nucił/ gdy z komięgą ginie Leć i tej z szkody bądź mędrszym Marcinie. Chyba którąć da/ ziemia prac nagrodę/ Chcesz wrzucić w wodę. Lirycorum Polskich Pieśń XIX. ŁAKOMY TANTALUS Do Skępisława Sknerskiego Podskarbiego Kścia Pluta:
A Nacoż Panie Stary? Tak zbierać Talary. Lub Hollednerskie skupować galbiny/ Gdy następują z świata przenosiny. Wtamtę idąc stronę Darmo brać mamonę Z sobą takową. Bo przewoźnik Letej Charon/ w przewozie/ pewnie nie weźmie tej Ty skępcze łakomy Skupujesz Wsi/ Domy Gęste Folwarki i przestrone sioła/ Pół świata na cię dzisiaj ciasne zgoła/ Styskują Sąsiedzi/ Nikt się nie osiedzi Gdzie grunt rodzajny/ gdzie przestrone włości Wszytko pochlonąć
nućił/ gdy z komięgą ginie Leć y tey z szkody bądź mędrszym Marćinie. Chybá ktorąć da/ zięmiá prac nagrodę/ Chcesz wrzućić w wodę. Lyricorum Polskich PIESN XIX. ŁAKOMY TANTALVS Do Skępisłáwá Sknerskiego Podskárbiego Xćiá Plutá:
A Nácoż Pánie Stáry? Ták zbieráć Tálary. Lub Hollednerskie skupowáć gálbiny/ Gdy nástepuią z świátá przenośiny. Wtamtę idąc stronę Dármo brać mámonę Z sobą tákową. Bo przewoźnik Lethey Cháron/ w przewoźie/ pewnie nie weźmie tey Ty skępcze łákomy Skupuiesz Wśi/ Domy Gęste Folwárki y przestrone śiołá/ Puł świátá ná ćię dźiśiay ćiasne zgołá/ Styskuią Sąśiedźi/ Nikt się nie ośiedźi Gdźie grunt rodzáyny/ gdźie przestrone włośći Wszytko pochlonąć
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 178
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
; Ten też, żeby mu darmo nie gorzały świece, Że już chłopcy spać poszli i czeladź się kładzie, Chce którego zawołać, nie myśląc o zdradzie; Aż skoro z najwyższego stopnia na łeb zmierzy, Żeby miał być skrzydlaty Kupido, nie wierzy. Księdza woła, wielką mdłość czując koło serca; Gdy mu ten przenosiny do nieba z kobierca Smakuje, a pan młody: Bale to na nice, Wszak przed przenosinami chodzą do łożnice. Dopieroż gdy mądrego doktora przywiozą, Wszytko pójdzie swym trybem i zwyczajną fozą. 116 (P). ŻLE ZROZUMIAWSZY, NIE NAUCZYSZ DOBRZE
Szlachcic jeden powiedał gościom przy obiedzie, Kto umie po łacinie,
; Ten też, żeby mu darmo nie gorzały świece, Że już chłopcy spać poszli i czeladź się kładzie, Chce którego zawołać, nie myśląc o zdradzie; Aż skoro z najwyższego stopnia na łeb zmierzy, Żeby miał być skrzydlaty Kupido, nie wierzy. Księdza woła, wielką mdłość czując koło serca; Gdy mu ten przenosiny do nieba z kobierca Smakuje, a pan młody: Bale to na nice, Wszak przed przenosinami chodzą do łożnice. Dopieroż gdy mądrego doktora przywiozą, Wszytko pójdzie swym trybem i zwyczajną fozą. 116 (P). ŻLE ZROZUMIAWSZY, NIE NAUCZYSZ DOBRZE
Szlachcic jeden powiedał gościom przy obiedzie, Kto umie po łacinie,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 58
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ojcowskich cnot i majętności, Tu zostawił zewłoki swojej śmiertelności A sam do nieba poszedł. Dzieci jeśli chcecie Za ojcem, także żyjcie, jako on na świecie. Rodzicowi swemu.
Tu równego pobożnym pradziadom ojczyca Ciało troskliwe dzieci zagrzebły rodzica, Lecz i tego nie długie do górnej dziedziny, Kiedy już duch wyleciał, będą przenosiny. Matce własnej.
W tym grobie święta matka nasza pogrzebiona, Godna by była żywo do nieba wzniesiona, Aleć i to chociaż się w popiół rozsypało, Jak słońce lśnić się będzie świątobliwe ciało. Obojgu rodzicom.
Tu szlachetnych rodziców mych ciała złożone, Duchy zaś świątobliwe do raju wzniesione. Panie, jako tu po
ojcowskich cnot i majętności, Tu zostawił zewłoki swojej śmiertelności A sam do nieba poszedł. Dzieci jeśli chcecie Za ojcem, także żyjcie, jako on na świecie. Rodzicowi swemu.
Tu rownego pobożnym pradziadom ojczyca Ciało troskliwe dzieci zagrzebły rodzica, Lecz i tego nie długie do gornej dziedziny, Kiedy już duch wyleciał, będą przenosiny. Matce własnej.
W tym grobie święta matka nasza pogrzebiona, Godna by była żywo do nieba wzniesiona, Aleć i to chociaż się w popioł rozsypało, Jak słońce lśnić się będzie świątobliwe ciało. Obojgu rodzicom.
Tu szlachetnych rodzicow mych ciała złożone, Duchy zaś świątobliwe do raju wzniesione. Panie, jako tu po
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 475
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
dostała Tam, gdzie opiekę dziatkom swoim zapisała. Trzeciej.
Tu złożone zewłoki pobożnej matrony, A dusza nad niebieskie leciała Triony, Bo od zmaz jeśli jakie były wybielała, Gdy na tym świecie czyściec wycierpiała. Ciotce.
Tu prawdziwej święcice kości pogrzebiono, Duszę tejże godziny do raju niesiono. Nie pogrzeb odprawujem, ale przenosiny Świętej dusze do niebios z tej ziemskiej niziny. Dziecięciu.
W tej małej niemowiątko trunience schowano, Dusza się Abramowi dostała na łono, Na którym ją do tego czasu dopiastuje, Kiedy Pan wybawienie swym wiernym zgotuje. Drugiemu.
Mała latorośl ledwie ze pnia wypuszczona Zaraz od ukwapliwej parki odczośniona. Terazem trochę zwiędła, potym
dostała Tam, gdzie opiekę dziatkom swoim zapisała. Trzeciej.
Tu złożone zewłoki pobożnej matrony, A dusza nad niebieskie leciała Triony, Bo od zmaz jeśli jakie były wybielała, Gdy na tym świecie czyściec wycierpiała. Ciotce.
Tu prawdziwej święcice kości pogrzebiono, Duszę tejże godziny do raju niesiono. Nie pogrzeb odprawujem, ale przenosiny Świętej dusze do niebios z tej ziemskiej niziny. Dziecięciu.
W tej małej niemowiątko trunience schowano, Dusza się Abramowi dostała na łono, Na ktorym ją do tego czasu dopiastuje, Kiedy Pan wybawienie swym wiernym zgotuje. Drugiemu.
Mała latorośl ledwie ze pnia wypuszczona Zaraz od ukwapliwej parki odczośniona. Terazem trochę zwiędła, potym
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 476
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
mieszku-ć przybywa, a sklep ci się króci. Widzę-ć handlowniej idzie z żoną praca: Co noc ją przedasz, a rano-ć się wraca. DOBRY GRUNT
Kosztowny masz grunt i płodny do woli, Boś trzecią żonę schował na swej roli, Który-ć obfitsze niż tłuste nowiny Nowe po posag zrządza przenosiny. KSIĘŻYM SYNOM
Gdy się za księdzem w kościele modlicie, Wy sami szczerze „Ojcze nasz” mówicie. NA ZAZDROSNEGO
Nigdym nie prosił o wielkie dochody; Teraz tę skromność odmieniam z przygody I chciałbym posieść hiszpańskie Indyje I co klejnotów wschodnie morze kryje. Nie żebym hulał, chował próżne strawy, Nie
mieszku-ć przybywa, a sklep ci się króci. Widzę-ć handlowniej idzie z żoną praca: Co noc ją przedasz, a rano-ć się wraca. DOBRY GRUNT
Kosztowny masz grunt i płodny do woli, Boś trzecią żonę schował na swej roli, Który-ć obfitsze niż tłuste nowiny Nowe po posag zrządza przenosiny. KSIĘŻYM SYNOM
Gdy się za księdzem w kościele modlicie, Wy sami szczerze „Ojcze nasz” mówicie. NA ZAZDROSNEGO
Nigdym nie prosił o wielkie dochody; Teraz tę skromność odmieniam z przygody I chciałbym posieść hiszpańskie Indyje I co klejnotów wschodnie morze kryje. Nie żebym hulał, chował próżne strawy, Nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 85
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, a w przydatku dzięki.” Tak też mnie za te księgi podobno kto powie: Za pisanie — czytanie i Boże daj zdrowie. 309. ŁYCZKOĆ TEŻ BYŁO
Chciał się żenić młodzieniec w domu pana Łyczka, Pewnie, że piękna panna i dwu wsi dziedziczka. Grzeczny był i on także i dobrego rodu. Nieszczęsne przenosiny przyczyną rozwodu. Choć grzeczny, trudno żony chudemu wziąć z wianem Tych czasów; wezmieć przed nim błazen, jeśli panem. Więc ludziom pożyczane oddając hatłasy, Z ową liszką, co dostać nie mogła kiełbasy, Chociaż mu, że się darmo osławił, niemiło, Powieda, i nie kłama: a łyczkoć też było.
, a w przydatku dzięki.” Tak też mnie za te księgi podobno kto powie: Za pisanie — czytanie i Boże daj zdrowie. 309. ŁYCZKOĆ TEŻ BYŁO
Chciał się żenić młodzieniec w domu pana Łyczka, Pewnie, że piękna panna i dwu wsi dziedziczka. Grzeczny był i on także i dobrego rodu. Nieszczęsne przenosiny przyczyną rozwodu. Choć grzeczny, trudno żony chudemu wziąć z wianem Tych czasów; wezmieć przed nim błazen, jeśli panem. Więc ludziom pożyczane oddając hatłasy, Z ową liszką, co dostać nie mogła kiełbasy, Chociaż mu, że się darmo osławił, niemiło, Powieda, i nie kłama: a łyczkoć też było.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 323
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i od onej czystości przyjęta/ i przyciśniona/ i przyobleczona; ta nie mogła z siebie podać/ jedno okrutną jakąś grozę. Obleczony w tak sromotną siermięgę/ stanął przed Trybunałem sprawiedliwości Bożej/ jako obżałowany złoczyńca za nas wszystkich/ i barzo nisko/ jakoby te wszytkie zbrodnie sam zrobił/ się upokorzył. Win tych naszych przenosiny na Pański grzbiet/ na wielu miejscach wspomina pismo ś. Położył Pan na nim nieprawości wszytkich nas. I trochę przedtym: Prawdziwie choroby nasze on nosił, i boleści nasze on dźwigał. Onci to jest zraniony dla zbrodni naszych. Niżej: W umiejętności swojej usprawiedliwi on sprawiedliwy sługa mój wielu, i nieprawości ich sam zaniesie
y od oney czystośći przyięta/ y przyćiśńiona/ y przyobleczona; tá nie mogłá z śiebie podáć/ iedno okrutną iákąś grozę. Obleczony w ták sromotną śiermięgę/ stánął przed Trybunałem spráwiedliwośći Bożey/ iáko obżáłowány złoczyńcá zá nas wszystkich/ y bárzo nisko/ iákoby te wszytkie zbrodnie sam zrobił/ się vpokorzył. Win tych nászych przenośiny ná Páński grzbiet/ ná wielu mieyscách wspomina pismo ś. Położył Pan ná nim niepráwośći wszytkich nas. I trochę przedtym: Prawdziwie choroby násze on nośił, y boleśći násze on dzwigał. Onći to iest zrániony dla zbrodni nászych. Niżey: W vmieiętnośći swoiey vspráwiedliwi on spráwiedliwy sługá moy wielu, y niepráwośći ich sám zánieśie
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 23
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
po górach. mDe dyligedo Deo. f. 6. Serm. 20. in Cant. Robota Pańska. Pieśń ś. Wojciecha Psal: 27. o Bogarodzicy Isa: 35. 6. Isa: 3. 1. Kałuża wielka, świat. Szata z grzechów zszyta. Kazanie Wtóre. Isa: 53. Przenosiny grzechowe. Psal: 23. Psal: 39. Junij 24. Męczennicy święci. Sobotki Pogańskie. o Bogarodzicy Psal: 21. Isa: 53. 8. Roziemca Chrystus. Pieśń ś. Wojciecha. Portu pozdrowienie. Joan: 19. Isa: 53. Kazanie Wtóre. Statek ś. Dziewice. Męstwo Bogarodzice
po gorách. mDe diligēdo Deo. f. 6. Serm. 20. in Cant. Robotá Páńska. Pieśń ś. Woyćiechá Psal: 27. o Bogárodźicy Isa: 35. 6. Isa: 3. 1. Káłużá wielka, świat. Szátá z grzechow zszyta. Kazánie Wtore. Isa: 53. Przenośiny grzechowe. Psal: 23. Psal: 39. Iunij 24. Męczennicy święći. Sobotki Pogáńskie. o Bogárodźicy Psal: 21. Isa: 53. 8. Roziemcá Chrystus. Pieśń ś. Woyćiechá. Portu pozdrowienie. Ioan: 19. Isa: 53. Kazánie Wtore. Státek ś. Dźiewice. Męstwo Bogárodźice
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 32
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
ma wygody i wczasu, a to dla mego utrapienia, że nie dojźrę sama tego. Tren 49.
Więcże się nam tu już zdało, że mu się poprawiać miało. Leć nadzieja omyliła, gdyż takich poprawin siła Bywa, gdy śmierć blisko czeka, bo już zegarka docieka. Zaczym i te poprawiny gotowały przenosiny. Poprawiło mu się przed śmiercią.
Wkrótce się to pokazało i z wieczora widzieć dało, Bo już siły osłabiały, śmiertelny pot pokazały. A gdy go ocieram z niego, nachyliwszy się do niego, Więc ostatnie pożegnanie czyni przez pocałowanie. Już prawie poczynając konać, pocałował mię w rękę, nic nie mówiąc.
Dalej
ma wygody i wczasu, a to dla mego utrapienia, że nie dojźrę sama tego. Tren 49.
Więcże się nam tu już zdało, że mu się poprawiać miało. Leć nadzieja omyliła, gdyż takich poprawin siła Bywa, gdy śmierć blisko czeka, bo już zegarka docieka. Zaczym i te poprawiny gotowały przenosiny. Poprawiło mu się przed śmiercią.
Wkrótce się to pokazało i z wieczora widzieć dało, Bo już siły osłabiały, śmiertelny pot pokazały. A gdy go ocieram z niego, nachyliwszy się do niego, Więc ostatnie pożegnanie czyni przez pocałowanie. Już prawie poczynając konać, pocałował mię w rękę, nic nie mówiąc.
Dalej
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 124
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
ten krzyż tak okrutny, Któryś podjął dla mnie chutny, Czynięć dzięki Boże żywy, A proszę cię, niech w straszliwy Dzień, nie kończę bez ciebie. Kiedy grzeszna dusza z ciała Mego wyniść będzie miała, W tę godzinę śmierci straszną, Pokaż Jezu twarz mi jasną, I ratuj w tej potrzebie. Kiedy przyjdą przenosiny Z tego świata, o jedyny Jezu wspomóż, a przytomny, Utwierdź w wierze zmysł ułomny, Niechaj tak krzyknę śmiele: W szrankach boju teraz stawam, Jezu, duszęć mą oddawam W boskie ręce twej opieki. Posil, zmocnij mię na wieki, Rozgrom nieprzyjaciele! AMEN.
ten krzyż tak okrutny, Któryś podjął dla mnie chutny, Czynięć dzięki Boże żywy, A proszę cię, niech w straszliwy Dzień, nie kończę bez ciebie. Kiedy grzeszna dusza z ciała Mego wyniść będzie miała, W tę godzinę śmierci straszną, Pokaż Jezu twarz mi jasną, I ratuj w tej potrzebie. Kiedy przyjdą przenosiny Z tego świata, o jedyny Jezu wspomóż, a przytomny, Utwierdź w wierze zmysł ułomny, Niechaj tak krzyknę śmiele: W szrankach boju teraz stawam, Jezu, duszęć mą oddawam W boskie ręce twej opieki. Posil, zmocnij mię na wieki, Rozgrom nieprzyjaciele! AMEN.
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 61
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859