głowy tylnią stronę. Kość wszystka z mózgiem nie wiem, gdzie się działa, Tylko twarz z okiem jednym się została.
Tam poległ wtenczas, snem twardo uśpiony, Chyba w dzień sądny będzie obudzony. Młodzian, co był z nim, szlachectwem Markowski, Ten został żywy tamo z woli Boskiej. Lubo kamieńmi bo niech potłuczony, Lecz zdrowy został, będąc opatrzony. Z Turkami gdy wszedł Myśliszewski w zamek, Onym ukazał taki wielki szwanek: „Oto widzicie kapitana tego, Rotmistrza rządu tutaj zamku tego! Ten był dla rządu tutaj na tym zamku, Widzicie — poległ od wielkiego szwanku. Ale i inszych oto macie siła, Których ta klęska
głowy tylnią stronę. Kość wszystka z mózgiem nie wiem, gdzie się działa, Tylko twarz z okiem jednym się została.
Tam poległ wtenczas, snem twardo uśpiony, Chyba w dzień sądny będzie obudzony. Młodzian, co był z nim, szlachectwem Markowski, Ten został żywy tamo z woli Boskiej. Lubo kamieńmi bo niech potłuczony, Lecz zdrowy został, będąc opatrzony. Z Turkami gdy wszedł Myśliszewski w zamek, Onym ukazał taki wielki szwanek: „Oto widzicie kapitana tego, Rotmistrza rządu tutaj zamku tego! Ten był dla rządu tutaj na tym zamku, Widzicie — poległ od wielkiego szwanku. Ale i inszych oto macie siła, Których ta klęska
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 189
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. 29. I rzekł Mojżesz do niego: gdy wynijdę z miasta wyciągnę ręce swe do PANA/ a gromy ustaną/ i grad nie będzie więcej: abyś wiedział że Pańska jest ziemia. 30. Ale ty i słudzy twoij wiem że się jeszcze nie boicie oblicza PANA Boga. 31. Len tedy i jęczmień potłuczony jest: bo jęczmień był niedostały/ a len podrastał. 32. Pszenica jednak i żyto potłuczone nie były/ bo pozne były. 33. Wyszedszy tedy Mojżesz od Faraona z miasta/ wyciągnął ręce swe do PANA: i przestały gromy i grady/ a deszcz nie padał na ziemię. 34. A widząc Farao
. 29. Y rzekł Mojzesz do niego: gdy wynijdę z miástá wyćiągnę ręce swe do PANA/ á gromy ustáną/ y grad nie będźie więcey: ábyś wiedźiáł że Páńska jest źiemiá. 30. Ale ty y słudzy twoij wiem że śię jeszcze nie bojićie obliczá PANA Bogá. 31. Len tedy y jęczmień potłuczony jest: bo jęczmień był niedostáły/ á len podrástáł. 32. Pszenicá jednák y żyto potłuczone nie były/ bo pozne były. 33. Wyszedszy tedy Mojzesz od Fáráoná z miástá/ wyćiągnął ręce swe do PANA: y przestáły gromy y grády/ á deszcz nie pádał ná źiemię. 34. A widząc Fáráo
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 65
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
bo musiała testament z dobrej woli ma być/ wszak tej klauzuły każdego testamentu zawsze zażywacie/ sanus mente et corpore, non com pulsus nec coactus. Jako gdy Rusinowi złodziejowi drudzy jego pobratinowie każą wlęść na drzewo i uwiązać się/ potym wszyscy czym kto może ciskają nań wołając/ perewerny se smerde: tak długo że potłuczony spadnie i zawiśnie na powrozie. Taka to twoja pieczęć i testament warowny. Jednak i na te pieczęć/ miasto wosku/ daję odpowiedź z Doktorami w prawie biegłymi: powołanie złoczyńce abo czarownice śmiercią potwierdzone/ nie ma większej wagi/ aniżeli powołanie poprzysiężone. A powołającemu choć na to przysięże/ nie dają wiary/ kiedy to
bo muśiáłá testáment z dobrey woli ma bydź/ wszák tey klauzuły káżdego testámentu záwsze záżywáćie/ sanus mente et corpore, non com pulsus nec coactus. Iáko gdy Ruśinowi złodzieiowi drudzy iego pobrátinowie każą wlęść ná drzewo y vwiązáć się/ potym wszyscy czym kto może ćiskáią nan wołáiąc/ perewerny se smerde: ták długo że potłuczony spadnie y záwiśnie ná powroźie. Taka to twoiá pieczęć y testáment wárowny. Iednak y ná te pieczęć/ miasto wosku/ dáię odpowiedź z Doktorámi w prawie biegłymi: powołánie złoczyńce ábo czárownice śmierćią potwierdzone/ nie ma większey wagi/ ániżeli powołánie poprzyśiężone. A powołaiącemu choć ná to przyśięże/ nie dáią wiáry/ kiedy to
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 91
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
, taksowana 10. tysięcy szkutów, to jest 100. tysięcy Polskich złotych.
Statuów wspaniałych jest w nim 600. każda z nich eiusdem valoris, z kolumnami Wisi tam przed wielkim Ołtarzem w Urnie Goźdź, którym Zbawiciel Świata był przebity; Pokazują w skarbcu Węża Miedzianego Mojżeszowego, ale nie samego owego oryginalnego, bo tamtem potłuczony, ale kopiowanego.
Jest tu Kościół bardzo starożytny Z. Ambrożego Biskupa Mediolańskiego, gdzie Królowie Włoscy, a potym Cesarze Rzymscy srebrną odbierali koronę, a złotą w Rzymię; ale najpierwej wziąwszy żelazną w Akwisgranie. Bogaci tę Bazylikę Ołtarz, aliàs Mensa złotem i drogiemi kamieniami ozdobiona, 28. tysięcy czerwonych złotych taksowana od Angelberta
, taxowána 10. tysięcy szkutow, to iest 100. tysięcy Polskich złotych.
Statuow wspaniałych iest w nim 600. każda z nich eiusdem valoris, z kolumnami Wisi tam przed wielkim Ołtarzem w Urnie Goźdź, ktorym Zbawiciel Swiatá był przebity; Pokazuią w skarbcu Węża Miedźianego Moyżeszowego, ale nie samego owego oryginalnego, bo tamtem potłuczony, ale kopiowánego.
Iest tu Kościoł bardzo starożytny S. Ambrożego Biskupa Mediolańskiego, gdźie Krolowie Włoscy, á potym Cesarze Rzymscy srebrną odbieráli koronę, á złotą w Rzymię; ale naypierwey wziąwszy zelazną w Akwisgránie. Bogaci tę Bazylikę Ołtarz, aliàs Mensa złotem y drogiemi kamieniami ozdobioná, 28. tysięcy czerwonych złotych taxowána od Angelberta
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 179
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
prosi i obłapia nogi; On po staremu błagać nie daje się srogi, Ażby do afrykańskich obozów jechała, A miedzy nie z swarami gniewy rozsiewała; Nakoniec okrutniejszem grozi jej karaniem, Jeśli ich nie uczyni swem własnem mieszkaniem.
XXXIX.
Gdy tak ramiona, głowę i grzbiet z każdej strony Niezgoda od anioła miała potłuczony, Drży nędzna i czegoś się spodziewa gorszego, Bieży prosto w przepaści piekła podziemnego I tam dwujętne miechy porywa, któremi Waśni chce wzniecać miedzy królmi pogańskiemi, Aby w sercach ich znowu były odnowione, Co zostały przed bitwą na czas umorzone.
XL.
Rodomonta, Rugiera, króla tatarskiego Tak grzeje jędza brzydka, iż zaraz
prosi i obłapia nogi; On po staremu błagać nie daje się srogi, Ażby do afrykańskich obozów jechała, A miedzy nie z swarami gniewy rozsiewała; Nakoniec okrutniejszem grozi jej karaniem, Jeśli ich nie uczyni swem własnem mieszkaniem.
XXXIX.
Gdy tak ramiona, głowę i grzbiet z każdej strony Niezgoda od anioła miała potłuczony, Drży nędzna i czegoś się spodziewa gorszego, Bieży prosto w przepaści piekła podziemnego I tam dwujętne miechy porywa, któremi Waśni chce wzniecać miedzy królmi pogańskiemi, Aby w sercach ich znowu były odnowione, Co zostały przed bitwą na czas umorzone.
XL.
Rodomonta, Rugiera, króla tatarskiego Tak grzeje jędza brzydka, iż zaraz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 330
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
” ale próżno woła: Głodny, zbity, szerokiem krokom nie wydoła. Nakoniec zdjąwszy uzdę, u prawej mu nogi Wiąże, mniemając, iż tak przysporzy swej drogi.
LXXI.
Jako mogąc, szedł za niem zrazu szkapa chory; Ale iż jego beł bieg po złej drodze spory, Nie wydołał prędkości takiej; potłuczony, Między kamieńmi zwłaszcza, których pola ony Pełne są, padł i zaraz nabiedniejszy zdycha, A głupi go, aby wstał, nogami popycha. Lecz widząc, iż iść nie chce, rozgniewany srodze, Po kamienistej wlecze za sobą go drodze.
LXXII.
Wlecze szalony Orland, choć dawno zdechłego, Do kraju obracając bieg
” ale próżno woła: Głodny, zbity, szerokiem krokom nie wydoła. Nakoniec zdjąwszy uzdę, u prawej mu nogi Wiąże, mniemając, iż tak przysporzy swej drogi.
LXXI.
Jako mogąc, szedł za niem zrazu szkapa chory; Ale iż jego beł bieg po złej drodze spory, Nie wydołał prędkości takiej; potłuczony, Między kamieńmi zwłaszcza, których pola ony Pełne są, padł i zaraz nabiedniejszy zdycha, A głupi go, aby wstał, nogami popycha. Lecz widząc, iż iść nie chce, rozgniewany srodze, Po kamienistej wlecze za sobą go drodze.
LXXII.
Wlecze szalony Orland, choć dawno zdechłego, Do kraju obracając bieg
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 401
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
postępków ś. Apostoła/ i zburzenia swych bałwanów; resolwowali się/ aby go koniecznie zabili byli. Był za miastem jeden pagórek/ gdzie ś. Tomasz zwykł był przykładem P. Chrystusowym/ chodzić na modlitwę/ i na rekolleccją samego siebie. Tam tedy/ gdy się modlił przed krzyżem/ był naprzód kamieńmi i kijmi potłuczony/ a potym włócznią przebity od bałwochwalców onych. Wzięte było jego ciało święte przez ucznie jego/ i pochowane w jednym kościele: schowano też na onymże miejscu/ na pamiątkę i sławę jego męczeństwa/ sztukę włóczniej/ którą był przebity/ i jeden kosturek zakowany/ którego używał w drogach/ i beczułeczkę pełną ziemie/
postępkow ś. Apostołá/ y zburzenia swych báłwanow; resolwowáli się/ áby go koniecznie zábili byli. Był zá miástem ieden págorek/ gdźie ś. Thomasz zwykł był przykłádem P. Chrystusowym/ chodźić ná modlitwę/ y ná recollectią sámego śiebie. Tám tedy/ gdy się modlił przed krzyżem/ był naprzod kámieńmi y kiymi potłuczony/ á potym włocznią przebity od báłwochwálcow onych. Wźięte było iego ćiáło święte przez vcznie iego/ y pochowáne w iednym kośćiele: zchowano też ná onymże mieyscu/ ná pámiątkę y sławę iego męczeństwá/ sztukę włoczniey/ ktorą był przebity/ y ieden kosturek zákowány/ ktorego vżywał w drogách/ y beczułeczkę pełną źiemie/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 167
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
nie zwycięży Ani świata podbije; chyba nie człowieczem, Duchownym, co daj Boże jak najprędzej, mieczem. 214 (P). SZYDŁA NA MOTOWIDŁA (O DOKTORZE)
Noc za pasem; zbiła go całodniowa słota; Po starej znajomości, jadąc imo wrota, Wstąpił do mnie pan doktor, jeszcze kędyś z brzegu Szkaradnie potłuczony, pewnie dla noclegu. Potkawszy żona w sieni, rada mu zwyczajnie, Prosi, żeby wóz z końmi toczono do stajnie. Dopieroż posiedziawszy w izbie kwadrans spory, Pyta o mnie, a żona: „Leży — rzecze — chory.” Tu doktor, choć już obrus znak daje wieczerze, W skok laskę
nie zwycięży Ani świata podbije; chyba nie człowieczem, Duchownym, co daj Boże jak najprędzej, mieczem. 214 (P). SZYDŁA NA MOTOWIDŁA (O DOKTORZE)
Noc za pasem; zbiła go całodniowa słota; Po starej znajomości, jadąc imo wrota, Wstąpił do mnie pan doktor, jeszcze kędyś z brzegu Szkaradnie potłuczony, pewnie dla noclegu. Potkawszy żona w sieni, rada mu zwyczajnie, Prosi, żeby wóz z końmi toczono do stajnie. Dopieroż posiedziawszy w izbie kwadrans spory, Pyta o mnie, a żona: „Leży — rzecze — chory.” Tu doktor, choć już obrus znak daje wieczerze, W skok laskę
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 321
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
od lodu zwierzchnego powoli zmrożone. 33. Czemu białek jajowy gdy zmarznie traci przezroczystość? Humor w którym jednakież wszystkie cząśtki choć i zmarznie zostaje przezroczysty: w jaju jako i we krwi nie jednakie są, i nie jednakiejże natury czastki, te gdy zmarzną iż mają różno swe brzegi rozłożone, jako gdy kto lód potłuczony na gromadę zsypie, światło odbijają i przezroczystości ją na przeszkodzie, bo tam przezroczystość gdzie światło przechodzi, przechodzić zaś nie może gdzie je wiele brzegów odbija. 34. Czemu smolne drzewo przezroczyste? Likwor przezroczysty jest choć się i zgęstnie kiedy jest czysty a części ma jednakowe, a taka jest żywica w którą smolne się drzewo
od lodu zwierzchnego powoli zmrożone. 33. Czemu białek iáiowy gdy zmárznie tráći przezroczystość? Humor w ktorym iednákież wszystkie cząśtki choć y zmárznie zostáie przezroczysty: w iáiu iáko y we krwi nie iednákie są, y nie iednákieyże nátury czastki, te gdy zmárzną iż máią rożno swe brzegi rozłożone, iáko gdy kto lod potłuczony ná gromádę zsypie, świátło odbiiáią y przezroczystośći ią ná przeszkodzie, bo tám przezroczystość gdzie świátło przechodzi, przechodzić záś nie może gdzie ie wiele brzegow odbiia. 34. Czemu smolne drzewo przezroczyste? Likwor przezroczysty iest choć się y zgęstnie kiedy iest czysty á części ma iednákowe, á táka iest żywicá w ktorą smolne się drzewo
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 89
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
bawiąc się rozmowami/ rad doczekał takiej komedyej) tego to zakonnika/ obracając się szarpali/ i miedzy sobą rozciągali: Wyszedszy zdudami drudzy/ nu znim po błocie w tany/ począł nieboraczek łajać/ więc grozić/ naostatek prosić/ tam jako by ubity/ błotem upluskany/ podrapany/ jako z miasteczka wyszedł potłuczony/ nie mogłem od żalu słuchać powieści Jonatasowej/ alem tak stał upłakany. Ja/ słysząc o takowej złości/ a obawiając się/ by też tu tak nie czynili/ aby takiej wolności nie mieli/ aczci i tu Kapłanom despekty czynią/ o nich jako chcą piszą/ jako to Glicner wściekliwy/ tedyć
báwiąc się rozmowámi/ rad doczekał tákiey komedyey) tego to zakonniká/ obracáiąc się szárpáli/ y miedzy sobą rośćiągáli: Wyszedszy zdudámi drudzy/ nu znim po błoćie w tany/ począł nieboraczek łáiáć/ więc groźić/ náostátek prośić/ tám iáko by vbity/ błotem vpluskány/ podrapány/ iáko z miásteczká wyszedł potłuczony/ nie mogłem od żalu słucháć powieśći Ionátasowey/ alem ták stał vpłákány. Ia/ słysząc o tákowey złośći/ á obawiáiąc się/ by też tu ták nie czynili/ áby tákiey wolnośći nie mieli/ áczći y tu Kápłánom despekty czynią/ o nich iáko chcą piszą/ iáko to Glicner wśćiekliwy/ tedyć
Skrót tekstu: MirJon
Strona: 4.
Tytuł:
Jonathas zmartwychwstał
Autor:
Florian Mirecki
Drukarnia:
wdowa Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609