ich samej woli/ ni zwładzy jakiej nad niemi szatańskiej/ lub Anielskiej/ ani ze złych ich abo dobrych uczynków/ bez uczynionego na nie sądu. Bo może wiedzieć i Anioł i diabeł o upadku człowieczym/ ale o powstaniu wiedzieć zawsze nie mogą: którzy skruchy serdecznej/ bez której pokuta/ by dobrze i była powierzchowna/ nic nie waży/ wiedzieć nie mogą. Gdyż to Pan Bóg jak sercowiedca samemu sobie zostawił. Musielibyśmy zaiste za tym takowym rzeczy tej uważeniem/ z potrzeby na to przypaść/ że się to im przydaje z osobliwego niejakiego sądu Bożego/ według uczynków ich na nie uczynionego/ iż sprawiedliwe dostają się rękam Anielskim
ich sámey woli/ ni zwładzy iákiey nád niemi szátáńskiey/ lub Anyelskiey/ áni ze złych ich ábo dobrych vcżynkow/ bez vczynionego ná nie sądu. Bo może wiedźieć y Anyoł y dyabeł o vpadku cżłowieczym/ ále o powstániu wiedźieć záwsze nie mogą: ktorzy skruchy serdeczney/ bez ktorey pokutá/ by dobrze y byłá powierzchowna/ nic nie waży/ wiedźieć nie mogą. Gdyż to Pan Bog iák sercowiedcá sámemu sobie zostáwił. Muśielibysmy záiste zá tym tákowym rzecży tey vważeniem/ z potrzeby ná to przypáść/ że sie to im przydáie z osobliwego nieiákiego sądu Bożego/ według vcżynkow ich ná nie vczynionego/ iż spráwiedliwe dostáią sie rękam Anyelskim
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 27
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
żem z wiatru złożony/ nie wynidzie temu wiele/ alić mię nie będzie/ alić się miejsca nie dopytacie na niebie kędym był: tak wy co światu świecicie obłudnie/ co nim kierujecie jakoby Planety jakie/ pamiętajcie nad efekty wasze skryte/ na ciemność tajemną/ starajcie się żeby w was była nie tak dalece powierzchowna jako wnętrzna światłość; inaczej/ to wasze szczęście co świeci światu teraz/ tak prędko zginie jakom ja zniknął. Jan ś. in Apocal. malując ludzie co się to na tej zwierzchnej aparencjej sadzą/ choć wewnątrz abo zle abo nie masz nic/ pod wiżerunkiem gwiazd z nieba lecących/ pod podobieństwem pewnych Komet ich
żem z wiátru złożony/ nié wynidźié temu wiele/ álić mię nie będźie/ álić się mieyscá nie dopytaćie ná niebie kędym był: ták wy co świátu świećićie obłudnie/ co nim kieruiećié iákoby Plánety iákie/ pámiętayćie nád efekty wásze skryte/ ná ćiemnosć táiemną/ stárayćie się żeby w was byłá nie ták dálece powierzchowna iako wnętrzna świátłość; inácżey/ to wásze szczęśćie co świeći świátu teraz/ ták prędko zginie iákom ia zniknął. Ian ś. in Apocal. máluiąc ludźie co się to ná tey zwierzchney áppárencyey sádzą/ choć wewnątrz ábo zle ábo nie mász nic/ pod wiżerunkiem gwiazd z niebá lecących/ pod podobieństwem pewnych Komet ich
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C2v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
wilgoć porów do wzrostu, dlatego w sadzeniu obserwują ogródnicy, że trochę w dole otłuką, alias w ziemie cześć drzewa idącą, trochę obedrzeć, aby wilgoć drzewo prędzej z ziemi ciągnęło, co robią winnej macicy, śliwie, wierzbie etc. Zokazyj w spomnionego odarcia sciendum, że na drzewach jest dwojaka skura, jedna powierzchowna, łubem się zowiąca; druga spodnia, czasem zielona, czasem biała, a ta się miazgą zowie. Na drzewie starym skora rozdarta, w dole pozdluż odnawia go, i lepiej czyni rodzącym, bo tym rozdarciem bierze z ziemi żywność: co poprzeczne cięcie szkodzi. Są też O Ekonomice, mianowicie o Drzewach.
drzewa
wilgoć porow do wzrostu, dlatego w sadzeniu obserwuią ogrodnicy, że trochę w dole otłuką, alias w ziemie cześć drzewa idącą, troche obedrzeć, aby wilgoć drzewo prędzey z ziemi ciągneło, co robią winney macicy, sliwie, wierzbie etc. Zokazyi w spomnionego odarcia sciendum, że na drzewach iest dwoiaka skura, iedna powierzchowna, łubem się zowiąca; druga spodnia, czasem zielona, czasem biała, á ta się miazgą zowie. Na drzewie starym skora rozdarta, w dole pozdluż odnawia go, y lepiey cżyni rodzącym, bo tym rozdarciem bierze z ziemi żywność: co poprzeczne cięcie szkodzi. Są też O Ekonomice, mianowicie o Drzewach.
drzewa
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 373
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Heretycy niewiasty do SS. rzeczy i SS Sakramentów sprawowania przypuszczali. Zgoła ten wiek nieszczęśliwy miał Atalye, Machy, Jezabelle, Herodiady, Seleny, Konstancje, Eudoksye złe.
Po śmierci bowiem Maryj, jeno obieła rządy Królestwa Angielskiego Elżbieta, Henryka VIII Córka z Anny Boleny nie prawdziwej Zony, za życia Ojca i Siostry Maryj powierzchowna Katoliczka, Dekretem owym Klemensa VII. pro spuria uznana, Jeno Królową proklamowana, znać dała Pawłowi III. Papieżowi o swej na Tron Elewacyj, ale Papież jako niepodściwego łoża nie użnał za Królową; zaraz tedy ona Katolickim Kaznodziejom milczeć kazała, Heretykom wygnanym dała wolność powrócenia się: Biskupowi jednemu przed sobą celebrującemu Hostyj podnosić nie
Heretycy niewiasty do SS. rzeczy y SS Sakramentow sprawowania przypuszczali. Zgoła ten wiek nieszczęśliwy miał Attalye, Machy, Iezabelle, Herodiady, Seleny, Konstancye, Eudoxye złe.
Po śmierci bowiem Maryi, ieno obieła rządy Krolestwa Angielskiego Elżbieta, Henryka VIII Corka z Anny Boleny nie prawdziwey Zony, za życia Oyca y Siostry Maryi powierzchowna Katoliczka, Dekretem owym Klemensa VII. pro spuria uznana, Jeno Krolową proklamowana, znać dała Pawłowi III. Papieżowi o swey na Tron Elewacyi, ale Papież iako niepodściwego łoża nie użnał za Krolową; zaraz tedy ona Katolickim Kaznodzieiom milczeć kazała, Heretykom wygnanym dała wolność powrocenia się: Biskupowi iednemu przed sobą celebruiącemu Hostyi podnosić nie
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 107
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
mu słowy powiedziała:
„Jabym zaś tak w tej mierze, bracie, rozumiała, Że nie to jest ozdoba, którą z wierzchu widzi Oko, gdyż człowiek mądry każdy z takiej szydzi;
Ale którą w umyśle jest kto ozdobiony I do spraw chwały godnych dobrze sposobiony. Bo ozdoba z uczynków wiecznym czasem słynie, A powierzchowna zaraz z swoim czasem ginie”. Tak głupi na bogactwach wiek swój zasadzają, Te być ozdobą i te sławą być mniemają; Mądry zaś nie ze złota, lecz z cnót ogień nieci Cnej sławy, gdyż nie wszystko złoto, co się świeci. XLVII. Głową muru nie przebijesz. O MUSZE.
Mucha głodna gdy
mu słowy powiedziała:
„Jabym zaś tak w tej mierze, bracie, rozumiała, Że nie to jest ozdoba, którą z wierzchu widzi Oko, gdyż człowiek mądry każdy z takiej szydzi;
Ale którą w umyśle jest kto ozdobiony I do spraw chwały godnych dobrze sposobiony. Bo ozdoba z uczynków wiecznym czasem słynie, A powierzchowna zaraz z swoim czasem ginie”. Tak głupi na bogactwach wiek swój zasadzają, Te być ozdobą i te sławą być mniemają; Mądry zaś nie ze złota, lecz z cnót ogień nieci Cnej sławy, gdyż nie wszystko złoto, co się świeci. XLVII. Głową muru nie przebijesz. O MUSZE.
Mucha głodna gdy
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 47
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
pierworódnemu i dzieci do matki niż do Ojca grzesznego; wszakże iż nie z większej nad Boga Panny Naśw: ceny nabożeństwo takie ku Panni Przena: pochodzi/ pewnie chwalebne jest/ i nic Chrystusowi Panu nie ubliża. Przeto w tym takiego umiarkowania i rozsądku trzeba/ jako by się nietylko wnętrzna/ ale i sama powierzchowna Pannie Przen: powinna cześć swym przyzwoitym sposobem idąc/ Bogu należytej czci celować nie zdała. Nie żeby wszelkiej czci/ którą jedno oświadczyć/ i wymyślić możemy Panna Przen: godna nie była (gdyż by niewiem jaką cześć nietylko ludzie wszyscy/ ale sami Aniołowie Królowej swej oddający wynaleźć mogą/ wszelka ta mniejsza jest
pierworodnemu y dźieći do mátki ńiż do Oyca grzesznego; wszákże iż nie z większey nád Bogá Panny Náśw: ceny nábożeństwo tákie ku Panni Przená: pochodźi/ pewnie chwálebne iest/ y nic Chrystusowi Panu nie ubliża. Przeto w tym tákiego umiárkowániá y rozsądku trzebá/ iáko by się nietylko wnętrzna/ ále y samá powierzchowna Pannie Przen: powinna cześć swym przyzwoitym sposobem idąc/ Bogu náleżytey czći celowáć nie zdała. Nie żeby wszelkiey czći/ ktorą iedno oświádczyć/ y wymyślić możemy Panná Przen: godna nie była (gdyż by niewiem iáką cześć nietylko ludźie wszyscy/ ále sami Aniołowie Krolowey swey oddáiący wynáleść mogą/ wszelka tá mnieysza iest
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 346
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
SŁAWNEJ PAMIĘCI NIEBOSZCZYKA BURCHARDA
Pałka w polu szerokim, to herb był po ojcu, A po matce zaś drugi: trzy kokoszy w kojcu. Po babce jednej ożóg, a koszyk po drugiej, A w hełmie klucz od zboru na przyprawie długiej. APOSTROPHE DO MIASTA WILEŃSKIEGO
O, miasto nieszczęśliwe! O, miasto Wielkiego Ozdobo powierzchowna Księstwa Litewskiego! Innych z Poznania, z Pragi, z Czechów wyświecają, A ci swoje bezpieczne w tobie domy mają. Ale zaś z drugiej strony rzekę, żeś szczęśliwe, Abowiem stróżej karzesz proroki fałszywe. W inszych je wyświcają, palą i piątnują, A w tobie szyje łamią, którzy fałsze knują. DO
SŁAWNEJ PAMIĘCI NIEBOSZCZYKA BURCHARDA
Pałka w polu szerokim, to herb był po ojcu, A po matce zaś drugi: trzy kokoszy w kojcu. Po babce jednej ożóg, a koszyk po drugiej, A w hełmie klucz od zboru na przyprawie długiej. APOSTROPHE DO MIASTA WILEŃSKIEGO
O, miasto nieszczęśliwe! O, miasto Wielkiego Ozdobo powierzchowna Księstwa Litewskiego! Innych z Poznania, z Pragi, z Czechów wyświecają, A ci swoje beśpieczne w tobie domy mają. Ale zaś z drugiej strony rzekę, żeś szczęśliwe, Abowiem strożej karzesz proroki fałszywe. W inszych je wyświcają, palą i piątnują, A w tobie szyje łamią, którzy fałsze knują. DO
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 291
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
sumnienia, ochędostwo jest, przeto niedarmo owo urosło starożytne przysłowie, wygląda jak złodziej i zbójca, i nic dobrego mu z oczu niepatrzy. Tytułujemy się Nomine Christiano, a Christo, derivato, toć powinniśmy Chrystusa Pana, tam interna quam externa mundite naśladować, gdyż nie tylko czystość sumnienia wewnętrzna, ale też i powierzchowna BOGU się podoba, bo per externam itur ad internam munditiem, i świątobliwa taka pochwała bywa, u którego, choć ubogo ale chędogo znajduje się; niżeli gdzie świetnie, a szpetnie, atłasno a plamisto, bogato a nieczysto. Przytym Pan Chrystus Zbawiciel świata wszystkich nas bez dystynkcyj za Synów przysposobił, gdy nas Bracią
sumnienia, ochędostwo iest, przeto niedarmo owo urosło starożytne przysłowie, wygląda iak złodziey y zboyca, y nic dobrego mu z oczu niepatrzy. Tytułuiemy się Nomine Christiano, a Christo, derivato, toć powinniśmy Chrystusa Pana, tam interna quam externa mundite naśladować, gdysz nie tylko czystość sumnienia wewnętrzna, ale też y powierzchowna BOGU się podoba, bo per externam itur ad internam munditiem, y świątobliwa taka pochwała bywa, u ktorego, choć ubogo ale chędogo znayduie się; niżeli gdzie świetnie, á szpetnie, atłasno á plamisto, bogato á nieczysto. Przytym Pan Chrystus Zbawiciel świata wszystkich nas bez dystynkcyi zá Synow przysposobił, gdy nas Bracią
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 106
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
Pana Platera Starostę Graworowskiego.
MIędzy rozmaitemi, które albo natura uformowała, albo dowcip ludzki wynalazł, albo też sama wymogła potrzeba, obowiązkami niemasz dostojniejszego, nad serc i afektów unią. Ta jest w zapisach i kompaktatach Literae mortuae vitalis Spiritas, i najpewniejszą samych zarąk i warunków kustodią. Tym niewidomym arka-
nem nie powierzchowna na pozór tylko, ale wnętrzna bez dysimulacyj słodkie więzy przyjmuje wola, tak cudzej miejsce dając Jurysdykcyj, ze swej własnej nie traci. Nie pierwszym tej prawdy Dzień dzisiejszy jest świadkiem, jest jednak nowym dawnego zwyczaju przykładem, kiedy W. M. W. M. Pan Wiel: Mści, Panie Starosto idąc za stwierdzoną
Pana Platera Starostę Graworowskiego.
MIędzy rozmáitemi, ktore álbo naturá uformowáłá, álbo dowćip ludzki wynálázł, álbo też samá wymogłá potrzebá, obowiązkámi niemász dostoynieyszego, nád serc y áffektow unią. Tá iest w zápisach y kompáktátách Literae mortuae vitalis Spiritas, y naypewnieyszą sámych zárąk y wárunkow kustodią. Tym niewidomym árká-
nem nie powierzchowná ná pozor tylko, ále wnętrzná bez dyssimulacyi słodkie więzy przyimuie wolá, ták cudzey mieysce dáiąc Iurysdykcyi, ze swey włásney nie tráći. Nie pierwszym tey prawdy Dźień dźisieyszy iest świádkiem, iest iednák nowym dáwnego zwyczaiu przykłádem, kiedy W. M. W. M. Pán Wiel: Mśći, Panie Stárosto idąc zá stwierdzoną
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 20
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
mężów gdy odprowadzony Był z krajów pełnych smutku, został przebudzony Ze snu, i przypomniał to, że usnął pod dachem W Pokoju swym modląc się. zaczym zdjęty strachem Drżał wszytek, a mdły wzrok swój w obfitych łzach moczył, Które na kształt żrzodlistych wód po twarzy toczył. Owej zaś niewstydliwej Królewny osoba, I wszytkich powierzchowna tych Panien ozdoba. Zdała mu się być brzydszą nad cuchnące gnoje, Nad psa zdechłego w letnie śmierdzącego znoje. A przywodząc na pamięć sobie miejsca one Pełne wesela, i biad przez sen objawione, Częścią względem wesołych był rozradowany, A częścią względem smętnych niósł myśl skłopotany. Z tych miar tedy chorobą tak ściśnionym został,
mężow gdy odprowádzony Był z kráiow pełnych smutku, został przebudzony Ze snu, y przypomniał to, że vsnął pod dáchem W Pokoiu swym modląc się. záczym zdięty stráchem Drżał wszytek, á mdły wzrok swoy w obfitych łzách moczył, Ktore ná kształt żrzodlistych wod po twarzy toczył. Owey záś niewstydliwey Krolewny osobá, Y wszytkich powierzchowna tych Pánien ozdobá. Zdáłá mu się bydź brzydszą nád cuchnące gnoie, Nád psá zdechłego w letnie śmierdzącego znoie. A przywodząc ná pámięć sobie mieyscá one Pełne wesela, y biad przez sen obiáwione, Częśćią względem wesołych był rozrádowány, A częśćią względem smętnych niosł myśl skłopotány. Z tych miar tedy chorobą ták śćiśnionym został,
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 233
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688