nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź pochwalon, Panie, Że nieprzyzwoite nam jest wojowanie.
My ciebie tłuczem a tam gdzieś z pułhaku Lub z działa lubo naostatek z kusze Pono dotychczas niejeden zbył dusze.
Co nierad robisz, leniwcze stojaku, Patrz, jak dla ciebie miło zagrzać czoła, Choć nikt nie nagli, cKocia
nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź pochwalon, Panie, Że nieprzyzwoite nam jest wojowanie.
My ciebie tłuczem a tam gdzieś z pułhaku Lub z działa lubo naostatek z kusze Pono dotychczas niejeden zbył dusze.
Co nierad robisz, leniwcze stojaku, Patrz, jak dla ciebie miło zagrzać czoła, Choć nikt nie nagli, cKocia
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 367
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wiecznymi, I wy kwitnące łąki i niwy przestrone I wy, wdzięczne doliny, kwiatami upstrzone, Świadkami bądźcie moich serdecznych żałości, Które ponoszę z pana mego niebytności. Jak wielekroć me serce smutnymi trenami Na niebaczną fortunę skarży się przed wami, Jak wielekroć mych żalów wam samym zwierzałem, Kiedy się biedzić przyszło z serdecznym postrzałem. Czy raz usta serdeczne, tając w sercu rany, Na ten głos wypadały z płaczem pomieszany? Gdzież to wziąć szybkie skrzydła sokoła lotnego, Bym dziś za ich pomocą witał pana mego. Gdzież wziąć bieg jednorożca, żebym niewściągnionym Pędem bieżąc zawitał krajom ulubionym. Gdzieżby mi takiej nawy życzyła fortuna,
wiecznymi, I wy kwitnące łąki i niwy przestrone I wy, wdzięczne doliny, kwiatami upstrzone, Świadkami bądźcie moich serdecznych żałości, Ktore ponoszę z pana mego niebytności. Jak wielekroć me serce smutnymi trenami Na niebaczną fortunę skarży się przed wami, Jak wielekroć mych żalow wam samym zwierzałem, Kiedy się biedzić przyszło z serdecznym postrzałem. Czy raz usta serdeczne, tając w sercu rany, Na ten głos wypadały z płaczem pomieszany? Gdzież to wziąć szybkie skrzydła sokoła lotnego, Bym dziś za ich pomocą witał pana mego. Gdzież wziąć bieg jednorożca, żebym niewściągnionym Pędem bieżąc zawitał krajom ulubionym. Gdzieżby mi takiej nawy życzyła fortuna,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 226
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
miłości, tak wielkim palisz ogniem struchlałe wnętrzności! O Kochanie! Któż zleczy srogie Twoje rany? Sfolguj, bo się rozpuszczę w likwor przetapiany! Sfolguj, miłości, sfolguj, bo twe gęste strzały nowym ranom w mym sercu już miejsca nie dały! Sfolguj, miłości! Nie karz mię więcej cięciwą, gdyż za jednym postrzałem już nie będę żywą. Ach, zginęłam! Powtarzam serdeczne wzdychania i głos mój brzmi od nieznajomego kochania, a tak gdy już me członki miłość splądrowała, żądzom moim z triumfem zamki odebrała. Ach, nikt mię już z tak srogich ogniów nie ratuje? Żaden się z ludzi ani z bogów nie zmiłuje? Więc
miłości, tak wielkim palisz ogniem struchlałe wnętrzności! O Kochanie! Któż zleczy srogie Twoje rany? Sfolguj, bo się rozpuszczę w likwor przetapiany! Sfolguj, miłości, sfolguj, bo twe gęste strzały nowym ranom w mym sercu już miejsca nie dały! Sfolguj, miłości! Nie karz mię więcej cięciwą, gdyż za jednym postrzałem już nie będę żywą. Ach, zginęłam! Powtarzam serdeczne wzdychania i głos mój brzmi od nieznajomego kochania, a tak gdy już me członki miłość splądrowała, żądzom moim z tryumfem zamki odebrała. Ach, nikt mię już z tak srogich ogniów nie ratuje? Żaden się z ludzi ani z bogów nie zmiłuje? Więc
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 130
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
się pokazały, tegoż Wieku. W Carogrodzie Malarz jeden CHRYSTUSA pana gdy chciał namalować jak Jowisza, ręka mu uschła, stało się około Roku. - 450. ZENO Cesarz piany od Zony swojej, Ariadny: żywo pogrzebiony, Roku - 491. OLIMPIUS w łażni bluźniąć SSS. TORYCĘ, oczywiście ognistym z Nieba postrzałem zabity Roku - 503. Baroniusz zaś ten cud kładzie sub Anno - 494. ADRIANUS Biskup Carogrodzki inną całe formą od Katolików gdy chrzcić zamyśla ludzi, woda z Krzcielnicy znikneła Roku. - 506. W Dardanii Azjatyckiej Prowincyj, alias w Troi Królestwie 24 Miast trzęsieniem Ziemi upadło, a dwieście się zapadło, Roku. -
się pokázały, tegoż Wieku. W Carogrodzie Malarz ieden CHRYSTUSA pana gdy chciał namálować iak Iowisza, ręka mu uschła, stało się około Roku. - 450. ZENO Cesarz piany od Zony swoiey, Aryadny: żywo pogrzebiony, Roku - 491. OLIMPIUS w łażni bluźniąć SSS. TORYCĘ, oczywiscie ognistym z Nieba postrzałem zabity Roku - 503. Baroniusz zaś ten cud kładzie sub Anno - 494. ADRYANUS Biskup Carogrodzki inną całe formą od Katolikow gdy chrzcić zamyśla ludzi, woda z Krzcielnicy znikneła Roku. - 506. W Dárdanii Azyatyckiey Prowincyi, alias w Troi Krolestwie 24 Miast trzęsieniem Ziemi upadło, a dwieście się zapadło, Roku. -
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 209
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
którzykolwiek przyjeżdżali. Sam król z afektu swojego posyła syna swojego. Mego w Wiedniu złożono postrzelonego. Królewic go nawiedzał.
Już się król za wojskiem ruszył; bo tak sobie pono tuszył, Że nagoni Turków jeszcze, którym folgować nie zechce. Mój prózno się miał brać w drogę, bo dość miał zranioną nogę; Z postrzałem się ruszyć trudno, lubo mu tu mieszkać nudno. Król się dalej ruszył, mój został w Wiedniu.
Bo dosyć już znaczna była w Niemcach ludzkość się zmieniła: ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Gdy, miasto jakiej wdzięczności, źle traktują z Polski gości. Więc aby im nie zawadzał, gdzie indzie się wyprowadzał. O nic się
którzykolwiek przyjeżdżali. Sam król z afektu swojego posyła syna swojego. Mego w Wiedniu złożono postrzelonego. Królewic go nawiedzał.
Już się król za wojskiem ruszył; bo tak sobie pono tuszył, Że nagoni Turków jeszcze, którym folgować nie zechce. Mój prózno się miał brać w drogę, bo dość miał zranioną nogę; Z postrzałem się ruszyć trudno, lubo mu tu mieszkać nudno. Król się dalej ruszył, mój został w Wiedniu.
Bo dosyć już znaczna była w Niemcach ludzkość się zmieniła: ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Gdy, miasto jakiej wdzięczności, źle traktują z Polski gości. Więc aby im nie zawadzał, gdzie indzie się wyprowadzał. O nic się
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 188
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Bogowie. Neptunus Tetydę/ Reą stary Saturnus/ Wulkanus Cyprydę/ Naspół z Marsem/ chciał też mieć koniecznie i brata W takim stanie. Snadź żebyś zażył jeszcze świata/ I którą z ustawicznych Tetryk i ciemności Okrutną wziął naturę/ złożył z jej srogości. Nadobnej Paskwaliny. Punkt II.
Zaczym tak postrzelony głębokim postrzałem/ A już nie kontentując braterskim się działem/ Którym mu się dostały przepaści podziemne/ Piekłem wszytkim poruszy/ i stąd wrota ciemne Przepadszy Erebowe/ wstraszliwym obozie/ Wojska Demagorganów/ na ognistym wozie/ Ku gorze tej obróci; kiedy ona zemną/ I Minerwą pospołu pod aurę przyjemną/ Dmuchających Zefirów/ zbieraliśmy po niej
Bogowie. Neptunus Thetydę/ Reą stáry Sáturnus/ Wulkánus Cyprydę/ Náspoł z Mársem/ chciał też mieć koniecznie y brátá W tákim stanie. Snadź żebyś záżył ieszcze świátá/ Y ktorą z vstáwicznych Tetryk y ciemności Okrutną wziął náturę/ złożył z iey srogości. Nadobney Pásqualiny. Punkt II.
Záczym tak postrzelony głębokim postrzałem/ A iuż nie kontentuiąc bráterskim się działem/ Ktorym mu się dostáły przepaści podziemne/ Piekłem wszytkim poruszy/ y ztąd wrotá ciemne Przepadszy Erebowe/ wstrászliwym obozie/ Woyská Demagorganow/ ná ognistym wozie/ Ku gorze tey obroci; kiedy oná zemną/ Y Minerwą pospołu pod aurę przyiemną/ Dmuchaiących Zefirow/ zbieraliśmy po niey
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 81
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
które mógłby przegnać muchy, Pstre kitajki, z jakich więc miewały fartuchy Nieuczciwe kobiety, w cudzoziemskiej fozie, I w izbie senatorskiej widzieć, i w obozie. Tarcze zaszczytem piersiom, bo naprzód swe zdrowie Żołnierz waruje, naszy nosili dziadowie: Niech kto będzie odważny sercem, silny ciałem,
Nie ukrwawiwszy broni, umiera postrzałem. Na tarczach mieli herby, żeby każdy brata Szlachcica znał, przyjdzieli zawołać nań rata We złym razie; ściślejszej nie masz nad krew ligi: Przejdzie wszytkie nabytej przyjaźni obligi. 75. O PANNIE HERBOWNEJ DO KAWALERA
Piękna i grzeczna panna, po herbie wesoła, Jedna ją wada szpeci: że posagiem goła.
które mógłby przegnać muchy, Pstre kitajki, z jakich więc miewały fartuchy Nieuczciwe kobiety, w cudzoziemskiej fozie, I w izbie senatorskiej widzieć, i w obozie. Tarcze zaszczytem piersiom, bo naprzód swe zdrowie Żołnierz waruje, naszy nosili dziadowie: Niech kto będzie odważny sercem, silny ciałem,
Nie ukrwawiwszy broni, umiera postrzałem. Na tarczach mieli herby, żeby każdy brata Szlachcica znał, przyjdzieli zawołać nań rata We złym razie; ściślejszej nie masz nad krew ligi: Przejdzie wszytkie nabytej przyjaźni obligi. 75. O PANNIE HERBOWNEJ DO KAWALERA
Piękna i grzeczna panna, po herbie wesoła, Jedna ją wada szpeci: że posagiem goła.
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 429
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Wszak że nie tym samym Ciebie na dno pogardy spycha? że go w górę Lud wynosi, i palcem dziś wytyka światu Jego męstwo? a kiedy kiedy cię zniewoli Miłość sama Jonaty, i sam z dobrej woli Poddasz się Jego cnocie? JES. Cyt mi o tym Wodzu, Wprzód niech groźnego Nieba dziś ginę postrzałem, Niżelibym - - ba pierwej niech zawisnik legnie Trupem; niźli Korony Królewskiej dosięgnie Zgodniejszemu powinnej ABN. I tak że, ni ciebie Królewiczu pobożność, ni miłość, ni cnota - JES: Co za miłość wspominasz Abner? co za cnotę? To ty chcesz bym wesołym okiem na promienie I na to patrzył światło
. Wszák że nie tym sámym Ciebie ná dno pogárdy zpycha? że go w górę Lud wynosi, i pálcem dziś wytyka świátu Jego męstwo? á kiedy kiedy cię zniewoli Miłość sámá Jonáty, i sam z dobrey woli Poddasz się Jego cnocie? JES. Cyt mi o tym Wodzu, Wprzód niech groźnego Niebá dzis ginę postrzałem, Niżelibym - - bá pierwey niech záwisnik legnie Trupem; niźli Korony Królewskiey dosięgnie Zgodnieyszemu powinney ABN. I ták że, ni ciebie Krolewiczu pobożność, ni miłość, ni cnotá - JES: Co zá miłość wspominasz Abner? co zá cnotę? To ty chcesz bym wesołym okiem ná promienie I ná to pátrzył świátło
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 18
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
Nierzucam okiem,
Dość gdy w dzisiejszym Wieku pewniejszym Postąpię krokiem.
Idę do kraju DUCHOWNE.
Lwiego zwyczaju, Od Aquilonu,
Pytam! gdzie sława I Mars Gustawa Karola Tronu? Króla Szwedzkiego Karola Gustawa 12 zuchwałego krótkość sławy i życia
Ów, co zuchwałą Hardości strzałą Piał się do Rzymu,
Zboczywszy z drogi, z Postrzałem nogi Uszedł do Krymu;
Gdzie na złe leki Trafił, z opieki Hanowskiej finty,
Nogę leczono, A w nos kurzono finfami z flinty.
Zgromiwszy Safy Refleksje.
Biegał w zapasy Lew hardy z Smokiem
Spieszył za Sławą, Aż pod Pułtawą Padł na kark bokiem.
Trząsł jeszcze głową Nad zgubą nową Pragnąc paiżu,
Mniemał
Nierzucam okiem,
Dość gdy w dźiśieyszym Wieku pewnieyszym Postąpię krokiem.
Idę do kráiu DVCHOWNE.
Lwiego zwyczáiu, Od Aquilonu,
Pytam! gdźie sławá Y Márs Gustáwá Károlá Thronu? Krolá Szwedzkiego Károlá Gustáwá 12 zuchwáłego krotkość sławy y żyćia
Ow, co zuchwałą Hárdośći strzáłą Piał się do Rzymu,
Zboczywszy z drogi, z Postrzáłem nogi Uszedł do Krymu;
Gdźie ná złe leki Tráfił, z opieki Hánowskiey finty,
Nogę leczono, A w nos kurzono finfámi z flinty.
Zgromiwszy Safy REFLEXYE.
Biegał w zápásy Lew hárdy z Smokiem
Spieszył zá Sławą, Aż pod Pułtáwą Padł ná kárk bokiem.
Trząsł ieszcze głową Nád zgubą nową Prágnąc páiżu,
Mniemał
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 33
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
klęskę pod Gorznem, ale potem tego pod Sztumem powetował dziad wmci, gdy dobrze Gustawa atak przekłusał, że rozerwawszy kopijnikiem katafrakty jego, na placu ludzi wiele trupem położył, i gdyby była noc niezaszła, pewnieby był z Gustawem koniec wojnie uczynił. Potem sam ręką swą Baudisa z pistoletu postrzelił, który gdy z postrzałem uchodził, od kozaka z pod chorągwi jego dworskiej, którą prowadził Bartosz Męciński, pojmany i oddany dziadowi wmci, którego oddał królowi imci.
Wziął wiadomość, że gubernator malborski przejeżdżał się do jednego gburskiego domu na jakieś rzeczy swoje. Zasadził się sam nań z janczarką, o podał swych konnych zostawiwszy; zdarzyło szczęście,
klęskę pod Gorznem, ale potém tego pod Sztumem powetował dziad wmci, gdy dobrze Gustawa attak przekłusał, że rozerwawszy kopijnikiem katafrakty jego, na placu ludzi wiele trupem położył, i gdyby była noc niezaszła, pewnieby był z Gustawem koniec wojnie uczynił. Potém sam ręką swą Baudisa z pistoletu postrzelił, który gdy z postrzałem uchodził, od kozaka z pod chorągwi jego dworskiej, którą prowadził Bartosz Męciński, pojmany i oddany dziadowi wmci, którego oddał królowi jmci.
Wziął wiadomość, że gubernator malborski przejeżdżał się do jednego gburskiego domu na jakieś rzeczy swoje. Zasadził się sam nań z janczarką, o podał swych konnych zostawiwszy; zdarzyło szczęście,
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 177
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842