, lubieżni, czarownicy, złości pełni, po wielu mają niewolników Chrześcijan, a Żydów handlujących. Jedzą siedząc na ziemi, bez nożów, palce oblizując, albo o głowy niewolników obcierając.
Stolica MAROCCO, albo Marochium stoi nad rzeką Tensif wysokim i grubym murem opasana, ale bardzo nadrujnowana. Ma Akademię, w której uczą Poetyki, Matematyki, Prawa po Arabsku. Wiele tu jest kuglarzów. Pałac dawnych Królów ma 24. bram. Ta sama Barbaria ma w sobie ALGIER Królestwo i Rzecz pospolitą rządzoną przez Konsyliarzów, aliàs przez DYWAN. Prezydenta mając Dajzwanego, niby Dozego, jest pod protekcją Turecką, dlatego tam Basza rezyduje dla odbierania trybutu. Leży
, lubieżni, czarownicy, złości pełni, po wielu maią niewolnikow Chrześcian, a Zydow handluiących. Iedzą siedząc na ziemi, bez nożow, palce oblizuiąc, albo o głowy niewolnikow obcieraiąc.
Stolica MAROCCO, albo Marochium stoi nad rzeką Tensiff wysokim y grubym murem opasána, ale bardzo nadruynowana. Ma Akademię, w ktorey uczą Poetyki, Matematyki, Prawa po Arabsku. Wiele tu iest kuglarzow. Pałac dawnych Krolow ma 24. bram. Ta sama Barbaria ma w sobie ALGIER Krolestwo y Rzecz pospolitą rządzoną przez Konsiliarzow, aliàs przez DYWAN. Prezydenta maiąc Dayzwanego, niby Dozego, iest pod protekcyą Turecką, dlatego tam Basza rezyduie dla odbierania trybutu. Leży
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 547
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
z krescencyj osiada, Gdy wody niemasz, głód kmiotka namaca,
Modli się prosząc: Boże spuść nam deszcze, Żeby przybyło wody więcej jeszcze. Kilka staj idąc oglądam Papiernie, Dopiero zważę, co umieją wody, Jak pod regułą, tak pilnują wiernie, By niewakował Trybunał, ni Grody, Kancelarie, Szkolne Poetyki, Do każdej stempy wlewają strumyki. Wnidę do lasów, gdzie Pasterze trzody, Pasą w dni letnie, a w czasy gorące, Widzę że i tam, są potrzebne wody, Gdzie się ściągają promyki ciekące, Jeden za drugim pod skałę do zdroju, Biegnie chcąc zażyć chłodnego napoju. Wkradłszy ciekawość dalszą po zakrzaki,
z krescencyi osiada, Gdy wody niemasz, głod kmiotka námáca,
Modli się prosząc: Boże spuść nam deszcze, Zeby przybyło wody więcey ieszcze. Kilka stay idąc oglądam Pápiernie, Dopiero zważę, co umieią wody, Jak pod regułą, ták pilnuią wiernie, By niewákował Trybunał, ni Grody, Kancellarye, Szkolne Pòétyki, Do każdey stęmpy wlewaią strumyki. Wnidę do lásow, gdzie Pásterze trzody, Pasą w dni letnie, á w czásy gorące, Widzę że y tam, są potrzebne wody, Gdzie się ściągaią promyki ciekące, Jeden zá drugim pod skáłę do zdroiu, Biegnie chcąc zażyć chłodnego nápoiu. Wkrádłszy ciekáwość dalszą po zákrzaki,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 139
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752