już więcej pismy moimi/ wprzeciw Cerkiewnej prawdzie iść niemógł/ tylo/ aż jeślibym się wszelako na przyjęcie tych błędów i Herezji/ był rozpasał: i więcej Synem Cerkwie Wschodniej ani się znał/ ani się zwał. na co sumnienie moje/ nie bez osobliwego miłosierdzia Bożego/ wielą razów/ jakoby wzapasy z powołaniem Bożym iść kusiwszy się/ owszeki pozwolić nie zezwoliło. Za co żywiącemu PAnu/ śmierci grzesznikowej niepożądającemu/ niech będzie odemnie nędznego jego stworzenia/ wieczne podziękowanie. Przed którym/ jak i przed Cerkwią jego świętą/ wszytką duszą moją/ i wszytkim sercem moim/ wszytkich małych i wielkich błędów i Herezji Zyzaniego/ Filaletowych/
iuż więcey pismy moimi/ wprzećiw Cerkiewney prawdźie iść niemogł/ tylo/ áż ieslibym sie wszeláko ná przyięćie tych błędow y Haereziy/ był rospásał: y więcey Synem Cerkwie Wschodniey áni sie znał/ áni sie zwał. ná co sumnienie moie/ nie bez osobliwego miłośierdźia Bożego/ wielą rázow/ iákoby wzapásy z powołániem Bożym iść kuśiwszy sie/ owszeki pozwolić nie zezwoliło. Zá co żywiącemu PAnu/ śmierći grzesznikowey niepożądáiącemu/ niech będźie odemnie nędznego iego stworzenia/ wiecżne podźiękowánie. Przed ktorym/ iák y przed Cerkwią iego świetą/ wszytką duszą moią/ y wszytkim sercem moim/ wszytkich máłych y wielkich błędow y Hęreziy Zyzániego/ Philáletowych/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 104
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
zdradliwy, Sam leziesz w trunnę i tak ci się marzy, Że cię to zbawi, co cię na śmierć sparzy. — Ach! Jużeś poległ, gachu nieszczęśliwy!
Aleś w tym szczęśliw, że z pocałowaniem I dokazawszy zawziętej rozpusty Z twoją kochaną rozstałeś się świecą.
O! Gdybyż wolno równym powołaniem Dla tej, której się ognie we mnie niecą, Umrzeć, złożywszy pierwej usta z usty! DO ZORZE
Noc, człowiekowi na pokój stworzona, Już swoje wronę pędzi na świat klacze, Ale to pomoc darmo pożyczona, Gdzie umysł smętny i serce żebracze.
Mnie dzień, mnie i noc trapi ubrudzona; Tak mnie jej
zdradliwy, Sam leziesz w trunnę i tak ci się marzy, Że cię to zbawi, co cię na śmierć sparzy. — Ach! Jużeś poległ, gachu nieszczęśliwy!
Aleś w tym szczęśliw, że z pocałowaniem I dokazawszy zawziętej rozpusty Z twoją kochaną rozstałeś się świecą.
O! Gdybyż wolno równym powołaniem Dla tej, której się ognie we mnie niecą, Umrzeć, złożywszy pierwej usta z usty! DO ZORZE
Noc, człowiekowi na pokój stworzona, Już swoje wronę pędzi na świat klacze, Ale to pomoc darmo pożyczona, Gdzie umysł smętny i serce żebracze.
Mnie dzień, mnie i noc trapi ubrudzona; Tak mnie jej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 107
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chwalebnie. A tu już widzieć się daje, jak wysoko Rzymianie trzymali swego szlachectwa prerogatywę, kiedy dla nienaruszonej całości takowym ją prawie, jako Bóg naturę ludzką przez Mojżesza, nad którą nic godniejszego mieć po sobie nie chciał, opisali prawem. O, jak to jest nieoszacowana proporcja powołaniu zacnemu cnotą i obyczajami, a cnocie powołaniem korespondować. Jakimże tytułem nazwę Rzeczpospolitą takową, którą tak dostojne zordynowały stany? W którą same cnoty, jako w symetryją niebieskiej wchodzą rezydencji i zgromadzenia. Zazdroszczę stąd pochodzącej państw rzymskich szczęśliwości, ale i z dawnej narodu naszego buduję się dyspozycji. Cóż bowiem dobrego nie znaczą i owe prawa antecesorów naszych w dawnych wiekach skuteczne
chwalebnie. A tu już widzieć się daje, jak wysoko Rzymianie trzymali swego szlachectwa prerogatywę, kiedy dla nienaruszonej całości takowym ją prawie, jako Bóg naturę ludzką przez Mojżesza, nad którą nic godniejszego mieć po sobie nie chciał, opisali prawem. O, jak to jest nieoszacowana proporcyja powołaniu zacnemu cnotą i obyczajami, a cnocie powołaniem korespondować. Jakimże tytułem nazwę Rzeczpospolitą takową, którą tak dostojne zordynowały stany? W którą same cnoty, jako w symetryją niebieskiej wchodzą rezydencyi i zgromadzenia. Zazdroszczę stąd pochodzącej państw rzymskich szczęśliwości, ale i z dawnej narodu naszego buduję się dyspozycyi. Cóż bowiem dobrego nie znaczą i owe prawa antecessorów naszych w dawnych wiekach skuteczne
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 191
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ofiarami. Ofiarując mu to, czego nie mieli. I chcąc być Świętemi doskonałemi, ale w inszym stanie i powołaniu nie w swoim.
O! Chryste Panie zbawicielu nasz, któryś Kościoła twojego aż do końca strzec, i bronić przyobiecał od ruiny Któryś wszystkie stany świętością łaski, i Religii obowiązkami podzielonemi poświęcił. Za którego powołaniem i przydaną łaską w każdym stanie zba- NA ŚWIĘTO
wienie być może. Spraw (prosiemy cię) przez przyczynę Jędrzeja Świętego posłusznego i trwającego aż do końca w swoim powołaniu, abyśmy jego przykładem szacowali, kochali nasze powołania, i w nich pobożnie, chwalebnie aż do końca trwając bliźnim zbudowanie, a sobie zbawienie skarbili.
ofiarami. Ofiaruiąc mu to, czego nie mieli. Y chcąc być Swiętemi doskonałemi, ale w inszym stanie y powołaniu nie w swoim.
O! Chryste Panie zbawicielu nasz, ktoryś Kościoła twoiego aż do końca strzedz, y bronić przyobiecał od ruiny Ktoryś wszystkie stany świętością łaski, y Religii obowiązkami podzielonemi poświęcił. Za ktorego powołaniem y przydaną łaską w każdym stanie zba- NA SWIĘTO
wienie być może. Spraw (prośiemy cię) przez przyczynę Iędrzeia Swiętego posłusznego y trwaiącego aż do końca w swoim powołaniu, abyśmy iego przykładem szacowali, kochali nasze powołania, y w nich pobożnie, chwalebnie aż do końca trwaiąc bliźnim zbudowanie, a sobie zbawienie skarbili.
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 71
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
inszy ich przykładem do pobożności i nabożeństwa wzbudzają się: ale jedno z wielu pożytecznego ćwiczenia jest w tych Congregacjach/ że w święta po obiedzie przykład jaki naświętszej rozpustniej niż kędy indziej żyją/ tym pośrodkiem Congregacjej jednego roku na ćwiczenia duchowne zawarło się ich nad siedmdziesiąt osób znacznych/ z których trzydzieści do naszego i inszych Zakonów osobliwym powołaniem udało się. Jeden z tych bogaty i przedniejszy rozdał na wspomożenie ubogich i inszych miejsc pobożnych z dóbr swych znaczną summę/ nad sto trzydzieści tysięcy szkutów/ potym wszedł do zebrania naszego/ gdzie i do tego czasu statecznie się zachowuje. Gdy nosił dnia jednego ten dobry Nouitius wodę więźniom/ drugi młody kupczyk tak się tym
inszy ich przykłádem do pobożnośći y nabożeństwá wzbudzáią się: ále iedno z wielu pożytecznego ćwiczenia iest w tych Congregácyách/ że w świętá po obiedźie przykład iáki naświętszey rospustniey niż kędy indźiey żyią/ tym pośrodkiem Congregácyey iednego roku ná ćwiczenia duchowne záwárło się ich nád śiedmdźieśiąt osob znácznych/ z ktorych trzydźieśći do nászego y inszych Zakonow osobliwym powołániem udáło się. Ieden z tych bogáty y przednieyszy rozdał ná wspomożenie ubogich y inszych mieysc pobożnych z dobr swych znáczną summę/ nád sto trzydźieśći tyśięcy szkutow/ potym wszedł do zebránia nászego/ gdźie y do tego czásu státecznie się záchowuie. Gdy nośił dniá iednego ten dobry Nouitius wodę więźniom/ drugi młody kupczyk ták się tym
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 5.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
Przetoż szlachta, że się na on czas naparła, naprzeć się też tego teraz miała, co rozumieli być Rzpltej potrzebnego i nazdrowszego i coby z rokoszem się zgadzało. Nie chciał, aby beł (to prawda), aleby był musiał i szedłby ze szlachtą pewnie a tym prędzej za sprawiedliwością Rzpltej i powołaniem Bożym. Rokoszanin: Inszać to, miły panie sąsiedzie, pod Stężycą albo pod Lublinem beła, a insza na rokoszu. Zaciągnąwszy się już i zwiódłszy taką kupę wielką, już tam rozmyślać się nie wczas, ale raczej onęgo się trzymać: »Diu deliberasti, cito fac«. Bo jeśliby tak zawżdy, albo i
Przetoż szlachta, że się na on czas naparła, naprzeć się też tego teraz miała, co rozumieli być Rzpltej potrzebnego i nazdrowszego i coby z rokoszem się zgadzało. Nie chciał, aby beł (to prawda), aleby był musiał i szedłby ze szlachtą pewnie a tym prędzej za sprawiedliwością Rzpltej i powołaniem Bożym. Rokoszanin: Inszać to, miły panie sąsiedzie, pod Stężycą albo pod Lublinem beła, a insza na rokoszu. Zaciągnąwszy się już i zwiódłszy taką kupę wielką, już tam rozmyślać się nie wczas, ale raczej onęgo się trzymać: »Diu deliberasti, cito fac«. Bo jeśliby tak zawżdy, albo i
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 119
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918