a zatem i traktatu, żeby który miał być sejmem utwierdzony, tymże nie był skasowany i zerwany.
Generał comte de Frise dekretowany, odprzysiężeniem się, jako nie ex odio imienia polskiego obwiesić kazał p. Łaściszewskiego, lecz jako winowajcę, który et excessivum contra jura belli, i którego nikt nie bronił, owszem za prośbą omnium instigatione vicinorum. Kazano mu przecie wieżę siedzieć i stronę pogodzić, co on i łatwo wypełnił i strona kontenta, że dobrze wyszedł nieboszczyk.
Po zakończonym traktacie i sejmie, malkontenci zwinionych regimentów i chorągwi poczęli się byli bawić najazdami i swawolą. Między inszemi ipp. Przezdzieccy, których połapano i byli in periculo vitae
a zatém i traktatu, żeby który miał być sejmem utwierdzony, tymże nie był skasowany i zerwany.
Generał comte de Frise dekretowany, odprzysiężeniem się, jako nie ex odio imienia polskiego obwiesić kazał p. Łaściszewskiego, lecz jako winowajcę, który et excessivum contra jura belli, i którego nikt nie bronił, owszem za prośbą omnium instigatione vicinorum. Kazano mu przecie wieżę siedzieć i stronę pogodzić, co on i łatwo wypełnił i strona kontenta, że dobrze wyszedł nieboszczyk.
Po zakończonym traktacie i sejmie, malkontenci zwinionych regimentów i chorągwi poczęli się byli bawić najazdami i swawolą. Między inszemi jpp. Przezdzieccy, których połapano i byli in periculo vitae
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 315
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
w to, Król zagniewany począł myślić o Potencyj przeciw nim, ale Zygmunt Cesarz wdał się w Sąd tej Sprawy i w Wrocławiu Sentencją ferował niepomyślną Polakom, Król jednak i tę akceptował, ale Krzyżacy i tej nie dotrzymali. R. 1421. Czechowie rebelią podnieśli przeciw Zygmuntowi Cesarzowi zapraszając na Królestwo Jagiełła, ale wzgardził ich prośbą, z przyczyny Sekty przez Hufa tam zaszczepionej, Witold o toż samo proszony, wzgardził z tejże przyczyny, jednak Król Zygmunta Korybuta z wojskiem im posłał mile przyjętego od Czechów. Tegoż Roku Król z wojskiem naszedł Kraj Krzyżacki, ale ci zatrwożeni uprosili u Króla Pokój stwierdzony R. 1423. przy widzeniu się Zygmunta
w to, Król zagniewany począł myślić o Potencyi przećiw nim, ale Zygmunt Cesarz wdał śię w Sąd tey Sprawy i w Wrocławiu Sentencyą ferował niepomyślną Polakom, Król jednak i tę akceptował, ale Krzyżacy i tey nie dotrzymali. R. 1421. Czechowie rebellią podnieśli przećiw Zygmuntowi Cesarzowi zapraszając na Królestwo Jagiełła, ale wzgardźił ich proźbą, z przyczyny Sekty przez Hufa tam zaszczepioney, Witold o toż samo proszony, wzgardźił z teyże przyczyny, jednak Król Zygmunta Korybuta z woyskiem im posłał mile przyjętego od Czechów. Tegoż Roku Król z woyskiem naszedł Kray Krzyżacki, ale ći zatrwożeni uprośili u Króla Pokóy stwierdzony R. 1423. przy widzeniu śię Zygmunta
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 54
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
spełnił zdrowia, więc przyszło do tego — Jak waszeć widzisz — że się krwią częstują, Bo Punkt Honoru oba do się czują. Punkt, widzę, i tu Honoru zapalał, Likwor nalany afrontu nie zalał.
A toż nie diabeł w Polsce wychowany, Gdy kto wyprasza dług swój pożyczany! Nie nachodź domu z prośbą do dłużnika, Który gdy z tobą widzieć się unika, Jeszcze to dobry, ale gdy twe prośby Za najście bierze, za afront i groźby, Uchodź, pokoś zdrów, byś nie miał przenosin! Tak honor każe, że miasto przeprosin Kredytor zbity i wypchnięty bywa, Guzów nabywa, a długów pozbywa. Choć
spełnił zdrowia, więc przyszło do tego — Jak waszeć widzisz — że się krwią częstują, Bo Punkt Honoru oba do się czują. Punkt, widzę, i tu Honoru zapalał, Likwor nalany afrontu nie zalał.
A toż nie diabeł w Polszczę wychowany, Gdy kto wyprasza dług swój pożyczany! Nie nachodź domu z prośbą do dłużnika, Który gdy z tobą widzieć się unika, Jeszcze to dobry, ale gdy twe prośby Za najście bierze, za afront i groźby, Uchodź, pokoś zdrów, byś nie miał przenosin! Tak honor każe, że miasto przeprosin Kredytor zbity i wypchnięty bywa, Guzów nabywa, a długów pozbywa. Choć
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 477
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ś wojsko swoje posilić raczył, które coraz słabsze ustawicznemi pracami, każdodziennemi czatami musi być tem bardziej nędzniejsze. Dziś już prima Septembris a przecie ani tych od W. K. Mści, Pana mego miłościwego, niewidać obiecanych pieniędzy, ani Ich Mości Panów Komisarzów; zaczem nie mały jest szmer po wojsku, których prośbą i nadzieją, aby cierpliwi byli, trzymam: co przedłużyli się, obawiać się, aby wielkiej w wojsku konfuzji a nieprzyjacielowi pociechy nieuczyniło. Prowiantu za dwadzieścia kilka tysięcy, które wziął z skarbu W. K. Mści, Jego Mość Pan Starosta Brański jeszcze dotąd nieodesłał: co niemoże być tylko z wielką
ś wojsko swoje posilić raczył, które coraz słabsze ustawicznemi pracami, każdodziennemi czatami musi być tém bardziéj nędzniejsze. Dziś już prima Septembris a przecie ani tych od W. K. Mści, Pana mego miłościwego, niewidać obiecanych pieniędzy, ani Ich Mości Panów Kommissarzów; zaczém nie mały jest szmer po wojsku, których prośbą i nadzieją, aby cierpliwi byli, trzymam: co przedłużyli się, obawiać się, aby wielkiéj w wojsku confusiej a nieprzyjacielowi pociechy nieuczyniło. Prowiantu za dwadzieścia kilka tysięcy, które wziął z skarbu W. K. Mści, Jego Mość Pan Starosta Brański jeszcze dotąd nieodesłał: co niemoże być tylko z wielką
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 118
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
kto z nim wskóra, chybaby na migi;
Jakoż, jeśli nas potka ta otucha, Że figle ręki, chyższej niźli cygi, Pojmie, i oczu — dzwońcie jej do ucha. NA TOŻ
Znam twą, Kupido, zazdrościwą zrzędę: Że-ć się ta panna, zdradliwsza nad wędę, Nie dała prośbą (boś też ślepy) ruszyć, Chcesz nasze prośby tym dzwonem zagłuszyć. Bądź ty kaleką, a ta niech nas słucha; Ty już bądź ślepy, ta nie będzie głucha. NA TOŻ
Wiemy to dobrze wszyscy chrześcijanie, Że dzwony mają wielkich cnót nadanie, Ale choć mają w kościele powagę, Z tą
kto z nim wskóra, chybaby na migi;
Jakoż, jeśli nas potka ta otucha, Że figle ręki, chyższej niźli cygi, Pojmie, i oczu — dzwońcie jej do ucha. NA TOŻ
Znam twą, Kupido, zazdrościwą zrzędę: Że-ć się ta panna, zdradliwsza nad wędę, Nie dała prośbą (boś też ślepy) ruszyć, Chcesz nasze prośby tym dzwonem zagłuszyć. Bądź ty kaleką, a ta niech nas słucha; Ty już bądź ślepy, ta nie będzie głucha. NA TOŻ
Wiemy to dobrze wszyscy chrześcijanie, Że dzwony mają wielkich cnót nadanie, Ale choć mają w kościele powagę, Z tą
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 114
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
-ć służą, i póki cię proszą, Daj z dobrej woli, inaczej bogini, Która płomienie w sercu skryte czyni, Na moję prośbę skarze cię tą karą, Że będziesz chciwą wtenczas, gdy i starą: Zmiękczy-ć to serce wtenczas, kiedy siwe Włosy przyszedzą skronie urodziwe, Wtenczas, gdybyś już prośbą nie gardziła, Gdy sama będziesz za sobą prosiła, Gdy cię żebraczką uczyni wiek stary, Gdy-ć młodych gachów ustaną ofiary. Nie czekaj kary, a tego, co ginie, Zażyj, niż minie, okwitnie, upłynie. STROJE
Jużeś ty u mnie dawno cudem i te Gładkości twojej dziwy znamienite: Cud
-ć służą, i póki cię proszą, Daj z dobrej woli, inaczej bogini, Która płomienie w sercu skryte czyni, Na moję prośbę skarze cię tą karą, Że będziesz chciwą wtenczas, gdy i starą: Zmiękczy-ć to serce wtenczas, kiedy siwe Włosy przyszedzą skronie urodziwe, Wtenczas, gdybyś już prośbą nie gardziła, Gdy sama będziesz za sobą prosiła, Gdy cię żebraczką uczyni wiek stary, Gdy-ć młodych gachów ustaną ofiary. Nie czekaj kary, a tego, co ginie, Zażyj, niż minie, okwitnie, upłynie. STROJE
Jużeś ty u mnie dawno cudem i te Gładkości twojej dziwy znamienite: Cud
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 246
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
I złość stronie obie Składają przy grobie; Wszak o twej płci twierdzą, że wy Nie na cudzą szkodę Znacie swą urodę. Albo dobij, a w pamięci Schowaj, albo wróć swe chęci, Niż mię żal dodusi. Ale raczej każ temu żyć, Który pod twe władze Poddaje swe żądze: Uzdrów, daj się prośbą użyć, Chciej wiernego sługi Nadgrodzić wysługi. A jam przecię tej nadzieje, Że mi się słońce rozśmieje W oczach Jagusi. DO OCZU
Oczy, serce wam hołduje I tym się psuje; Kto kiedy dla własnej szkody Służył panu, nie w nadzieję nadgrody?
Nadgrody nie upatruje Ten, co miłuje; Dosyć nadgrody i
I złość stronie obie Składają przy grobie; Wszak o twej płci twierdzą, że wy Nie na cudzą szkodę Znacie swą urodę. Albo dobij, a w pamięci Schowaj, albo wróć swe chęci, Niż mię żal dodusi. Ale raczej każ temu żyć, Który pod twe władze Poddaje swe żądze: Uzdrów, daj się prośbą użyć, Chciej wiernego sługi Nadgrodzić wysługi. A jam przecię tej nadzieje, Że mi się słońce rozśmieje W oczach Jagusi. DO OCZU
Oczy, serce wam hołduje I tym się psuje; Kto kiedy dla własnej szkody Służył panu, nie w nadzieję nadgrody?
Nadgrody nie upatruje Ten, co miłuje; Dosyć nadgrody i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 279
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zostawią Łzy tak pięknych oczu po sobie. FIGIEL
Trudno, Kasiu, nie krzyczeć, gdy co pali, Choćby człowiek z kamienia był i z stali. Czuję twe zapały, A ty każesz milczkiem twe ognie znosić; Któż to o się tak niedbały, Żeby nie miał w znoju o wodę prosić?
Choćbym prośbą nie kruszył już tej skały, Choćby dobrze lamenty me ustały, Wydadzą mię oczy; Choćby i te kryły swój płacz w powieki, Zgadnie każdy, kto cię zoczy, Że ja przecię twoim sługą na wieki.
Ale chcesz-li, żeby naszej obłudzie Uwierzono i żeby więcej ludzie O nas nie wiedzieli, Bądź
zostawią Łzy tak pięknych oczu po sobie. FIGIEL
Trudno, Kasiu, nie krzyczeć, gdy co pali, Choćby człowiek z kamienia był i z stali. Czuję twe zapały, A ty każesz milczkiem twe ognie znosić; Któż to o się tak niedbały, Żeby nie miał w znoju o wodę prosić?
Choćbym prośbą nie kruszył już tej skały, Choćby dobrze lamenty me ustały, Wydadzą mię oczy; Choćby i te kryły swój płacz w powieki, Zgadnie każdy, kto cię zoczy, Że ja przecię twoim sługą na wieki.
Ale chcesz-li, żeby naszej obłudzie Uwierzono i żeby więcej ludzie O nas nie wiedzieli, Bądź
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 290
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
prosząc owego, żeby mu krzcił syna: „Odpuść, porządna miłość od siebie poczyna.” 13 (P). NIE POCIĄGNĄ KARY WOŁY NIE DO PARY
Dziesiątek kolatorów jednej było fary. Żywszy lat kilkadziesiąt, umarł pleban stary. Co żywo do wakansu. Że nie była chuda, Każdy się z okolicznej księżej z prośbą uda. Lecz słysząc kondycyją, choć jej byli godni, Nie w smak poszło każdemu, jak w gębę dał od niej: Luboby im pogody, lubo deszcza trzeba, Żeby zawsze ksiądz zmiękczył na oboje nieba. Gdy się każdy tak twardym obowiązkiem liszy, Przyszedł jeden przebieglec, skoro to usłyszy; Proszący o prezentę
prosząc owego, żeby mu krzcił syna: „Odpuść, porządna miłość od siebie poczyna.” 13 (P). NIE POCIĄGNĄ KARY WOŁY NIE DO PARY
Dziesiątek kolatorów jednej było fary. Żywszy lat kilkadziesiąt, umarł pleban stary. Co żywo do wakansu. Że nie była chuda, Każdy się z okolicznej księżej z prośbą uda. Lecz słysząc kondycyją, choć jej byli godni, Nie w smak poszło każdemu, jak w gębę dał od niej: Luboby im pogody, lubo deszcza trzeba, Żeby zawsze ksiądz zmiękczył na oboje nieba. Gdy się każdy tak twardym obowiązkiem liszy, Przyszedł jeden przebieglec, skoro to usłyszy; Proszący o prezentę
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 211
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
woła. Między dwiema Pan wisiał zbójeckimi drzewy; Strzeżcież się, chrześcijanie, radzę, strony lewej.” Skoro skończył, dziękują, a oraz mu po trzy Zrucą grosze za ono boże słowo łotrzy. 118 (N). FORTEL W KUPIENIU KONIA
Brat krakowskiego żołnierz kanonika, Widząc u niego raźnego konika, To prośbą, to nań za pieniądze godzi. Ksiądz go nie chce zbyć: „Lekko — mówiąc — chodzi; Żadnego nie ma do siebie narowu, Nigdy nie wierzgnie, posłuszny i słowu, Nie tylko prętu; szłapi co się tycze, Na nim pacierze mawiam kanonicze.” Ów przecie prosi, że to koń do
woła. Między dwiema Pan wisiał zbójeckimi drzewy; Strzeżcież się, chrześcijanie, radzę, strony lewej.” Skoro skończył, dziękują, a oraz mu po trzy Zrucą grosze za ono boże słowo łotrzy. 118 (N). FORTEL W KUPIENIU KONIA
Brat krakowskiego żołnierz kanonika, Widząc u niego raźnego konika, To prośbą, to nań za pieniądze godzi. Ksiądz go nie chce zbyć: „Lekko — mówiąc — chodzi; Żadnego nie ma do siebie narowu, Nigdy nie wierzgnie, posłuszny i słowu, Nie tylko prętu; szłapi co się tycze, Na nim pacierze mawiam kanonicze.” Ów przecie prosi, że to koń do
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 253
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987