musiał iść za trzecią. 355 (F). DO PANA WDOWCA
Chcesz się żenić? Radziłbym pokój tej imprezie, Minęłoć lat pięćdziesiąt, róg już w kupę lezie, Zimny kurcz krzywi członki, wedle starej mody, A Wenus potrzebuje, nieboże, wygody. Wiesz dobrze, że nam starym nietrudno o prędką; Gdzie patołęczy trzeba, nie radzisz przegiętką. 356 (F). KOŃ CHUDY, JEŹDZIEC TŁUSTY
Widząc na chudym szkapie tłustego rycerza: Ej, bracie, źle chowacie tego swego zwierza. Nie będzie się, upewniam, pod tobą komosił; Słuszniejsza, niż on ciebie, żebyś go ty nosił. 357 (
musiał iść za trzecią. 355 (F). DO PANA WDOWCA
Chcesz się żenić? Radziłbym pokój tej imprezie, Minęłoć lat pięćdziesiąt, róg już w kupę lezie, Zimny kurcz krzywi członki, wedle starej mody, A Wenus potrzebuje, nieboże, wygody. Wiesz dobrze, że nam starym nietrudno o prędką; Gdzie patołęczy trzeba, nie radzisz przegiętką. 356 (F). KOŃ CHUDY, JEŹDZIEC TŁUSTY
Widząc na chudym szkapie tłustego rycerza: Ej, bracie, źle chowacie tego swego zwierza. Nie będzie się, upewniam, pod tobą komosił; Słuszniejsza, niż on ciebie, żebyś go ty nosił. 357 (
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 151
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Czego diabeł nie może, to ona uczyni.” Poszedł za tym do domu nieboraczek ślepy; A sztuczny sąsiad, kładąc złotu jego lepy, Co najostrożniej pierwsze z pieniędzmi skorupy Na tymże miejscu grzebie, wypadszy z chałupy. Zapomniał, że kto rybki złotą łowi wędką, Jako ma zysk niepewny, tak i szkodę prędką. Już myśli, że nie będzie nadeń pewnie w mieście, Kiedy czerwonych złotych razem weźmie dwieście, Więc czeka i do płotu w kącie się przytuli; Wieczór był, aż też dziadek sztyla się o kuli,
W Bogu kładąc nadzieję przy zupełnej wierze, Że swoję z rąk złodziejskich chudobę odbierze. I ledwie pod
Czego diabeł nie może, to ona uczyni.” Poszedł za tym do domu nieboraczek ślepy; A sztuczny sąsiad, kładąc złotu jego lepy, Co najostrożniej pierwsze z pieniądzmi skorupy Na tymże miejscu grzebie, wypadszy z chałupy. Zapomniał, że kto rybki złotą łowi wędką, Jako ma zysk niepewny, tak i szkodę prędką. Już myśli, że nie będzie nadeń pewnie w mieście, Kiedy czerwonych złotych razem weźmie dwieście, Więc czeka i do płotu w kącie się przytuli; Wieczór był, aż też dziadek sztyla się o kuli,
W Bogu kładąc nadzieję przy zupełnej wierze, Że swoję z rąk złodziejskich chudobę odbierze. I ledwie pod
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 342
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niebie chmurka/ wnetże z niej grad tak wielki i gęsty spadnie/ że wszytką w okolicy Monastyra pszenicę/ i żyto/ tak wytłukł/ iż zdźbła żadnego całego nie zostało/ a o miedze tak drugich Monastyrów jako i poddanych siew. bom nic prawie nie zaszkodził (widząc staruszek miły/ i skempstwu swemu tak prędką pomstę przypisawszy/ rozkazuje każdemu proszącemu odtąd chleba i warzywa dawać: dla starych zaś kalik kuchnię zbudował/ z którejby ustawicznie karmili się. Napotym jeśli który z tych chlebowych szafarzów mówił/ nie dostanie na Bracią/ nie mam skąd dać/ zwykł był mawiać Ociec Święty: zły sługo/ daj i tym którzy potrzebują/
niebie chmurká/ wnetże z niey grad tak wielki y gęsty spádnie/ że wszytką w okolicy Monástyrá pszenicę/ y żyto/ ták wytłukł/ iż zdźbłá żadnego cáłego nie zostáło/ á o miedze ták drugich Monástyrow iáko y poddánych śiew. bom nic práwie nie zászkodźił (widząc stáruszek miły/ y skęmpstwu swemu tak prędką pomstę przypisawszy/ roskazuie każdemu proszącemu odtąd chlebá y wárzywá dawáć: dla stárych záś kálik kuchnię zbudował/ z ktoreyby vstáwicznie karmili się. Nápotym iesli ktory z tych chlebowych száfárzow mowił/ nie dostánie ná Brácią/ nie mam zkąd dáć/ zwykł był mawiáć Oćiec Swięty: zły sługo/ day y tym ktorzy potrzebuią/
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 128.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
jam zdrowa z łaski Patronki mej Przeczystej Bogarodzice do świętobliwości twej odeszła; Presbyter skompytowawszy bieg godzin/ przez calculacją swoję doszedł tego/ że właśnie uwolnienie Panny stało się tego czasu/ którego bezkrewną ofiarą Pan i Zbawiciel nasz Bogu Ojcu był ofiarowany; i gdy się Liturygia święta kończyła; a tu już wyrozumiawszy dobrze miłościwą i prędką łaskę Z. Pieczarskiej Patronki/ i pilnej swych zastępniczki/ nie śląć przez Pątnika przyrzeczone podatki (acz to i nie rychło dla zabaw domowych) sam przybywa do Domu Bożego/ i dziś żywemu sumnienie swoje powierza W. O. Hiłarionowi Wockiewiczowi/ i mało nie ćwierć roku wielbiac w dzień i w nocy Twórcę swego;
iam zdrowá z łáski Pátronki mey Przeczystey Bogárodźice do świętobliwośći twey odeszłá; Presbyter zkompytowawszy bieg godźin/ przez calculátią swoię doszedł tego/ że własnie vwolnienie Pánny sstáło się tego czásu/ ktorego bezkrewną ofiárą Pan y Zbáwićiel nász Bogu Oycu był ofiárowány; y gdy się Liturigia święta kończyłá; á tu iuż wyrozumiawszy dobrze miłosćiwą y prędką łáskę S. Pieczárskiey Pátronki/ y pilney swych zastępniczki/ nie śląć przez Pątniká przyrzeczone podátki (ácz to y nie rychło dla zabaw domowych) sam przybywa do Domu Boże^o^/ y dźiś żywemu sumnienie swoie powierza W. O. Hiłárionowi Wockiewiczowi/ y máło nie czwierć roku wielbiac w dzień y w nocy Tworcę swego;
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 163.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
od jakiego Rycerza zwyciężony będzie mocniejszego, Abyś mu na ratunek i pomoc bieżała, A potem tam i sama z inszemi została.
LII.
Strzeżże się, proszę, pilnie, abyś w tamte błędy Nie wpadła, jako drudzy; wszytkie gmachów rzędy Pełne czarów i kiedy ujrzysz, że w potrzebie Rugier o prędką pomoc zawoła na ciebie, Ty się temu nie przeciw, a na moję mowę Wspomni sobie zarazem i utni mu głowę; A wiedz, że jej nie utniesz pewnie Rugierowi, Ale przeciwnikowi twemu, Atlantowi.
LIII.
Ciężkoć będzie, wiem, zabić tego, co twojemu We wszytkiem prawie będzie podobny miłemu, Ale w
od jakiego Rycerza zwyciężony będzie mocniejszego, Abyś mu na ratunek i pomoc bieżała, A potem tam i sama z inszemi została.
LII.
Strzeżże się, proszę, pilnie, abyś w tamte błędy Nie wpadła, jako drudzy; wszytkie gmachów rzędy Pełne czarów i kiedy ujrzysz, że w potrzebie Rugier o prętką pomoc zawoła na ciebie, Ty się temu nie przeciw, a na moję mowę Wspomni sobie zarazem i utni mu głowę; A wiedz, że jej nie utniesz pewnie Rugierowi, Ale przeciwnikowi twemu, Atlantowi.
LIII.
Ciężkoć będzie, wiem, zabić tego, co twojemu We wszytkiem prawie będzie podobny miłemu, Ale w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 286
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wesołym patrzali Na Astolfa, choć mu twarz chętną ukazali, Zazdrością przeciw niemu bracia przerażeni, Że do zwycięstwa byli przezeń uprzedzeni.
LXXXIX.
Ale i obie panie zwycięstwu onemu, Ja wierzę, że nie rady były książęcemu; Bo żeby były miały dłuższe swe przewłoki Dwiema braciej przeciwne niebieskie wyroki, Które jem we Francjej prędką śmierć wróżyły, Dlatego je z Orylem w bój były spuściły, Chcąc ich tam bawić, ażby ze złemi skutkami Gwiazdy minęły, co jem groziły śmierciami.
XC.
Starosta damiacki, skoro dostał nowej Wiadomości o pewnej śmierci Orylowej, Gołębicę wypuścił z listem, pod skrzydłami Prędkiemi uwiązanem cienkiemi niciami; Ta poszła do Kairu
wesołem patrzali Na Astolfa, choć mu twarz chętną ukazali, Zazdrością przeciw niemu bracia przerażeni, Że do zwycięstwa byli przezeń uprzedzeni.
LXXXIX.
Ale i obie panie zwycięstwu onemu, Ja wierzę, że nie rady były książęcemu; Bo żeby były miały dłuższe swe przewłoki Dwiema braciej przeciwne niebieskie wyroki, Które jem we Francyej prędką śmierć wróżyły, Dlatego je z Orylem w bój były spuściły, Chcąc ich tam bawić, ażby ze złemi skutkami Gwiazdy minęły, co jem groziły śmierciami.
XC.
Starosta damiacki, skoro dostał nowej Wiadomości o pewnej śmierci Orylowej, Gołębicę wypuścił z listem, pod skrzydłami Prędkiemi uwiązanem cienkiemi niciami; Ta poszła do Kairu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 352
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
lepszego porządku osobliwy regestr. A że i w mieście samym urząd i cechy różne staranie około siebie mają, prowidując sobie prochy i kule na obronę miasta, tedyż — Strzeż P. Boże — nieprzyjacielskiej incursjej pod komendą P. Burgrabiego zostawać mają.
7. Jeżeliby P. Burgrabi postrzegł, że gwałtowna jaka potrzeba prędką w Zamku pokazuje restauratię, tedy to Panu Podstarościemu opowiedzieć ma, zabiegając większej jakiej — Strzeż P. Boże — ruinie. Bo by się tym pewnie, jeden na drugiego winę zwalając, nie wymówili.
8. Woda, tak wielkim kosztem rurami do Zamku prowadzona, żeby się przez jaki niedozór, tak w rurach samych
lepszego porządku osobliwy regestr. A że i w mieście samym urząd i cechy różne staranie około siebie mają, prowidując sobie prochy i kule na obronę miasta, tedyż — Strzeż P. Boże — nieprzyjacielskiej incursjej pod kommendą P. Burgrabiego zostawać mają.
7. Jeżeliby P. Burgrabi postrzegł, że gwałtowna jaka potrzeba prędką w Zamku pokazuje restauratję, tedy to Panu Podstarościemu opowiedzieć ma, zabiegając większej jakiej — Strzeż P. Boże — ruinie. Bo by się tym pewnie, jeden na drugiego winę zwalając, nie wymówili.
8. Woda, tak wielkim kosztem rurami do Zamku prowadzona, żeby się przez jaki niedozór, tak w rurach samych
Skrót tekstu: InwŻółkGęb
Strona: 122
Tytuł:
Inwentarz zamku w Żółkwi
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1671
Data wydania (nie wcześniej niż):
1671
Data wydania (nie później niż):
1671
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
ojca mego, którego ja Dąbrowskiego znałem, gdy często bywał w domu ojca mego. Był naówczas w Rzymie Popławski, biskup inflancki, wiel-
kiej świątobliwości, którego w Rzymie świętym biskupem zwano. Był w wielkiej łasce u ojca świętego, Klemensa Jedynastego. Ten tedy biskup był barzo przyjazny ojcu memu, któremu sprawił audiencją prędką u ojca świętego. Ociec święty za rekomendacją tegoż biskupa barzo łaskawie przyjął ojca mego. Pytał się, co się w Polsce dzieje. A była wtenczas wojna między Stanisławem obranym przez szwedzką parcją królem polskim a między Augustem Wtórym. Gdy tedy ociec mój powiedał o ruinie polskiej i wielkich uciskach wojny domowej, barzo użalał się
ojca mego, którego ja Dąbrowskiego znałem, gdy często bywał w domu ojca mego. Był naówczas w Rzymie Popławski, biskup inflantski, wiel-
kiej świątobliwości, którego w Rzymie świętym biskupem zwano. Był w wielkiej łasce u ojca świętego, Klemensa Jedynastego. Ten tedy biskup był barzo przyjazny ojcu memu, któremu sprawił audiencją prędką u ojca świętego. Ociec święty za rekomendacją tegoż biskupa barzo łaskawie przyjął ojca mego. Pytał się, co się w Polszczę dzieje. A była wtenczas wojna między Stanisławem obranym przez szwedzką partią królem polskim a między Augustem Wtórym. Gdy tedy ociec mój powiedał o ruinie polskiej i wielkich uciskach wojny domowej, barzo użalał się
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 393
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
za Henryka. Remonstrował w mowie swej: że Najjaśniejsza Katarzyna z pierwszemi przymiotami, ale że Bratowa, tedy według Ewangelii, niegodziło się być Zoną Brata drugiego, z czego i zagraniczni cenzurują, Henryk niby cale otym nie wiedzący zdumiały, wziął na deliberację: a Biskup z nowiną do Paryża połeciał. Tę radę prędką Francuzów, ganiła Anglia, bez deliberacyj powziętą W tym samym czasie R 1527 doszła nowina, że Książę BURBONIUS chcąc gwałtem przez Rzym przeiść bez woli Papieża do Neapolitańskiego Królestwa, sam zginął, a Wojsko jego Rzym zrabowało, spaliło, Kościołom nieprzepuszczając. KLEMENS VII zwielu Kardynałam w O Schizmie Angielskiej
w Zamku Z.
za Henryká. Remonstrował w mowie swey: że Nayiasnieysza Katarzyna z pierwszemi przymiotami, ale że Bratowa, tedy według Ewangelii, niegodziło sie być Zoną Brata drugiego, z czego y zagraniczni censuruią, Henryk niby cale otym nie wiedzący zdumiały, wziął na deliberacyę: a Biskup z nowiną do Páryża połeciał. Tę radę prętką Francuzow, ganiła Anglia, bez deliberacyi powziętą W tym samym czasie R 1527 doszła nowina, że Xiążę BURBONIUS chcąc gwałtem przez Rzym przeiść bez woli Papieża do Neapolitańskiego Krolestwa, sam zginoł, a Woysko iego Rzym zrabowało, spaliło, Kościołom nieprzepuszczaiąc. KLEMENS VII zwielu Kardynałam w O Schizmie Angielskiey
w Zamku S.
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 86
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
łokieć pięść mu tkał do gęby, Nie ukąsi - i choć ma w gębie spełna zęby. XVIII. Lżej, gdy ręka rękę umywa. O OŚLE I KONIU.
Osieł i koń obadwa u jednego byli Pana, nosząc ciężary, równo mu służyli. Niosąc raz pewny towar, iż ciężko osłowi Było, o pomoc prędką modlił się koniowi,
Obiecując mu w pracy pomóc nieodwłocznie, Jeśliby go ratował, że trochę odpocznie. Nie chciał koń. – Wtym pan kijem osła; ten padł zbity, Zaraz drogę i żywot kończąc pracowity. Zaczym gdy osła pozbył, wnet i z skórą oną,
Towar wszystek na konia składł, z osła złupioną
łokieć pięść mu tkał do gęby, Nie ukąsi - i choć ma w gębie spełna zęby. XVIII. Lżej, gdy ręka rękę umywa. O OŚLE I KONIU.
Osieł i koń obadwa u jednego byli Pana, nosząc ciężary, równo mu służyli. Niosąc raz pewny towar, iż ciężko osłowi Było, o pomoc prędką modlił się koniowi,
Obiecując mu w pracy pomódz nieodwłocznie, Jeśliby go ratował, że trochę odpocznie. Nie chciał koń. – Wtym pan kijem osła; ten padł zbity, Zaraz drogę i żywot kończąc pracowity. Zaczym gdy osła pozbył, wnet i z skórą oną,
Towar wszystek na konia składł, z osła złupioną
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 20
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897