nieboszką.” Dobrzeż uczy i w sam cel ta przypowieść zmierza, Że po dobrym obiedzie zła bywa wieczerza, Błahy targ po jarmarku. Głupi rozum człeczy, Skoro straci, dopiero szacuje te rzeczy. 78 (F). NA CHLUBNEGO
Bywszy u senatora znacznego z wizytą, Po wzajemnym ofercie, w Rzecz się pospolitą, W przyszły sejm, jakie z Turki stanęły traktaty, Wdamy, że też na koniec przyszło do prywaty. Słysząc go w pewnym akcie, że grzeczny, że mówca, Że będzie miał pociechę, chwalę mu synowca. Aż ów: „Jakaż też była sentencja czyja, Wierzę, że wszyscy rzekli: nie
nieboszką.” Dobrzeż uczy i w sam cel ta przypowieść zmierza, Że po dobrym obiedzie zła bywa wieczerza, Błahy targ po jarmarku. Głupi rozum człeczy, Skoro straci, dopiero szacuje te rzeczy. 78 (F). NA CHLUBNEGO
Bywszy u senatora znacznego z wizytą, Po wzajemnym ofercie, w Rzecz się pospolitą, W przyszły sejm, jakie z Turki stanęły traktaty, Wdamy, że też na koniec przyszło do prywaty. Słysząc go w pewnym akcie, że grzeczny, że mówca, Że będzie miał pociechę, chwalę mu synowca. Aż ów: „Jakaż też była sentencyja czyja, Wierzę, że wszyscy rzekli: nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 42
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tam w niebie ważą/ i wszystkie postępki nasze. Ważą jacysmy Chrześcijanie/ jacy Sąsiedzi/ jacy Panowie/ jacy Poddani/ jacy Synowie Ojczyzny/ a że Kometa jako Matematycy rozumieją/ Malignus et in loco malo, na miejscu czym pono nam to powieda/ że siła przed majestatem Bożym niedoważamy/ pominą łaski wasze Historią pospolitą u Daniela Proroka/ gdy rozpustny on syn Nabuchodonozorów/ nie mając dosyć na zbytnim i niezbożnym opilstwie i wszeteczeństwie/ przydał do tego znieważenie Świątnice Pańskiej/ kazał przynieść do nieczystego stolu swego naczynia z Kościoła Jerozolimskiego/ i pił z niego z nierządnicami swemi ukazały się/ mówi Prorok ś. jakoby palce ręki piszącej na ścienie/
tám w niebie ważą/ y wszystkie postępki násze. Ważą iácysmy Chrześciánie/ iácy Sąśiedźi/ iácy Panowie/ iácy Poddáni/ iácy Synowie Oyczyzny/ á że Kometá iako Máthemátycy rozumieią/ Malignus et in loco malo, ná mieyscu czym pono nam to powieda/ że śiłá przed maiestatem Bożym niedoważamy/ pominą łáski wásze Historyą pospolitą v Dánielá Proroká/ gdy rospustny on syn Nabuchodonozorow/ nie máiąc dosyć ná zbytnim y niezbożnym opilstwie y wszeteczenstwie/ przydał do tego znieważenie Swiątnice Páńskiey/ kazał przynieśc do nieczystego stolu swego naczynia z Kośćiołá Ierozolimskiego/ y pił z niego z nierządnicámi swemi vkazáły sie/ mowi Prorok ś. iákoby palce ręki piszącey ná śćienie/
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: D3v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
, samemu nie wstaje, A żonie, dziwak, że nie rodzi, łaje. DO WALKA
Sam osobliwe stroje, sam masz dwory, Sam masz dochody, sam nabite wory, Sam stawy, stada, zwierzyńce i gaje, Niepospolite sam masz obyczaje, Sam i naukę od inszych zakrytą — Żonę tylko masz z nami pospolitą. MATKA NERONIS DO NIEGO
Piersiom i żywotowi grozisz, synu miły? Ach, pomnij, ten cię nosił, tamte cię karmiły. Ach, nie pomnij, godzien ten, że cię nosił, katu Podlec, tamte, że hańbę wychowały światu. NA TABAK DO PIOTRA
Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Które w
, samemu nie wstaje, A żonie, dziwak, że nie rodzi, łaje. DO WALKA
Sam osobliwe stroje, sam masz dwory, Sam masz dochody, sam nabite wory, Sam stawy, stada, zwierzyńce i gaje, Niepospolite sam masz obyczaje, Sam i naukę od inszych zakrytą — Żonę tylko masz z nami pospolitą. MATKA NERONIS DO NIEGO
Piersiom i żywotowi grozisz, synu miły? Ach, pomnij, ten cię nosił, tamte cię karmiły. Ach, nie pomnij, godzien ten, że cię nosił, katu Podlec, tamte, że hańbę wychowały światu. NA TABAK DO PIOTRA
Smrodliwe ziele, o ziele śmiertelne, Które w
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 355
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
być salubriùs, jako kiedy Rzeczpospolita in Campo Electorali zgromadzona, unô icto oculi obaczywszy per suffragia Województw vota populorum, i poznawszy który kandydat jest najpóżądańszy będzie mogła ad universale beneplacitum dirigere swoje suffragia?
Rzecze kto na to, że obierając Króla pospolitym ruszeniem, każdy szlachcic gaudet suo privilegio, mogąc mieć partem w elekcyj, i pospolitą wolność ze wszystkiemi,.
Ta obiekcja suppeditat mi czwartą racją, którą przekładam nad insże; że gdyby z tąd nie było inszego emolumentum tylko to, żeby ujść pospolitego ruszenia, siłabyśmy zyskali, mogąc się nie obawiać wszystkich inkonweniencyj, które za sobą ten tumultuosus Congressus pociąg, i z którego nie moźna się czego
bydź salubriùs, iako kiedy Rzeczpospolita in Campo Electorali zgromadzona, unô icto oculi obaczywszy per suffragia Woiewodztw vota populorum, y poznawszy ktory kándydat iest naypoźądáńszy będźie mogła ad universale beneplacitum dirigere swoie suffragia?
Rzecze kto na to, źe obieráiąc Krola pospolitym ruszeniem, káźdy szlachćic gaudet suo privilegio, mogąc mieć partem w elekcyi, y pospolitą wolność ze wszystkiemi,.
Ta obiekcya suppeditat mi czwartą rácyą, ktorą przekłádam nad insźe; źe gdyby z tąd nie było inszego emolumentum tylko to, źeby uyść pospolitego ruszenia, siłabysmy zyskáli, mogąc się nie obawiáć wszystkich inkonweniencyi, ktore za sobą ten tumultuosus Congressus poćiąg, y z ktorego nie moźna się cźego
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 172
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
cudzoziemskie reputacyją sławnych i dzielnych akcji swoich ponapełniali, wolności i swobody ojczystej ponabywali, narodom obcym strachem i konsyderacyją bywali, królów i panów swoich według wolności i prawa zażywali, imię narodu wsławili, obfitość błogosławieństwa Boskiego rozkrzewili. Nie tak, mówię, bywało przedtem, bo też od inszych rodziców i ćwiczenia pochodziło potomstwo. Na pospolitą prawdziwie mizeryją rodziły się panięta. Ledwo z przykrej dobyło się kolebki, już pacierz, już Bogarodzico, już chwałę Boską doskonale śpiewać umiało. Już go wąsaty i przykry dla bojaźni sługa w pilnym i ostrym dozorze pod ręką trzymał, litery i owej szczęśliwej szczyroprostej manijery polskiej uczył, w obyczaje i układność rodzicielską tudzież w submisyją
cudzoziemskie reputacyją sławnych i dzielnych akcyi swoich ponapełniali, wolności i swobody ojczystej ponabywali, narodom obcym strachem i konsyderacyją bywali, królów i panów swoich według wolności i prawa zażywali, imię narodu wsławili, obfitość błogosławieństwa Boskiego rozkrzewili. Nie tak, mówię, bywało przedtem, bo też od inszych rodziców i ćwiczenia pochodziło potomstwo. Na pospolitą prawdziwie mizeryją rodziły się panięta. Ledwo z przykrej dobyło się kolebki, już pacierz, już Bogarodzico, już chwałę Boską doskonale śpiewać umiało. Już go wąsaty i przykry dla bojaźni sługa w pilnym i ostrym dozorze pod ręką trzymał, litery i owej szczęśliwej szczyroprostej manijery polskiej uczył, w obyczaje i układność rodzicielską tudzież w submisyją
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 215
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
się zdawała, mając wszytko w cnocie i rzetelności serca wodzów swoich, co do całości, sławy i ozdoby narodu własnego, kędy i kiedykolwiek należało, tak dalece, że ją nie bardziej w królach jako w hetmanach postronna aprehendowała potencja, tamtych za ozdobę, tych za fundament i podporę majestatów adorując. Kędyż leżysz, przez pospolitą szkodę i żale niezłamane rządu i wojska potęgo, pod którą najmocniejszy nieprzyjaciel padać i grube karki łamać koniecznie musiał? Pod którą jako stalową tarczą wiara i kościoły święte niewzruszone stały, pod którą wolność i swobody szlacheckie jako pod łagodnymi słońca darami milusieńko kwitnęły, pod którą ludzie wszytkich prac i pożytków swoich zażywali spokojnie. Pod którą
się zdawała, mając wszytko w cnocie i rzetelności serca wodzów swoich, co do całości, sławy i ozdoby narodu własnego, kędy i kiedykolwiek należało, tak dalece, że ją nie bardziej w królach jako w hetmanach postronna aprehendowała potencyja, tamtych za ozdobę, tych za fundament i podporę majestatów adorując. Kędyż leżysz, przez pospolitą szkodę i żale niezłamane rządu i wojska potęgo, pod którą najmocniejszy nieprzyjaciel padać i grube karki łamać koniecznie musiał? Pod którą jako stalową tarczą wiara i kościoły święte niewzruszone stały, pod którą wolność i swobody szlacheckie jako pod łagodnymi słońca darami milusieńko kwitnęły, pod którą ludzie wszytkich prac i pożytków swoich zażywali spokojnie. Pod którą
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 284
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
i bojaźliwy, aby znowu po przydatek do szlaku, na kliny albo falbany do kramu posyłać nie musiał, zostawiwszy na dwa łokcia ostatniego pół chłopa. Pytam na ostatek, skąd nieuważne na siebie tyraństwo silić się w zgryźliwych myślach, trudnych sposobach i niedostatku na te tam wymyślne, nie zawsze cienkiego ciała aparencyje. I już pospolitą odpowiedź słyszę: Bo tak moda każe, tak i pani wojewodzina, kasztelanowa i tam insze od czoła damy modne stroją się i przystojnie udają. A tu serdecznie rozśmiać się muszę, o niepomiarkowana zdolnością i rozumem płci słabiuchnej emulacyjo! Na owe żaby, z końskiego kopyta podkowy pretensyją pociesznie wychodząca! A kędyż róg do ufnala
i bojaźliwy, aby znowu po przydatek do szlaku, na kliny albo falbany do kramu posyłać nie musiał, zostawiwszy na dwa łokcia ostatniego pół chłopa. Pytam na ostatek, skąd nieuważne na siebie tyraństwo silić się w zgryźliwych myślach, trudnych sposobach i niedostatku na te tam wymyślne, nie zawsze cienkiego ciała aparencyje. I już pospolitą odpowiedź słyszę: Bo tak moda każe, tak i pani wojewodzina, kasztelanowa i tam insze od czoła damy modne stroją się i przystojnie udają. A tu serdecznie rozśmiać się muszę, o niepomiarkowana zdolnością i rozumem płci słabiuchnej emulacyjo! Na owe żaby, z końskiego kopyta podkowy pretensyją pociesznie wychodząca! A kędyż róg do ufnala
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 289
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
; od węgła albo głowy tej Krokiewki, idzie perpendykuł albo waga na sznurku. Kto tedy chce wyrychtować dobrze ten Instrument Quadrantem, dłuższym końcem ma włożyć w Działo: a tak jeżeli perpendykuł wisi prosto po drugim końcu owej Krokwi, jest Elewacja Horyzontalna, jeżeli pada perpendykuł na pierwszą liczbę onego bantu pał Sferycznego, znaczy Elewacją pospolitą; jeżeli na liczbę drugą, znaczy Elewacją drugą, jeżeli na liczbę szóstą, ma Elewacją srednią; podług której najdalej leci Kula. Drugi sposób rychtowania jest ten: Położyć prawidło długie regularyssime zrobione gładko i prosto, na końcach na przedzie i zadzie oprzeć na Dziale, śród wagę na prawidle tym lokować, i tak długo
; od węgła albo głowy tey Krokiewki, idzie perpendykuł albo waga na sznurku. Kto tedy chce wyrychtować dobrze ten Instrument Quadrantem, dłuższym końcem ma włożyć w Działo: a tak ieżeli perpendykuł wisi prosto po drugim końcu owey Krokwi, iest Elewacya Horyzontalna, ieżeli pada perpendikuł na pierwszą liczbę onego bantu pał Sferycznego, znaczy Elewacyą pospolitą; ieżeli na liczbę drugą, znaczy Elewacyą drugą, ieżeli na liczbę szostą, ma Elewacyą srednią; podług ktorey naydaley leci Kula. Drugi sposob rychtowania iest ten: Położyć prawidło długie regularissimè zrobione gładko y prosto, na końcach na przedzie y zadzie oprzeć na Dziale, srod wagę na prawidle tym lokować, y tak długo
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 240
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, czyli POLITIE, która jest Prudentia dobrze trzymająca i Sądząca o RZECZY POSPOLITEJ, albo DOBRU POSPOLITYM, jako też o Jej Postanowieniu, i rządzeniu. Gdyż te słówko POLITICA, albo POLITIES, czyli POLITIA wzieło się od Greckiego słówka Polis. i wykłada się Miasto, Pospólstwo, jakoby to była największa Świata Polityka, Rzecz Pospolitą et Communitatem u- o Rzeczypospolitej in genere
trzymać, nią rządzić chwalebnie ku całości i dobru jakiego znacznego zgromadzenia, według zdania Książęcia Oratorów Tulliusza, Salus Populi Summa Lexesto
RZECZ POSPOLITA tedy nie co inszego jest, tylko Porządek, i pewny sposób rządzenia ludzi zgromadzonych, pewnemi Prawami tak w rozkazaniu, jako słuchaniu zawisłemi, ku generalnemu
, czyli POLITIE, ktora iest Prudentia dobrze trzymaiąca y Sądząca o RZECZY POSPOLITEY, albo DOBRU POSPOLITYM, iako też o Iey Postanowieniu, y rządzeniu. Gdyż te słowko POLITICA, albo POLITIES, czyli POLITIA wzieło się od Greckiego słowka Polis. y wykłada się Miasto, Pospolstwo, iakoby to była naywiększa Swiata Polityka, Rzecz Pospolitą et Communitatem u- o Rzeczypospolitey in genere
trzymać, nią rządzić chwalebnie ku całości y dobru iakiego znacznego zgromadzenia, według zdania Xiążęcia Oratorow Tulliusza, Salus Populi Summa Lexesto
RZECZ POSPOLITA tedy nie co inszego iest, tylko Porządek, y pewny sposob rządzenia ludzi zgromadzonych, pewnemi Práwami tak w roskazaniu, iako słuchaniu zawisłemi, ku generalnemu
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 345
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
towarzysz husarski, egzekwujący prowiant, obaczył go za piecem i poznawszy go, wziął i przywiózł do wojska naszego, do Swierznia, gdyż wojsko nasze od Opola ruszyło się Poleszem w województwo nowogródzkie. Byłem tedy w Swierzniu od aresztu uwolniony, a kapitan Dawo, odebrany od husarii, był oddany do kordygardy pod wartę pospolitą, pod którą będąc, i pieszo musiał iść przy armatach, i w tłoku różnych niewolników pełnym brudu i smrodu zostawać.
Z Swierznia mimo Mińsk przybyliśmy do Radoszkowic, gdzie pułkownik Krasiński, ulitowawszy się nad mizerią kapitana Dawo, wziął go do siebie. Złożyliśmy się na potrzeby jego i ja dałem mu cienką
towarzysz husarski, egzekwujący prowiant, obaczył go za piecem i poznawszy go, wziął i przywiózł do wojska naszego, do Swierznia, gdyż wojsko nasze od Opola ruszyło się Poleszem w województwo nowogródzkie. Byłem tedy w Swierzniu od aresztu uwolniony, a kapitan Dawo, odebrany od husarii, był oddany do kordygardy pod wartę pospolitą, pod którą będąc, i pieszo musiał iść przy armatach, i w tłoku różnych niewolników pełnym brudu i smrodu zostawać.
Z Swierznia mimo Mińsk przybyliśmy do Radoszkowic, gdzie pułkownik Krasiński, ulitowawszy się nad mizerią kapitana Dawo, wziął go do siebie. Złożyliśmy się na potrzeby jego i ja dałem mu cienką
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 97
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986