głąb Litwy nie jechaliśmy.
Po batalii pułtawskiej inundatio było wojsk cara imci po wszystkiej Litwie, przeto non confisi tym wojskom, pókiśmy amnestii nie mieli, musieliśmy znowu za granicę do Prus na rezydencją jechać.
Anno 1710. Zaczęty adversante Fortuna, bo z Prus wyjechawszy, częścią nas ciężkie premebant maligny, że powałem leżeć przyszło; częścią wiadomoście o ruinach w domu, kiedy jedne pozajeżdżali Malignantes, drugie przez auksiliarne wojska funditus zrujnowane. Koniec tego roku był mi pożądańszy, bo i w spokojności odprawiłem, i w ustawicznych konwersacjach z ludźmi zacnemi i w konfidencji dawnej z republikantami, i żem córkę pierworodną Barbarę na schyłku roku
głąb Litwy nie jechaliśmy.
Po batalii pułtawskiéj inundatio było wojsk cara jmci po wszystkiéj Litwie, przeto non confisi tym wojskom, pókiśmy amnestyi nie mieli, musieliśmy znowu za granicę do Prus na rezydencyą jechać.
Anno 1710. Zaczęty adversante Fortuna, bo z Prus wyjechawszy, częścią nas ciężkie premebant maligny, że powałem leżeć przyszło; częścią wiadomoście o ruinach w domu, kiedy jedne pozajeżdżali Malignantes, drugie przez auxiliarne wojska funditus zrujnowane. Koniec tego roku był mi pożądańszy, bo i w spokojności odprawiłem, i w ustawicznych konwersacyach z ludźmi zacnemi i w konfidencyi dawnéj z republikantami, i żem córkę pierworodną Barbarę na schyłku roku
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 28
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, I z obu stron się ostre lśniły bronie, A bystre z nozdrzy gniew pryskały konie.
Z obu stron słychać krzyk niezrozumiany, Stękanie rannych i umierających, Zaś widzieć było wiele na przemiany Ciał po ziemi się w swojej krwi pławiących, W pogaństwie jednak był nieporównany Upad i klęska w kozakach ginących, Trupy ich wielkim powałem leżały Gęsto, a jeźdnych konie je deptały.
Nakoniec polskich sił niewytrzymali, Gdy ich grom strzelby parzył niewytrwany, Podali tyły i tak uciekali, Że ich wszystek szyk został rozerwany;
Jednak tak długo naszy nacierali, Aż się rozproszył on gmin napużany, już się niebroniąc, jedna strona bije, A druga
, I z obu stron się ostre lśniły bronie, A bystre z nozdrzy gniew pryskały konie.
Z obu stron słychać krzyk niezrozumiany, Stękanie rannych i umierających, Zaś widzieć było wiele na przemiany Ciał po ziemi się w swojej krwi pławiących, W pogaństwie jednak był nieporównany Upad i klęska w kozakach ginących, Trupy ich wielkim powałem leżały Gęsto, a jeźdnych konie je deptały.
Nakoniec polskich sił niewytrzymali, Gdy ich grom strzelby parzył niewytrwany, Podali tyły i tak uciekali, Że ich wszystek szyk został rozerwany;
Jednak tak długo naszy nacierali, Aż się rozproszył on gmin napużany, już się niebroniąc, jedna strona bije, A druga
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 346
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
za fraszkę stanie. DOKTOR TENŻE
Doktorskiej słuchać powinien pan rady, A doktor pańskie zań ma jeść obiady. Jak kaznodzieja, tak i doktor zgoła Inaczej żyją, niż ich każe szkoła. TURNIEJA NIEDŹWIEDZIA Z BYKIEM
Mężny z srogim niedźwiedziem byk pojedynkował. Ów rogiem, ten sam sobą wiele dokazował, Ten go kona powałem, ów się zaś gdy krzepi, Jako piłą w zgórę go rogiem rzuci lepij. Potem się wzajem zewrą wszytką mocą, rykiem, Chcąc mężniejszym ten nad tym usieść pasownikiem. Lecz gdy obaj w jednakiej sile się uznają, Choć ku sobie tchną śmiercią, turnie poprzestają. Równa moc góry nie zna; choć przez
za fraszkę stanie. DOKTOR TENŻE
Doktorskiej słuchać powinien pan rady, A doktor pańskie zań ma jeść obiady. Jak kaznodzieja, tak i doktor zgoła Inaczej żyją, niż ich każe szkoła. TURNIEJA NIEDŹWIEDZIA Z BYKIEM
Mężny z srogim niedźwiedziem byk pojedynkował. Ów rogiem, ten sam sobą wiele dokazował, Ten go kona powałem, ów się zaś gdy krzepi, Jako piłą w zgórę go rogiem rzuci lepij. Potem się wzajem zewrą wszytką mocą, rykiem, Chcąc mężniejszym ten nad tym usieść pasownikiem. Lecz gdy obaj w jednakiej sile się uznają, Choć ku sobie tchną śmiercią, turnie poprzestają. Równa moc góry nie zna; choć przez
Skrót tekstu: GawHelBar_II
Strona: 122
Tytuł:
Gaj zielony... [Helikon]
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
zło. 3. Skończywszy sam przez się budynek, stawiając przy niem kumorę pierwsza, wywiozłem tromów 5, 4 tromy na założenie komory, piąty trom na słupy do izby, za które zło. 2 gr. 15, drugie, dałem powałę do tej kumory oraz i do sieni, za którą powałem dałem zło. 5, trzecie, dałem do izby nowę drzwi na zawisach żelaznych, za które drzwi i zawiasami zło. 2 gr. 8, od tej roboty wszystkiej, tak kumory, jako i drzwi, dałem rzemiesnikowi zło. 13 gr. 15. Skończywszy reparaciją w tych latach, w
zło. 3. Skonczywszy sam przez sie budynek, stawiaiąc przy niem kumorę pierwsza, wywiozłem tromow 5, 4 tromy na założenie komory, piąty trom na słupy do izby, za ktore zło. 2 gr. 15, drugie, dałem powałę do tey kumory oraz y do sieni, za ktorą powałem dałem zło. 5, trzecie, dałem do izby nowę drzwi na zawisach zelaznych, za ktore drzwi y zawiasami zło. 2 gr. 8, od tey roboty wszystkiey, tak kumory, iako y drzwi, dałem rzemiesnikowi zło. 13 gr. 15. Skonczywszy reparaciią w tych latach, w
Skrót tekstu: KsJasUl_3
Strona: 448
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Wola Jasienicka, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wola Jasienicka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1720 a 1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1720
Data wydania (nie później niż):
1754
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
Nie Mogli bo samych bardziej razili i z Armaty już nic nie strzelano. Bo Darmo było Między pomieszane Wojska. I w tym My natrzemy na nich strzelając siekąc Owe tez Czornki Żelaznemi skoblicami potężnie pospinane trudno było na prędce rozbierać. Uderzyli się nate Hulajgórody aponaszemu czonki tu zaś nasi sieką bez przestanku tam tego dopiero Legło powałem, siła, Już tedy trup na trupie leży na kupie Nadwszystkiemi owemi Czonkami jako jaki największy wał albo grobla jaka tak się z trupów uczyniła i tak co na Nieprzyjaciela budowali to sami nato powpadali. Qui facit foveam incidit in eam a z naszych i jeden niezginął przez fortel w którym oni największą nadzieję pokładali.
Nie Mogli bo samych bardziey razili y z Armaty iuz nic nie strzelano. Bo Darmo było Między pomieszane Woyska. I w tym My natrzemy na nich strzelaiąc siekąc Owe tez Czornki Zelaznemi skoblicami potęznie pospinane trudno było na prędce rozbierać. Uderzyli się nate Hulaygorody aponaszemu czonki tu zas nasi sieką bez przestanku tam tego dopiero Legło powałęm, siła, Iuz tedy trup na trupie lezy na kupie Nadwszystkiemi owemi Czonkami iako iaki naywiększy wał albo grobla iaka tak się z trupow uczyniła y tak co na Nieprzyiaciela budowali to sami nato powpadali. Qui facit foveam incidit in eam a z naszych y ieden niezginął przez fortel w ktorym oni naywiększą nadzieię pokładali.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 108
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
krwią spływają/ miasta/ państwa/ mieczem i głodem spustoszone we krwi swych Synów toną; a psi krew ludzką łepcą/ Tam płacz i stękania/ tam ucisk i skwierczenia/ tam tak wiele mogił trupami zarosło/ tak wiele trupów/ po polach/ po szlakach/ po drogach/ jako ścierw niejaki ptastwu i bestiom drapieżnym powałem leżących. Tam żadnej Korony tak szczęśliwej nie znajdziesz/ któraby się od przyłbicy i szyszaka; żadnej purpury/ któraby się od Kiejsu uwolnić miała/ nie obaczysz; a w Koronie Polskiej/ i i w Wielkim Księstwie Litewskim/ za szczęśliwym Najasniejszego WLADYSLAWA IV panowaniem złoty pokoj/ złote czasy/ złote zdrowie/
krwią spływáią/ miástá/ páństwá/ mieczem y głodem spustoszone we krwi swych Synow toną; á pśi krew ludzką łepcą/ Tám płácz y stękánia/ tám vćisk y skwierczenia/ tám ták wiele mogił trupámi zárosło/ ták wiele trupow/ po polách/ po szlákách/ po drogách/ iáko śćierw nieiáki ptástwu y bestyom drapieżnym powáłem leżących. Tám żadney Korony ták szczęśliwey nie znaydźiesz/ ktoraby się od przyłbicy y szyszaká; żadney purpury/ ktoraby się od Kieysu vwolnić miáłá/ nie obaczysz; á w Koronie Polskiey/ y y w Wielkim Xięstwie Lithewskim/ zá szczęśliwym Naiásnieyszego WLADYSLAWA IV pánowániem złoty pokoy/ złote czásy/ złote zdrowie/
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 7
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
aczci Południowa/ podczas Dziewiątej godziny/ ale Orłowi Sarmackiemu/ nocne i straszne zaćmienie na oczy narzucająca! O nieszczęsny dwudziesty czwarty dniu Marca! którego dnia Renata non Renata ale denata stawa się. Odwaga wielka! śmiałość bezpieczna! męstwo tej śmierci nieustraszone! Na takiegoście Monarchy pokoj napadły nieszczęsne parki! pod którego stopą powałem leżąc wyrosły górą Tureckie usypane trupami mogiły: Takiego Monarchy: którego stopę liżą Szejna ręką/ i wszytkiego państwa Moskiewskiego/ poddane z swymi obozami/ namiotami/ Regimentarzami/ zwinionemi a pod nogi podrzuconemi chorągwiami Moskiewskie pułki. Takiego Monarchy: przed którego imieniem drży Azja/ stęka Afryka/ truchleje Ameryka. Na to imię WLADYSLAWA,
áczći Południowa/ podczás Dźiewiątey godźiny/ ále Orłowi Sármáckiemu/ nocne y straszne záćmienie ná oczy nárzucáiąca! O nieszczęsny dwudźiesty czwarty dniu Márcá! ktorego dniá Renata non Renata ále denata stawa się. Odwagá wielka! śmiáłość bespieczna! męstwo tey śmierći nieustrászone! Ná tákiegośćie Monarchy pokoy nápádły nieszczęsne párki! pod ktore^o^ stopą powáłẽ leżąc wyrosły gorą Tureckie vsypáne trupámi mogiły: Tákiego Monárchy: które^o^ stopę liżą Szeyná ręką/ y wszytkiego páństwá Moskiewskie^o^/ poddáne z swymi obozámi/ namiotámi/ Regimentarzámi/ zwinionemi á pod nogi podrzuconemi chorągwiámi Moskiewskie pułki. Tákiego Monárchy: przed ktorego imieniem drży Azya/ stęka Afryká/ truchleie Ameryká. Ná to imię WLADYSLAWA,
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 10
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
, godności jesteśmy: Ad titulũ somnij reclinatorij przez śmierć wchodzimy. 8. Mowa na Pogrzeb w tejże Materii takiegoż Książęcia dzielnego Jakiego ORATOR WTÓRA. Jeśliby na ten czas umarł, gdyby onego siła Senatorów poprzedziło, jako się teraz dzieje.
JUż też niezbedne czasy tego się dzisia u nas doczekały/ że się powałem tak wielu Jaśnie Oświeconych Senatorów/ by szańcem abo okopem niejakim obsypały; I trupami tychże Jaśnie wielm: ziemię ustały. Już tez nieszczęsne wiekie/ żal żalem uganiające dość w Koronie i w W.Ks. Lit: przed naszym Senatorskim kołem frasunków nakredensowały; kiedy nam tak wiele mądrych i odważnych/ żwawych i ostróżnych
, godnośći iestesmy: Ad titulũ somnij reclinatorij przez śmierć wchodźimy. 8. Mowá ná Pogrzeb w teyże Máteryey tákiegoż Xiążęćiá dźielnego Iákiego ORATOR WTORA. Ieśliby ná ten czás vmarł, gdyby onego śiłá Senatorow poprzedźiło, iáko się teraz dźieie.
IUż też niezbedne czásy tego się dźiśia v nas doczekáły/ że się powałem ták wielu Iásnie Oświeconych Senatorow/ by szańcem ábo okopem nieiákim obsypáły; Y trupámi tychże Iásnie wielm: źiemię vstáły. Iuż tez nieszczęsne wiekie/ żal żalem vganiáiące dość w Koronie y w W.X. Lith: przed naszym Senatorskim kołẽ frasunkow nákredensowáły; kiedy nam ták wiele mądrych y odważnych/ żwáwych y ostrożnych
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 101
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
Sen: Ep: 71 Nie wielka to sztuka być do śmierci szczęśliwym ale to wielka tã stać gdzie wszyscy upadają, a stać bezpiecznie
Nie dziw że kto w szcęściu do końca szczęśliwym zostawa, ale to wielki dziw! tam się komu do góry podnieść, gdzie się wszyscy w pogrążenie oddali: Tam stanąć, kędy wszyscy powałem polegli. Wielki tedy dziw zdał się być Filipowi Macedonowi/ że rzekł: Pamiętaj Filipie żeś człowiekiem jest. Mniemając że człowiek będący na świecie już dostatecznym człowiekiem jest. Mylisz się mądry Królu; a zasz tegoż sobie nie przyczytał. Tan- ta rerum natura vmbra est, aut inanis aut fallax. Wszytka tych rzeczy
Sen: Ep: 71 Nie wielka to sztuká być do śmierći sczęśliwym ále to wielka tã stać gdźie wszyscy vpadaią, á stać bespiecznie
Nie dźiw że kto w szcęśćiu do końcá sczęśliwym zostáwa, ale to wielki dźiw! tam się komu do gory podnieść, gdzie się wszyscy w pogrążenie oddali: Tam stánąć, kędy wszyscy powałem polegli. Wielki tedy dźiw zdał się być Philippowi Macedonowi/ że rzekł: Pámiętay Philippie żeś człowiekiem iest. Mniemáiąc że człowiek będący ná świećie iuż dostátecznym człowiekiem iest. Mylysz się mądry Krolu; á zasz tegoż sobie nie przyczytał. Tan- ta rerum natura vmbra est, aut inanis aut fallax. Wszytká tych rzeczy
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 184
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
ciągną. Albowiem ta Wielmożna Pani drugą takowąż była statuą/ Głowa jej złoto; Usta jej złoto; Głowa złota; bo urodzenia naprzedniejszego. Urodzenia/ Domu starożytnego. Urodzenia/ Domu Senatorskiego Jaśnie Wielmo: Ich Mościów PP. NN. Domu tego/ od którego ręki/ leżą po Tureckich polach na szlakach i gościńcach powałem NIeprzyjacielskie mogiły. Domu tego/ którego dziełem poburzone i z prochem a kamieniem porównane zamki/ fortece Moskiewskie na pobojowiskach do szczętu wyniszczone rzeki podmywają. Domu tego/ który to wszytko/ (cokolwiek Rzeczpospolita w swym drogim depozycie chować zwykła) piastujej nieprzerwanie piastować będzie. Złota głowa od spowinowacenia Małżeńskiego Wielmożnego Jego Mości Pana N.
ćiągną. Albowiem tá Wielmożna Páni drugą tákowąż była státuą/ Głowá iey złoto; Vstá iey złoto; Głowá złota; bo vrodzenia naprzednieyszego. Vrodzenia/ Domu stárożytnego. Vrodzenia/ Domu Senatorskie^o^ Iásnie Wielmo: Ich Mościow PP. NN. Domu tego/ od ktorego ręki/ leżą po Tureckich polách ná szlákách y gośćincách powáłem NIeprzyiaćielskie mogiły. Domu tego/ ktorego dźiełem poburzone y z prochem á kámieniem porownáne zamki/ fortece Moskiewskie ná poboiowiskách do szczętu wyniszczone rzeki podmywáią. Domu tego/ ktory to wszytko/ (cokolwiek Rzeczpospolita w swỹ drogim depozyćie chowáć zwykłá) piástuiey nieprzerwánie piástowáć będźie. Złota głowá od spowinowácenia Małżeńskiego Wielmożnego Ie^o^ Mośći Páná N.
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 354
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644