smuknął, dziś trzeba przegiętki. Porachuj i ty sobie pierwej zęby, Niźli po żonę wyślesz dziewosłęby: Ciężkiż na starca młoda żona kierat,
Gdy musi pląsać dokoła rad nierad, Albo chociaż go sroga piecze zgaga, Patrzyć, kiedy mu adiutant pomaga. 10 (F). OMYŁKA W POGŁÓWNEM
Gdy z gościem po podwórzu przechodzę się równem, Aż chłop idzie. „Ty dokąd?” „Do dwora z pogównem” — Rzekł, miasto pogłównego; ł nie mówią chłopi W Podgórzu. Tu się mój gość niesłychanie stropi: „Nieznośny to podatek, ciężkość niewymowna, U nas od głów, tu płacą od biednego gówna.”
smuknął, dziś trzeba przegiętki. Porachuj i ty sobie pierwej zęby, Niźli po żonę wyślesz dziewosłęby: Ciężkiż na starca młoda żona kierat,
Gdy musi pląsać dokoła rad nierad, Albo chociaż go sroga piecze zgaga, Patrzyć, kiedy mu adiutant pomaga. 10 (F). OMYŁKA W POGŁÓWNEM
Gdy z gościem po podwórzu przechodzę się równem, Aż chłop idzie. „Ty dokąd?” „Do dwora z pogównem” — Rzekł, miasto pogłównego; ł nie mówią chłopi W Podgórzu. Tu się mój gość niesłychanie stropi: „Nieznośny to podatek, ciężkość niewymowna, U nas od głów, tu płacą od biednego gowna.”
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 17
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wiary poznanie, ale i uczynków doskonałość. Wiara, fidei cognito, ma iść z-vczynkami, actuum operumq̃ perfectio. Wiara jak Mojżesz, dobre uczynki jak Aaron, niechże się z-sobą bracią. 3. PRZYTACZAM jeszcze jedno Pismo Święte, dowodząc że wiara ma być z-vczynkami. 4. CHODŹI STARUSZEK JEDEN SNAĆ po podwórzu, albo też z-Altanki wygląda, doglądając swego gospodarstwa, bo mu się już była skurczyła substancja, chciał tego powetować, co musiał dać przez dział młodszemu Synowi. Widzi z-daleka, że się coś rusza, postrzeże dalej, widzi że człowiek, czeka, ktoli to idzie! myśli snać, czy to jedno nie
wiáry poznánie, ále i vczynkow doskonáłość. Wiárá, fidei cognito, ma iść z-vczynkámi, actuum operumq̃ perfectio. Wiárá iák Moyzesz, dobre vczynki iák Aáron, niechże się z-sobą bráćią. 3. PRZYTACZAM ieszcze iedno Pismo Swięte, dowodząc że wiárá ma bydz z-vczynkámi. 4. CHODŹI STARUSZEK IEDEN SNAĆ po podworzu, álbo też z-Altánki wygląda, doglądáiąc swego gospodárstwá, bo mu się iuż byłá zkurczyłá substáncyia, chćiał tego powetowáć, co muśiał dáć przez dźiał młodszemu Synowi. Widźi z-dáleká, że się coś rusza, postrzeże dáley, widźi że człowiek, czeka, ktoli to idźie! myśli snać, czy to iedno nie
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 47
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
że w onąż chwilę postanowił Foebus wieńce bobkowe wieszać przede drzwiami w przysionku Zamku Cesarskiego; i przetoż ten zwyczaj był zdawna zachowany w Rzymie, że te wieńce wieszano takim porządkiem: Ze między dwiema wieńcami Wawrzynowymi, był też zawieszany jeden z liścia dębowego uwity. Drudzy rozumieją, że drzewo dębowe było sadzone na podwórzu Zamku Cesarskiego, a podle niego ze dwu stron dwoje drzewa Wawrzynowe. Z tych rozumieniem, zgadzają się te słowa Poety: Ty Wawrzynie przede drzwiami nawierniejszy stróż będziesz/ i obronę dawać sam śrzedniemu dębowi. I A jak moja z włosami jest nie ogolonemi młodzieńska głowa/ tak też ty na sobie ozdoby zielonego liścia noś.
że w onęż chwilę postanowił Phoebus wieńce bobkowe wieszáć przede drzwiámi w przyśionku Zamku Cesarskiego; y przetoż ten zwyczay był zdawná záchowány w Rzymie, że te wieńce wieszano tákim porządkiem: Ze między dwiemá wieńcámi Wáwrzynowymi, był też záwieszány ieden z liśćia dębowego vwity. Drudzy rozumieią, że drzewo dębowe było sádzone ná podworzu Zamku Cesárskiego, á podle niego ze dwu stron dwoie drzewá Wáwrzynowe. Z tych rozumieniem, zgadzáią się te słowá Poéty: Ty Wáwrzynie przede drzwiámi nawiernieyszy stroż będźiesz/ y obronę dáwáć sam śrzedniemu dębowi. I A iák moiá z włosámi iest nie ogolonemi młodźieńska głowá/ ták też ty ná sobie ozdoby źielonego liśćia noś.
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 32
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
sklepem drugie dwa sklepy kirem czarnym obite, z przyjścia aż precz na mur suknom obito czarnem. Gości przed tymi sklepami zawsze, którzy przyjachali, J. P. Chorąży Koronny, syn nieboszczyka, J. P. Wojewoda bełzki i insi Ichmość PP. Koniecpolscy młodzi witali i przyjmowali. Piechota dwiema szeregami żałobna stała na podwórzu; a do ciała wszedłszy Litanie o Najśw. Pannie, Salve, Dies irae, śpiewano. Muzyka competens. Do śpiewaków przybył pridie pogrzebu dworski Pan Balcer.
Ultima Aprilis Pogrzeb. Dzień cichy i wesoły. Wrota tylne dostatnie szkarłatem czerwonym aż precz na mur obito, którymi wyprowadzano ciało. Wóz czarno obity. Z ciałem
sklepem drugie dwa sklepy kirem czarnym obite, z przyjścia aż precz na mur suknom obito czarném. Gości przed tymi sklepami zawsze, którzy przyjachali, J. P. Chorąży Koronny, syn nieboszczyka, J. P. Wojewoda bełzki i insi Ichmość PP. Koniecpolscy młodzi witali i przyjmowali. Piechota dwiema szeregami żałobna stała na podwórzu; a do ciała wszedłszy Litanie o Najśw. Pannie, Salve, Dies irae, śpiewano. Muzyka competens. Do śpiewaków przybył pridie pogrzebu dworski Pan Balcer.
Ultima Aprilis Pogrzeb. Dzień cichy i wesoły. Wrota tylne dostatnie szkarłatem czerwonym aż precz na mur obito, którymi wyprowadzano ciało. Wóz czarno obity. Z ciałem
Skrót tekstu: DiarPogKoniec
Strona: 292
Tytuł:
Diariusz pogrzebu …Koniecpolskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1646
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1646
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
i starzy w rzeczach Duchownych pierwsze po Panu Bogu posłuszeństwo oddawać powinni. Ci są którym rzeczono: Cokolwiek zwiążecie na ziemi/ będzie związano na Niebie. Ci jako się jawnie widzieć daje/ niedbałym władzej kluczów używaniem/ nie tylko inszych/ ale i samych siebie pierwej powiązali/ i przed młodszą Bracią niebo zamknąwszy/ sami na podwórzu zostali: Ze powiązawszy brzemiona ciężkie/ i trudne ku noszeniu na ramiona ludzkie włożyli/ a sami ich ani palcem ruszyć nie chcieli. Co widząc powierzone owczątka/ w równe się z nimi niedbalstwo udały/ a włożone brzemiona z ramion swych zrzuciwszy/ lenistwo umiłowały/ w którem teraz i z pasterzmi swemi sromotnie gniją/ i
y stárzy w rzecżách Duchownych pierwsze po Pánu Bogu posłuszeństwo oddáwáć powinni. Ci są ktorym rzecżono: Cokolwiek zwiążećie ná źiemi/ będźie związano ná Niebie. Ci iáko się iáwnie widźieć dáie/ niedbáłym władzey klucżow vżywániem/ nie tylko inszych/ ále y sámych śiebie pierwey powiązáli/ y przed młodszą Bráćią niebo zámknąwszy/ sámi ná podworzu zostáli: Ze powiązawszy brzemioná ćięszkie/ y trudne ku noszeniu ná rámioná ludzkie włożyli/ á sámi ich áni pálcem ruszyć nie chćieli. Co widząc powierzone owcżątká/ w rowne się z nimi niedbálstwo vdáły/ á włożone brzemioná z rámion swych zrzućiwszy/ lenistwo vmiłowáły/ w ktorem teraz y z pásterzmi swemi sromotnie gniią/ y
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 11
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
po rezolucją konsylii, któreśmy mieli w Mińsku, jako się wyżej wyraziło, ale książę hetman, nie dawszy żadnej racji, jednym słowem odpowiedział, że nie trzeba nic robić. Po długiej potem rozmowie wyszedłem od księcia, a nie mając żadnej stancji, musiałem na saniach żydowskich, okrywszy się futrem, na podwórzu przenocować. Nazajutrz mówiłem z generałem Jabłońskim względem consilium naszego w Mińsku mianego i z Bernatowiczem, sekretarzem książęcym, aby te nasze consilium akceptował, ale i im nie dając żadnej racji, takoż odpowiedział książę, że nic nie trzeba czynić. Gdy zatem takowa jednostajna księcia była rezolucja, tedy i ja nie pospieszałem z
po rezolucją consilii, któreśmy mieli w Mińsku, jako się wyżej wyraziło, ale książę hetman, nie dawszy żadnej racji, jednym słowem odpowiedział, że nie trzeba nic robić. Po długiej potem rozmowie wyszedłem od księcia, a nie mając żadnej stancji, musiałem na saniach żydowskich, okrywszy się futrem, na podwórzu przenocować. Nazajutrz mówiłem z generałem Jabłońskim względem consilium naszego w Mińsku mianego i z Bernatowiczem, sekretarzem książęcym, aby te nasze consilium akceptował, ale i im nie dając żadnej racji, takoż odpowiedział książę, że nic nie trzeba czynić. Gdy zatem takowa jednostajna księcia była rezolucja, tedy i ja nie pospieszałem z
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 633
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
regent ziemski wileński, tamże przyjechał, mając dać znać Abramowiczowi, pisarzowi ziemskiemu wileńskiemu, jeżeliby było po co przyjeżdżać do Nowogródka, tedy zaraz pobiegłem do Bohusza, który dla lepszej ostrożności stał u dominikanów w samym klasztorze, gdzie też i Pac, pisarz lit., deputat kowieński, w osobliwym pałacyku dominikańskim na podwórzu klasztornym wybudowanym miał stancją. Mówiłem tedy przed Bohuszem, mocno się zaprzysięgając, że wpóki żyć będę, nie przestanę być wiernym (sługą księcia hetmana, a zatem żaliłem się na oziębłość responsu księcia hetmana. A jako Bohusz w wielkim był kredycie u księcia hetmana, tak lubo mi powiedział o wyżej wyrażonej jego o
regent ziemski wileński, tamże przyjechał, mając dać znać Abramowiczowi, pisarzowi ziemskiemu wileńskiemu, jeżeliby było po co przyjeżdżać do Nowogródka, tedy zaraz pobiegłem do Bohusza, który dla lepszej ostrożności stał u dominikanów w samym klasztorze, gdzie też i Pac, pisarz lit., deputat kowieński, w osobliwym pałacyku dominikańskim na podwórzu klasztornym wybudowanym miał stancją. Mówiłem tedy przed Bohuszem, mocno się zaprzysięgając, że wpóki żyć będę, nie przestanę być wiernym (sługą księcia hetmana, a zatem żaliłem się na oziębłość responsu księcia hetmana. A jako Bohusz w wielkim był kredycie u księcia hetmana, tak lubo mi powiedział o wyżej wyrażonej jego o
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 756
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, by miał kształt Dom Boski. Co mię suknie kosztują futra i obucie. Wszytko to ze z czarnego, góry jako w hucie. Zem też nie Chamaleon, ani też Ptak z Raju. Toć nie żyję powietrzem, ani rosą zgaju, Potrzeba kupić mięsa, kur i cielęciny, Nie mając na podwórzu tej wiele zwierzyny, Trudno jeść kisiel, kluski, albo umrzeć z głodu: Gdy mię Dwór Senatorski lepiej karmił z młodu, W Post oliwy, oleju, a często i ryby, Kupić potrzeba sobie, dać złoty na grzyby Kawa, cukier, Herba The dla mnie i dla Gościa Kosztują, czyli z Lwowa
, by miał kształt Dom Boski. Co mię suknie kosztuią futra y obucie. Wszytko to ze z czarnego, gory iako w hucie. Zem też nie Chamáleon, ani też Ptak z Raiu. Toć nie żyię powietrzem, ani rosą zgaiu, Potrzeba kupić mięsa, kur y cielęciny, Nie maiąc na podworzu tey wiele zwierzyny, Trudno ieść kisiel, kluski, albo umrzeć z głodu: Gdy mię Dwor Senatorski lepiey karmił z młodu, W Post oliwy, oleiu, a często y ryby, Kupić potrzeba sobie, dać złoty na grzyby Káwá, cukier, Herba The dla mnie y dla Gościa Kosztuią, czyli z Lwowa
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 540
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
kretę/ lentrychem rozprawioną. Pokost dwojaki malarski zwyczajny/ i biały. Blejwas na farbę tarty/ i barwicę. Przydatek. Żebyć pokost nie trudnił/ tam gdzie malarzów nie masz. Zwyczajny tak sobie zrobisz. Weś oleju/ włóż glejty czerwonej/ Litargirium się zowie. Przystaw ostróżnie do ognia/ moja rada na podwórzu; by się nie zajął. Przestrzegaj aby nie przekipiał/ odmykając od węgla gdy się ma ku gorze. niech tam powre zgodzin dwie/ abo trzy. A będziesz miał pokost zwyczajny. Biały zaś tak. Wolej nasypawszy pospołu popiołu z nim zmieszawszy/ niech przez długi czas postoi na słońcu lecie/ albo za piecem
kretę/ lentrychem rozpráwioną. Pokost dwoiáki malárski zwyczáyny/ i biáły. Bleywás ná fárbę tárty/ i bárwicę. Przydatek. Zebyć pokost nie trudnił/ tám gdzie málárzow nie mász. Zwyczáyny ták sobie zrobisz. Weś oleiu/ włoż gleyty czerwoney/ Litargirium się zowie. Przystáw ostrożnie do ognia/ moiá rádá ná podworzu; by się nie záiął. Przestrzegáy áby nie przekipiáł/ odmykáiąc od węglá gdy się má ku gorze. niech tám powre zgodzin dwie/ ábo trzy. A będźiesz miáł pokost zwyczáyny. Biáły zás ták. Woley násypáwszy pospołu popiołu z nim zmieszáwszy/ niech przez długi czás postoi na słońcu lećie/ álbo zá piecem
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 72
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
dadzą pokój, radzi go mijają; Człowieka zaś dobrego, co pokój miłuje, Złość ludzi niepoczciwych często prześladuje. A im kto układniejszy, tym nań barziej gdaczą: Tak na pochyłą gałąź i kozy więc skaczą. XII. Kto wymowy nie używa, świecę garcem zakrywa. O ŁABĘDZIU, KUCHARZU I GĘSI
W jednym podwórzu gęsi i łabędzie miano, Te dla jedła, a owe dla uciech chowano. Przyjachał gość: wtym kucharz łabęcia pochwyci, I już tam żywot jego był na słabej nici;
Ale łabęć, zginienie blisko siebie czując, Pocznie kwilić, ojców swych zwyczaj zachowując. Zaczym Kucharz, poznawszy myłkę, wnet darował Gardłem łabęcia;
dadzą pokój, radzi go mijają; Człowieka zaś dobrego, co pokój miłuje, Złość ludzi niepoczciwych często prześladuje. A im kto układniejszy, tym nań barziej gdaczą: Tak na pochyłą gałąź i kozy więc skaczą. XII. Kto wymowy nie używa, świecę garcem zakrywa. O ŁABĘDZIU, KUCHARZU I GĘSI
W jednym podwórzu gęsi i łabędzie miano, Te dla jedła, a owe dla uciech chowano. Przyjachał gość: wtym kucharz łabęcia pochwyci, I już tam żywot jego był na słabej nici;
Ale łabęć, zginienie blizko siebie czując, Pocznie kwilić, ojców swych zwyczaj zachowując. Zaczym Kucharz, poznawszy myłkę, wnet darował Gardłem łabęcia;
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 15
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897