię ze mnie przyczyna i z mego tułania, Że cierpię obmówiska i złe domniemania.
XLII.
Każda za nic nie stoi i każda nie płaci, Która cnotę i która czystość raz utraci. To mi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 157
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tobą Źle obszedł, który mogąc mieć cię zawżdy z sobą, Mieć cię zawżdy, ponieważ taka twoja była Dobroć, żeby mi beła tego nie broniła, Dopuściłem cię sobie wziąć z ręku Namówi; Ale cóż, kiedy się tak zdało cesarzowi!
LXXIV.
Czemum się raczej z tego jako nie wymówił? I podomnoby mi beł cesarz nie odmówił; A choćby też odmówił, ktoby beł tak śmiały, Coby mi cię gwałtem wziąć chciał, kto tak zuchwały? Nie lepiej było użyć miecza w takiem razie I serce sobie wydrzeć dać w takiej urazie? I cesarzby mi beł jej nie mógł ze wszytkiemi Gwałtem i mocą
tobą Źle obszedł, który mogąc mieć cię zawżdy z sobą, Mieć cię zawżdy, ponieważ taka twoja była Dobroć, żeby mi beła tego nie broniła, Dopuściłem cię sobie wziąć z ręku Namowi; Ale cóż, kiedy się tak zdało cesarzowi!
LXXIV.
Czemum się raczej z tego jako nie wymówił? I podomnoby mi beł cesarz nie odmówił; A choćby też odmówił, ktoby beł tak śmiały, Coby mi cię gwałtem wziąć chciał, kto tak zuchwały? Nie lepiej było użyć miecza w takiem razie I serce sobie wydrzeć dać w takiej urazie? I cesarzby mi beł jej nie mógł ze wszytkiemi Gwałtem i mocą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 166
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
było użyć miecza w takiem razie I serce sobie wydrzeć dać w takiej urazie? I cesarzby mi beł jej nie mógł ze wszytkiemi Gwałtem i mocą odjąć wojskami swojemi.
LXXV.
Bym ją beł wżdy w obronnem zamku gdzie posadził Tu w Paryżu i strażą mocną go osadził! Ato nieostrożności swej garłem przypłacę I podomno, niestetyż, wiecznie ją utracę! Kto jej mógł lepiej nad mię i strzec i pilnować, Com beł żywota dla niej winien odżałować, Strzec ją pilniej, niż oka swego byłem winien, Którym dla niej na każdą śmierć iść beł powinien?
LXXVI.
Gdzieś, moja dziewko droga, bezemnie
było użyć miecza w takiem razie I serce sobie wydrzeć dać w takiej urazie? I cesarzby mi beł jej nie mógł ze wszytkiemi Gwałtem i mocą odjąć wojskami swojemi.
LXXV.
Bym ją beł wżdy w obronnem zamku gdzie posadził Tu w Paryżu i strażą mocną go osadził! Ato nieostrożności swej garłem przypłacę I podomno, niestetyż, wiecznie ją utracę! Kto jej mógł lepiej nad mię i strzedz i pilnować, Com beł żywota dla niej winien odżałować, Strzedz ją pilniej, niż oka swego byłem winien, Którym dla niej na każdą śmierć iść beł powinien?
LXXVI.
Gdzieś, moja dziewko droga, bezemnie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 166
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pływać nie umie. A w tem widzi, że prosto przez bystre powodzi Przeciwko niemu panna jedzie w krzywej łodzi; Która, że chce do niego, ręką znać dawała, Ale łodzi do ziemie przystawić nie chciała.
X.
Nie chciała zgoła na brzeg i z daleka stała, Bo, żeby gwałtem nie wsiadł, podomno się bała. Grabia prosi, aby się z łodzią przybliżyła I żeby go na drugą stronę wysadziła. Ona na to: „Przewozić żadnego nie mogę, Coby jechać nie przysiągł zemną w jednę drogę I któryby się boju nie podjął jednego, Boju barzo słusznego i sprawiedliwego.
XI.
Przeto jeśli odemnie chcesz
pływać nie umie. A w tem widzi, że prosto przez bystre powodzi Przeciwko niemu panna jedzie w krzywej łodzi; Która, że chce do niego, ręką znać dawała, Ale łodzi do ziemie przystawić nie chciała.
X.
Nie chciała zgoła na brzeg i z daleka stała, Bo, żeby gwałtem nie wsiadł, podomno się bała. Grabia prosi, aby się z łodzią przybliżyła I żeby go na drugą stronę wysadziła. Ona na to: „Przewozić żadnego nie mogę, Coby jechać nie przysiągł zemną w jednę drogę I któryby się boju nie podjął jednego, Boju barzo słusznego i sprawiedliwego.
XI.
Przeto jeśli odemnie chcesz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 174
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jako wół do jatek pada przywiedziony, Padł pan młody, siekierą ostrą uderzony, Na złość, na wzgardę jego ojcu Cimoskowi - To własne fryzyjskiemu imię jest królowi - Który mi ojca, który bracią zamordował, I żeby mi ojczyznę wziął i opanował, Chciał mię wydać za syna, a potem niecnota Chciałby mię był podomno pozbawić żywota.
XLIII.
Nim się to ogłosiło, nim się to odkryło, Wziąwszy z sobą, co więcej stało, mniej ważyło, Spuścił się mój towarzysz po powrozie z góry Z okna na fustę, która czekała pod mury, W której beł ze Flandrii brat jego przyjechał I nas oczekiwając, pod pałac podjechał;
jako wół do jatek pada przywiedziony, Padł pan młody, siekierą ostrą uderzony, Na złość, na wzgardę jego ojcu Cimoskowi - To własne fryzyjskiemu imię jest królowi - Który mi ojca, który bracią zamordował, I żeby mi ojczyznę wziął i opanował, Chciał mię wydać za syna, a potem niecnota Chciałby mię był podomno pozbawić żywota.
XLIII.
Nim się to ogłosiło, nim się to odkryło, Wziąwszy z sobą, co więcej stało, mniej ważyło, Spuścił się mój towarzysz po powrozie z góry Z okna na fustę, która czekała pod mury, W której beł ze Flandriej brat jego przyjechał I nas oczekiwając, pod pałac podjechał;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 182
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tak dźwięk na powietrze ciska, Że mury drżą, ziemia się trzęsie pod nogami, Niebo grzmi, uderzone strasznemi dźwiękami, Jako śmiertelny piorun, który niewidomy Spada na dół z strasznemi niebieskiemi gromy. Ale król ukwapliwy niedobrze wymierzył, Nie dotrzymał i nie tam, kędy chciał, uderzył.
LXXVI.
Ja mniemam, że podomno z chęci i z wielkiego Kwapienia chybił w on czas Orlanda mężnego; Albo że kiedy serce drży z lękliwą duszą, I oko nie dotrzyma i ręce drżeć muszą. Albo Bóg z dobroci swej kazał kuli minąć, Nie chcąc, aby tak prędko miał tak zacny zginąć Jego rycerz; atoli konia w brzuch ugodził, Że
tak dźwięk na powietrze ciska, Że mury drżą, ziemia się trzęsie pod nogami, Niebo grzmi, uderzone strasznemi dźwiękami, Jako śmiertelny piorun, który niewidomy Spada na dół z strasznemi niebieskiemi gromy. Ale król ukwapliwy niedobrze wymierzył, Nie dotrzymał i nie tam, kędy chciał, uderzył.
LXXVI.
Ja mniemam, że podomno z chęci i z wielkiego Kwapienia chybił w on czas Orlanda mężnego; Albo że kiedy serce drży z lękliwą duszą, I oko nie dotrzyma i ręce drżeć muszą. Albo Bóg z dobroci swej kazał kuli minąć, Nie chcąc, aby tak prętko miał tak zacny zginąć Jego rycerz; atoli konia w brzuch ugodził, Że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 190
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wychodziła Skała, którą tak woda wałami wybiła, Że wewnątrz była próżna, ze spodku skrzywiona, Na kształt łuku nad morzem przykro zawieszona Na tej wierzch Olympia skwapliwa wbieżała - Taką śmiałość i serce w sobie takie miała! - I z daleka widziała Birenowe nagle Uciekające płótna i niewierne żagle.
XXIV.
Widziała albo się jej podomno tak zdało, Że widziała, bo było nie dobrze odniało, A zadrżawszy, na ziemię, jako martwa, padła I na twarzy, zimniejsza nad śniegi, pobladła; Ale po małej chwili, jako skoro wstała, Na morze przeraźliwe wrzaski obracała, Częstokroć, ile mogła, wołając swojego I powtarzając imię małżonka srogiego.
wychodziła Skała, którą tak woda wałami wybiła, Że wewnątrz była próżna, ze spodku skrzywiona, Na kształt łuku nad morzem przykro zawieszona Na tej wierzch Olympia skwapliwa wbieżała - Taką śmiałość i serce w sobie takie miała! - I z daleka widziała Birenowe nagle Uciekające płótna i niewierne żagle.
XXIV.
Widziała albo się jej podomno tak zdało, Że widziała, bo było nie dobrze odniało, A zadrżawszy, na ziemię, jako martwa, padła I na twarzy, zimniejsza nad śniegi, pobladła; Ale po małej chwili, jako skoro wstała, Na morze przeraźliwe wrzaski obracała, Częstokroć, ile mogła, wołając swojego I powtarzając imię małżonka srogiego.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 202
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w nie cudzoziemców zaraz naprowadził, Na toś jemi i zamki i miasta osadził? Czy mam iść do Flandrii, gdziem wszytko przedała, Com na swe wychowanie była zachowała, Gwoli tobie, abyś beł z śmierci wybawiony? Dokąd, w które, niestetyż, udać się mam strony?
XXXII.
Podomno do Fryzjej, gdziem mogła królową Zostać, alem nie chciała dla ciebie, co głową Ociec z bracią zapłacił i co ostatniego Było wszytko przyczyną upadku mojego. Ale niechaj swych żalów więcej nie odnawiam, Com dla ciebie czyniła, niech ci nie wymawiam; Ty to lepiej masz wiedzieć. To takie nagrody Od
w nie cudzoziemców zaraz naprowadził, Na toś jemi i zamki i miasta osadził? Czy mam iść do Flandryej, gdziem wszytko przedała, Com na swe wychowanie była zachowała, Gwoli tobie, abyś beł z śmierci wybawiony? Dokąd, w które, niestetyż, udać się mam strony?
XXXII.
Podomno do Fryzyej, gdziem mogła królową Zostać, alem nie chciała dla ciebie, co głową Ociec z bracią zapłacił i co ostatniego Było wszytko przyczyną upadku mojego. Ale niechaj swych żalów więcej nie odnawiam, Com dla ciebie czyniła, niech ci nie wymawiam; Ty to lepiej masz wiedzieć. To takie nagrody Od
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 204
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nic więcej powiadać, Tylko to, że pancerze, które mu wisiały Od zbroje, chciwe jego żądze hamowały.
CXV.
Kwapiąc się bez porządku stąd i zowąd swoje Z inszemi rynsztunkami składał z siebie zbroje; Zda mu się, że nigdy w tem dłużej nie pracował, Jeden węzeł rozwiązał, drugi zawięzował. - Ale podomno się wam słuchać uprzykrzyło I mnie też już odpocząć sobie będzie miło, Bo widzę sam, że ta pieśń była barzo długa; O tejże historyjej będzie krótsza druga.
KONIEC PIEŚNI DZIESIĄTEJ. PIEŚŃ JEDENASTA. ARGUMENT. Angelika, odjęta morskiemu dziwowi, Ginie z oczu przez pierścień drogi Rugierowi, Który potem olbrzyma wielkiego po
nic więcej powiadać, Tylko to, że pancerze, które mu wisiały Od zbroje, chciwe jego żądze hamowały.
CXV.
Kwapiąc się bez porządku stąd i zowąd swoje Z inszemi rynsztunkami składał z siebie zbroje; Zda mu się, że nigdy w tem dłużej nie pracował, Jeden węzeł rozwiązał, drugi zawięzował. - Ale podomno się wam słuchać uprzykrzyło I mnie też już odpocząć sobie będzie miło, Bo widzę sam, że ta pieśń była barzo długa; O tejże historyej będzie krótsza druga.
KONIEC PIEŚNI DZIESIĄTEJ. PIEŚŃ JEDENASTA. ARGUMENT. Angelika, odjęta morskiemu dziwowi, Ginie z oczu przez pierścień drogi Rugierowi, Który potem olbrzyma wielkiego po
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 225
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
prawie samo szczęście w ręce niesie, Będąc sam tylko w pustem z Angeliką lesie? O Bradamancie swojej więcej nic nie myśli, W której miał przedtem wszytkie utopione myśli: Choć też myśli i choć jej serca nie chce puścić, Błazenby beł, kiedyby i tę miał opuścić,
III.
Z którąby Ksenokrates podomno wstydliwy Nie bełby beł, niżli on, barziej wstrzemięźliwy. Rzucił od siebie Rugier drzewo i tarcz swoję I po częściach zdejmował z siebie ciężką zbroję, Kiedy piękna królewna, srodze się sromając, Na nagie członki oczy wstydliwe schylając, Pierścień drogi na palcu swojem obaczyła, Którego przez Brunella w Albrace pozbyła,
IV.
prawie samo szczęście w ręce niesie, Będąc sam tylko w pustem z Angeliką lesie? O Bradamancie swojej więcej nic nie myśli, W której miał przedtem wszytkie utopione myśli: Choć też myśli i choć jej serca nie chce puścić, Błazenby beł, kiedyby i tę miał opuścić,
III.
Z którąby Ksenokrates podomno wstydliwy Nie bełby beł, niżli on, barziej wstrzemięźliwy. Rzucił od siebie Rugier drzewo i tarcz swoję I po częściach zdejmował z siebie ciężką zbroję, Kiedy piękna królewna, srodze się sromając, Na nagie członki oczy wstydliwe schylając, Pierścień drogi na palcu swojem obaczyła, Którego przez Brunella w Albrace pozbyła,
IV.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 227
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905