ogień, ogniste łańcuchy i kajdany, które złych w-piekle oczekiwają. 6. W-nocy która uprzedziła śmierć Świętego Wojciecha, brat jego Gaudentius, widział na Ołtarzu Kielich złoty, winem w-pół napełniony, a nikt go nie pilnował; jam prawi chciałem się napić, ale mi się ktoś bardzo poważny pokazał, mówiąc mi: nie pij, bo to na jutrzejszy dzień, schowano dla Wojciecha Biskupa: które widzenie gdy jego rodzony powiadał, rzecze Święty. Fili mi, Deus prosperam faciat visionem Niech Bóg poszczęści to widzenie. a we-wnątrz, miał natchnienie, że to był Kielich męki jego. Daremno się już
ogień, ogniste łáńcuchy i káydány, ktore złych w-piekle oczekiwáią. 6. W-nocy ktora uprzedźiłá śmierć Swiętego Woyćiechá, brát iego Gaudentius, widźiał ná Ołtarzu Kielich złoty, winem w-poł nápełniony, á nikt go nie pilnował; iam prawi chćiałem się nápić, ále mi się ktoś bárdzo poważny pokazał, mowiąc mi: nie piy, bo to ná iutrzeyszy dźień, zchowano dla Woyćiechá Biskupá: ktore widzenie gdy iego rodzony powiádał, rzecze Swięty. Fili mi, Deus prosperam faciat visionem Niech Bog poszczęśći to widzenie. á we-wnątrz, miał nátchnienie, że to był Kielich męki iego. Dáremno się iuż
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 87
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
drapieżnozłodziejskiej śmiałości/ toż i trzeci raz gwałtem fając się do Świętej Icony odniósł co i pierwej. Wstaje potym/ i mówi: zły to Obraz/ i idze minąwszy go do Offertorium, tam świecę zapali/ srebrne czarki weźmie/ i puści się dla łupu obfitszego do Ołtarza wielkiego; idącemu/ zajdzie drogę szedziwy i Świętobliwie poważny Staruszek jeden/ i rzecze: A któż cię takowym Panamorem o człowiecze postanowił/ który jako ślepowron/ tłukąc się po nocy/ krzywdę Rodzicielce Pana naszego i Zbawiciela Chrystusa Jezusa/ i nam wszystkim/ jej Święty Obraz z przystojnej ozdoby łupiąc czynisz? Któż cię Iconoclasto z obrazami walczyć informował? kto wyjął z pamięci twej wieczne
drapieznozłodźieyskiey smiáłości/ toż y trzeci raz gwałtem pháiąc się do Swiętey Icony odniosł co y pierwey. Wstáie potym/ y mowi: zły to Obraz/ y idze minąwszy go do Offertorium, tám świecę zápali/ srebrne czárki wezmie/ y puśći się dla łupu obfitszego do Ołtarzá wielkiego; idącemu/ zaydźie drogę szedźiwy y Swiętobliwie poważny Stáruszek ieden/ y rzecze: A ktoż ćię tákowym Pánámorem o człowiecze postánowił/ ktory iáko ślepowron/ tłukąc się po nocy/ krzywdę Rodzićielce Páná nászego y Zbáwićiela Chrystusá Iezusá/ y nam wszystkim/ iey Swięty Obraz z przystoyney ozdoby łupiąc czynisz? Ktoż ćię Iconoclásto z obrázámi wálczyć informował? kto wyiął z pámięći twey wieczne
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 121.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
pry - częstokroć, że go wspominano I o jego chytrości siła powiadano; Ale podobno Zdrady, jednej z niej czeladzi, Pytać się, co z niem często przebywa, nie wadzi: Ta o niem pewnie będzie powiedzieć umiała” I palcem mu ją, mówiąc: „Ta jest!” ukazała.
LXXXVII.
Chód poważny, twarz ludzka, wzrok namniej bezpieczny, Ale raczej pokorny, strój miała stateczny, Mowę zaś tak łaskawą, tak cichą, że zgoła, Kto jej nie znał, każdyby ją miał za anioła; Ostatki wszytkie sprosne i plugawe miała, Ale to wszytko długiem płaszczem nakrywała; I ubiór zbyt szeroki miała i przestrony
pry - częstokroć, że go wspominano I o jego chytrości siła powiadano; Ale podobno Zdrady, jednej z niej czeladzi, Pytać się, co z niem często przebywa, nie wadzi: Ta o niem pewnie będzie powiedzieć umiała” I palcem mu ją, mówiąc: „Ta jest!” ukazała.
LXXXVII.
Chód poważny, twarz ludzka, wzrok namniej bezpieczny, Ale raczej pokorny, strój miała stateczny, Mowę zaś tak łaskawą, tak cichą, że zgoła, Kto jej nie znał, każdyby ją miał za anioła; Ostatki wszytkie sprosne i plugawe miała, Ale to wszytko długiem płaszczem nakrywała; I ubiór zbyt szeroki miała i przestrony
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 317
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kościele sub titulo Incurabile, gdzie damy śpiewają i na różnych instrumentach arte musica quam eruditissime grają. Tam się było głosów melodii przysłuchać. Po nieszporze, z pałacu jechaliśmy na komedię, skąd post delectamentum powrócili.
Dnia 9 Decembris. Mszy św. słuchaliśmy w kościele Naświętszej Panny sub titulo Alla Salute. Kościół barzo poważny, intrinsecus ma statui z białego marmuru, rżniętego barzo 23 subtelną i misterną robotą, tak, iż nad każdej statui elaboracją jest co considerare. Ołtarze wszytkie kamienne, także subtelną elaboracją i piękną akomodacją wystawione.
Po mszy św. wysłuchanej jechaliśmy w gundułach do kościoła Ojców Benedyktynów na drugiej części miasta. Ten kościół,
kościele sub titulo Incurabile, gdzie damy śpiewają i na różnych instrumentach arte musica quam eruditissime grają. Tam się było głosów melodii przysłuchać. Po nieszporze, z pałacu jechaliśmy na komedię, skąd post delectamentum powrócili.
Dnia 9 Decembris. Mszy św. słuchaliśmy w kościele Naświętszej Panny sub titulo Alla Salute. Kościoł barzo poważny, intrinsecus ma statui z białego marmuru, rżniętego barzo 23 subtelną i misterną robotą, tak, iż nad kożdej statui elaboracją jest co considerare. Ołtarze wszytkie kamienne, także subtelną elaboracją i piękną akomodacją wystawione.
Po mszy św. wysłuchanej jechaliśmy w gundułach do kościoła Ojców Benedyktynów na drugiej części miasta. Ten kościoł,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 150
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
przypatrując się miasta wielkości, jako jest in se immensa urbs; pałaców też pięknych i srodze wielkich jako miasta niejakie ma niemało.
Mianowicie na piacy, nazwanej A Monte Cavallo, barzo wesołej, jest pałac Ojca Świętego, 47v w którym często rezydowali przeszli papieżowie, i Klemens X w tym mieszkał pałacu; srodze wielki i poważny, z przyścia jakowąś maximam habens in se z wspaniałością elegantiam. Teraźniejszy zaś rezydował w Pałacu św. Piotra, zaraz przy kościele tegoż świętego - także niewypowiedzianej wielkości pałac. Do którego idąc, jest most na rzece (która płynie przez miasto) barzo szeroki, mający statui aniołów, instumenta passionis Domini nostris trzymających,
przypatrując się miasta wielkości, jako jest in se immensa urbs; pałaców też pięknych i srodze wielkich jako miasta niejakie ma niemało.
Mianowicie na piacy, nazwanej A Monte Cavallo, barzo wesołej, jest pałac Ojca Świętego, 47v w którym często rezydowali przeszli papieżowie, i Klemens X w tym mieszkał pałacu; srodze wielki i poważny, z przyścia jakowąś maximam habens in se z wspaniałością elegantiam. Teraźniejszy zaś rezydował w Pałacu św. Piotra, zaraz przy kościele tegoż świętego - także niewypowiedzianej wielkości pałac. Do którego idąc, jest most na rzece (która płynie przez miasto) barzo szeroki, mający statui aniołów, instumenta passionis Domini nostris trzymających,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 192
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
memoriam hanc53, iż tam Konstantynus Magnus caesar ex manu S. Silvestri pontificis, pierwszy chrześcijanin cesarz et propagator fidei christianae na tym miejscu był ochrzczony. Około tej kaplicy są cztery kapliczki mniejsze, kędy ciała święte leżą, miedzy inszemi św. Justyna i innych wiele.
Przy samym kościele tym jest pałac wielki barzo i poważny Ojca Świętego, jeno że w nim nikt nie mieszka; pustuje et intus destruitur, bo miał specialiter malowania w sobie wyborne barzo.
Niedaleko stamtąd kaplica jest jedna, która się nazywa Sancta Sanctorum, wysoka na podmurowaniu. Do niej idą - jest troje gradusów, śrzednie wschody vocantur Scala Domini - gradusy z marmuru białego
memoriam hanc53, iż tam Constantinus Magnus caesar ex manu S. Silvestri pontificis, pierwszy chrześcianin cesarz et propagator fidei christianae na tym miejscu był ochrzczony. Około tej kaplicy są cztery kapliczki mniejsze, kędy ciała święte leżą, miedzy inszemi św. Justyna i innych wiele.
Przy samym kościele tym jest pałac wielki barzo i poważny Ojca Świętego, jeno że w nim nicht nie mieszka; pustuje et intus destruitur, bo miał specialiter malowania w sobie wyborne barzo.
Niedaleko stamtąd kaplica jest jedna, która się nazywa Sancta Sanctorum, wysoka na podmurowaniu. Do niej idą - jest troje gradusów, śrzednie wschody vocantur Scala Domini - gradusy z marmuru białego
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 205
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Intraty co rok dziewiędziesiąt tysięcy szkutów ma ten szpital, a szkut uczyni jeden taler bity i złotych dwa naszych. Żywi też dusz 4000, a za miastem drugie tyle, dla bojaźni powietrza, ze wszelaka chorych wygodą.
Ratusz in modum Kapitolii Romani, nieszpetny, kędy iustitia administratur i więzienia, kędy przedtym był poważny pałac cesarza. Przy nim kościół S. Salvatore, który był antiqua mente Jovi dedicatus maximo Dei, rotundae formae.
Kościołów wiele pięknych i pałaców wyśmienitych in copia się widziało. Jako to kościół S. Dionisji, kędy smok był, co szkodził wiele ludziom i miastu temu. Kościół S. Marie della Scala, na
Intraty co rok dziewiędziesiąt tysięcy szkutów ma ten szpital, a szkut uczyni jeden taler bity i złotych dwa naszych. Żywi też dusz 4000, a za miastem drugie tyle, dla bojaźni powietrza, ze wszelaka chorych wygodą.
Ratusz in modum Capitolii Romani, nieszpetny, kędy iustitia administratur i więzienia, kędy przedtym był poważny pałac cesarza. Przy nim kościoł S. Salvatore, który był antiqua mente Jovi dedicatus maximo Dei, rotundae formae.
Kościołów wiele pięknych i pałaców wyśmienitych in copia się widziało. Jako to kościoł S. Dionisii, kędy smok był, co szkodził wiele ludziom i miastu temu. Kościoł S. Mariae della Scala, na
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 265
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nie wie, tylko sam mój Oblubieniec święty. Szluby skryte, którymi brzegi napełnione, mnie tylko i Onemu są cale wiadome; i żądza moja chciwa, gdy niebo przebija żarliwym duchem – o tym On wie tylko i ja. O, jak często zmysł ludzki w komedii świata zmyślonych osób larwą sceny swe przeplata! Gdy poważny żałobną umysł cerę bierze, wnet ludzka lekkość stawa w statecznym ubierze, że się łzy zmyślać mogą tak jako i śmiechy – niepewny zatym dowód i trosk, i pociechy. Gdy płacze, żem troskliwa, i kiedy się śmieje, żem wesoła – lud prosty tej o mnie nadzieje. Ale się barzo na tym
nie wie, tylko sam mój Oblubieniec święty. Szluby skryte, którymi brzegi napełnione, mnie tylko i Onemu są cale wiadome; i żądza moja chciwa, gdy niebo przebija żarliwym duchem – o tym On wie tylko i ja. O, jak często zmysł ludzki w komedyi świata zmyślonych osób larwą sceny swe przeplata! Gdy poważny żałobną umysł cerę bierze, wnet ludzka lekkość stawa w statecznym ubierze, że się łzy zmyślać mogą tak jako i śmiechy – niepewny zatym dowód i trosk, i pociechy. Gdy płacze, żem troskliwa, i kiedy się śmieje, żem wesoła – lud prosty tej o mnie nadzieje. Ale się barzo na tym
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 25
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
/ dostać ponieważ między górnem i średnim szczepem schodów nie było/ widział przytym /ze ludzie którzy na tę Drabine lezli/ dostali długie Zające uszy/ im wyżej lezli tym dłuższe dostali Uszy/ a ledwo na połowę tej Drabiny wlazszy/ jeden po drugim pospadali/ widział przytym że na Gorze tej Drabiny siedział jeden poważny Mąż/ jakoby sam Bóg był/ ten trzymał te trzy Korony na łonie swoim. To się Salomonowi osobliwie podobało który mówił: Ach gdybym mógł tę śliczną Koronę średnią ztych trzech złona twego Uprosić. Ten Mąż odpowiedział: Wstąp na te Drabinę a dostan jej. Salomon Wstąpił na pierwszy Schód/ ten począł
/ dostáć poniewaz między gornem y srzednim szczepem schodow nie było/ widział przytym /ze ludzie ktorzy na tę Drabine lezli/ dostali długie Zaiące uszy/ ym wyzey lezli tym dłuższe dostáli Uszy/ a ledwo ná połowę tey Drábiny wlazszy/ ieden po drugim pospádáli/ widźiał przytym że ná Gorze tey Drábiny siedźiał ieden poważny Mąż/ iákoby sam Bog był/ ten trzymał te trzy Korony ná łonie swoym. To się Sálomonowi osobliwie podobało ktory mowił: Ach gdybym mogł tę sliczną Koronę srzednią ztych trzech złona twego Uprosić. Ten Mąż odpowiedźiał: Wstąp na te Drabinę á dostan iey. Sálomon Wstąpił ná pierwszy Schod/ ten pocżął
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 21
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
prawdy. Nie ganię ich stroju do szlaku i wieku teraźniejszego, bo jako mnie nie tak podło rzeczy politycznych wiadomość mieć chciała, tak też mierzić się tym nie mogę, co ludziom zacnym w zażywaniu albo w taksie podobać się może. Niechaj krój krojem będzie bez odmiany, pozwalam, bo jest bardzo powabny, dostatni i poważny, i nad zamiar szacowny, do gatunku tylko i proporcji zażywających go mówić mi się zdawa. Żebym zaś przez bezpieczeństwo prawdy nie uraził kogo, biorę się z obserwancyją do nóg delikatnych, a póki granica pozwala, uważam trzewik dratwy i kroju turobskiego jako prośniak pohany, pończochę z jedwabiu czyli sztamentu koziego niby tłumok sudanną
prawdy. Nie ganię ich stroju do szlaku i wieku teraźniejszego, bo jako mnie nie tak podło rzeczy politycznych wiadomość mieć chciała, tak też mierzić się tym nie mogę, co ludziom zacnym w zażywaniu albo w taksie podobać się może. Niechaj krój krojem będzie bez odmiany, pozwalam, bo jest bardzo powabny, dostatni i poważny, i nad zamiar szacowny, do gatunku tylko i proporcyi zażywających go mówić mi się zdawa. Żebym zaś przez bezpieczeństwo prawdy nie uraził kogo, biorę się z obserwancyją do nóg delikatnych, a póki granica pozwala, uważam trzewik dratwy i kroju turobskiego jako prośniak pohany, pończochę z jedwabiu czyli sztamentu koziego niby tłumok sudanną
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 287
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962