mnie trzeba było, Żeby się nad tym pióro zabawiło. Ale w tak wielką wkroczyć materią, Nie tylko za tak małą okazją, Lecz choćbym i chciał z umysłu, trudnoby Wszytkie mi przyszło wyliczać ozdoby. Takiemu się też nie dziwuj porządku, Że święte pozad, świeckie na początku. Bo chociaż pierwszy między poetami Psalmami zaczął a skończył fraszkami, Mym zdaniem jednak lepiej się sprawuje, Który zgrzeszywszy zaraz pokutuje. A jako oni, gdy się rozjeżdżali, Dobrzy druhowie wzajem sobie dali Na niezabudesz, że gdziekolwiek będą, Choć w tysiącu mil od siebie usiądą, Żeby się jedną wodą umywali, Jednym ręcznikiem oba ucierali: Tak i ja
mnie trzeba było, Żeby się nad tym pioro zabawiło. Ale w tak wielką wkroczyć materyą, Nie tylko za tak małą okazyą, Lecz choćbym i chciał z umysłu, trudnoby Wszytkie mi przyszło wyliczać ozdoby. Takiemu się też nie dziwuj porządku, Że święte pozad, świeckie na początku. Bo chociaż pierwszy między poetami Psalmami zaczął a skończył fraszkami, Mym zdaniem jednak lepiej się sprawuje, Ktory zgrzeszywszy zaraz pokutuje. A jako oni, gdy się rozjeżdżali, Dobrzy druhowie wzajem sobie dali Na niezabudesz, że gdziekolwiek będą, Choć w tysiącu mil od siebie usiędą, Żeby się jedną wodą umywali, Jednym ręcznikiem oba ucierali: Tak i ja
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 393
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Greczyn/ Lacjum go znało/ I po MARONIE pierwsze miejsce bało/ GROCHOWSKI z Rytmem za nim następuje Wiersz smaczny kuje. SYMONIDOWA Poesis uczona APOLLO każe by była wspomniona/ Której Zamojskie wiem NIMFI słuchają O raz z nim grają. Niech one siedm Miast/ HOMERA głosą: ARYSTOFANA Grecy nie wynoszą/ Ty Polsko zostań z Poetami swemi/ Zrownasz z obcemi. Ci wszyscy ogniem Febusa mądrego Pałając: niosą z mieszkania waszego/ Uczone Rymy Słowieńskiej KAMENIE/ I wdzięczne pienie Do ludzi bają/ z wiecznogłośną chwałą/ Ale my zasię/ niesławą nie małą Wam MUZE zacne/ co Wiersze psujemy/ Tylko wrzescemy. Siła nas takich co Rytmik piszemy/ Lecz
Greczyn/ Lácyum go znáło/ Y po MARONIE pierwsze mieysce báło/ GROCHOWSKI z Rytmem zá nim nástępuie Wiersz smáczny kuie. SYMONIDOWA Poesis vczoná APOLLO każe by byłá wspomniona/ Ktorey Zamoyskie wiem NIMPHI słucháią O raz z nim gráią. Niech one siedm Miast/ HOMERA głosą: ARISTOPHANA Grecy nie wynoszą/ Ty Polsko zostań z Poetámi swemi/ Zrownasz z obcemi. Ci wszyscy ogniem Phebusá mądrego Pałáiąc: niosą z mieszkánia wászego/ Vczone Rymy Słowieńskiey KAMENIE/ Y wdźięczne pienie Do ludźi báią/ z wiecznogłośną chwałą/ Ale my zásię/ niesławą nie máłą Wam MVZE zacne/ co Wiersze psuiemy/ Tylko wrzescemy. Siła nas tákich co Rytmik piszemy/ Lecz
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: A2
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
świata/ Albo przetrwał przynamniej teraźniejsze lata. Gdy się ledwie każdy z nas może ostać w domu/ Bronićby się/ niewiedzieć gdzie drzewiej/ i komu. Teraz o samo czoło wszytko się opiera/ A nas mało nie kto chce/ jak chce poniewiera. Janowi Kochanowskiemu/ na jego Composicia.
NAsławniejszy Poeto między Poetami/ Ty nigdy nie umierasz/ zawżdy jesteś znami Bo zawsze poglądając na twój wiersz wspaniały/ Musimy się dziwować/ że był rozum cały. By nas kilka tysięcy stanęło zwierszami/ Zaden taki nie będzie/ musim przyznać sami. Choć jeszcze drudzy kradną ziarno z twej śpiżarnie/ Przywłasczając za swoje: a to czynią
świátá/ Albo przetrwał przynamniey teráźnieysze látá. Gdy się ledwie káżdy z nas może ostać w domu/ Bronićby się/ niewiedźieć gdźie drzewiey/ y komu. Teraz o sámo czoło wszytko się opiera/ A nas máło nie kto chce/ iák chce poniewiera. Ianowi Kochánowskiemu/ ná iego Composicia.
NAsławnieyszy Poeto między Poetámi/ Ty nigdy nie vmierasz/ záwżdy iesteś známi Bo záwsze poglądáiąc ná twoy wiersz wspániáły/ Muśimy się dźiwowáć/ że był rozum cáły. By nas kilká tyśięcy stánęło zwierszámi/ Zaden táki nie będźie/ muśim przyznáć sámi. Choć iescże drudzy krádną źiárno z twey śpiżárnie/ Przywłascżáiąc zá swoie: á to czynią
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: D3
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
pozwalam) Koroną swej głowy: Jednakże przecie niech wie że też i my Możem mieć miejsce między Pisorymy. Tegoć nie pomnę bym Helikonową Wodę miał pijać, albo Parnassową Gorę nawiedzał, gdzie kto przemieszkiwa Choć nic nie umie snadź Poetą bywa. Nie znam się nawet i z tymi Muzami, Które tych wszystkich czynią Poetami, Co ich wzywają. Ja to mam za baśnie Aby co darem przyjść mogło i właśnie Jakobyś znalazł. Za pracą BÓG dawa Wszystko, jako to ktoś mądry przyznawa. Chyba żeby ten miał być Pisorymem, Co sobie głupiej fantazji dymem Głowę zaraził, i już tak rozumie Ze wiersze pisać bardzo dobrze umie: A
pozwalam) Koroną swey głowy: Jednakże przecie niech wie że też y my Możem mieć mieysce między Pisorymy. Tegoć nie pomnę bym Helikonową Wodę miał piiać, albo Parnassową Gorę nawiedzał, gdzie kto przemieszkiwa Choć nic nie umie snadź Poetą bywa. Nie znam się nawet y z tymi Muzami, Które tych wszystkich czynią Poetami, Co ich wzywaią. Ja to mam za baśnie Aby co darem przyiść mogło y właśnie Jakobyś znalazł. Za pracą BÓG dawa Wszystko, iako to ktoś mądry przyznawa. Chyba żeby ten miał być Pisorymem, Co sobie głupiey fantazyi dymem Głowę zaraził, y iuż tak rozumie Ze wiersze pisać bardzo dobrze umie: A
Skrót tekstu: OpalŁPoeta
Strona: A4v
Tytuł:
Poeta
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1661 a 1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
swata. Z tej podobno Polakom przypowieści gadka Urosła: czekaj babko do mojego latka. 480. WIELKI ROZWÓD W MAŁEJ RZECZY
Zaprzeć trudno: w sprawocie niechybnie ulęgę, Tak wielką w rzeczach małych napisawszy księgę. Więc, że na mnie przypowieść pomieniona kracze, Przyznaję, że są w każdym rzemieśle partacze. I między poetami, gdzie sam sobie wieszczę, Gdzie się ja też z lepszymi stosowany zmieszczę. Cóż czynić? choć nie z orłem, przecie latać sroce, Która na wszytko, czemu nie zdole, rzegoce. Jako lić, kiedy spadnie, choćby struga licha, Na rzekę przetworzywszy, z brzegów ją wypycha; Choć miałki,
swata. Z tej podobno Polakom przypowieści gadka Urosła: czekaj babko do mojego latka. 480. WIELKI ROZWÓD W MAŁEJ RZECZY
Zaprzeć trudno: w sprawocie niechybnie ulęgę, Tak wielką w rzeczach małych napisawszy księgę. Więc, że na mnie przypowieść pomieniona kracze, Przyznaję, że są w każdym rzemieśle partacze. I między poetami, gdzie sam sobie wieszczę, Gdzie się ja też z lepszymi stosowany zmieszczę. Cóż czynić? choć nie z orłem, przecie latać sroce, Która na wszytko, czemu nie zdole, rzegoce. Jako lić, kiedy spadnie, choćby struga licha, Na rzekę przetworzywszy, z brzegów ją wypycha; Choć miałki,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 286
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sobie przywlaszczasz/ iż się im sprzeciwisz śmiesz: a panna powiedziała: Tę mądrość mam dar Boga tego/ który jest samą mądrością/ i żywotem. którego przykazanie chować/ a w bojaźni żyć jego/ początek jest mądrości. a mądrość wasza około bogów waszych/ śmiechu jest godna i gańby: powiedz mi którymi się Poetami szczycisz: a gdy jej Filozof wyliczył wiele Poetów/ którzy bogi chwalą/ a żaden Chrystusa ukrzyżowanego nie wspomina: panna na to odpowiedziała: ci Poetowie waszy tymże bogom przypisują matactwo/ chytrość/ zdrady/ cudzołóstwa/ nierozum/ omylność: izali to bogom przystoi co ludziom bacznym i cnotliwym nie przystoi: a co mówisz
sobie przywlasczasz/ iż sie im sprzećiwisz śmiesz: á pánná powiedźiáłá: Tę mądrość mam dar Bogá tego/ ktory iest sámą mądrośćią/ y żywotem. ktorego przykazánie chowáć/ á w boiáźni żyć iego/ początek iest mądrośći. á mądrość wászá około bogow wászych/ śmiechu iest godná y gáńby: powiedz mi ktorymi się Poetámi szczyćisz: á gdy iey Philozoph wyliczył wiele Poetow/ ktorzy bogi chwalą/ á żaden Chrystusá ukrzyżowánego nie wspomina: pánná ná to odpowiedźiáłá: ci Poetowie wászy tymże bogom przypisuią mátáctwo/ chytrość/ zdrády/ cudzołostwá/ nierozum/ omylność: izali to bogom przystoi co ludźiom bacznym y cnotliwym nie przystoi: á co mowisz
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 117
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Mając wielu imiona, sporem biegał krokiem. Gdzie je nosił, gdzie chodził, dlaczego to robił? Powiedzieć w drugiej pieśni, jużem się sposobił, Jeśli według zwyczaju słuchać mię będziecie Z chęcią, którą na twarzy swej pokazujecie.
KONIEC PIEŚNI TRZYDZIESTEJ CZWARTEJ. PIEŚŃ TRZYDZIESTA PIĄTA. ARGUMENT. Historyków Jan dobry chwali z poetami. Bradamanta, wielkiemi wsławiona dziełami, Króla z Sarce kopią z Frontyna zrzuciła, Co go jej przeszłych czasów panna utraciła, I w Arli go posyła Rugierowi swemu, Aby ku pojedynku gotów beł przyszłemu. On się nie wiedząc, kto go wyzywa, dziwuje; Ta męstwo nad inszemi zwykłe ukazuje. AlegORIE. W tej
Mając wielu imiona, sporem biegał krokiem. Gdzie je nosił, gdzie chodził, dlaczego to robił? Powiedzieć w drugiej pieśni, jużem się sposobił, Jeśli według zwyczaju słuchać mię będziecie Z chęcią, którą na twarzy swej pokazujecie.
KONIEC PIEŚNI TRZYDZIESTEJ CZWARTEJ. PIEŚŃ TRZYDZIESTA PIĄTA. ARGUMENT. Historyków Jan dobry chwali z poetami. Bradamanta, wielkiemi wsławiona dziełami, Króla z Sarce kopią z Frontyna zrzuciła, Co go jej przeszłych czasów panna utraciła, I w Arli go posyła Rugierowi swemu, Aby ku pojedynku gotów beł przyszłemu. On się nie wiedząc, kto go wyzywa, dziwuje; Ta męstwo nad inszemi zwykłe ukazuje. ALLEGORYE. W tej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 85
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905