większe, czy wieczne piekielne, czy karanie przez Wojnę? zaiste większe przez piekło! o toć jeżeli ty grzechem twoim zasługujesz piekło, pewnie dostateczny jest grzech twój, aby zasłużył karanie przez wojnę! Zgrzeszyłeś raz śmiertelnie, dostateczny jest grzech twój, aby tysiące wojska, w-pień powyścinano, aby krew ich potokiem płynęła, i żeby i grześć ich nie miał kto, ale żeby ich tylko psi roższarpali, krucy ociągnęli, wilcy porozwłóczyli. Jeden grzech śmiertelny, jest dostateczny, aby Pan Bóg przepuścił, żeby łożnicę Cham Tatarski w-Kościołach sobie słać kazał, jest dostateczny, żeby Bóg przepuścił, aby z-Kielichów gorzałką pełnili
większe, czy wieczne piekielne, czy karánie przez Woynę? záiste większe przez piekło! o toć ieżeli ty grzechem twoim zásługuiesz piekło, pewnie dostáteczny iest grzech twoy, áby zásłuzył karánie przez woynę! Zgrzeszyłeś raz śmiertelnie, dostáteczny iest grzech twoy, áby tyśiące woyska, w-pień powyśćinano, áby krew ich potokiem płynęłá, i żeby i grześć ich nie miał kto, ále żeby ich tylko pśi roższárpáli, krucy oćiągnęli, wilcy porozwłoczyli. Ieden grzech śmiertelny, iest dostáteczny, áby Pan Bog przepuśćił, żeby łożnicę Chám Tátárski w-Kośćiołach sobie słáć kazał, iest dostáteczny, zeby Bog przepuśćił, áby z-Kielichow gorzałką pełnili
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 38
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
od siebie śmiercią odstraszają. Słusznym tylko pragnieniom ten likwor jest zdrowy: pić się godzi, lecz łeptać, kto chce, zbędzie głowy. Do Wielmożnej Jej Mości Paniej Konstancyjej z Kumorowa Wielopolskiej, Stolnikowej Koronnej, Generałowej Małopolskiej, Krakowskiej, Nowotarskiej, etc., Starościnej Przedmowa
Przypływa ochotnie do szczęśliwego portu starożytnych rzek bystro płynącym potokiem popędzona nawa. Wielmożna Mościwa Pani Stolnikowa Koronna, niech mi się tu godzi, proszę, kotwicą uprzejmego afektu onej trochę zatamować kursu! I tę lotną tryremę, która po troistych przezacnych przodków Twoich cnót i sławy nieśmiertelnej rzekach nienaruszonym żegluje styrem, pobożnego i świątobliwego pragnienia napełnić towarami, które w tej przezornej nawie tym wyższą swych
od siebie śmiercią odstraszają. Słusznym tylko pragnieniom ten likwor jest zdrowy: pić się godzi, lecz łeptać, kto chce, zbędzie głowy. Do Wielmożnej Jej Mości Paniej Konstancyjej z Kumorowa Wielopolskiej, Stolnikowej Koronnej, Generałowej Małopolskiej, Krakowskiej, Nowotarskiej, etc., Starościnej Przedmowa
Przypływa ochotnie do szczęśliwego portu starożytnych rzek bystro płynącym potokiem popędzona nawa. Wielmożna Mościwa Pani Stolnikowa Koronna, niech mi się tu godzi, proszę, kotwicą uprzejmego afektu onej trochę zatamować kursu! I tę lotną tryremę, która po troistych przezacnych przodków Twoich cnót i sławy nieśmiertelnej rzekach nienaruszonym żegluje styrem, pobożnego i świątobliwego pragnienia napełnić towarami, które w tej przezornej nawie tym wyższą swych
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 17
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
nie inaczej, jako Paktolus i Tagus, bogate z siebie na świat wydając metale, w rozłojach swoich nieśmiertelnej sławy nieoschłe po sobie zostawują pamiątki. Któryż by syn ojczyzny był takowym w ojczyźnie peregry- nem, co by o tym wiedzieć nie miał, że te ozdobne rzeki nie tylko do Korony z Królestwa Węgierskiego szumnym przypłynęły potokiem, ale też i w inszy dom książąt sklawońskich głośny dukt swój wprowadziwszy, wysokich książąt weneckich i królewskich koron, a co większa, samego najwyższej Stolice Apostołskiej Pasterza, Pawła V z familijej Karafów, jako druga indyjska rzeka Zenen, w drogie perły i syderyty obfitująca, wyniosłych preminencyj były napełnione klejnotami.
Nie chcę się tu
nie inaczej, jako Paktolus i Tagus, bogate z siebie na świat wydając metale, w rozłojach swoich nieśmiertelnej sławy nieoschłe po sobie zostawują pamiątki. Któryż by syn ojczyzny był takowym w ojczyźnie peregry- nem, co by o tym wiedzieć nie miał, że te ozdobne rzeki nie tylko do Korony z Królestwa Węgierskiego szumnym przypłynęły potokiem, ale też i w inszy dom książąt sklawońskich głośny dukt swój wprowadziwszy, wysokich książąt weneckich i królewskich koron, a co większa, samego najwyższej Stolice Apostolskiej Pasterza, Pawła V z familijej Karaffów, jako druga indyjska rzeka Zenen, w drogie perły i syderyty obfitująca, wyniosłych preminencyj były napełnione klejnotami.
Nie chcę się tu
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 18
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
jak Afrykanus, potężny Paenowi, herbownych rzek swoich zastąpieniem straszne nieprzyjacielskie pomieszał imprezy. Widział naonczas Aleksander Filipa, Zygmont Krzysztofa i sposobnym być rozumiał, który by otomański miesiąc swoich wód bystrych zaćmił umbrami.
Takie wiekuistym czasom przesławne Komorowskich coaspites rodziły margaryty, które dla swego szczęśliwego źrzódła przeźroczystego kryształu na wszytką Polskę wdzięcznym dotąd walą się potokiem.
Nie trzeba mi się zatem dziwić, żem na to miejsce, gdzie troiste z dalekich krajów przypływają nimfy, moją pobożnymi towarami naładowaną wykierował nawę. Do Ciebie prosto, W. M. P. S. K., żeglują świątobliwe Pragnienia, przez Twoje są przeprowadzone wody, na Twoim wesołym herbownych rzek brzegu
jak Afrykanus, potężny Paenowi, herbownych rzek swoich zastąpieniem straszne nieprzyjacielskie pomieszał imprezy. Widział naonczas Aleksander Filipa, Zygmont Krzysztofa i sposobnym być rozumiał, który by otomański miesiąc swoich wód bystrych zaćmił umbrami.
Takie wiekuistym czasom przesławne Komorowskich coaspites rodziły margaryty, które dla swego szczęśliwego źrzódła przeźroczystego krzyształu na wszytką Polskę wdzięcznym dotąd walą się potokiem.
Nie trzeba mi się zatem dziwić, żem na to miejsce, gdzie troiste z dalekich krajów przypływają nimfy, moją pobożnymi towarami naładowaną wykierował nawę. Do Ciebie prosto, W. M. P. S. K., żeglują świątobliwe Pragnienia, przez Twoje są przeprowadzone wody, na Twoim wesołym herbownych rzek brzegu
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 21
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
jako terra saepe venientem super se bibens imbrem, et germinans herbam opportunam his àquibus colitur accipit benedictionem. Tak proferens spinas et tribulos, reproba, est et maledicto proxima, cuius consummatio in combustionem. Brać hojne Boskie a zwłaszcza duchowne/ już cicho z rosą spadające przez wnętrzne i skryte natchnienia/ już ogromnym/ głośnym potokiem przez nauki i przepowiadania wylane te zbawienne soki: a sucho niepłodnie zostawać? albo co gorsza cierniem i ostry głogie gospodarskie Pańskie ręce kłoć/ i razić? terra reproba est. Maledicto proxima bliska/ bliska złej godziny następującego przklęctwa; a po wiecznym łask odjęciu i spustoszeniu na żałosny koniec przyścia i skazania in combustionem Znanym tedy
iáko terra saepe venientem super se bibens imbrem, et germinans herbam opportunam his àquibus colitur accipit benedictionem. Ták proferens spinas et tribulos, reproba, est et maledicto proxima, cuius consummatio in combustionem. Bráć hoyne Boskie á zwłaszczá duchowne/ iuż ćicho z rosą spádaiące przez wnętrzne y skryte nátchnieniá/ iuż ogromnym/ głośnym potokiem przez náuki y przepowiádánia wylane te zbáwienne soki: á sucho niepłodnie zostáwać? álbo co gorsza ćierniem y ostrý głogié gospodárskie Páńskie ręce kłoć/ y raźić? terra reproba est. Maledicto proxima bliska/ bliska złey godźiny nástępuiącego przklęctwa; á po wiecznym łásk odięćiu y spustoszeniu ná żałosny koniec przyśćia y skázánia in combustionem Znanym tedy
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 377
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
którego miłość świeci nam oczyma, Pozwól niech w stan Małżeński pojmuję Zyzyma. Albina; Ach Ojcze! z przeproszeniem żądam odpuszczenia, Ale znać, że to Boskich dzieł skutek przejzrzenia, Zrzodłem łez kryję oczy z czym się serce wyda, Ze żyć niechcę, jeśli mam żyć bez Sylfronida. Filida; Ja łez moich potokiem żal serca tłumaczę, Nic niechcę nad twę wolę, szczęście niedziwaczę, Wam Rodzicom należy rządzić naszą dolę, Ja przysięgam nad waszę nic nie czynię dolę. Lecz jeśli litość miłość w myślach waszych wzrusza, Pozwolciesz niechaj idę za Galezjusza. Arystydes: Cóż mówić! cóż się sprzeczać na takie wyroki, I któż
ktorego miłość świeci nam oczyma, Pozwol niech w stan Małżeński poymuię Zyzyma. Albina; Ach Oycze! z przeproszeniem żądam odpuszczenia, Ale znać, że to Boskich dźieł skutek przeyzrzenia, Zrzodłem łez kryię oczy z czym się serce wyda, Ze żyć niechcę, ieśli mam żyć bez Sylfronida. Filida; Ia łez moich potokiem żal serca tłumaczę, Nic niechcę nad twę wolę, szczęście niedźiwaczę, Wam Rodźicom należy rządźić naszą dolę, Ia przysięgam nad waszę nic nie czynię dolę. Lecz ieśli litość miłość w myślach waszych wzrusza, Pozwolciesz niechay idę za Galezyusza. Arystydes: Coż mowić! coż się sprzeczać na takie wyroki, Y ktoż
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: H2
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
kolan Pana Chrystusowych.
Witaj Jezu, królu wieczny, Zgładzco grzechów dostateczny; Człek niewinny, Bóg prawdziwy, W Na krzyż przybit obelżywy Przez złość ludzką, jak śmiele. Jak odarty, obnażony, Pośmiewiskiem wystawiony, Śmierć sromotną z dobrej woli, Mojej cierpi dla swej woli, Na wszystkiem zranion ciele. Płynie mnogim krew potokiem, Jak obfitym woda stokiem, Wszystek we krwi, jak w kąpieli. Myśmy tego grzeszni chcieli, Wiotcha szmata odzieżą. Dla mnieś się to stał ubogi, Dla mnie znosisz krzyż tak srogi. Jakąć za tę łaskę twoję Oddam dziękę? Masz krew moję, Miej z niej ofiarę świeżą. Jakimżeć to upominkiem
kolan Pana Chrystusowych.
Witaj Jezu, królu wieczny, Zgładzco grzechów dostateczny; Człek niewinny, Bóg prawdziwy, W Na krzyż przybit obelżywy Przez złość ludzką, jak śmiele. Jak odarty, obnażony, Pośmiewiskiem wystawiony, Śmierć sromotną z dobrej woli, Mojej cierpi dla swej woli, Na wszystkiem zranion ciele. Płynie mnogim krew potokiem, Jak obfitym woda stokiem, Wszystek we krwi, jak w kąpieli. Myśmy tego grzeszni chcieli, Wiotcha szmata odzieżą. Dla mnieś się to stał ubogi, Dla mnie znosisz krzyż tak srogi. Jakąć za tę łaskę twoję Oddam dziękę? Masz krew moję, Miej z niej ofiarę świeżą. Jakimżeć to upominkiem
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 53
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
/ w Basan: 11. Bo tylko sam Og Król Basański pozostał był z Obrzymów: oto łoże jego/ łoże żelazne/ azaż jeszcze nie jest w Rabbat/ Synów Ammonowych? dziewięć łokieć długość jego na łokieć męski. 12. Gdyśmy tedy ziemię tę posiedli na on czas/ od Aroer które jest nad potokiem Arnon/ i połowicę góry Galaad/ i miasta jej dałem Rubenitom/ i Gadytom. 13. A ostatek Galaadu/ i wszystko Basan Królestwa Ogowego/ dałem połowicy pokolenia Manassessowego: wszystkę krainę Argób/ i wszystko Basan/ które zowią ziemią obrzymów. 14. Jajr Syn Manassessów/ posiedli wszystkę krainę Argób/ aż
/ w Básán: 11. Bo tylko sam Og Krol Básáński pozostał był z Obrzymow: oto łoże jego/ łoże żelázne/ ázaż jeszcże nie jest w Rábbáth/ Synow Ammonowych? dźiewięć łokiet długość jego ná łokieć męski. 12. Gdysmy tedy źiemię tę pośiedli ná on cżás/ od Aroer ktore jest nád potokiem Arnon/ y połowicę gory Gáláád/ y miástá jey dałem Rubenitom/ y Gáditom. 13. A ostátek Gáláádu/ y wszystko Básán Krolestwá Ogowego/ dałem połowicy pokolenia Mánássessowego: wszystkę krajinę Argob/ y wszystko Básán/ ktore zowią źiemią obrzymow. 14. Iájr Syn Mánássessow/ pośiedli wszystkę krájinę Argob/ áż
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 187
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
czaści Paskwalino w drogę swoję (rzecze) Niż słońce się podniesie/ i ciężej przypiecze/ Bo i mnie się pospieszyć przydzie tam samemu/ Gdziem wczora był myśliwym/ żebym lwu owemu Głowę uciął/ i między powiesił ją drugie/ Na fortunę/ i twojej wspominania długie Tu bytności. Pójdzieszże nad tym to potokiem Jednym wszytko/ aż póki samym tuszę mrokiem Nie dojdziesz jej mieszkania. A podź sobie śmiele/ Boć już nie tak w tej stronie przechodzi się wiele Zwierząt tych jadowitych/ jako gdzieś przebyła/ Kiedy i ja/ i ona znacznie przepleniła Ich tę mnogość. Pozdrowisz mile ją/ i moję Przyjmiesz wdzięcznie uczynność. Tedyć
czásci Pasqualino w drogę swoię (rzecze) Niż słońce się podniesie/ y ciężey przypiecze/ Bo y mnie się pospieszyć przydzie tám sámemu/ Gdziem wczorá był myśliwym/ żebym lwu owemu Głowę vciął/ y między powiesił ią drugie/ Ná fortunę/ y twoiey wspominánia długie Tu bytności. Poydzieszże nád tym to potokiem Iednym wszytko/ áż poki sámym tuszę mrokiem Nie doydziesz iey mieszkánia. A podź sobie śmiele/ Boć iuż nie ták w tey stronie przechodzi się wiele Zwierząt tych iádowitych/ iáko gdzieś przebyłá/ Kiedy y ia/ y oná znácznie przepleniłá Ich tę mnogość. Pozdrowisz mile ią/ y moię Przyimiesz wdzięcznie vczynność. Tedyć
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 72
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
to dla koloru; Czego sam był skutek Mistrzem potym gdy się jął nierządu srogiego Z Bawidami marnymi. I tę się o niego Zgodzie z sobą nie mogąc/ której się miał dostać/ Rozdrapały okrutnie. Jeszcze jego postać/ W jednym tu[...] drzewie pozostała/ Jeszcze lutnia i[...] w tej wodzie pływała/ Którą Orfeuszowym zowią dziś potokiem. A tak się obiektując samym wyidą mrokiem Z rozkosznej tej kąpieli/ i zarazem pójdą Na posłania gotowe/ póki ich nie dojdą Brzazgi Lucyferowe/ przez jasne kryształy/ Z siwego Oceanu dzień wywodząc biały/ Tedy nu Paskwalino czaści w drogę swoję/ Diana ją obudzi.) A toś chęć w tym moję Znaczną dosyć
to dla koloru; Czego sam był skutek Mistrzem potym gdy się iął nierządu srogiego Z Bawidámi marnymi. Y tę się o niego Zgodzie z sobą nie mogąc/ ktorey się miał dostać/ Rozdrapały okrutnie. Ieszcze iego postáć/ W iednym tu[...] drzewie pozostałá/ Ieszcze lutnia y[...] w tey wodzie pływáłá/ Ktorą Orfeuszowym zowią dziś potokiem. A ták się obiektuiąc sámym wyidą mrokiem Z roskoszney tey kąpieli/ y zárazem poydą Na posłania gotowe/ poki ich nie doydą Brzazgi Lucyferowe/ przez iasne krzyształy/ Z siwego Oceanu dzien wywodząc biały/ Tedy nu Pasqualino czasci w drogę swoię/ Dyána ią obudzi.) A toś chęć w tym moię Znáczną dosyć
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 89
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701