siła, Między już poety polskie policzyła.
Jakoż i weną i cnotą Zwyciężyłem zazdrość. O! co lutnią złotą Słodkim naciągasz Kamenom Niebieska Piery, która i balenom Niemym w morzu, i łębęciom Dajesz głos gdy zechcesz, - twoim ja to chęciom Powinienem i ozdobie, Że mię teraz palcem pokazują sobie, Parnasu wieszczka polskiego, Co tchnę i podobam się, mam to z daru twego. Na Sejm rozerwany w Warszawie 15 listopada 1639.
Co w domu serca prorockie wieszczyły, Które i w drodze wieści o tem były, Że na tem stanąć nie miało Strojnym sejmie, już się i tak stało. Wylały próżno nabrane te wody,
siła, Między już poety polskie policzyła.
Jakoż i weną i cnotą Zwyciężyłem zazdrość. O! co lutnią złotą Słodkim naciągasz Kamenom Niebieska Piery, która i balenom Niemym w morzu, i łębęciom Dajesz głos gdy zechcesz, - twoim ja to chęciom Powinienem i ozdobie, Że mię teraz palcem pokazują sobie, Parnasu wieszczka polskiego, Co tchnę i podobam się, mam to z daru twego. Na Sejm rozerwany w Warszawie 15 listopada 1639.
Co w domu serca prorockie wieszczyły, Które i w drodze wieści o tem były, Że na tem stanąć nie miało Strojnym sejmie, już się i tak stało. Wylały próżno nabrane te wody,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 97
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
siarczyste kiedy Etnie dymy Każe nagle wybuchnąć na harde Olbrzymy. Tam tedy, gdy w pospólstwa gęstym zgromadzeniu: O drodzę, i o dalszym wojny prowadzeniu Radzą z sobą Królowie: wnet się wysforuje (Temu albowiem wojna najbardziej smakuje I śmierć już przed oczyma:) toż gorącą mową: Hardzie Protofilaus zaczyna takową Rzecz, do Wieszczka Kalchanta. O nazbyt ospały W urzędzie twym Kalchancie? Kiedyż będą miały Czas lepszy twe proroctwa? Widzisz nieznanego Jak wszyscy Achillesa czekają samego. Jego pragną najbardziej jego sobie życzą. Za nic tu Diomedes, za nic także liczą Dwóch Ajaksów, więc i nas: ale Troja o tym Lepiej powie, i wyda świadectwo
śiárczyste kiedy Etnie dymy Káże nagle wybuchnąć ná hárde Olbrzymy. Tám tedy, gdy w pospolstwá gęstym zgromádzeniu: O drodzę, y o dálszym woyny prowádzeniu Rádzą z sobą Krolowie: wnet się wysforuie (Temu álbowiem woyná naybárdźiey smákuie Y śmierć iuż przed oczymá:) toż gorącą mową: Hárdźie Protofilaus záczyna tákową Rzecz, do Wieszczká Kálchántá. O názbyt ospáły W urzędźie twym Kálchánćie? Kiedyż będą miáły Czás lepszy twe proroctwá? Widźisz nieznánego Iák wszyscy Achillesa czekáią samego. Iego prágną naybárdźiey iego sobie życzą. Zá nic tu Diomedes, zá nic tákże liczą Dwuch Aiáxow, więc y nas: ále Troiá o tym Lepiey powie, y wydá świádectwo
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 129
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
, Ma przebranego ludu pozwolić tak wiele, Z którem Bizertę mocną zdoła oblec śmiele; Z temi zaś jako miejsca puste z Murzynami Przejdzie, aby zasuty nie zginął piaskami, Jako mu prędkich wichrów wściekłość nie dokuczy, Najświętobliwszy starzec powieda i uczy.
XX
A potem go do konia prowadzi rączego, Co Rugierów beł przedtem i wieszczka starego. Żegna grof święte kraje, odpuszczenia prosi I na swem hipogryfie wzgórę się podnosi. Bok o bok z Nilem bieży i swą tam prostuje Bestią, gdzie obłoki niższe upatruje; A poznawszy Nubią, powolnemi loty Spuszczał się prosto w pałac do Synapa złoty.
XXVII.
O, jako z niewymowną chęcią go przyjmuje,
, Ma przebranego ludu pozwolić tak wiele, Z którem Bizertę mocną zdoła obledz śmiele; Z temi zaś jako miejsca puste z Murzynami Przejdzie, aby zasuty nie zginął piaskami, Jako mu prędkich wichrów wściekłość nie dokuczy, Najświętobliwszy starzec powieda i uczy.
XX
A potem go do konia prowadzi rączego, Co Rugierów beł przedtem i wieszczka starego. Żegna grof święte kraje, odpuszczenia prosi I na swem hipogryfie wzgórę się podnosi. Bok o bok z Nilem bieży i swą tam prostuje Bestyą, gdzie obłoki niższe upatruje; A poznawszy Nubią, powolnemi loty Spuszczał się prosto w pałac do Synapa złoty.
XXVII.
O, jako z niewymowną chęcią go przymuje,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 166
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905