można. żeby jednak niniejszy dyskurs, nie zdał się być jedynie przemową, z okazji tej okoliczności o pożytkach z ksiąg tłumaczenia wynikających, niektóre uwagi przełożyć nie zawadzi. Inwencja każda tym jest większego uwielbienia godna, im barziej oznacza umysł oryginalny oskarżający autora; że się przeto miłości własnej podoba, rzecz niewątpliwa. Ale pochlebny ten powab jeżeli z jednej strony wzbudza umysł do dzieł i pism znamienitych, z drugiej tak dalece zaślepia, iż wielu nie pomiarkowawszy sił własnych, zapędzają się nad zdolność, a przeto zarażają nauki i kunszta niewczesnym płodem skażonej swojej imaginacyj. Tłumaczenie zdaje się być wielu wyznaniem upokarzającym własnej niezdolności. Biorąc pochop z kunsztów, rozumieją takowi,
można. żeby iednak ninieyszy dyskurs, nie zdał się bydź iedynie przemową, z okazyi tey okoliczności o pożytkach z xiąg tłumaczenia wynikaiących, niektore uwagi przełożyć nie zawadzi. Jnwencya każda tym iest większego uwielbienia godna, im barziey oznacza umysł oryginalny oskarżaiący autora; że się przeto miłości własney podoba, rzecz niewątpliwa. Ale pochlebny ten powab ieżeli z iedney strony wzbudza umysł do dzieł y pism znamienitych, z drugiey tak dalece zaślepia, iż wielu nie pomiarkowawszy sił własnych, zapędzaią się nad zdolność, a przeto zarażaią nauki y kunszta niewczesnym płodem skażoney swoiey imaginacyi. Tłumaczenie zdaie się bydź wielu wyznaniem upokarzaiącym własney niezdolności. Biorąc pochop z kunsztow, rozumieią takowi,
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 2
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
tak ścisło z nią żeni, Zmień, Jago, kiedy każda rzecz się mieni. W czym znając twoję łaskawą potęgę, Weselej wtórą zaśpiewam ci księgę. DO JAGI
Kto-ć dowcip tak zaostrzył, że skrytej natury Tajemne kunszty, Jago, przenikasz? — Merkury. Komuś za cnotę, której żaden nie rozerwie Powab, komuś za czystość powinna? — Minerwie. Kto-ć dał płeć tak subtelną, skąd tak śliczna cera, Kto-ć jagody farbował, włos złocił? — Wenera. Skąd strzały w oczach twoich, ran moich przyczyna, Skąd w nich pochodnie, i blask skąd? — Od Kupidyna. Kto dał
tak ścisło z nią żeni, Zmień, Jago, kiedy każda rzecz się mieni. W czym znając twoję łaskawą potęgę, Weselej wtórą zaśpiewam ci księgę. DO JAGI
Kto-ć dowcip tak zaostrzył, że skrytej natury Tajemne kunszty, Jago, przenikasz? — Merkury. Komuś za cnotę, której żaden nie rozerwie Powab, komuś za czystość powinna? — Minerwie. Kto-ć dał płeć tak subtelną, skąd tak śliczna cera, Kto-ć jagody farbował, włos złocił? — Wenera. Skąd strzały w oczach twoich, ran moich przyczyna, Skąd w nich pochodnie, i blask skąd? — Od Kupidyna. Kto dał
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 267
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jaki czas nie śmie się odważić, tandem desperacja mu dodawa serca; gravissimi sunt morsus irritatae necessitatis.
Przekładam i tę do konwikcyj, rationem statûs; wchowaj Boże hunc casum, żeby kto de absoluto Dominio zamyślał, czi mógłby zazić lepszego sposobu, jako obiecując Privilegia wolności chłopom naszym? pytam się, cziliby Ich ten powab nie pobudził do generalnego buntu, i cziby nie sakryfikowali wolność nasżę dla nabycia swojej?
A potym czi moźna się spodziewać takiego pozitku, jaki lud pospolity inszym Państwom przynosi, Doznajemy bowiem tego, że jako wolność excitat generositatem animi, tak niewola generat gnuśną nikczemność, która się wydaje w prostocie naszego Pospólstwa, nie myśli bowiem
iaki czas nie smie się odwaźić, tandem desperacya mu dodawa serca; gravissimi sunt morsus irritatae necessitatis.
Przekładam y tę do konwikcyi, rationem statûs; wchoway Boźe hunc casum, źeby kto de absoluto Dominio zamyślał, cźy mogłby zaźyć lepszego sposobu, iako obiecuiąc Privilegia wolnośći chłopom naszym? pytam się, cźyliby Ich ten powab nie pobudźił do generalnego buntu, y cźyby nie sakryfikowáli wolność nasźę dla nabyćia swoiey?
A potym cźy moźna się spodziewać takiego poźytku, iaki lud pospolity inszym Państwom przynośi, Doznáiemy bowiem tego, źe iako wolność excitat generositatem animi, tak niewola generat gnuśną nikczemność, ktora się wydaie w prostoćie naszego Pospolstwa, nie myśli bowiem
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 102
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Królów w Jego familij; czim się uwodziemy, nie reflektując się, że nasza korona przez siebie zacna, nie potrzebuje żadnej ilustracyj; że ten kandydat z urodzenia nie przyucżony do żadnej praw subiekcyj, in despotico się status urodziwszy, nie może tylko być imbutus despotycznemi maksymami. Drudzy zalecają swoich kandydatów przez dostatki, i to powab nie bezpiecźny, który nas łudzi, nie reflektując się, że te dostatki słuzić mogą na korupcje, na popieranie interesów królewskich, a tamowanie interesów Rzeczypospolitej. Są insi, którzy exaltant Potencją swego kandydata, przez Państwa dziedziczne, przez licźne wojska, przez mocne z inszemi Potentatami koligacje; my miasto obawiania się opresyj, i
Krolow w Iego familij; cźym się uwodziemy, nie reflektuiąc się, źe nasza koroná przez siebie zacna, nie potrzebuie źadney illustrácyi; źe ten kandydat z urodzenia nie przyucźony do źadney praw subiekcyi, in despotico się status urodźiwszy, nie moźe tylko bydź imbutus despotycznemi maxymámi. Drudzy zalecaią swoich kándydatow przez dostátki, y to powab nie bespiecźny, ktory nas łudźi, nie reflektuiąc się, źe te dostátki słuźyć mogą na korrupcye, na popieránie interessow krolewskich, á támowánie interessow Rzeczypospolitey. Są inśi, ktorzy exaltant Potencyą swego kándydata, przez Páństwa dźiedźiczne, przez licźne woyska, przez mocne z inszemi Potentatámi kolligácye; my miásto obawiánia się oppressyi, y
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 158
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
w grobach zakopano truny, I z stosa kradnie pewnych członków szczątki, Na zabobony i zmierzłe obrządki. Klnie nieprzytomnych, i do siebie zwabia, Skoro osoby z wosku ich wydłabia, I na nieszczesną miłości chorobę, Cienkimi igły przenika wątrobę. A czego żebym niewiedziała lepi, Kiedy urodą kogo nie zaślepi; Gdy powab ciała jej nie sprawi wiele, Gwałtem go w miłość przymusza przez ziele. Takąli możesz zakochać Jazonie? I gdy noc grube oćmy swe wyzionie, Na jednym łozu bez żadnej bojaźni, Z nią rozkoszować, i pieścić w przyjaźni? Czyli , że jako w jarzmo wprzęgła byki, W też cię postrzygła oraz niewolniki? I
w grobách zákopano truny, Y z stosa krádnie pewnych członkow szczątki, Ná zábobony y zmierzłe obrządki. Klnie nieprzytomnych, y do siebie zwabia, Skoro osoby z wosku ich wydłábia, Y ná nieszczesną miłośći chorobę, Cienkimi igły przenika wątrobę. A czego żebym niewiedźiáłá lepi, Kiedy urodą kogo nie záślepi; Gdy powáb ćiáłá iey nie spráwi wiele, Gwałtem go w miłość przymusza przez źiele. Tákąli możesz zákocháć Iázonie? Y gdy noc grube oćmy swe wyźionie, Ná iednym łozu bez żadney boiáźni, Z nią roskoszowáć, y pieśćić w przyiáźni? Czyli , że iáko w iárzmo wprzęgłá byki, W też ćię postrzygłá oraz niewolniki? Y
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 76
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, łzy moje doznały I prośby krwawe, niżli okrutnego pierwej Na braterską krew swoję brata doświadczały. W tobie samym, kochany Ojcze, okrom ciebie, Obrońcy dla Jonaty szukam: zruć osobę Surowego sędziego, a stan się łaskawym Ojcem, ani dozwalaj: aby Izraela Twierdza niezwyciężona upadła w Jonacie: Niedopuszczaj; a żeby powab i kochanie Wszystkiego ludu, serce, i siła obozu Marnie gineła: niech się wszyscy stąd nie trwożą. Albo jeźli więc - twego niegdy kochanego Jonatę - albo jeźli z wielkich przyczyn takich Niechcesz Ojcze na Syna mieć względu: to, przebóg! Przynajmniej Królu, na lud zwycięstwem Jonaty Wybawiony, pamiętaj, miej wzgląd
, łzy moie doznáły I proźby krwáwe, niżli okrutnego pierwey Ná bráterską krew swoię brátá doswiadczáły. W tobie samym, kochány Oycze, okrom ciebie, Obrońcy dla Jonáty szukam: zruć osobę Surowego sędziego, a stan się łáskáwym Oycem, áni dozwalay: áby Izráelá Twierdza niezwyciężona upádłá w Jonácie: Niedopuszczay; á żeby powab i kochánie Wszystkiego ludu, serce, i siłá obozu Marnie ginełá: niech się wszyscy ztąd nie trwożą. Albo ieźli więc - twego niegdy kochánego Jonátę - álbo ieźli z wielkich przyczyn tákich Niechcesz Oycze ná Syná mieć względu: to, przebóg! Przynaymniey Królu, na lud zwycięstwem Jonáty Wybawiony, pámiętay, miey wzgląd
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 24
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
i wszytkim/ aby pobierali i przywłaszczali bogactwa i intraty Kościelne? także gdy im pozwolił rzucać się na kielichy/ krzyże/ i relikwjarze złote i srebrne? gdy kazał łupić i psować aparaty święte i obrazy/ wwięzować się w majętności/ domy i grunty Kościelne: Opactwa/ i Biskupstwa obracać w dziedzictwa: Izaż to mały powab? Lecz aczkolwiek herezja Luterska/ dla pomienionych przyczyn/ i dla inszych/ które na ten czas opuszczam/ przyjęta była tak łacno/ i tak ochotnie od ludzi Niemieckich/ nie zeszło jej tam przecię na nieprzyjaciołach przeciwnych/ za którymi iściły się na niej one słowa/ które mówi o Chrystusie Dawid: Dominare in medio inimicorum
y wszytkim/ áby pobieráli y przywłasczáli bogáctwá y intraty Kośćielne? tákże gdy im pozwolił rzucáć się ná kielichy/ krzyże/ y reliquiarze złote y srebrne? gdy kazał łupić y psowáć áppáraty święte y obrázy/ wwięzowáć się w máiętnośći/ domy y grunty Kośćielne: Opáctwá/ y Biskupstwá obrácáć w dźiedźictwá: Izáż to máły powab? Lecz áczkolwiek haeresia Lutherska/ dla pomienionych przyczyn/ y dla inszych/ ktore ná ten czás opusczam/ przyięta byłá ták łácno/ y ták ochotnie od ludźi Niemieckich/ nie zeszło iey tám przećię ná nieprzyiaćiołách przećiwnych/ zá ktorymi iśćiły się ná niey one słowá/ ktore mowi o Chrystuśie Dawid: Dominare in medio inimicorum
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 5
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
i dadzą odpor krzyżowi . rozumiem bowiem zejście nie na zdradzie/ sobie i drugim/ swym graniem: Wy też co straszne trzymacie bronie nie macie czego w niebie piastować. Zrzućcie te na dół ostre oręża niech to w padole płaczu zostanie/ co płaczu jest przyczyną. Wy co trzymacie Imię Dziecięcia cierniskiem obtoczone/ nie lada powab/ pokazujecie Dziecinie. A czemużeście tak drogi klejnot w tak ostry wieniec wprawili? Czy żeby JEZUS skacząc o wieniec/ i prawie go już doskoczywszy/ miasto uciechy z swego zwycięstrwa obraził do krwie ręce/ które choć obnażone z radością wyciąga/ chcąc ten to wieniec jako najprędzej pochwycić? I kto mi myśli czyni rozmaite
y dádzą odpor krzyżowi . rozumiem bowiem ześćie nie ná zdradźie/ sobie y drugim/ swym graniem: Wy też co strászne trzymaćie bronie nie maćie czego w niebie piastowáć. Zrzuććie te ná doł ostre oręża niech to w padole płáczu zostánie/ co płáczu iest przyczyną. Wy co trzymaćie Imię Dźiećięćia ćierniskiem obtoczone/ nie lada powab/ pokázuiećie Dźiećinie. A czemużeśćie ták drogi kleynot w ták ostry wieniec wprawili? Czy żeby IEZVS skacząc o wieniec/ y práwie go iuż doskoczywszy/ miasto vćiechy z swego zwyćięstrwa obráźił do krwie ręce/ ktore choć obnażone z radośćią wyćiąga/ chcąc ten to wieniec iako nayprędzey pochwyćić? Y kto mi myśli czyni rozmáite
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 687
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636