; więc siano targuje; A tym czasem/ ów dragon/ kobieli szykuje: Odwięzuje od wozu chłopską/ a swę troczy; To zrobiwszy/ czym prędzej między innych skoczy. Według targu/ wziął płacą chłop/ a oddał siano: Zatym pospieszył z Miasta/ widząc już nie rano. Wyjechawszy/ wkobieli/ gdy posiłku szperze; Obaczy nad spodzianie/ aż tam dziecię gmerze: Powróci wskok do Miasta/ pomniąc na gospodę/ Gdzie za przedane siano/ odbierał nagrodę: Skarży się na dragany/ że go oszukali/ Ze mu kobiel/ za kobiel z dzieckiem przywiązali Rzecze Major: Poznasz go? Odpowie: Ten/ Panie/ Co mię
; więc śiano targuie; A tym czásem/ ow drágon/ kobieli szykuie: Odwięzuie od wozu chłopską/ á swę troczy; To zrobiwszy/ czym prędzey między innych skoczy. Według targu/ wźiął płacą chłop/ á oddał siano: Zátym pospieszył z Miastá/ widząc iuż nie ráno. Wyiecháwszy/ wkobieli/ gdy pośiłku szperze; Obaczy nad spodźianie/ aż tám dźiećię gmerze: Powroći wskok do Miastá/ pomniąc ná gospodę/ Gdźie zá przedáne śiáno/ odbierał nagrodę: Skarży się ná drágány/ że go oszukali/ Ze mu kobiel/ zá kobiel z dźieckiem przywiązáli Rzecze Máior: Poznasz go? Odpowie: Ten/ Pánie/ Co mię
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
nie mogę, patrząc na wielki ich niedostatek. A i na to niemniej, że gdy ten prowiant zjedzą, którego się już niewiele zostało, przyszłej ćwierci niebędą mieli żyć o czem. Niezdrożne Stanów koronnych będzie zesłanie do wojska z asekurowaniem na pewny czas a bliski zupełnej zapłaty; jednak niebędzieli pro prima Septembris jakiego pieniężnego posiłku także i prowiantu, sposobu do alegowania ich niewidzę. W czem jednak niezejdzie miż na powinności mojej przeciwko W. K. Mści, Panu memu miłościwemu, i Rzeczypospolitej, któremu wierność poddaństwa i t. d. OD TEGOŻ DO KsIĘDZA KANCLERZA, w obozie pod Gniewem, dnia 3. Lipca 1628
nie mogę, patrząc na wielki ich niedostatek. A i na to niemniéj, że gdy ten prowiant zjedzą, którego się już niewiele zostało, przyszłéj czwierci niebędą mieli żyć o czém. Niezdrożne Stanów koronnych będzie zesłanie do wojska z assecurowaniem na pewny czas a bliski zupełnéj zapłaty; jednak niebędzieli pro prima Septembris jakiego pieniężnego posiłku także i prowiantu, sposobu do allegowania ich niewidzę. W czém jednak niezejdzie miż na powinności mojej przeciwko W. K. Mści, Panu memu miłościwemu, i Rzeczypospolitej, któremu wierność poddaństwa i t. d. OD TEGOŻ DO XIĘDZA KANCLERZA, w obozie pod Gniewem, dnia 3. Lipca 1628
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 87
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
być musi, tak nieujdzie wielkiej inkwizycji i surowego na winnych karania. Że tedy nam Pan Bóg niechciał w tej pobłogosławić imprezie życzyłbym per vim o tamto się miejsce kusić, ale sam niedostatek i zgłodzenie tamtego kraju wszystkich sententiją odwraca od tego; przydzie tedy inszych zażywać sposobów, jakoby się droga nieprzyjacielowi do posiłku im zawarła i onych się tak trzymało, żeby się nigdzie z tamtego miejsca wychylić niemogli. Niewątpię, że jeszcze nim ad hiberna pójdziemy, może Pan Bóg podać sposób zarobienia na sławę Waszej Królewskiej Mości, Pana mego miłościwego. O traktatach nic niepiszę, wiedząc, że Ich M. Panowie Komisarze, którym
być musi, tak nieujdzie wielkiej inquisitiej i surowego na winnych karania. Że tedy nam Pan Bóg niechciał w tej pobłogosławić impressie życzyłbym per vim o tamto się miejsce kusić, ale sam niedostatek i zgłodzenie tamtego kraju wszystkich sententiją odwraca od tego; przydzie tedy inszych zażywać sposobów, jakoby się droga nieprzyjacielowi do posiłku im zawarła i onych się tak trzymało, żeby się nigdzie z tamtego miejsca wychylić niemogli. Niewątpię, że jeszcze nim ad hiberna pójdziemy, może Pan Bóg podać sposób zarobienia na sławę Waszéj Królewskiéj Mości, Pana mego miłościwego. O traktatach nic niepiszę, wiedząc, że Ich MM. Panowie Kommissarze, którym
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 144
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ZŁOTĄ WĘDĄ RYBY ŁOWIĆ
Czemuż się, głupi, śmiejesz? Za głupszego byś mię Liczył, gdybym się nie śmiał czytający w piśmie, Że gdy go za jeleniem ochota poduszczy, Błądzi po Niepołomskiej król Bolesław Puszczy. Minęła noc, minął dzień, i drugi na schyłku; On koniowi i sobie nie dając posiłku Jeździ, ledwie znużone mogąc trzymać członki. A w tym z daleka dojźry dziadowskiej lepionki, Więc się nie rozmyślając prosto do niej uda. Zrazu się stropi dziadek na niezwykłe cuda, Lecz że do wsi trzy mile, a zapada słońce, Prosi, żeby dziś w jego nocował lepiance. Dawszy trawy koniowi, ogień na
ZŁOTĄ WĘDĄ RYBY ŁOWIĆ
Czemuż się, głupi, śmiejesz? Za głupszego byś mię Liczył, gdybym się nie śmiał czytający w piśmie, Że gdy go za jeleniem ochota poduszczy, Błądzi po Niepołomskiej król Bolesław Puszczy. Minęła noc, minął dzień, i drugi na schyłku; On koniowi i sobie nie dając posiłku Jeździ, ledwie znużone mogąc trzymać członki. A w tym z daleka dojźry dziadowskiej lepionki, Więc się nie rozmyślając prosto do niej uda. Zrazu się stropi dziadek na niezwykłe cuda, Lecz że do wsi trzy mile, a zapada słońce, Prosi, żeby dziś w jego nocował lepiance. Dawszy trawy koniowi, ogień na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 423
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zaczemby ojczyzna nasza i bezpieczna od nieprzyjaciela i wolna od kontrybucji, wolna od wojsk swoich in visceribus zostawała.
Wszakże ostrożnieby to trzeba podawać Moskwie, którzy, iż są z natury i pyszni i uporni, w każdej rzeczy zwykli się zasadzać; szkodaby im zaraz z przodku Krymu in possessionem pozwalać, tylko od nich posiłku potrzebować. Potem gdyby się fortiter trzymali, eo modo ustąpić, żeby jaka włość znaczną Rzeczpospolitej za posiłki dali, żeby się nas ratować przeciwko Turkom, ile tego potrzeba będzie razy, obligowali i foedera nienaruszenie trzymali. Ja non despero, gdyby się ta sprawa traktowała dextre i decenter, że w tej swej teraźniejszej kruczynie patrząc
zaczémby ojczyzna nasza i bespieczna od nieprzyjaciela i wolna od kontrybucyi, wolna od wojsk swoich in visceribus zostawała.
Wszakże ostrożnieby to trzeba podawać Moskwie, którzy, iż są z natury i pyszni i uporni, w każdej rzeczy zwykli się zasadzać; szkodaby im zaraz z przodku Krymu in possessionem pozwalać, tylko od nich posiłku potrzebować. Potém gdyby się fortiter trzymali, eo modo ustąpić, żeby jaka włość znaczną Rzeczpospolitej za posiłki dali, żeby się nas ratować przeciwko Turkom, ile tego potrzeba będzie razy, obligowali i foedera nienaruszenie trzymali. Ja non despero, gdyby się ta sprawa traktowała dextre i decenter, że w tej swej terazniejszej kruczynie patrząc
Skrót tekstu: KoniecSTatar
Strona: 303
Tytuł:
Dyskurs o zniesieniu Tatarów...
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z czkawką ową. Nuż i za zmarłych jałmużna Z kłopotem — a któż nie uzna! Żeństwo takież szło ma dróżkę Mając pieczoną kokoszkę. Dla posiłku w przyszłym chodzie Siedli jeść pod dębem w chłodzie. Dziad przyszedł. Mąż: „Za nieboszkę!” Mówiąc — dał mu kurki troszkę. Żona też z nóżką u dzika: „Nę! módl się za nieboszczyka!” Więc gdzie ma być odpust jaki, Jest plon w drogach na żebraki. Przychodzi dziad drugi
MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z czkawką ową. Nuż i za zmarłych jałmużna Z kłopotem — a ktoż nie uzna! Żeństwo takież szło ma dróżkę Mając pieczoną kokoszkę. Dla posiłku w przyszłym chodzie Siedli jeść pod dębem w chłodzie. Dziad przyszedł. Mąż: „Za nieboszkę!” Mówiąc — dał mu kurki troszkę. Żona też z nóżką u dzika: „Nę! módl się za nieboszczyka!” Więc gdzie ma być odpust jaki, Jest plon w drogach na żebraki. Przychodzi dziad drugi
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 14
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
równie ogartywa. Uważywaszy pożytki z przytomności Relikwij Świętych/ pomni Praw: Czyt: abyś te (jeśli masz) w przystojnej poczciwości i poczciwym poszanowaniu miał/ jako Kości przy jaciół Bożych/ bo mówi: Wy przyjaciele moi jesteście/ ponieważ jak kary żaden nie uszedł/ który temi wzgardził/ tak prędkiego doznał przeciwko czartom posiłku/ który tylko te przy sobie miał. Patrz gdy Święty Grzegorz poświęcił odjętą od Arianów Cerkiew/ i Relikwie Świętego Stefana/ i Z. Marty do niej wniósł; jak Diabeł na kształt wieprza po między ludzie tego/ i owego tracając wybiegł: tak prędkiego doznał przeciwko czartom posiłku/ który tylko te przy sobie miał;
rownie ogártywa. Vwazywszy pożytki z przytomnośći Reliquiy Swiętych/ pomni Práw: Czyt: ábyś te (iesli masz) w przystoyney poczćiwośći y poczćiwỹ poszánowániu miał/ iáko Kości przy iaćioł Bożych/ bo mowi: Wy przyiaćiele moi iesteście/ ponieważ iák káry żaden nie vszedł/ ktory temi wzgárdźił/ ták prędkiego doznał przećiwko czártom pośiłku/ ktory tylko te przy sobie miał. Pátrz gdy Swięty Grzegorz poświęćił odiętą od Arianow Cerkiew/ y Reliquiae Swiętego Stepháná/ y S. Marthy do niey wniosł; iák Dyabeł ná kształt wieprzá po między ludźie tego/ y owego tracáiąc wybiegł: ták prędkiego doznał przeciwko czártom pośiłku/ ktory tylko te przy sobie miał;
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 182.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
temi wzgardził/ tak prędkiego doznał przeciwko czartom posiłku/ który tylko te przy sobie miał. Patrz gdy Święty Grzegorz poświęcił odjętą od Arianów Cerkiew/ i Relikwie Świętego Stefana/ i Z. Marty do niej wniósł; jak Diabeł na kształt wieprza po między ludzie tego/ i owego tracając wybiegł: tak prędkiego doznał przeciwko czartom posiłku/ który tylko te przy sobie miał; boć barzo od tych ci Cinclowie stronią; jako mówi Z. Jan Złotousty/ i Z. Hieronim contra Vigilantium. Jerem: 13 v. 23. Psal: 138. Prou: 15 v. 3. Dan: 1. v. 22. Greg: Nys
temi wzgárdźił/ ták prędkiego doznał przećiwko czártom pośiłku/ ktory tylko te przy sobie miał. Pátrz gdy Swięty Grzegorz poświęćił odiętą od Arianow Cerkiew/ y Reliquiae Swiętego Stepháná/ y S. Marthy do niey wniosł; iák Dyabeł ná kształt wieprzá po między ludźie tego/ y owego tracáiąc wybiegł: ták prędkiego doznał przeciwko czártom pośiłku/ ktory tylko te przy sobie miał; boć bárzo od tych ći Cinclowie stronią; iáko mowi S. Ian Złotousty/ y S. Hieronim contra Vigilantium. Ierem: 13 v. 23. Psal: 138. Prou: 15 v. 3. Dan: 1. v. 22. Greg: Nys
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 182.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
duszny nieprzyjaciel zwieść/ możnali rzecz i najwyborniejszych/ a kto tej subtelnej pokusy/ dziwnym miłosierdziem Boga wszechmogącego wsparty i ochroniony ujdzie/ ten żadną miarą od śmierci wtórej obrażony niebędzie/ dodzierzy tego co ma/ a nie wydrze mu z rąk nikt Korony jego. Tej stałości w wierze/ iż po łasce Bożej nie ladajakiego posiłku dodaje/ pilne badanie się w piśmie ś. niżej się o tym w Przedmowie do Czytelnika dostatecznie da Pan Bóg powie/ gdzie się to jaśnie i dowodnie pokaże/ iż czasów ostatecznych ni przez co innego prawdziwa Cerkiew Boża poznana być nie może/ jedno przez pismo ś. które jej w znoszeniu krzyża dotrzymanie całości i szczerości
duszny nieprzyiaćiel zwieść/ możnali rzecż y naywybornieyszych/ á kto tey subtelney pokusy/ dźiwnym miłośierdźiem Bogá wszechmogącego wspárty y ochroniony vydźie/ ten żadną miárą od śmierći wtorey obráżony niebędźie/ dodźierzy tego co ma/ á nie wydrze mu z rąk nikt Corony iego. Tey stałośći w wierze/ iż po łásce Bożey nie ledáiákiego pośiłku dodáie/ pilne bádánie się w pismie ś. niżey się o tym w Przedmowie do Cżytelniká dostátecżnie da Pan Bog powie/ gdzie się to iáśnie y dowodnie pokaże/ iż cżásow ostátecżnych ni przez co innego prawdźiwa Cerkiew Boża poznána być nie może/ iedno przez pismo ś. ktore iey w znoszeniu krzyżá dotrzymánie cáłośći y szcżerośći
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 7
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
aby mieć Wojsko takie, jakiego zicżę ze wszystkiemi cyrkumstancjami, które Jego moc constituunt, nie tylko że z niego żadnej nie podobna spodziewać się obrony, ale, owszem na nic inszego się nie przyda, tylko na pewny triumf nieprzyjacielowi, a na nie omylną Ojczyzny zgubę, którą praecipitabit, owszem; odwaga naturalna narodu bez posiłku należitego, jeżeli na nią samę spuszczać się będziemy.
Niech mi się godzi materią wojskową traktując, powstać przeciwko nie należitemu zwyczajowi, że partykularnym wolno trzymać na swoim żołdzie pod imieniem gwardyj nadwornej, ludzi wojskowych; naprzód jest to contra omnen decentiam et respectum Majestatu, gdyż to samym Królom należy ta dystynkcja, mieć gwardye;
áby mieć Woysko takie, iakiego źycźę ze wszystkiemi cyrkumstancyami, ktore Iego moc constituunt, nie tylko źe z niego źadney nie podobna spodźiewáć się obrony, ale, owszem na nic inszego się nie przyda, tylko na pewny tryumf nieprzyiaćielowi, á na nie omylną Oyczyzny zgubę, ktorą praecipitabit, owszem; odwaga naturalna narodu bez posiłku naleźytego, ieźeli na nię samę spuszczać się będziemy.
Niech mi się godźi materyą woyskową traktuiąc, powstáć przećiwko nie naleźytemu zwyczáiowi, źe partykularnym wolno trzymáć na swoim źołdźie pod imieniem gwardyi nadworney, ludźi woyskowych; naprzod iest to contra omnen decentiam et respectum Majestatu, gdyź to samym Krolom naleźy ta dystynkcya, mieć gwardye;
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 117
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733