osoby/ po mieście szukano. Znalazszy/ przywiedziono. Pytają przyczyny/ Na coś ty chłopie pozbył/ z kobielą dzieciny. Rzecze: Ze mię/ tak mądrym niewiasta mieć chciała/ Która mię/ tąż kobielą/ przedtym oszukała. Opisz/ co za osoba? Uczynił tak: oni Szukając/ natrafili/ krom żadnej pogoni. Stawiona Baba/ sekret/ gdy wydać musiała; Ze to było Panieńskie dksiecię/ powiedziała. Patrzajcież/ jako płodna teraźniejsza Moda! Aleć nie dziw: wszak parą/ chodzą/ do ogroda Według Mody/ Kawaler/ jeden jedzie z Damą/ Cud wielki/ jeśli Dama/ wróci do dom/ samą.
osoby/ po mieśćie szukáno. Znalazszy/ przywiedźiono. Pytáią przyczyny/ Na coś ty chłopie pozbył/ z kobielą dźiećiny. Rzecze: Ze mię/ ták mądrym niewiástá mieć chćiáłá/ Ktora mię/ tąż kobielą/ przedtym oszukáłá. Opisz/ co zá osobá? Vczynił ták: oni Szukáiąc/ nátráfili/ krom żádney pogoni. Stawioná Babá/ sekret/ gdy wydáć muśiáłá; Ze to było Pánieńskie dxiećię/ powiedźiáłá. Pátrzáyćież/ iáko płodna teráźnieysza Modá! Aleć nie dźiw: wszák parą/ chodzą/ do ogrodá Według Mody/ Káwáler/ ieden iedźie z Dámą/ Cud wielki/ iesli Dámá/ wroći do dom/ sámą.
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
moje pióro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami, Twe dzieci między gęstymi śmierciami Chwalebnie we krwi zdradzieckiej brodziły, Swej nie szczędziły.
Tyś dzieci swoich Wprzód odżałowała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała. Szli, nie bali się wojsk całych pogoni W dziesiąciu koni.
Myśmyć tych gości na cześć zaprosili, Myśmy się z nimi najpierwej zwadzili, Gdzieśmy się i tej liczby w małej chwili Nie doliczyli.
Pod krzyżem twoim hufiec nasz szczęśliwy Boj pierwszy zawsze zaczynał straszliwy. On go i kończył jak przedtym z Rusinem, Tak z Moskwicinem.
Tyś od sióstr
moje pioro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami, Twe dzieci między gęstymi śmierciami Chwalebnie we krwi zdradzieckiej brodziły, Swej nie szczędziły.
Tyś dzieci swoich wprzod odżałowała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała. Szli, nie bali się wojsk całych pogoni W dziesiąciu koni.
Myśmyć tych gości na cześć zaprosili, Myśmy się z nimi najpierwej zwadzili, Gdzieśmy się i tej liczby w małej chwili Nie doliczyli.
Pod krzyżem twoim hufiec nasz szczęśliwy Boj pierwszy zawsze zaczynał straszliwy. On go i kończył jak przedtym z Rusinem, Tak z Moskwicinem.
Tyś od siostr
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 358
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Parturiunt montes, nascetur ridiculus mus
Brzemienne góry myszkę urodziły, Mały deszcz chmury okropne spuściły. Syn wprzód hetmański z przebraną drużyną Od lekkiej ordy i od chłopstwa giną; Burzy się ociec, następuje gwałtem Wszytkiego wojska — ginie tymże kształtem. Już nie peć, wszytka Korona do koni, Aż ich widzimy w domu bez pogoni. Teraz król idzie; o Boże wysoki, Wodzu zastępów, poszczęść jego kroki I daj, że brzydkiej zbroniwszy niewoli, Serca poddanych zwycięstwem zniewoli. A ty, o królu, chcesz-li dobrą sprawę Widzieć, złącz z wielką pieczęcią buławę. Wy zaś, ziemianie, rozwiążcie swe mieszki Jak w Sandomierzu podczas świętej
Parturiunt montes, nascetur ridiculus mus
Brzemienne góry myszkę urodziły, Mały deszcz chmury okropne spuściły. Syn wprzód hetmański z przebraną drużyną Od lekkiej ordy i od chłopstwa giną; Burzy się ociec, następuje gwałtem Wszytkiego wojska — ginie tymże kształtem. Już nie peć, wszytka Korona do koni, Aż ich widzimy w domu bez pogoni. Teraz król idzie; o Boże wysoki, Wodzu zastępów, poszczęść jego kroki I daj, że brzydkiej zbroniwszy niewoli, Serca poddanych zwycięstwem zniewoli. A ty, o królu, chcesz-li dobrą sprawę Widzieć, złącz z wielką pieczęcią buławę. Wy zaś, ziemianie, rozwiążcie swe miészki Jak w Sandomierzu podczas świętej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 204
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
stać Briarem storękiem! Szabla po piętach tłucze, chustka z szyje spadła; Kapelusz z głowy, jeszczem też miał trochę sadła. Sapię, dmucham, pocę się z niesłychanej nuże. Toż dopadszy na drodze głębokiej kałuże, I z głową się zanurzę; w tej dopiero toni, Dwa odniósszy postrzały, zniknąłem pogoni.
Szczęśliwe, mówię, błoto i moja obrona. Ach, nie darmoż na wierzbie dziś krakała wrona. Teraz, skoro ją słyszę, bez wszelkich ogrodek, Tak mi się w pamięć wbiła, bieżę na wychodek. 499. INSZY DŁUG, INSZY DŁUGI
Trafi się czasem dobre ożenienie drugiem. Co li nasz
stać Bryjarem storękiem! Szabla po piętach tłucze, chustka z szyje spadła; Kapelusz z głowy, jeszczem też miał trochę sadła. Sapię, dmucham, pocę się z niesłychanej nuże. Toż dopadszy na drodze głębokiej kałuże, I z głową się zanurzę; w tej dopiero toni, Dwa odniósszy postrzały, zniknąłem pogoni.
Szczęśliwe, mówię, błoto i moja obrona. Ach, nie darmoż na wierzbie dziś krakała wrona. Teraz, skoro ją słyszę, bez wszelkich ogrodek, Tak mi się w pamięć wbiła, bieżę na wychodek. 499. INSZY DŁUG, INSZY DŁUGI
Trafi się czasem dobre ożenienie drugiem. Co li nasz
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 406
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zabranych ludzi Imiona na kartce wswych domach zawieszone, tylko co uciekną, wlot pan oddaje ich czartom; jakieś słowa przymawiając, aIsiści niewolnikom uciekającym prezentują się po drogach, ścieżkach O Czarcie.
w postaci Lwów, smoków, Morza, rzeki, reprezentują im, że się albo wracają nażad, albo doczekają jak wryci na miejscu pogoni. Maiolus.
10. Bierze czart na siebię ciało z powietrza, z grubych waporów ziemskich. Z. Antoniemu Pustelnikowi dawał się widzieć strasząc go, to w postaci zwierząt strasznych, to ptaków drapieżnych. Z Pachomiuszowi w postaci koguta; Z. Romualdowi w postaci Jelenia; Z. Hilarionowi, w postaci liszki; Z
zábránych ludzi Imiona ná kartce wswych domach zawieszone, tylko co uciekną, wlot pan oddaie ich czártom; iákieś słowa przymawiaiąc, aIisiśći niewolnikom uciekaiącym prezentuią się po drogach, ścieszkách O Czarcie.
w postaci Lwow, smokow, Morza, rzeki, reprezentuią im, że się álbo wracaią náżad, álbo doczekaią iák wryci na mieyscu pogoni. Maiolus.
10. Bierze czart na siebię ciało z powietrza, z grubych waporow ziemskich. S. Antoniemu Pustelnikowi dáwał się widzieć strasząc go, to w postaci zwierząt strasznych, to ptakow drapieżnych. S Pachomiuszowi w postáci koguta; S. Romualdowi w postaci Ielenia; S. Hilarionowi, w postaci liszki; S
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 206
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
złoty wiedno spojony, Paprocki, Okolski, Bielski. Pierwsi Książęta Litewscy zażywali Herbu Kolumny, ile Potomkowie Palemona. Potym Kiernus Książę Litewski jak Pojatę Córkę Jedynaczkę wydał, za Żywibunda Dorszprungowicza, do Herbu Kolumny, przydany Całego Świata praecipue o PolscE
Centaurus, od i Zięcia i Księstwo Litewskie wzięte w posagu. Potym samej Pogoni Litwa zażywać poczęła teste Okolski. Krzyż jeden na tarczy u Rycerza dany od Innocentego IV. Papieża Mendogowi z Koron Królewską, drugi od Ferdynanda Cesarza, Pogonie Herb Okolski namieniony nazywa Kiejstucz, tak informowany od Litwy.
WojewództWA Wileńskiego Stolica WILNO, już odemnie jest opisane w Części II. Aten. Katedra Wileńska na miejscu
złoty wiedno spoiony, Paprocki, Okolski, Bielski. Pierwsi Xiążęta Litewscy zażywali Herbu Kolumny, ile Potomkowie Palemona. Potym Kiernus Xiąże Litewski iak Poiatę Corkę Iedynaczkę wydał, za Zywibunda Dorszprungowicza, do Herbu Kolumny, przydany Całego Swiata praecipuè o POLSZCZE
Centaurus, od i Zięcia i Xięstwo Litewskie wzięte w posagu. Potym samey Pogoni Litwa zażywać poczęła teste Okolski. Krzyż ieden na tarczy u Rycerza dany od Innocentego IV. Papieża Mendogowi z Koron Krolewską, drugi od Ferdynanda Cesarza, Pogonie Herb Okolski namieniony nazywa Kieystucz, tak informowany od Litwy.
WOIEWODZTWA Wileńskiego Stolica WILNO, iuz odemnie iest opisane w Częsci II. Aten. Katedra Wilenska na mieyscu
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 360
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
, czyli w Senacie Venales animas: dla oferty jakiej ofiarujących Kark pod jarzmo nazywając Homines Liberos ad servitutem paratos; a jeszcze szpetniej Heliogabalus Cesarz fawory nie Ojczystych swobód splendory ponderujących Senatorów i za zdaniem Monarchy iść rezolwowanych, nazwał Togata Mancipia u Lampridiusza: quantum opprobrium Antenaci nasi od lotnego Herbownego Orła, od zawsze w biegu będącej Pogoni, nauczyl się na wolności bujać, gdy jedni z nich Państwa, drudzy Wolności rozprzestrzeniając granice, Ipsi pro libertate, hi pro Dominatione pugnahont. Dom Tęczyńskich, Warszawski de optimo statu Libertatis traktując, publicae Libertatis nażwał Patronam. Rafał Leszczyński Wojewoda Brzeski Kujawski Zygmontowi Augustowi Królowi, podobno liberum veto broniącemu śmiało rzekł Respublica ut libere
, czyli w Senacie Venales animas: dla offerty iakiey ofiaruiących Kark pod iarzmo nazywaiąc Homines Liberos ad servitutem paratos; a ieszcze szpetniey Heliogabalus Cesarz fawory nie Oyczystych swobod splendory ponderuiących Senatorow y za zdaniem Monárchy iść rezolwowánych, nazwał Togata Mancipia u Lampridiusza: quantum opprobrium Antenaci nasi od lotnego Herbownego Orła, od zawsze w biegu będącey Pogoni, nauczyl się na wolności buiać, gdy iedni z nich Państwa, drudzy Wolności rozprzestrzeniaiąc granice, Ipsi pro libertate, hi pro Dominatione pugnahont. Dom Tęczyńskich, Warszawski de optimo statu Libertatis traktuiąc, publicae Libertatis nażwał Patronam. Rafał Leszczyński Woiewoda Brzeski Kuiawski Zygmontowi Augustowi Krolowi, podobno liberum veto broniącemu smiało rzekł Respublica ut libere
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 369
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
złotem/ Wszytkie tam okoliczne Narody przechodzi/ I rzecz dziwna że Słońce nic im nie szkodzi/ Ktoze bliską Afrykę i Maury przyległe Ciężko pali. Snadź kiedyś Atlantydy zbiegłe W te tu kraje od Ojca/ dla jego srogości/ Marzynki urodzone. żeby się z czarności Swej wyzuły/ i za tym poznane nie były Odpogoni za sobą/ to się tu umyły. Wodą morską/ i zaraz jako śnieg ozdobne Ciała wzięły/ skąd potym drugie im podobne/ W Mieście tym białegłowy zawsze panowały. Nadobnej Paskwaliny.
Więc te to politykę Wenus upatrzywszy/ A świeżo od Selima rugowana bywszy Z Cypru sobie świętego/ gdy miejsca nie miała Indziej sposobniejszego/
złotem/ Wszytkie tám okoliczne Narody przechodzi/ Y rzecz dziwna że Słonce nic im nie szkodzi/ Ktoze bliską Afrykę y Maury przyległe Cięszko pali. Snadz kiedyś Athlántydy zbiegłe W te tu kráie od Oyca/ dla iego srogości/ Marzynki vrodzone. żeby się z czarności Swey wyzuły/ y zá tym poznáne nie były Odpogoni zá sobą/ to się tu vmyły. Wodą morską/ y záraz iáko śnieg ozdobne Ciáłá wzięły/ zkąd potym drugie im podobne/ W Mieście tym białegłowy záwsze pánowáły. Nadobney Pásqualiny.
Więc te to politykę Wenus vpátrzywszy/ A świeżo od Selimá rugowáná bywszy Z Cypru sobie świętego/ gdy mieyscá nie miáłá Indziey sposobnieyszego/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 2
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
,
Wnet in silo Ta mądrze ZOFIA odpowie:
Nic to! że nicią filum Polski styl mianuje,
Z tej nici nie nic, lecz sznur Złoty ominuje.
Kto tej godny in filo Zna Dyskurs ZOFII,
Sto na punkt z nici takiej Wyciągnie racyj:
Nicią swą Tezeusza Ariadna broni,
Ta złote wieki przędzie. Księżęcej Pogoni,
Nie dziw! w Junony dobie Saturnami rządzi,
Kto się tej Nici chwyci, W swym kursie nie błądzi:
Zanic Jazona runo, Skąd wiersz przędzie Muza,
Ta swym Filo celuje Sto Muz Filomuza.
Prędsza w dowcipnym locie Niźli Filomela,
Mądry umysł tetrycznych Książąt rozwesela:
Łagodnym płynie słowem, A gdy trutynuje
,
Wnet in silo Tá mądrźe ZOFIA odpowie:
Nic to! że nićią filum Polski styl miánuie,
Z tey nići nie nic, lecz sznur Złoty ominuie.
Kto tey godny in filo Zna dyszkurs ZOFII,
Sto ná punkt z nići takiey Wyćiągnie rácyi:
Nićią swą Thezeuszá Ariádná broni,
Tá złote wieki przędźie. Xiężęcey Pogoni,
Nie dźiw! w Junony dobie Sáturnámi rządźi,
Kto się tey Nići chwyći, W swym kurśie nie błądźi:
Zánic Iázoná runo, Zkąd wiersz przędźie Muzá,
Tá swym Filo celuie Sto Muz Filomuzá.
Prętsza w dowćipnym loćie Niźli Filomelá,
Mądry umysł tetrycznych Xiążąt rozwesela:
Łágodnym płynie słowem, A gdy trutynuie
Skrót tekstu: JunRef
Strona: a6
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
niepogody.
Niebo Morze, precz obłok Od tak jasnej zgody:
Ile gdy nadsłoneczne Czartoryskich Konie
Tymże jaśnieją Niebem w Sarmackiej koronie;
Gdzie Książęce swe kroki w Równi z Królewskiemi
Mierzą Parentelami, I cnotami swemi,
Północy i Wschodowy Cyrkuł okrążają,
I w Cesarskie Linie Krwi kursem wbiegają:
Co lot Orła Polskiegi I Litwy Pogoni.
To Książąt Czartoryiskich w Lot Pogonia goni;
Kurs najwyższych Honorów, Nieśmiertelnej sławy,
Tej jest metą Pogoni, Te są Jej zabawy:
I czegoż niedoścignie? Prędszym teraz lotem
Księżyca i Srzeniawy Zmocniona obrotem:
O szczęśliwe ściganie, Bieg fortuny złoty.
Dojść takiego terminu Mimo szturm i grzmoty,
Którego moc tysiącznych
niepogody.
Niebo Morze, precz obłok Od ták iásney zgody:
Ile gdy nádsłoneczne Czártoryskich Konie
Tymże iáśnieią Niebem w Sarmáckiey koronie;
Gdźie Xiáżęce swe kroki w Rowni z Krolewskiemi
Mierzą Párentelámi, Y cnotámi swemi,
Pułnocny y Wschodowy Cyrkuł okrążáią,
Y w Cesárskie Linie Krwi kursem wbiegáią:
Co lot Orłá Polskiegi Y Litwy Pogoni.
To Xiążąt Czártoryiskich w Lot Pogonia goni;
Kurs naywyższych Honorow, Nieśmiertelney sławy,
Tey iest metą Pogoni, Te są Iey zabáwy:
Y czegoż niedosćignie? Prętszym teraz lotem
Xiężycá y Srzeniáwy Zmocniona obrotem:
O szczęśliwe ścigánie, Bieg fortuny złoty.
Doyść tákiego terminu Mimo szturm y grzmoty,
Ktorego moc tysiącznych
Skrót tekstu: JunRef
Strona: a7v
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731