JEDNEGO KANONIKA
Postrzegszy wstrząśnionego już u panny czubu, Jeden miasto kobierca i bliskiego ślubu Ubrał się w rewerendę; tak go kiep ustraszył, Że zostawszy kapłanem w skok się uwałaszył. Z tej liś tylko przyczyny wziął na się kanony, Jednakoć też było być mężem kurwy żony; A jako dziś z musu plesz, mój prałacie drogi, Toż by to uczyniło nosić na łbie rogi, Ile wiedząc, że rodzaj białogłowski krewki, Po matce im to idzie, dopieroż Litewki. Ksiądz ci się to a doktor nie ma brzydzić nikiem; Barzo bym cię nierad miał, ojcze, spowiednikiem. Nie stąd, nie stąd podobno ten cię tchórz
JEDNEGO KANONIKA
Postrzegszy wstrząśnionego już u panny czubu, Jeden miasto kobierca i bliskiego ślubu Ubrał się w rewerendę; tak go kiep ustraszył, Że zostawszy kapłanem w skok się uwałaszył. Z tej liś tylko przyczyny wziął na się kanony, Jednakoć też było być mężem kurwy żony; A jako dziś z musu plesz, mój prałacie drogi, Toż by to uczyniło nosić na łbie rogi, Ile wiedząc, że rodzaj białogłowski krewki, Po matce im to idzie, dopieroż Litewki. Ksiądz ci się to a doktor nie ma brzydzić nikiem; Barzo bym cię nierad miał, ojcze, spowiednikiem. Nie stąd, nie stąd podobno ten cię tchórz
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 353
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ż, choć mami?” — jak ten, co go przypomniała jędza-
„Diaboł komu do tego!” — ofuknęła księdza. Ksiądz spojrzy na ów blachmal: „W rzeczy są foremne! O szklane-ć się nie pytam, bo to ma mnie ciemne”. — „To chyba — wybacz waszeć, mój zacny prałacie, Mniemałam, by ze mnie żart — więc jaśniejsze macie”. 18. WRONA
Saepe sinistra cava praedixit ab illice cornix.
Kracze wrona o cudzem przypadku, a nie wie O swoim, aż ją ołów dosięże na drzewie. 19. ŚWIĘTY JERZY NA CHORĄGWI
Krymski Tatar, swojego mając pobratyma Pod znakiem z świętym
ż, choć mami?” — jak ten, co go przypomniała jędza-
„Diaboł komu do tego!” — ofuknęła księdza. Ksiądz spojrzy na ów blachmal: „W rzeczy są foremne! O szklane-ć się nie pytam, bo to ma mnie ciemne”. — „To chyba — wybacz waszeć, mój zacny prałacie, Mniemałam, by ze mnie żart — więc jaśniejsze macie”. 18. WRONA
Saepe sinistra cava praedixit ab illice cornix.
Kracze wrona o cudzem przypadku, a nie wie O swoim, aż ją ołów dosięże na drzewie. 19. ŚWIĘTY JERZY NA CHORĄGWI
Krymski Tatar, swojego mając pobratyma Pod znakiem z świętym
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 8
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
/ prawda ziemię opuściła/ obełgacze/ pochlebcy (jako ów u S^o^ Sofroniusa Patriarchy Jerozolimskiego/ który do Papieża Agapeta/ Biskiupa jednego zlie udał/ i u Corneliusa Tacita Gallio pochlebca) fałszywymi karżą nowinkami/ kłamając naspołeczną zgubę/ ci przysięgi wygładzili/ którzy tylko w ten czas znają Boga gdy przysięgają. Nieszczęsny Panie/ opłakany Prałacie/ którzy lubiće kłamających/ i fałszywe przysięgi. Wszystko to jest/ czego nienawidzi dusza moja/ mówi Pan wszechmogący. Owszeki nie jest ot mądrego Pana/ aby się tilkom podobał/ wielom obrzydzić się/ i wielom nie podobać. Mówi Seneka Filozof do Nerona: Wiedz mówi Panie/ iż żadnej nie masz takiej cierpliwości/
/ prawdá źiemię opuściłá/ obełgácze/ pochlebcy (iáko ow v S^o^ Sophroniusá Pátryárchy Ierozolimskiego/ ktory do Papieża Agápetá/ Biskiupá iedne^o^ zlie udał/ y v Corneliusá Tácita Gállio pochlebcá) fałszywymi karżą nowinkámi/ kłamáiąc náspołeczną zgubę/ ći przyśięgi wygłádźili/ ktorzy tylko w ten czás znáią Bogá gdy przysięgáią. Nieszczęsny Pánie/ opłákány Práłaćie/ ktorzy lubiće kłamáiących/ y fałszywe przyśięgi. Wszystko to iest/ czego nienawidźi duszá moiá/ mowi Pan wszechmogący. Owszeki nie iest ot mądrego Páná/ áby się tilkom podobał/ wielom obrzydźić się/ y wielom nie podobáć. Mowi Senecá Philosoph do Neroná: Wiedz mowi Pánie/ iż żadney nie mász tákiey ćierpliwośći/
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 165.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i stroje ich przerabia, na jesta się sadzi, sztafiruje i umizga, słówka cukruje, z włoska po wołosku wielkie nie-do-rzeczy prawi albo niesławą i obelgą czyją, jakby z mostu plwał, nie przez zelozyją, ale przez nienawiść i zawziętość tyrańsko, oczywiście i grubiańsko burczy i bryka. A oto hala! hala! księże prałacie, bzdurzycie, nie nauczacie. Łaski Boskiej i przykładu dobrego potrzeba, żeby was z gustem słuchano, z pożytkiem duchownym pojmowano, w postępkach waszych pierwej, a dopiero w istocie nauki naśladowano. Włoszczyzny twojej chłopek nie rozumi, któremu po prostu, łatwo i rzetelnie wszytko przełożyć i wytłumaczyć należy. Szlachcic jowijalistą sumnienia nie
i stroje ich przerabia, na jesta się sadzi, sztafiruje i umizga, słówka cukruje, z włoska po wołosku wielkie nie-do-rzeczy prawi albo niesławą i obelgą czyją, jakby z mostu plwał, nie przez zelozyją, ale przez nienawiść i zawziętość tyrańsko, oczywiście i grubijańsko burczy i bryka. A oto hala! hala! księże prałacie, bzdurzycie, nie nauczacie. Łaski Boskiej i przykładu dobrego potrzeba, żeby was z gustem słuchano, z pożytkiem duchownym pojmowano, w postępkach waszych pierwej, a dopiero w istocie nauki naśladowano. Włoszczyzny twojej chłopek nie rozumi, któremu po prostu, łatwo i rzetelnie wszytko przełożyć i wytłumaczyć należy. Szlachcic jowijalistą sumnienia nie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 232
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Kanonikowi Krakowskiemu, Archidiakonowi Zawichostkiemu. Pracowitemu w Winnicy Pańskiej robotnikowi.
X. SZYMON STAROWOLSKI KANTOR TARNOVVSKI.
Laski od Pana Boga/ i zdrowia dobrego życzy.
IZ nie wszyscy ludzie, co się Chrystusowi Panu kłaniają, mogą pismo święte czytać: abo je tak, jako potrzeba sami przez się rozumieć, Przewielebny w Chrystusie Panu Prałacie, gdyż siła ich, częścią dla nieumiejętności, że się nie uczyli, częścią dla niedościgłych tajemnic Boskich, że są niepojęte: częścią dla zbytniej w rzeczach niebieskich ciekawości, że jej Pan Bóg nie nawidzi: częścią na koniec dla wyniosłości serca, i pokazania umiejętności, abo raczej złości swojej i uporu, według zdania własnego
Kánonikowi Krákowskiemu, Archidyákonowi Záwichostkiemu. Prácowitemu w Winnicy Pánskiey robotnikowi.
X. SZYMON STAROWOLSKI KANTOR TARNOVVSKI.
Láski od Páná Bogá/ y zdrowia dobrego życzy.
IZ nie wszyscy ludźie, co się Chrystusowi Pánu kłániáią, mogą pismo święte czytáć: ábo ie ták, iáko potrzebá sámi przez się rozumieć, Przewielebny w Chrystuśie Pánu Práłaćie, gdyż śiłá ich, częśćią dla nieumieiętnośći, że się nie vczyli, częśćią dla niedośćigłych táiemnic Boskich, że są niepoięte: częśćią dla zbytniey w rzeczách niebieskich ćiekáwości, że iey Pan Bog nie nawidźi: częśćią ná koniec dla wyniosłośći sercá, y pokazánia vmieiętnośći, ábo ráczey złośći swoiey y vporu, według zdánia własnego
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 2 nlb
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
w domu/ Bo przed domem musisz się kłaniać lada komu. Dzieci często nie miewaj/ trzeba kmotrów prosić/ Aż ty musisz ustawnie w ręku czapkę nosić. Bo co idzie imo cię/ pomaga bóg kmotrze/ To ty czapkę musisz zjąć/ tak się prędko otrze. Księdza w domu nie miewaj/ bo co raz Prałacie/ To wszytko czapce bieda/ nie długo jej macie. Miałem ja Aksamitną/ wieręć dała gardło/ A Aksamit u diabła/ i futro się zdarło. Fraszki. KOLEDA PANNOM
PAnna: Waszmości proszę o Kolędę. Młodzieniec: Niechaj dobędę. Rzeczy z tłomoka zaszytych: jakom przy jachał/ takem ich niechał
w domu/ Bo przed domem muśisz się kłániáć ládá komu. Dźieći często nie mieway/ trzebá kmotrow prośić/ Aż ty muśisz vstáwnie w ręku czapkę nośić. Bo co idźie imo ćię/ pomaga bog kmotrze/ To ty czapkę muśisz zyąć/ ták się prędko otrze. Kśiędzá w domu nie mieway/ bo co raz Práłaćie/ To wszytko czapce biedá/ nie długo iey maćie. Miałem ia Axámitną/ wieręć dáłá gárdło/ A Axámit v dyabłá/ y futro się zdárło. Frászki. KOLEDA PANNOM
PAnná: Wászmośći proszę o Kolędę. Młodźieniec: Niechay dobędę. Rzeczy z tłomoká zászytych: iákom przy iáchał/ tákem ich niechał
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: C4v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
przechodzi Falerny Maszyk i Cecuby. O Legulejuszu.
FUka na mię ten isty/ w Trybunalski sieni/ Ja mu też Figę zszedszy/ pokazę wkiesieni. Urodzony Polak.
Z. STANISŁAW Biskup i Męczennik. POlak rzeczon od pola/ i powinna blisko/ Rzecz się trzymać/ jako brzmi/ jej własne nazwisko. Święty Prałacie w polu/ ty się urodziwszy Niewiem/ jeźli nad ciebie/ był Polak prawdziwszy. Księgi Pierwsze. O Praesumencie.
MUsi mu każdy przyznać/ że go grzecznym chciała/ Natura mieć/ gdy znaczne/ tak przymioty dała. Leć pycha/ tę do siebie grzeczność widząc kazi/ Jak gdy kosztowną suknią/ umaze kto
przechodźi Fálerny Mászyk y Cecuby. O Leguleiuszu.
FVka ná mię ten isty/ w Trybunálski śieni/ Ia mu tesz Figę zszedszy/ pokazę wkieśieni. Vrodzony Polak.
S. STANISŁAW Biskup y Męczennik. POlak rzeczon od polá/ y powinna blisko/ Rzecz się trzymáć/ iáko brzmi/ iey własne nazwisko. Swięty Práłaćie w polu/ ty się vrodźiwszy Niewiem/ ieźli nád ćiebie/ był Polak prawdźiwszy. Kśięgi Pierwsze. O Praesumenćie.
MVśi mu káżdy przyznáć/ że go grzecznym chćiáłá/ Náturá mieć/ gdy znáczne/ ták przymioty dáłá. Leć pychá/ tę do śiebie grzeczność widząc káźi/ Iák gdy kosztowną suknią/ vmáze kto
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 51
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
którą darmo dawa Naukę, sam się tylko uczestnik jej stawa.
Tak i młodość niewinną zawodzi niedbały I sam siebie potępia człek zapamiętały. 571.In Werki solatlum
.
Muzy zewsząd strapione skoro obaczyły, Że już siły marsowe zewsząd nastąpiły A szczęściem uniesiony bisurmaniec sprośny Już dawno ich ojczysty osiadł kraj żałosny, Tu, o wielki prałacie! wszytkie się udały, By ostatnie ciężkiego żalu łzy wylały, Gdzie miejsce to mieszkaniec dawny Werki zowie, Co płacz i łzy Słowianin nazywa w swej mowie. W tym placu swe pociechy założyły sobie, Gdzie Wilia oddawszy winny pokłon tobie, Spieszy się pod dawnego Gedymina mury. Tyś sam jeden nalezion, cny biskupie
ktorą darmo dawa Naukę, sam się tylko uczestnik jej stawa.
Tak i młodość niewinną zawodzi niedbały I sam siebie potępia człek zapamiętały. 571.In Werki solatlum
.
Muzy zewsząd strapione skoro obaczyły, Że już siły marsowe zewsząd nastąpiły A szczęściem uniesiony bisurmaniec sprośny Już dawno ich ojczysty osiadł kraj żałosny, Tu, o wielki prałacie! wszytkie się udały, By ostatnie ciężkiego żalu łzy wylały, Gdzie miejsce to mieszkaniec dawny Werki zowie, Co płacz i łzy Słowianin nazywa w swej mowie. W tym placu swe pociechy założyły sobie, Gdzie Wilia oddawszy winny pokłon tobie, Spieszy się pod dawnego Gedymina mury. Tyś sam jeden nalezion, cny biskupie
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 292
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
umiera? To u ciebie ten Mościwy co nic nie ma a ten co ma wiele nędzny? Opak świat u ciebie idzie Patriarcho święty? znajdująć się wprawdzie i teraz na świecie nowo Politycy/ którzy aby nic nie dali ubogiemu Kapłanowi/ po Peticjej jeźdzącemu Zakonnikowi/ inaczej mu nie rzeką tylko Mości Księże choć boso/ Miłościwy Prałacie choć odarto/ podobno aby go onym miłościwaniem od Szpikłerza/ szpizarnie i szkatuły odegnał; rozumiejąc że jako miłościwy Prałat będzie się wstydał żebrać. Zostawić było Franciszku święty te Ceremonie Nowopolitykom bo jako to nie grzeczy ubogiemu Mościwać; Tak jeszcze barziej samemu ubóstwu; Ale nie mamci za złe boś tego doświadczył i sam po sobie
vmiera? To v ćiebie ten Mośćiwy co nic nie ma á ten co ma wiele nędzny? Opák świát v ćiebie idźie Pátryárcho święty? znáyduiąć się wprawdźie y teraz ná świećie nowo Politycy/ ktorzy áby nic nie dáli vbogiemu Kápłanowi/ po Peticyey iezdzącemu Zakonnikowi/ ináczey mu nie rzeką tylko Mośći Xięże choć boso/ Miłośćiwy Práłaćie choć odárto/ podobno áby go onym miłośćiwániem od Szpikłerza/ szpizárnie y szkátuły odegnał; rozumieiąc że iáko miłośćiwy Práłat będźie się wstydał żebráć. Zostáwić było Fránćiszku święty te Ceremonie Nowopolitykom bo iako to nie grzeczy vbogiemu Mośćiwáć; Ták ieszcze bárźiey samemu vbostwu; Ale nie mamći zá złe boś tego doświádczył y sam po sobie
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 26
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Zagrzać się Boskiej i świątobliwości Doskonałego życia pewnie może, Wzgardzić obłudny świat, i miękkie łoże Pieszczot rozkosznych, odwagą wspaniałą; A w Niebo sercem, jako chybką strzałą Szczęśliwie godzić; gdzie Cel ostateczny Bóg duszy naszej, i w nim żywot wieczny. Dotąd prowadzisz tą drogą cudowną, Wielkich SAPIEHÓW pod strzałą Herbowną, Zacny Prałacie, Sarmackie: Narody; Złotej słynące klejnotem swobody. Czegoć mój Parnas życzliwy winszuje, I pospolitym imieniem dziękuje; Ześ świątobliwej pracy nielitował; I ześ tę drogą perłę deponował Tam, gdzie najdroższe i męstwa, i cnoty W Jaśnie Wielmożnym złożone klejnoty: Domu SAPIEHÓW; tam gdzie strzała lotna W boju
Zágrzać się Boskiey y świątobliwośći Doskonáłego żyćia pewnie może, Wzgárdźić obłudny świát, y miękkie łoże Pieszczot roskosznych, odwagą wspániáłą; A w Niebo sercem, iáko chybką strzałą Szczęśliwie godzić; gdżie Cel ostáteczny Bog duszy nászey, y w nim żywot wieczny. Dotąd prowádźisz tą drogą cudowną, Wielkich SAPIEHOW pod strzałą Herbowną, Zacny Práłaćie, Sármáckie: Narody; Złotey słynące kleynotem swobody. Czegoć moy Párnás życzliwy winszuie, Y pospolitym imieniem dźiękuje; Ześ świątobliwey pracy nielitował; Y ześ tę drogą perłę deponował Tám, gdźie naydroższe y męstwá, y cnoty W Iáśnie Wielmożnym złożone kleynoty: Domu SAPIEHOW; tám gdźie strzałá lotna W boiu
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 7
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688