do siebie chorby niezna i nieprzyznawa/ trudny jest do uleczenia/ i bliższym jest śmierci taki/ niż żywota. Poty z Filaleta. ORTOLOGOWE BLEDY I HerEZIE REFUTVIA Się.
PRzypatrzmyż się jeszcze Przezacny narodzie Ruski/ i Ortologowemu Lamentowi. Ten azali przykrymi swojemi łzami/ i nam Zyzanim i Filaletem ociekłych oczu powieki/ odłepcze i przyzrzeć uczyni/ a do obaczenia nad tak Zyzaniego i Filaletowych/ jak i swoich błędów i Herezji pobudzi i przywiedzie. Bo ci trzej świątkowie naszy/ Lampy są wieków naszych Ruskie: bodaj się były nigdy nierozświecały. nigdyby abowiem Cerkiew nasza Ruska do takich omacnych ciemnot/ do tak szkaradnej zmazy/
do siebie chorby niezna y nieprzyznawa/ trudny iest do vleczenia/ y bliższym iest smierći táki/ niż żywotá. Poty z Philáletá. ORTHOLOGOWE BLEDY Y HAEREZIE REFVTVIA SIE.
PRzypátrzmyż sie iescże Przezacny národźie Ruski/ y Ortologowemu Lámentowi. Ten ázali przykrymi swoiemi łzámi/ y nam Zyzánim y Philáletem oćiekłych ocżu powieki/ odłepcze y przyzrzeć vcżyni/ á do obacżenia nad ták Zyzániego y Philáletowych/ iák y swoich błędow y Hęreziy pobudźi y przywiedźie. Bo ći trzey świątkowie nászy/ Lámpy są wiekow nászych Ruskie: boday sie były nigdy nierozświecáły. nigdyby ábowiem Cerkiew nászá Ruska do tákich omácnych ćiemnot/ do ták szkárádney zmázy/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 60
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
nad zapał gorącej choroby; A wam dopiero to płacze wyciska, Że na niej służba nasza nic nie zyska. Na was by raczej przyszło płakać, oczy, Bo i ta rana, którą serce broczy, I ta niezbyta myśli mych zabawa — Wasz to kryminał i wasza to sprawa. Nie na toć tylko dało wam powieki Niebo, żebyście albo w śmierć na wieki, Albo w sen przez noc światło wasze kryły, Ale żebyście, gdzie źle, nie patrzyły, A wy tameście kierowały wzroki, Skądeście płomień przewiozły głęboki W serdeczne gmachy, który dziw, że kości Spaliwszy, waszej przepuścił wilgości. Lecz jeśli płakać,
nad zapał gorącej choroby; A wam dopiero to płacze wyciska, Że na niej służba nasza nic nie zyska. Na was by raczej przyszło płakać, oczy, Bo i ta rana, którą serce broczy, I ta niezbyta myśli mych zabawa — Wasz to kryminał i wasza to sprawa. Nie na toć tylko dało wam powieki Niebo, żebyście albo w śmierć na wieki, Albo w sen przez noc światło wasze kryły, Ale żebyście, gdzie źle, nie patrzyły, A wy tameście kierowały wzroki, Skądeście płomień przewiozły głęboki W serdeczne gmachy, który dziw, że kości Spaliwszy, waszej przepuścił wilgości. Lecz jeśli płakać,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 266
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś w łóżku, ja kwilę Pod niebem, z czego mękę mam we dwoje, Patrząc na twój wczas, na moję złą chwilę. Już śpijmy albo nie śpijmy oboje! Dobranoc, serce moje! NA OBRAZ
Musi ten obraz, na który powieki Miłość me toczy, mieć swój powab tęgi, Gdy kochając w nim rwę dane przysięgi, Żem w samej tobie miał kochać na wieki. PACIORKI DAROWNE
Wdzięczne pacierze, wzięte z wdzięcznej ręki, Naprzód jej samej na was oddam dzięki; Powiedzcie jednak, wszakeście już moje, Jeśli niesłusznie straszy mię to dwoje:
moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś w łóżku, ja kwilę Pod niebem, z czego mękę mam we dwoje, Patrząc na twój wczas, na moję złą chwilę. Już śpijmy albo nie śpijmy oboje! Dobranoc, serce moje! NA OBRAZ
Musi ten obraz, na który powieki Miłość me toczy, mieć swój powab tęgi, Gdy kochając w nim rwę dane przysięgi, Żem w samej tobie miał kochać na wieki. PACIORKI DAROWNE
Wdzięczne pacierze, wzięte z wdzięcznej ręki, Naprzód jej samej na was oddam dzięki; Powiedzcie jednak, wszakeście już moje, Jeśli niesłusznie straszy mię to dwoje:
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 273
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
był i z stali. Czuję twe zapały, A ty każesz milczkiem twe ognie znosić; Któż to o się tak niedbały, Żeby nie miał w znoju o wodę prosić?
Choćbym prośbą nie kruszył już tej skały, Choćby dobrze lamenty me ustały, Wydadzą mię oczy; Choćby i te kryły swój płacz w powieki, Zgadnie każdy, kto cię zoczy, Że ja przecię twoim sługą na wieki.
Ale chcesz-li, żeby naszej obłudzie Uwierzono i żeby więcej ludzie O nas nie wiedzieli, Bądź łaskawsza, chciej kochać, nie bądź płocha, A gdy mię to rozweseli, Każdy rzecze o mnie: znać, że nie
był i z stali. Czuję twe zapały, A ty każesz milczkiem twe ognie znosić; Któż to o się tak niedbały, Żeby nie miał w znoju o wodę prosić?
Choćbym prośbą nie kruszył już tej skały, Choćby dobrze lamenty me ustały, Wydadzą mię oczy; Choćby i te kryły swój płacz w powieki, Zgadnie każdy, kto cię zoczy, Że ja przecię twoim sługą na wieki.
Ale chcesz-li, żeby naszej obłudzie Uwierzono i żeby więcej ludzie O nas nie wiedzieli, Bądź łaskawsza, chciej kochać, nie bądź płocha, A gdy mię to rozweseli, Każdy rzecze o mnie: znać, że nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 290
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Chmielnicki skąd się wziął? WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ O co Malkontent.
O! tu czemu, mając go podejzrzanym takim Nie zawalił kamieniem Zyzyfowym jakim? Albo twardych Temruków, i kajda nie dostał Pogańskich nań trojakich, żeby mu był sprostał, Ani na świat wypuszczał, zgnoiwszy na wieki Wieźniem raczej? Miałaby lekczejsze powieki Dziś Ojczyzna: co teraz ciężko upłakane Zaledwie z-łez przeciera. Miały zwojowane Prze zeń ziemie, postaci insze swe i Cery. Zanim wlot Tyzyfony i krwawe Megery Wywarły się z-Erebu. I jakoby Piekło Bezdenne otworzyło, za którym powlekło Wszytko się złe Szaszorem. Tedy ile zmoże Przybrać sobie drużyny, wprzód na Zaporoże
. Chmielnicki zkąd się wziął? WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY O co Malkontent.
O! tu czemu, maiąc go podeyzrzánym takim Nie zawalił kamieniem Zyzyfowym iakim? Albo twardych Temrukow, i kayda nie dostał Pogańskich nań troiakich, żeby mu był sprostał, Ani na świat wypuszczał, zgnoiwszy na wieki Wieźniem raczey? Miałaby lekczeysze powieki Dźiś Oyczyzna: co teraz ćieszko upłakane Záledwie z-łez przećiera. Miały zwoiowáne Prze zeń źiemie, postaći insze swe i Cery. Zanim wlot Tyzyfony i krwawe Megery Wywarły sie z-Erebu. I iakoby Piekło Bezdenne otworzyło, zá ktorym powlekło Wszytko sie złe Szaszorem. Tedy ile zmoże Przybrać sobie drużyny, wprzod na Zaporoże
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 6
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, Chudy derbisz, hołota. Że coś mu się pisał bratem I stopurczył równiakiem Pod rajtarem, jako katem, Dyszysz razem z rolnikiem. Że za jego mętny tronek Przy jelenim naroku Zarzuciłeś sam postronek Sobie na kark, żarłoku.
Jakoż tak jest, a nie inaczej, widziemy to wszyscy spod ciężkiej łzami ustawicznymi powieki, co się z nami dzieje w teraźniejszych okolicznościach. Sami w siebie sztych własny obracamy i w zbytnim a nieostrożnym wolności jako niepomiarkowanego lekarstwa zażywaniu nieszczęśliwi trujemy się i giniemy. Musiałbym tu podobno urazić wielu, na których dyskrecji i opiece teraźniejszą Rzeczpospolitej widziemy fortunę, gdyby się do swoich początków skutki i utrapienia pospolite regulować
, Chudy derbisz, hołota. Że coś mu się pisał bratem I stopurczył równiakiem Pod rajtarem, jako katem, Dyszysz razem z rolnikiem. Że za jego mętny tronek Przy jelenim naroku Zarzuciłeś sam postronek Sobie na kark, żarłoku.
Jakoż tak jest, a nie inaczej, widziemy to wszyscy spod ciężkiej łzami ustawicznymi powieki, co się z nami dzieje w teraźniejszych okolicznościach. Sami w siebie sztych własny obracamy i w zbytnim a nieostrożnym wolności jako niepomiarkowanego lekarstwa zażywaniu nieszczęśliwi trujemy się i giniemy. Musiałbym tu podobno urazić wielu, na których dyskrecyi i opiece teraźniejszą Rzeczpospolitej widziemy fortunę, gdyby się do swoich początków skutki i utrapienia pospolite regulować
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 197
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
; nie słyszeć od niego słów onych: Aue Caesar Imperator Auguste, które od jednego kruczka słyszano. Dajcie się pojmać Panowie młodzi; ozdobną uzdę karności dajcie na bystre rozumy wasze założyć: jedno kochanie z was będzie miała Rzeczpospolita nasza. O jako piękna postawa młodzieńca ćwiczonego? Nisko szyję trzyma (mówi Bernard ś.) powieki spuści/ twarz w swojej mierze/ oczy powiązane/ chychotania nie słychać; język skromny/ gardło na munsztuku/ obżerać się nieumie/ gniew uśmierzony; postępek i ten obyczajny/ kroku nie uczyni płochego. Więc chcecie do pożądanego kresu przypaść/ któryście zamyślili? Barzo dobrze; ale pamiętajcie co napisano: Multa tulit
; nie słyszeć od niego słow onych: Aue Caesar Imperator Auguste, ktore od iednego kruczká słyszano. Dayćie się poimáć Pánowie młodźi; ozdobną vzdę kárnośći dayćie ná bystre rozumy wásze záłożyć: iedno kochánie z was będźie miáłá Rzeczpospolita nászá. O iáko piękna postáwa młodźieńcá ćwiczonego? Nisko szyię trzyma (mowi Bernárd ś.) powieki spuśći/ twarz w swoiey mierze/ oczy powiązane/ chychotánia nie słycháć; ięzyk skromny/ gárdło ná munsztuku/ obżeráć się nieumie/ gniew vśmierzony; postępek y ten obyczáyny/ kroku nie vczyni płochego. Więc chcećie do pożądánego kresu przypáść/ ktoryśćie zámyślili? Bárzo dobrze; ále pámiętayćie co nápisano: Multa tulit
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 85
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Czoła ponurego, posępnego, zmar szconego, znaczy Melancholika, śmiałym, natarczywym bywa.
Brwi wielkie, a jeszcze prawie zro słe i łedwie nie złączone, nad Nosem Z włosów gęstych i wielkich, dają znać że taki śmiały i choleryk,
Brwi małe, małego też serca i płochego, nie śmiałego znaczą.
Powieki wypukłe, niby napuchłe zna czą ospałych.
Oczu często mruganie, jest znakiem krótkiego życia dla delikatności Muszkułu:
U kogo Oczy wielkie, ten ma być leniuch; u kogo małe, ma być do wcipny, frantowaty. U kogo leniwe, powoli się obracające, denotant tępy w nim dowcip, i bojaźliwego serca; a
Czoła ponurego, posępnego, zmar szconego, znaczy Melancholika, śmiałym, natarczywym bywa.
Brwi wielkie, a ieszcze prawie zro słe y łedwie nie złączone, nad Nosem Z włosow gęstych y wielkich, daią znać że taki smiały y choleryk,
Brwi małe, máłego też serca y płochego, nie śmiałego znaczą.
Powieki wypukłe, niby napuchłe zna czą ospałych.
Oczu często mruganie, iest znakiem krotkiego życia dla delikatności Muszkułu:
U kogo Oczy wielkie, ten ma bydź leniuch; u kogo małe, ma bydź do wcipny, frantowaty. U kogo leniwe, powoli się obracaiące, denotant tępy w nim dowcip, y boiazliwego serca; a
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 183
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
niechciał. Lecz/ ach ciężka strata Stracić Boga! większa to niż wszytek skarb świata. Gen: 31.
Przeciw Izraelitom słusznie rozgniewany Pan Bóg/ ten opowiedział głos z ust swych wydany Iż miał od nich odstąpić. Ten gdy usłyszeli Głos Izraelitowie/ hojne lać poczeli Z oczu swych łzy. Ktoź będzie suche miał powieki/ Gdy wspomnie sobie/ że Bóg od niego daleki? Trżebać/ byś się Duszo ma we łzy obróciła/ Też twoją nieludzkością Boga oddaliła Ześ go należytą czcią nie uszanowała/ I miłość/ czymeś Boga twego oddaliła Od siebie/ przy czym wszytkoś twe dobro straciła/ Z kąd dopiero/ bez Boga
niechćiał. Lecż/ ách ćięszká strátá Straćić Bogá! większa to niż wszytek skárb świátá. Gen: 31.
Przećiw Izraelitom słusznie rozgniewány Pán Bog/ ten opowiedźiał głos z ust swych wydány Iż miał od nich odstąpić. Ten gdy usłyszeli Głos Izráelitowie/ hoyne lać ṕocżeli Z ocżu swych łzy. Ktoź będzie suche miáł powieki/ Gdy wsṕomnie sobie/ że Bog od niego dáleki? Trżebáć/ byś się Duszo ma we łzy obroćiłá/ Też twoią nieludzkośćią Bogá oddaliłá Ześ go náleżytą cżćią nie uszánowáłá/ Y miłość/ cżymeś Bogá twego oddáliłá Od siebie/ przy czym wszytkoś twe dobro stráćiłá/ Z kąd dopiero/ bez Bogá
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 39
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
nocy? Świat swojemi marnościami grzeszniki oszukiwa.
Zrozumiej/ proszę/ w który kraj zaprowadzony Jesteś od twych występków? wznieś wzrok omamiony/ W którą cię omylny świat krainę w prowadził? I jakim ciebie w ostęp nieszczęściem osadził? Karmiąc cię marnościami/ a miasto napoju Kłamstwem chłodząc twe żądze/ jako woda z zdroju? Otwórz powieki/ i wzrok/ a obacz w jak strony Odległe od twych grzechów jesteś zawiedziony? Uważaj/ iż tylko sny przed sobą obłudne/ A hirkocerwy stawiąc do pojęcia trudne/ Sam w swych zamysłach giniesz. Przetoż utrapienie/ I zguba ciebie/ i współ dręczy zawstydzenie. Heraklita Chrześcijańskiego Niezbożny u wszytkich w pośmiewisku.
nocy? Swiát swoiemi marnośćiámi grzeszniki oszukiwá.
Zrozumiey/ proszę/ w ktory kráy záṕrowádzony Iesteś od twych występkow? wznieś wzrok omámiony/ W ktorą ćię omylny świát kráinę w prowadźił? Y iakiem ciebie w ostęp nieszcżęśćiem osádźił? Karmiąc ćię márnośćiami/ á miásto napoiu Kłámstwem chłodząc twe żądze/ iako woda z zdroiu? Otworz powieki/ y wzrok/ á obacż w iak strony Odległe od twych grzechow iesteś záwiedźiony? Vważay/ iż tylko sny przed sobą obłudne/ A hirkocerwy stawiąc do poięćiá trudne/ Sam w swych zamysłách giniesz. Przetoż vtrapienie/ Y zgubá ciebie/ y wspoł dręcży záwstydzenie. Heráklitá Chrześćiańskiego Niezbożny u wszytkich w pośmiewisku.
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 81
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694