tobą/ wszytko dobro kładę. Tym się ciesz/ iże wojna dokończyć się może/ Prędko w Ojczyźnie naszej/ co zdarz mocny Boże. A ja jako Grekowie po zburzonej Trojej/ Nie leniwo nawrócę ku chałupce mojej. Kędyć bedę wyliczał/ trudy i niespane Nocy/ i dni wsprzykrzonym Szyszaku przetrwane. Podjazdy niebezpieczne/ tęskliwe podsłuchy; Okazje bez żadnej żywota otuchy. Przykry deszcz/ ciężkie zimno/ i nieznośne mrozy/ I co więc trapić zwykło wojenne obozy. Znosić trzeba w pochyłym kurcząc się szałasu: Gdzie od uciążliwego karki trzeszczą wczasu. Ziemia stół/ ziemia ławą/ twarde ziemia łoże/ Uważ co za wygoda i wczas tam być może.
tobą/ wszytko dobro kłádę. Tym się ćiesz/ iże woyná dokończyć się może/ Prędko w Oyczyźnie nászey/ co zdarz mocny Boże. A ia iáko Graekowie po zburzoney Troiey/ Nie lęniwo náwrocę ku cháłupce moiey. Kędyć bedę wyliczał/ trudy y niespáne Nocy/ y dni wsprzykrzonym Szyszaku przetrwáne. Podiázdy niebeśpieczne/ tęskliwe podsłuchy; Okázye bez żadney żywotá otuchy. Przykry descz/ ćięszkie źimno/ y nieznośne mrozy/ Y co więc trapić zwykło woienne obozy. Znośić trzebá w pochyłym kurcząc się száłásu: Gdźie od vćiążliwego kárki trzeszczą wczásu. Ziemiá stoł/ źiemiá łáwą/ twárde źiemiá łoże/ Vważ co zá wygodá y wczás tám bydź może.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 183
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
w ucho ulubione Słówka pieszczone.
Wtym zacny brodus, czeladka życzliwa, Panny służbiste i baba złośliwa, Wszyscy zasnęli a ty w cudzym domu Masz dosyć rumu.
Patrzajmyż teraz tego czatownika, Jak do cudzego zsyła alkierzyka Częste podjazdy, sam za drzwiami w boku Tuż stoi w kroku.
Straże po wschodach wszędzie rozstawione, Podsłuchy wkoło domu postawione; Stoi i wierny Andrasz na odwodzie, W tylnym ogrodzie.
Dybie nieborak, a jasne promienie Pełnej Diany klnie, że nocne cienie Nimi oświeca i pono zabieży Nocnej kradzieży.
I lak ci po los piastował życzliwie Że przebył wszytkie przeprawy szczęśliwie I za odwagi otrzymał zapłatę, Łupy bogate.
O cny wielkiego
w ucho ulubione Słowka pieszczone.
Wtym zacny brodus, czeladka życzliwa, Panny służbiste i baba złośliwa, Wszyscy zasnęli a ty w cudzym domu Masz dosyć rumu.
Patrzajmyż teraz tego czatownika, Jak do cudzego zsyła alkierzyka Częste podjazdy, sam za drzwiami w boku Tuż stoi w kroku.
Straże po wschodach wszędzie rozstawione, Podsłuchy wkoło domu postawione; Stoi i wierny Andrasz na odwodzie, W tylnym ogrodzie.
Dybie nieboras, a jasne promienie Pełnej Dyany klnie, że nocne cienie Nimi oświeca i pono zabieży Nocnej kradzieży.
I lak ci po los piastował życzliwie Że przebył wszytkie przeprawy szczęśliwie I za odwagi otrzymał zapłatę, Łupy bogate.
O cny wielkiego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 356
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
-placu uchodząc zwycięstwa nas/ albo raczej majestatu nabawili. Liczba potykających przeniosła piętnaście tysięcy. Po naszych wejrzawszy okrągłych szeregach/ porachować łacno/ że jednemu czynić przychodziło z-wielą. Tęskniło już do tąd serce nasze/ i poznać tego pragnęło którego P. Bóg pobłogosławił trudem naszym Pytaliśmy się też/ i dochodziły nas podsłuchy/ o dzielnych Hetmanach Wojska twego. Ale iż na przepych/ ten nowo obrany/ albo raczej obraniem się zgodnym szczycący w niezgodzie Graf/ z-Renu przy granicy Polskiej Śląska Brant posiłków swoich zasadził/ którzy liczbą i hardymi pogrozkami drogę nam do Wojsk tych P. N. pokazali/ nie godziło się nam już dłużej
-placu uchodząc zwyćięstwá nas/ álbo raczey máiestatu nábáwili. Liczbá potykáiących przeniosłá piętnaśćie tyśięcy. Po nászych weyrzawszy okrągłych szeregach/ poráchowáć łácno/ że iednemu czynić przychodźiło z-wielą. Tęskniło iuż do tąd serce násze/ i poznáć tego prágnęło ktorego P. Bog pobłogosłáwił trudem nászym Pytaliśmy śię też/ i dochodźiły nas podsłuchy/ o dzielnych Hetmánách Woyska twego. Ale iż ná przepych/ ten nowo obrány/ albo raczey obrániem się zgodnym szczycący w niezgodźie Graff/ z-Renu przy gránicy Polskiey Sląska Bránt pośiłkow swoich zasádźił/ ktorzy liczbą i hárdymi pogrozkámi drogę nam do Woysk tych P. N. pokazali/ nie godźiło się nam iuż dłużey
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 77
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
pamiętać będę zadaną pokutę i Egzortę którą usłyszałem i dziesiątego nauczyć bym umiał jako to z tym wyrywac się słówkiem ozenię się z tobą.
Powróciwszy z Częstochowej przyjechałem do Warszawy gdzie zastałem hałassy wielkie bo zgody nie było sejm chciano rwać Wojsko poczęło się zmykać pod Warszawę deklarowawszy nikogo niewypuszczac az po skończonym sejmie. Podsłuchy były na szlakach i tak prawie jako w oblezeniu kończyli sejm odłożywszy ostatek do komisyjej względem ujęcia wojska i obmyślenia zapłaty Ja tez przy dokończeniu sejmu starąm się żeby mi przecię dano co z skarbu za moje prace gotowizną ponieważ mi się nie dostało obiecanego wakansu i niemiałem na ten czas szczęścia do upatrzonego lubo mi mówił król
pamietać będę zadaną pokutę y Exortę ktorą usłyszałęm y dziesiątego nauczyc bym umiał iako to z tym wyrywac się słowkiem ozęnię się z tobą.
Powróciwszy z Częstochowey przyiechałem do Warszawy gdzie zastałęm hałassy wielkie bo zgody nie było seym chciano rwać Woysko poczęło się zmykać pod Warszawę deklarowawszy nikogo niewypuszczac az po skonczonym seymie. Podsłuchy były na szlakach y tak prawie iako w oblezeniu konczyli seym odłozywszy ostatek do komissyiey względem uięcia woyska y obmyslenia zapłaty Ia tez przy dokonczeniu seymu starąm się zeby mi przecię dano co z skarbu za moie prace gotowizną poniewaz mi się nie dostało obiecanego wakansu y niemiałęm na ten czas szczęscia do upatrzonego lubo mi mowił krol
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 179
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688