niezliczony! Ale jeśli tak święty uczynek z zazdrości Skutku swego nie weźmie albo z nikczemności, Tak, że nieprzyjaciele Paryża dobędą, Niemcy pewnie i Włoszy bezpieczni nie będą.
XXXVII.
I wszytkie insze państwa pójdą na łup pewnie, Gdzie Tego chwalą, który za nasze na drewnie Grzechy umarł. - I na to ponno się spusczacie, Że od tego pogaństwa przez morze mieszkacie. - Lecz jeśli z Zybeltery wyszli w insze czasy Od Alcydowych znaków, jako piszą waszy, I odnieśli zdobyczy i łupy z Anglii, Co będą czynić, jeśli dostaną Francjej?
XXXVIII.
Ale, choćby was sława sama nie ruszała, Choćby was do tej sprawy
niezliczony! Ale jeśli tak święty uczynek z zazdrości Skutku swego nie weźmie albo z nikczemności, Tak, że nieprzyjaciele Paryża dobędą, Niemcy pewnie i Włoszy bezpieczni nie będą.
XXXVII.
I wszytkie insze państwa pójdą na łup pewnie, Gdzie Tego chwalą, który za nasze na drewnie Grzechy umarł. - I na to ponno się spusczacie, Że od tego pogaństwa przez morze mieszkacie. - Lecz jeśli z Zybeltery wyszli w insze czasy Od Alcydowych znaków, jako piszą waszy, I odnieśli zdobyczy i łupy z Angliej, Co będą czynić, jeśli dostaną Francyej?
XXXVIII.
Ale, choćby was sława sama nie ruszała, Choćby was do tej sprawy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 366
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kiedy byk nieokrócony, W szrankach cały dzień bity i ze psy goniony, Porwie płoty i mocne obali okoły, Gdzie gęsty na igrzysko patrzy lud wesoły; Wszyscy pełni widomej uciekają trwogi, On tego i owego w tem bierze na rogi: Ten niech wie, iż tak srogi, gdy wpadł na Angliki, I jeszcze ponno sroższy beł rycerz z Afryki.
XX.
Piętnaście ich na poły poprzek poprzecinał, Piętnastom albo więcej głowy poucinał; Każdy raz jego, prosto albo odlew cięty, Zda się, że ścina winne lub wierzbowe pręty. We krwi wszytek poganin wściekły umoczony Odcięte głowy, nogi i ręce z ramiony I insze członki tam, gdzie
kiedy byk nieokrócony, W szrankach cały dzień bity i ze psy goniony, Porwie płoty i mocne obali okoły, Gdzie gęsty na igrzysko patrzy lud wesoły; Wszyscy pełni widomej uciekają trwogi, On tego i owego w tem bierze na rogi: Ten niech wie, iż tak srogi, gdy wpadł na Angliki, I jeszcze ponno sroższy beł rycerz z Afryki.
XX.
Piętnaście ich na poły poprzek poprzecinał, Piętnastom albo więcej głowy poucinał; Każdy raz jego, prosto albo odlew cięty, Zda się, że ścina winne lub wierzbowe pręty. We krwi wszytek poganin wściekły umoczony Odcięte głowy, nogi i ręce z ramiony I insze członki tam, gdzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 41
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wróblowi.
XXIV.
Rugier w niej oczy utkwił, pilno się dziwuje, Ta zaś nad wszytkich w niem moc więtszą upatruje; A jeśli go Marfiza Marsem rozumiała, Nie mniejby mu się ona Belloną być zdała, By beł wiedział, że pannę hełm z zbroją nakrywa, Która wzrok i mniemanie jego oszukiwa; I ponno urosłaby spórka między niemi, Kto rozlał krwie, kto więcej ciał złożył na ziemi.
XXV.
Atoli dosyć było czterem sił, śmiałości Zbić dwie rocie i posłać w podziemne niskości. Leżą trupy na polach, ostatek ucieka: Brat brata, powinnego powinny nie czeka. Szczęśliwy, kto rączego jest pan zawodnika: Gdzie
wróblowi.
XXIV.
Rugier w niej oczy utkwił, pilno się dziwuje, Ta zaś nad wszytkich w niem moc więtszą upatruje; A jeśli go Marfiza Marsem rozumiała, Nie mniejby mu się ona Belloną być zdała, By beł wiedział, że pannę hełm z zbroją nakrywa, Która wzrok i mniemanie jego oszukiwa; I ponno urosłaby spórka między niemi, Kto rozlał krwie, kto więcej ciał złożył na ziemi.
XXV.
Atoli dosyć było czterem sił, śmiałości Zbić dwie rocie i posłać w podziemne nizkości. Leżą trupy na polach, ostatek ucieka: Brat brata, powinnego powinny nie czeka. Szczęśliwy, kto rączego jest pan zawodnika: Gdzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 291
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zła jaka potkała. Ta, kędy Rugier siedział, bliżej przystąpiła I głosem, aby sprawę zrozumiał, mówiła: PIEŚŃ XXVI.
LVIII.
„Twoja rodzona wieść mi konia rozkazała, Co mu Francja równia w dobroci nie miała, Którego ona waży, którego miłuje I Fontynem jakimsi najczęściej mianuje. I jużem we trzydziestu ponno milech była Pod Marsylią, gdzie mi czekać naznaczyła; Tam ona nie chcąc namniej w domu się zabawić, Po kilku dniach i sama miała się też stawić.
LIX.
A takem swemu szczęściu powierzała wiele, Takem na nie kazała i hardzie i śmiele, Że mię, gdybym wymówki zażyła takowej, Iż
zła jaka potkała. Ta, kędy Rugier siedział, bliżej przystąpiła I głosem, aby sprawę zrozumiał, mówiła: PIEŚŃ XXVI.
LVIII.
„Twoja rodzona wieść mi konia rozkazała, Co mu Francya równia w dobroci nie miała, Którego ona waży, którego miłuje I Fontynem jakiemsi najczęściej mianuje. I jużem we trzydziestu ponno milech była Pod Marsylią, gdzie mi czekać naznaczyła; Tam ona nie chcąc namniej w domu się zabawić, Po kilku dniach i sama miała się też stawić.
LIX.
A takem swemu szczęściu powierzała wiele, Takem na nie kazała i hardzie i śmiele, Że mię, gdybym wymówki zażyła takowej, Iż
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 300
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Tem czasem zaś Marfiza Mandrykarda swego Obraca: pot się leje z twarzy, z czoła jego. Wygadza on jej wzajem i niemniej dokucza, Co to jest z mężem walczyć, białą płeć naucza. U obojga tarcz, zbroja, szyszak doświadczony Strzeże ran, broni głowy, piersi z każdej strony. Tak w równem męstwie ponno dłużejby swe siły Pokazowali, ale konie przeszkodziły.
CXXV.
Przykry Marfiza swojem obrót uczyniła Na łące, co z niedawnych deszczów mokra była; Ten się pośliznął i padł srodze w onej dobie Ani ratunku mógł dać najmniejszego sobie. Bo gdy się poprawował i ledwo podnosił, Kilkoro uderzenia raz po raz odnosił Od Bryliadora,
Tem czasem zaś Marfiza Mandrykarda swego Obraca: pot się leje z twarzy, z czoła jego. Wygadza on jej wzajem i niemniej dokucza, Co to jest z mężem walczyć, białą płeć naucza. U obojga tarcz, zbroja, szyszak doświadczony Strzeże ran, broni głowy, piersi z każdej strony. Tak w równem męstwie ponno dłużejby swe siły Pokazowali, ale konie przeszkodziły.
CXXV.
Przykry Marfiza swojem obrót uczyniła Na łące, co z niedawnych deszczów mokra była; Ten się pośliznął i padł srodze w onej dobie Ani ratunku mógł dać najmniejszego sobie. Bo gdy się poprawował i ledwo podnosił, Kilkoro uderzenia raz po raz odnosił Od Bryljadora,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 316
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Mandrykardem szczęście ostatniego Czekać placu kazało, lecz ta marszczy czoło Ani chce dla tej patrzeć przyczyny wesoło. Niemniej Rugier, bo pierwszej pary wiedział siły, Boi się, by się spólną śmiercią nie skończyły.
XLVII.
Od Paryża na milę jedno miejsce było Rozkoszne, wszystkim dziwne uciechy czyniło, Przekopem niewysokiem wkoło obegnane, Igrzyskom ponno jakim umyślnie oddane. Zameczek beł tam kiedyś, pięknie wywiedziony, Teraz ogniem, żelazem do szczętu zniesiony; Drugi przy drodze widać, a podobny temu, Gdy z miasta ku przedmieściu idzie kto wielkiemu.
XLVIII.
Tam beł plac dla tej sprawy zaraz wymierzony, Z drzewa krótkiego słusznem kwadratem złożony; Dwie bramie, dosyć
Mandrykardem szczęście ostatniego Czekać placu kazało, lecz ta marszczy czoło Ani chce dla tej patrzeć przyczyny wesoło. Niemniej Rugier, bo pierwszej pary wiedział siły, Boi się, by się spólną śmiercią nie skończyły.
XLVII.
Od Paryża na milę jedno miejsce było Rozkoszne, wszystkim dziwne uciechy czyniło, Przekopem niewysokiem wkoło obegnane, Igrzyskom ponno jakiem umyślnie oddane. Zameczek beł tam kiedyś, pięknie wywiedziony, Teraz ogniem, żelazem do szczętu zniesiony; Drugi przy drodze widać, a podobny temu, Gdy z miasta ku przedmieściu idzie kto wielkiemu.
XLVIII.
Tam beł plac dla tej sprawy zaraz wymierzony, Z drzewa krótkiego słusznem kwadratem złożony; Dwie bramie, dosyć
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 332
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
powieda pole. Spórka między obiema trwa w dziwnem sposobie, Tak ten, jak ów wprzód w placu stanąć życzy sobie.
LXVII.
Hamuje ich co żywo, wszyscy się zbiegali, Aby w nich niepożądne gniewy uśmierzali; Ale cóż, nie sprawiwszy, nadarmo pracują, Niebezpieczeństwo cudzem zdrowiem swe kupują. Nie przywiódłby ich ponno wszystek świat do zgody; Sam zacny syn Trojanów bojąc się stąd szkody, Przybiegł z królem hiszpańskiem, powagę którego Znać powinne i wojsko słuchało jednego.
LXVIII.
Pyta król, nienawiści co jest za przyczyna Tak nagłych, przy kijem więtsza najduje się wina; Sposoby rozmaitemi potem usiłuje I dziwne pojednać ich środki wynajduje. Prosi
powieda pole. Spórka między obiema trwa w dziwnem sposobie, Tak ten, jak ów wprzód w placu stanąć życzy sobie.
LXVII.
Hamuje ich co żywo, wszyscy się zbiegali, Aby w nich niepożądne gniewy uśmierzali; Ale cóż, nie sprawiwszy, nadarmo pracują, Niebezpieczeństwo cudzem zdrowiem swe kupują. Nie przywiódłby ich ponno wszystek świat do zgody; Sam zacny syn Trojanów bojąc się stąd szkody, Przybiegł z królem hiszpańskiem, powagę którego Znać powinne i wojsko słuchało jednego.
LXVIII.
Pyta król, nienawiści co jest za przyczyna Tak nagłych, przy kiem więtsza najduje się wina; Sposoby rozmajtemi potem usiłuje I dziwne pojednać ich środki wynajduje. Prosi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 337
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i swobód zażywać dawnych pozwolili. Oddawał on to wzajem częstował każdego; I wtenczas, aby gościa ucieszył smutnego, Kilku wezwał powinnych, ale ci nie śmieli Nic rzec, utopionego gdy w myślach widzieli.
CXXXIII.
Frasobliwą twarz na dół i wzrok miał skłoniony, W ziemię ustawnie patrząc królik zasmucony; Huku nie usłyszałby ponno nawiętszego, Zmysły ledwie nie wszystkie odbiegły od niego. Potem, gdy długo siedział tak uspokojony, Ciężko westchnąwszy, jakby ze snu ocucony, Pokrzepił się, wzniósł oczy, łzami nakropione, Na swego gospodarza i na goście one, PIEŚŃ XXVII.
CXXXIV.
A przerwawszy milczenie, gospodarza swego I gości spytał wszystkich, co
i swobód zażywać dawnych pozwolili. Oddawał on to wzajem częstował każdego; I wtenczas, aby gościa ucieszył smutnego, Kilku wezwał powinnych, ale ci nie śmieli Nic rzec, utopionego gdy w myślach widzieli.
CXXXIII.
Frasobliwą twarz na dół i wzrok miał skłoniony, W ziemię ustawnie patrząc królik zasmucony; Huku nie usłyszałby ponno nawiętszego, Zmysły ledwie nie wszystkie odbiegły od niego. Potem, gdy długo siedział tak uspokojony, Ciężko westchnąwszy, jakby ze snu ocucony, Pokrzepił się, wzniósł oczy, łzami nakropione, Na swego gospodarza i na goście one, PIEŚŃ XXVII.
CXXXIV.
A przerwawszy milczenie, gospodarza swego I gości spytał wszystkich, co
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 353
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mało We łbie; zaczem nań krzyknąć obiema się zdało, Aby lub to w zad poszedł lub ustąpił z drogi, Jeśli nie chce wpaść w przepaść, w on wąwóz tak srogi.
LIII.
Orland nie odpowiada na ono wołanie, Tylko ognistem wzrokiem błyszcząc, w miejscu stanie, A potem, żaden temu ponno nie uwierzy, Jak z niewymowną mocą w pierś osła uderzy I ciśnie go do góry; ten jak ptaszę jakie Zda się, gdy skrzydła na bok rozciągnie dwojakie; Potem na milę jednę od miejsca onego Padł na wierzchu pagórka trochę wyniosłego. PIEŚŃ XXIX.
LIV.
To sprawiwszy, do onych chłopków krok prostuje, Z
mało We łbie; zaczem nań krzyknąć obiema się zdało, Aby lub to w zad poszedł lub ustąpił z drogi, Jeśli nie chce wpaść w przepaść, w on wąwóz tak srogi.
LIII.
Orland nie odpowiada na ono wołanie, Tylko ognistem wzrokiem błyszcząc, w miejscu stanie, A potem, żaden temu ponno nie uwierzy, Jak z niewymowną mocą w pierś osła uderzy I ciśnie go do góry; ten jak ptaszę jakie Zda się, gdy skrzydła na bok rozciągnie dwojakie; Potem na milę jednę od miejsca onego Padł na wierzchu pagórka trochę wyniosłego. PIEŚŃ XXIX.
LIV.
To sprawiwszy, do onych chłopków krok prostuje, Z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 396
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. PIEŚŃ XXIX.
LXXIV.
A nie tylko tej samej życzę ja zdrajczynej Dać karę zasłużoną, ale każdej inej; Niech w Orlandowe ręce te wszytkie wpadają, Co szczerość niewdzięcznością, szalbierki, oddają. - Ale odpoczyniemy tu, bo świeże strony Nawiązane dadzą głos barziej ulubiony; Więc i temu, co słucha, milej ponno będzie, Gdy kęs wytchnie, gdy z pracej kęs w pokoju siędzie.
KONIEC PIEŚNI DWUDZIESTEJ DZIEWIĄTEJ. PIESŃ TRZYDZIESTA. ARGUMENT. Szaleństwa swego Orland zostawuje znaki Straszliwe, gdzie krainę, gdzie dom mija jaki. Pojedynku Mandrykard dusznie chce zuchwały, Na którem go zabija Rugier mężnie śmiały; A nań zaś Bradamanta narzeka troskliwa
. PIEŚŃ XXIX.
LXXIV.
A nie tylko tej samej życzę ja zdrajczynej Dać karę zasłużoną, ale każdej inej; Niech w Orlandowe ręce te wszytkie wpadają, Co szczerość niewdzięcznością, szalbierki, oddają. - Ale odpoczyniemy tu, bo świeże strony Nawiązane dadzą głos barziej ulubiony; Więc i temu, co słucha, milej ponno będzie, Gdy kęs wytchnie, gdy z pracej kęs w pokoju siędzie.
KONIEC PIEŚNI DWUDZIESTEJ DZIEWIĄTEJ. PIESŃ TRZYDZIESTA. ARGUMENT. Szaleństwa swego Orland zostawuje znaki Straszliwe, gdzie krainę, gdzie dom mija jaki. Pojedynku Mandrykard dusznie chce zuchwały, Na którem go zabija Rugier mężnie śmiały; A nań zaś Bradamanta narzeka troskliwa
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 402
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905