obiedzie: ip. Leszczyńskiego podczaszego koronnego, księcia Czartoryskiego, ip. Denhofa łowczego w. księstwa lit., ip. Leona Ogińskiego podstolego w. księstwa lit., ip. Bozdrażewskiego starostę srzedskiego i brata jego najmilszego opata, ip. Potockiego kasztelanica kamienieckiego i innych. W dość dobrej i miłej kompanii mieliśmy dobre posiedzenie.
Z Krakowa 3 Novembris na Trzciannę, Wiśnicz i t. d., do domu arcy przeklętą drogą przyjechałem do Usnarza 15 Novembris. Stamtąd na Ruś wyjechawszy 20^go^, stanąłem w Smiłowiczach 9 Decembris.
15^go^ ubiłem na obławie niedźwiedzia.
17^go^ byli u mnie: ip. podkomorzy miński, ip. stolnik
obiedzie: jp. Leszczyńskiego podczaszego koronnego, księcia Czartoryskiego, jp. Denhofa łowczego w. księstwa lit., jp. Leona Ogińskiego podstolego w. księstwa lit., jp. Bozdrażewskiego starostę srzedskiego i brata jego najmilszego opata, jp. Potockiego kasztelanica kamienieckiego i innych. W dość dobréj i miłéj kompanii mieliśmy dobre posiedzenie.
Z Krakowa 3 Novembris na Trzciannę, Wiśnicz i t. d., do domu arcy przeklętą drogą przyjechałem do Usnarza 15 Novembris. Ztamtąd na Ruś wyjechawszy 20^go^, stanąłem w Smiłowiczach 9 Decembris.
15^go^ ubiłem na obławie niedźwiedzia.
17^go^ byli u mnie: jp. podkomorzy miński, jp. stolnik
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 54
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. Nie zawsze przecie wierz wesołej karcie, Bo czasem ostrze w miękkim kryje żarcie; Choć się przykładem na inszych zamierzy, Często i tego, co czyta, uderzy: Ostrożnie jednak, i z taką uwagą, Że się nikt gniewać nie może pod plagą; Tych zasię więcej, co nic nie zaszkodzą, Zabawne tylko posiedzenie słodzą — Bezpiecznie, prawda; połóż, skrupulacie, I wy, co w żartach grzechu się lękacie: Są z tegoż pióra budzące do skruchy, Które nie ciało sieczą, ale duchy; I nie skłamam nic, choć rzekę dołożniej, Że nikt, prócz świętych, nie pisał nabożniej. Tu igra tylko i
. Nie zawsze przecie wierz wesołej karcie, Bo czasem ostrze w miękkim kryje żarcie; Choć się przykładem na inszych zamierzy, Często i tego, co czyta, uderzy: Ostrożnie jednak, i z taką uwagą, Że się nikt gniewać nie może pod plagą; Tych zasię więcej, co nic nie zaszkodzą, Zabawne tylko posiedzenie słodzą — Bezpiecznie, prawda; połóż, skrupulacie, I wy, co w żartach grzechu się lękacie: Są z tegoż pióra budzące do skruchy, Które nie ciało sieczą, ale duchy; I nie skłamam nic, choć rzekę dołożniej, Że nikt, prócz świętych, nie pisał nabożniej. Tu igra tylko i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 7
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
grzechu.
Nie zawsze przecie wierz wesołej karcie, Bo czasem ostrze w miękkim kryje żarcie; Choć się przykładem na inszych zamierzy, Często i tego, co czyta, uderzy,
Ostrożnie jednak i z taką uwagą, Że się nikt gniewać nie może pod plagą. Tych zasię więcej, co nic nie zaszkodzą, Zabawne tylko posiedzenie słodzą.
Bezpiecznie, prawda, połóż, skrupulacie I wy, co w żartach grzechu się lękacie. Są z tegoż pióra budzące do skruchy, Które nie ciało cieszą, ale duchy.
I nic nie skłamam, choć rzekę dołożnej, Że nikt, prócz świętych, nie pisał nabożniej. Tu igra tylko i gdy
grzechu.
Nie zawsze przecie wierz wesołej karcie, Bo czasem ostrze w miękkim kryje żarcie; Choć się przykładem na inszych zamierzy, Często i tego, co czyta, uderzy,
Ostrożnie jednak i z taką uwagą, Że się nikt gniewać nie może pod plagą. Tych zasię więcej, co nic nie zaszkodzą, Zabawne tylko posiedzenie słodzą.
Bezpiecznie, prawda, połóż, skrupulacie I wy, co w żartach grzechu się lękacie. Są z tegoż pióra budzące do skruchy, Które nie ciało cieszą, ale duchy.
I nic nie skłamam, choć rzekę dołożnej, Że nikt, prócz świętych, nie pisał nabożniej. Tu igra tylko i gdy
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 116
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ogniem złota/ poleruje lubo wroni swoje miecznik z pałaszami miecze/ nic na świecie dobrego ani złego nie najdziesz/ czegoby nie probowano. A gdyby tak ludzie innych rzeczy barzo follocitè dobroci dochodzą/ Pan samych coby zacz byli różnie doświadcza/ wedle Psalmisty/ Panie sprobowałeś mię i poznałeś mię/ ty wiesz posiedzenie i powstanie moje/ ty wiesz myśli moje zdaleka. Probuje zaś doświadczając prawości/ egzaminując stałość/ nawiedzając/ poprawując/ i pocieszając/ jako i dzisiejszą Szlachtną Panią Eudokią pocieszył; gdy ją w niewoli być wierną sobie śłużebnicą poznawszy/ na złote znowu wyprowadza wolności swobody: wiedz Prawósł: Czyt: że jeśli o roży
ogniẽ złotá/ poleruie lubo wroni swoie miecznik z páłászámi miecze/ nic ná świecie dobrego áni złego nie naydźiesz/ czegoby nie probowano. A gdyby ták ludźie innych rzeczy bárzo follocitè dobroći dochodzą/ Pan sámych coby zacz byli rożnie doświádcza/ wedle Psálmisty/ Pánie sprobowałeś mię y poznałeś mię/ ty wiesz pośiedzenie y powstánie moie/ ty wiesz myśli moie zdáleká. Probuie záś doświadczáiąc práwośći/ exáminuiąc stałość/ náwiedzáiąc/ popráwuiąc/ y poćieszáiąc/ iáko y dźiśieyszą Szláchtną Pánią Eudokią poćieszył; gdy ią w niewoli bydź wierną sobie śłużebnicą poznawszy/ ná złote znowu wyprowadza wolnośći swobody: wiedz Práwosł: Czyt: że iesli o roży
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 174.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
na Niedzielę dziesiątą po Bożym Narodzeniu/ f. m. 112. b. taniec powiada/ który jest wymysłem Szatańskim tak się zawziął miedzy Chrześcijany/ Żydy i Pogany/ że też i nazacniejsze i najpodlejsze Wesele/ albo jaka biesiada bez niego nie może być. I mają sobie dzisia ludzie za stypę Wesele/ i uczciwe posiedzenie jednego z drugim/ gdzieby tańcu nie było/ etc. Którego tańcu mają się strzec ludzie Chrześcijańscy: abowiem nie godzi się im tańcować/ a nie tylko w te dni Bachusowe/ ale i zawsze/ etc. A My cóżo tym trzymać będziemy? Trzeba nam tu dystynkcyją albo różność uczynić miedzy tańcem Uczciwym i Nieuczciwym
ná Niedźielę dźieśiątą po Bożym Národzeniu/ f. m. 112. b. tániec powiáda/ ktory iest wymysłem Szátáńskim ták śię záwźiął miedzy Chrześciány/ Zydy y Pogány/ że też y nazacnieysze y naypodleysze Wesele/ álbo iáka bieśiádá bez niego nie może bydź. Y máią sobie dźiśia ludźie zá stypę Wesele/ y uczćiwe pośiedzenie iednego z drugim/ gdźieby táńcu nie było/ etc. Ktorego táńcu máią śię strzedz ludźie Chrześciáńścy: ábowiem nie godźi śię im táńcowáć/ á nie tylko w te dni Báchusowe/ ále y záwsze/ etc. A My cożo tym trzymáć będźiemy? Trzebá nam tu distinkcyią álbo rożność uczynić miedzy táńcem Uczćiwym y Nieuczćiwym
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Tii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
tylko wymówiwszy kto ma domnie pretensyją jaką wolno mi powiedzieć jutro a nie po pijanu. Juzem tedy w pół drogi dogonił mię Nuczyński bii. się ze mną Odpowiedziałem Panie bracie Niebardzo byści Wszec leniwego uznał ale dwa są Impedymenta jeden że tu obóz druga że tu szable nie mam bom poszedł do Towarzysza swego naposiedzenie nie na żadną wojnę ale tak jeżeli byto niemogło być inaczej jutro rano, a za Obozem nie w obozie. Idę tedy do swego szałasu onego zaś jego wyrostek hamuje przytrzymał dawszy on wyrostkowi pięścią w gębę wydarł mu się przyszedł za mną musiałem wynieść szablę wziąwszy. Co na mnie przytnie to mówi zginiesz a zaś
tylko wymowiwszy kto ma domnie praetensyią iaką wolno mi powiedziec iutro a nie po piianu. Iuzęm tedy w puł drogi dogonił mię Nuczynski bii. się ze mną Odpowiedziałęm Panie bracie Niebardzo bysci Wszec leniwego uznał ale dwa są Impedymenta ieden że tu oboz druga że tu szable nie mam bom poszedł do Towarzysza swego naposiedzenie nie na zadną woynę ale tak iezeli byto niemogło bydz inaczey iutro rano, a za Obozęm nie w obozie. Idę tedy do swego szałasu onego zas iego wyrostek hamuie przytrzymał dawszy on wyrostkowi pięscią w gębę wydarł mu się przyszedł za mną musiałęm wynieść szablę wziąwszy. Co na mnie przytnie to mowi zginiesz a zas
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 88
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
to dobrze/ i rozum mi pokazuje żem jest wolny/ a żadnym sposobem tej fantazji strony zabicia siebie gruntownie pozbyć nie mogę. Takowym częstokroć nierówno barziej cielesnego/ a niżeli dusznego lekarza potrzeba. Lib: 11. morall. Młotu na Czarownice Część Wtóra zioła, ymelodia. jeśli szatany odgania. Młotu na Czarownice Mniemane posiedzenie od szatana. Część Wtóra Młotu na Czarownice Część Wtóra umarłym się być jeden rozumiejąc od głodu umarł. Niektóry się być dwoim człowiekiem rozumiał Młotu na Czarownice Bogaty maniak który nie mógł być nasycony. Część Wtóra Maniakõ sen naprawiać jest rzecz potrzebna. Młotu na Czarownice Maniak nozem się przebić chce. KsIĄSZKA PożyteCZNA I BARZO POTRZEbna w
to dobrze/ y rozum mi pokázuie żem iest wolny/ á żadnym sposobem tey fántázyey strony zábićia śiebie gruntownie pozbyć nie mogę. Tákowym częstokroć nierowno bárźiey cielesne^o^/ á niżeli duszne^o^ lekárzá potrzebá. Lib: 11. morall. Młotu ná Czárownice Część Wtora ziołá, ymelodya. iesli szátány odgania. Młotu ná Czárownice Mniemáne pośiedzenie od szátáná. Część Wtora Młotu ná Czárownice Część Wtora vmárłym sie być ieden rozumieiąc od głodu vmárł. Niektory sie być dwoim człowiekiem rozumiał Młotu ná Czárownice Bogáty mániak ktory nie mogł być násycony. Część Wtora Mániakõ sen nápráwiáć iest rzecz potrzebna. Młotu ná Czárownice Mániak nozem się przebić chce. XIĄSZKA POZYTECZNA Y BARZO POTRZEbna w
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 389
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Spadł z siodła, szyję złomał. Nie doszła pogonią. Wolałby tęsknić w domu, gdzie się już nie wraca: On chciał czas, aż mu go śmierć niespodziana skraca. Siłuż w karty czas tracąc i pieniądze z czasem, Ba, i zdrowie utraca. Zwada więc z hałasem W każdą zabawę, w każde posiedzenie próżne, Gdzie bez grzechu nie będzie; diabeł szkody różne I śmierć miesza oboję głupim ludziom, skoro Ma okazją, żeby szkodził ich w kilkoro. 270. MĄDRY NIE WRÓŻĄC ZGADNIE
Nie trzeba snów, proroków i ptaszych szczebietów, Nie trzeba wróżek ani łączenia planetów Słuchać, bo krom tych wszytkich rzeczy mądry zgadnie, Patrząc
Spadł z siodła, szyję złomał. Nie doszła pogonią. Wolałby tęsknić w domu, gdzie się już nie wraca: On chciał czas, aż mu go śmierć niespodziana skraca. Siłuż w karty czas tracąc i pieniądze z czasem, Ba, i zdrowie utraca. Zwada więc z hałasem W każdą zabawę, w każde posiedzenie próżne, Gdzie bez grzechu nie będzie; diabeł szkody różne I śmierć miesza oboję głupim ludziom, skoro Ma okazyją, żeby szkodził ich w kilkoro. 270. MĄDRY NIE WRÓŻĄC ZGADNIE
Nie trzeba snów, proroków i ptaszych szczebietów, Nie trzeba wróżek ani łączenia planetów Słuchać, bo krom tych wszytkich rzeczy mądry zgadnie, Patrząc
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 157
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przytym taka rada Staje, żeby jej męża a niby sąsiada Przez drogę do stanownej swojej kamienice Prosił. Z tym się rozchodzą i gdy przez ulice Idzie Włoch po sesjej z ratusza sądowej, Ani mu się co śniło o tej uczcie nowej, Skąd data, aż go Polak prosi uniżenie Na krótkie do gospody z sobą posiedzenie. Prawi mu wespół idąc: »żem jest z polskich krajów Dla przyjrzenia się w rzeczach tutecznych zwyczajów. Rezyduję tu dawno, jednak okazji Takiej nie było, by nas do konwersacji Przyprowadziła wzajem i do znajomości Z sobą — dawno w sąsiedzkiej mieszkając bliskości. A należy mi na tym, gdyż mi się tak zdaje
przytym taka rada Staje, żeby jej męża a niby sąsiada Przez drogę do stanownej swojej kamienice Prosił. Z tym się rozchodzą i gdy przez ulice Idzie Włoch po sessyej z ratusza sądowej, Ani mu się co śniło o tej uczcie nowej, Skąd data, aż go Polak prosi uniżenie Na krotkie do gospody z sobą posiedzenie. Prawi mu wespoł idąc: »żem jest z polskich krajow Dla przyjrzenia się w rzeczach tutecznych zwyczajow. Rezyduję tu dawno, jednak okazyej Takiej nie było, by nas do konwersacyej Przyprowadziła wzajem i do znajomości Z sobą — dawno w sąsiedzkiej mieszkając bliskości. A należy mi na tym, gdyż mi sie tak zdaje
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 66
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
BYWSZY
Precz od nas, zabobony! Niech poganin głupi Chwali obraz za boga, co go sobie kupi, Modli się, klęka, pada, ofiary powtarza, Śluby mu czyni, wota wiesza, a malarza, Który obraz on zrobił, w tak lekkiej ma cenie, Że go za stół nie przyjmie z sobą w posiedzenie. Nie znajdzie się, rozumiem, to szaleństwo w nikiem, Obrazy wenerować, gardzić rzemieślnikiem. I onego człowieka, co mu boga zrobił, Za lada okazją bałwochwalca pobił. Możeż co mocy, możeż obraz mieć powagi, Kiedy jego stworzyciel bierze we grzbiet plagi, Który i tego nie mógł swemu dać stworzeniu
BYWSZY
Precz od nas, zabobony! Niech poganin głupi Chwali obraz za boga, co go sobie kupi, Modli się, klęka, pada, ofiary powtarza, Śluby mu czyni, wota wiesza, a malarza, Który obraz on zrobił, w tak lekkiej ma cenie, Że go za stoł nie przyjmie z sobą w posiedzenie. Nie znajdzie się, rozumiem, to szaleństwo w nikiem, Obrazy wenerować, gardzić rzemieślnikiem. I onego człowieka, co mu boga zrobił, Za leda okazyją bałwochwalca pobił. Możeż co mocy, możeż obraz mieć powagi, Kiedy jego stworzyciel bierze we grzbiet plagi, Który i tego nie mógł swemu dać stworzeniu
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 290
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987