Dnieprowi, Wielkiemu niosąc ordynans wodzowi. Teraz zaś znowu, wielkim obwołany Posłem, z Koroną i Siedmiogrodzany Mam zwierać ligę i zwietrzyć, co mocy, Co ma sił i co wierności Rakocy; Przyjdzie go szukać gdzie między Multany, A snadź i śnieżne przechodzić Bałkany. To, to mój pokój; ale też i tobie Dróżkę wymyślił Pan o tejże dobie I sam cię gwoli sejmowi rzeskiemu Od boku swego dał podkanclerzemu. O, jako różna droga nas potyka! Mnie stamtąd, gdzie mię mus pański wytyka, Już zalatuje czosnek i z cebulą, I z dziegciem, że się nozdrza w kupę tulą; Czuję, jak Tantal, że mi
Dnieprowi, Wielkiemu niosąc ordynans wodzowi. Teraz zaś znowu, wielkim obwołany Posłem, z Koroną i Siedmigrodzany Mam zwierać ligę i zwietrzyć, co mocy, Co ma sił i co wierności Rakocy; Przyjdzie go szukać gdzie między Multany, A snadź i śnieżne przechodzić Bałkany. To, to mój pokój; ale też i tobie Dróżkę wymyślił Pan o tejże dobie I sam cię gwoli sejmowi rzeskiemu Od boku swego dał podkanclerzemu. O, jako różna droga nas potyka! Mnie stamtąd, gdzie mię mus pański wytyka, Już zalatuje czosnek i z cebulą, I z dziegciem, że się nozdrza w kupę tulą; Czuję, jak Tantal, że mi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 50
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z czkawką ową. Nuż i za zmarłych jałmużna Z kłopotem — a któż nie uzna! Żeństwo takież szło ma dróżkę Mając pieczoną kokoszkę. Dla posiłku w przyszłym chodzie Siedli jeść pod dębem w chłodzie. Dziad przyszedł. Mąż: „Za nieboszkę!” Mówiąc — dał mu kurki troszkę. Żona też z nóżką u dzika: „Nę! módl się za nieboszczyka!” Więc gdzie ma być odpust jaki, Jest plon w drogach
ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z czkawką ową. Nuż i za zmarłych jałmużna Z kłopotem — a ktoż nie uzna! Żeństwo takież szło ma dróżkę Mając pieczoną kokoszkę. Dla posiłku w przyszłym chodzie Siedli jeść pod dębem w chłodzie. Dziad przyszedł. Mąż: „Za nieboszkę!” Mówiąc — dał mu kurki troszkę. Żona też z nóżką u dzika: „Nę! módl się za nieboszczyka!” Więc gdzie ma być odpust jaki, Jest plon w drogach
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 14
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
od bałwana alias końca jednego po gr 2, sztuk nie rachując. A iż bez zwijanki niepodobna na dole, gdy się sól z rzędów dobywa, albo też tę, którą w drodze stawiają, jednę do szybu cechują, druga zostawa, a takową na stronę walacze zwijać muszą, tedy zwijanka jedna ma być rachowana za dróżkę.
A gdy bałwany po lgach na sól walić będą, tedy także dróżka jedna przybywać będzie.
A gdy się potym gdziekolwiek na którym miejscu - szerzyźnie albo piecu - sól znajdzie, tedy uśmierzając na potym trudności około dróżek, takowa się uchwała czyni, że dróżka jedna ma w sobie inkludować kroków 20 dobrych; salva moderatione
od bałwana alias końca jednego po gr 2, sztuk nie rachując. A iż bez zwijanki niepodobna na dole, gdy się sól z rzędów dobywa, albo też tę, którą w drodze stawiają, jednę do szybu cechują, druga zostawa, a takową na stronę walacze zwijać muszą, tedy zwijanka jedna ma być rachowana za dróżkę.
A gdy bałwany po lgach na sól walić będą, tedy także dróżka jedna przybywać będzie.
A gdy się potym gdziekolwiek na którym miejscu - szerzyźnie albo piecu - sól znajdzie, tedy uśmierzając na potym trudności około dróżek, takowa się uchwała czyni, że dróżka jedna ma w sobie inkludować kroków 20 dobrych; salva moderatione
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 35
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
odbieżeć stąd chciała w podgórskie knieje, w pełnogóre kraje? Czegoć, Filido, czego nie dostaje?
Postój, ma rada, zła z bogi zwada; barzo zuchwałe bóstwo, choć małe, więc jego broni nikt się nie schroni.
Ach, o żałości, tak pieszczoną nóżkę miałabyś wysłać w tak skalistą dróżkę! Czyć się tu chodzić po sadku sprzykrzyło? Czy na fiołki patrzyć już niemiło?
Postój, ma rada, zła z bogi zwada; barzo zuchwałe bóstwo, choć małe, więc jego broni nikt się nie schroni.
Przynamniej powiedz, co jest za przyczyna, że-ć w nienawiści ta równa dolina. Wolisz
odbieżeć stąd chciała w podgórskie knieje, w pełnogóre kraje? Czegoć, Filido, czego nie dostaje?
Postój, ma rada, zła z bogi zwada; barzo zuchwałe bóstwo, choć małe, więc jego broni nikt się nie schroni.
Ach, o żałości, tak pieszczoną nóżkę miałabyś wysłać w tak skalistą dróżkę! Czyć się tu chodzić po sadku sprzykrzyło? Czy na fijołki patrzyć już niemiło?
Postój, ma rada, zła z bogi zwada; barzo zuchwałe bóstwo, choć małe, więc jego broni nikt się nie schroni.
Przynamniej powiedz, co jest za przyczyna, że-ć w nienawiści ta równa dolina. Wolisz
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 42
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
Od Monpoliera to miejsce blisko było, Z pięknem kilka mil zamkiem w stronę graniczyło; Wioska w bok nad wesołą rzeką pusta stała, Wielki śrzodkiem gościniec jadącem dawała.
XCV.
W tem miejscu gdy dzień mieszkał Sarracen strudzony, W myślach przykrych, jako zwykł, wszytek pogrążony, Przez łąkę, zielonemi trawami okrytą, Ujrzał dróżkę, mało co wozami ubitą; A po tej nadobniuchna panienka jechała, W towarzystwie jakiegoś z sobą mnicha miała. Za niemi koń dosuży, na grzbiecie którego Skrzynia, odziana dekiem z sukniska czarnego.
XCVI.
Kto to jechał i coby pod przykryciem mieli, W pierwszej pieśni jużeście poniekąd słyszeli; Najniefortunniejsza to Izabella
Od Monpoliera to miejsce blizko było, Z pięknem kilka mil zamkiem w stronę graniczyło; Wioska w bok nad wesołą rzeką pusta stała, Wielki śrzodkiem gościniec jadącem dawała.
XCV.
W tem miejscu gdy dzień mieszkał Sarracen strudzony, W myślach przykrych, jako zwykł, wszytek pogrążony, Przez łąkę, zielonemi trawami okrytą, Ujrzał dróżkę, mało co wozami ubitą; A po tej nadobniuchna panienka jechała, W towarzystwie jakiegoś z sobą mnicha miała. Za niemi koń dosuży, na grzbiecie którego Skrzynia, odziana dekiem z sukniska czarnego.
XCVI.
Kto to jechał i coby pod przykryciem mieli, W pierwszej pieśni jużeście poniekąd słyszeli; Najniefortunniejsza to Izabella
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 380
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
miedzy wysokiemi Górami nad Tolozą Pirenejeńskiemi.
LI.
Już beł niemało krajów grabia utrapiony Przeszedł, szaleństwa swego mocą przyciśniony, Miedzy góry nakoniec wpadł zemdlony one, Co z Francją Tarakon czynią rozdzielone. Zawsze jednak twarz tam niósł i czoło wspaniałe, Gdzie słońce, znikając nam, zachodzi zbrudniałe. Tak idąc, wpadł na dróżkę, co z obu stron miała Przepaść, a dwom z trudnością mijanie dawała.
LII.
Ledwie się na niej ujźrzał, alić dwaj chłopkowie Idą, tych poprzedzają, drwa niosąc, osłowie. Pojrzawszy na Orlanda, jako szedł, nagiego I na zarosłą brodę, głowę, piersi jego, Domyślili się snadno, iż rozumu
miedzy wysokiemi Górami nad Tolozą Pirenejeńskiemi.
LI.
Już beł niemało krajów grabia utrapiony Przeszedł, szaleństwa swego mocą przyciśniony, Miedzy góry nakoniec wpadł zemdlony one, Co z Francyą Tarakon czynią rozdzielone. Zawsze jednak twarz tam niósł i czoło wspaniałe, Gdzie słońce, znikając nam, zachodzi zbrudniałe. Tak idąc, wpadł na dróżkę, co z obu stron miała Przepaść, a dwom z trudnością mijanie dawała.
LII.
Ledwie się na niej ujźrzał, alić dwaj chłopkowie Idą, tych poprzedzają, drwa niosąc, osłowie. Pojrzawszy na Orlanda, jako szedł, nagiego I na zarosłą brodę, głowę, piersi jego, Domyślili się snadno, iż rozumu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 396
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wrona kracząc wiesza, Jeśli świeca, choć nikt jej nie zadmuchnął, gaśnie, Łyżka z garści wypadnie, tragarz w izbie trzaśnie, I inszych plotek siła, abo guseł raczej — Zaraz wątpią o sobie, zaraz do rozpaczy. Stąd wziąwszy chorób, śmierci, żalu, szkody wróżkę, Ci suchoty, ci świętą obiecują dróżkę, Ci wota do obrazów; żaden do pokuty, Wszyscy do rzeczy zwierzchnich, nikt się nie ma ku tej, Choć te ceremonije wszytkie pozwierzchowne Jedno to nabożeństwo zagasi duchowne. Więc że swym wróżkom wierzą, acz bardziej na czary Poszły, nie dziw, że się im iszczą wedle wiary: Spadszy z dachu, co
wrona kracząc wiesza, Jeśli świeca, choć nikt jej nie zadmuchnął, gaśnie, Łyżka z garści wypadnie, tragarz w izbie trzaśnie, I inszych plotek siła, abo guseł raczej — Zaraz wątpią o sobie, zaraz do rozpaczy. Stąd wziąwszy chorób, śmierci, żalu, szkody wróżkę, Ci suchoty, ci świętą obiecują dróżkę, Ci wota do obrazów; żaden do pokuty, Wszyscy do rzeczy zwierzchnich, nikt się nie ma ku tej, Choć te ceremonije wszytkie pozwierzchowne Jedno to nabożeństwo zagasi duchowne. Więc że swym wróżkom wierzą, acz bardziej na czary Poszły, nie dziw, że się im iszczą wedle wiary: Spadszy z dachu, co
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 245
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
toćby i Żółkiew minąć przyszło! Tego też ja tu nie mam za dom, gdziem jest, bo tu tylko przejeżdżając się wstępuje, a konie to moje ledwie mię tu zawieźli. A pieniędzy na tak wielką drogę i gdzie nimi prawie sypać trzeba, skąd mi wziąć każą? A wżdyć to na najmniejszą dróżkę, do części wojska tylko, nieboszczykowi p. Czarnieckiemu dawała Królowa IMć po pięćdziesiąt, po sześćdziesiąt tysięcy, kiedy chciano, żeby się nie buntowali! A ja u nich co teraz będę miał za kredyt, którego mi ostatek zepsowali ową nieszczęsną darowizną, co jednym dali, a drugim nic, a oni rozumieją, że
toćby i Żółkiew minąć przyszło! Tego też ja tu nie mam za dom, gdziem jest, bo tu tylko przejeżdżając się wstępuje, a konie to moje ledwie mię tu zawieźli. A pieniędzy na tak wielką drogę i gdzie nimi prawie sypać trzeba, skąd mi wziąć każą? A wzdyć to na najmniejszą dróżkę, do części wojska tylko, nieboszczykowi p. Czarnieckiemu dawała Królowa JMć po pięćdziesiąt, po sześćdziesiąt tysięcy, kiedy chciano, żeby się nie buntowali! A ja u nich co teraz będę miał za kredyt, którego mi ostatek zepsowali ową nieszczęsną darowizną, co jednym dali, a drugim nic, a oni rozumieją, że
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 157
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
żywić przy robocie mogło, patet albowiem, z doświadczenia, że jeden kruszak przez dzień 3 i 4 beczki wykruszyć może, tedy żadnemu nie będzie wolno więcej nad 2 beczki wyrobić, w czym osobliwsza zwierzchności żupnej zaleca się animadwersyja.
Walacze: Biorą za miarki i garce po fl. 3 gr 15 i osobno za każdą dróżkę po den. 4, także za śniadanie na szychtę po gr 2 1/2. Teraz dostaną od każdej dróżki inclusive z śniadaniem po den. 10. Tymi pp. stygarowie tak dysponować i robotę im miarkować będą, aby zawsze myto proporcyjonalne zarobić mogli, a jeżeliby przypadła szychta jedna i druga, w której
żywić przy robocie mogło, patet albowiem, z doświadczenia, że jeden kruszak przez dzień 3 i 4 beczki wykruszyć może, tedy żadnemu nie będzie wolno więcej nad 2 beczki wyrobić, w czym osobliwsza zwierzchności żupnej zaleca się animadwersyja.
Walacze: Biorą za miarki i garce po fl. 3 gr 15 i osobno za każdą dróżkę po den. 4, także za śniadanie na szychtę po gr 2 1/2. Teraz dostaną od każdej dróżki inclusive z śniadaniem po den. 10. Tymi pp. stygarowie tak dysponować i robotę im miarkować będą, aby zawsze myto proporcyjonalne zarobić mogli, a jeżeliby przypadła szychta jedna i druga, w której
Skrót tekstu: InsGór_3
Strona: 85
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1706 a 1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
walenia i oprawy soli robić nie przyszło, na ten czas do innej jakiejkolwiek roboty ordynowani będą i zapłatę od niej postanowioną dostaną”.
A teraz naprzód wiedzieć potrzeba, że dróżka walacka jedna ma w sobie długości miar kopackich dwadzieścia takowych, jakie są wyżej przy piecowych opisane.
Homines quatuor constituunt parę walaczów, którym za każdą dróżkę należy płacić po gr 2 i den. 4. Dróżki zaś rachowane im być powinny sposobem niżej wyrażonym, to jest:
Za oprawę i odwalenie w każdej komorze od kopaczów lub piecowych końcy 6 ma się rachować dróżek 72 albo działowe, uczyni na koniec 1 dróżek 12.
Biorąc z otworu wyboja, jeżeli się nie zda
walenia i oprawy soli robić nie przyszło, na ten czas do innej jakiejkolwiek roboty ordynowani będą i zapłatę od niej postanowioną dostaną”.
A teraz naprzód wiedzieć potrzeba, że dróżka walacka jedna ma w sobie długości miar kopackich dwadzieścia takowych, jakie są wyżej przy piecowych opisane.
Homines quatuor constituunt parę walaczów, którym za każdą dróżkę należy płacić po gr 2 i den. 4. Dróżki zaś rachowane im być powinny sposobem niżej wyrażonym, to jest:
Za oprawę i odwalenie w każdej komorze od kopaczów lub piecowych końcy 6 ma się rachować dróżek 72 albo działowe, uczyni na koniec 1 dróżek 12.
Biorąc z otworu wyboja, jeżeli się nie zda
Skrót tekstu: InsGór_3
Strona: 107
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1706 a 1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963