. Częstośmy między spoczywając trzody, Z drzewa zasłony mieli i zagrody; Często kiedy spać inaczej nie możem, Liście i trawa miękkim była łożem. Często na słomie, albo więc na sienie, Leżąc, gdy zimny Aquilo zawienie, Pod dachem gliną z wierzchu oblepionem. Spoczywalismy przed wichrem, przed śrzonem. Którz ci przesmyki, knieje, gaje, łozy, Kto dzikie zganiał do pokarmów kozy? I gdzie szczenięta na opokach miały Lwice, ktoć przykre pokazował skały? Częstom ja sama po leśnych przesmykach, Wieszała sieci na kijach, na tykach; Często po górach, na dzikie lamparty Rozsworowała gończe psy, i charty. Wiele jest
. Częstosmy między spoczywáiąc trzody, Z drzewá zásłony mieli y zágrody; Często kiedy spáć ináczey nie możem, Liśćie y trawá miękkim byłá łożem. Często ná słomie, álbo więc ná śienie, Leżąc, gdy źimny Aquilo záwienie, Pod dáchem gliną z wierzchu oblepionem. Spoczywálismy przed wichrem, przed śrzonem. Ktorz ći przesmyki, knieie, gáie, łozy, Kto dźikie zgániał do pokármow kozy? Y gdźie szczeniętá ná opokách miáły Lwice, ktoć przykre pokázowáł skáły? Częstom iá samá po leśnych przesmykách, Wieszáła sieći ná kiiách, ná tykách; Często po gorách, ná dźikie lámpárty Rozsworowáłá gończe psy, y chárty. Wiele iest
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 56
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
mój pędzę i kończyć myślę, co słowem poczciwym przyrzekam.
Młódź tedy szlachecka wziąwszy gust w spomnianym polu, by się tyż doskonalej i na drugich znać mogła, a tym samym u panów wielkich łowieckie osiadać funkcje nie bez profitu, namienić za rzecz szłuszną widzę, jak knieje wilcze i ostępy, do wielkich puszcz oszyjki i przesmyki mające, obstępywane być mają z ubiciem pewnym w nich źwirza, tak przy wielkich obławach z zgrają myśliwych i psów, jako tyż i spomnianą w tymże skrzypcie kwotą garstki, to jest piąciu, a toż prawie czyniących. Gdyż czym się różnią te dwie extermitates, jeżeli nie tym tylko, że mając moc ludu,
mój pędzę i kończyć myślę, co słowem poczciwym przyrzekam.
Młódź tedy szlachecka wziąwszy gust w spomnianym polu, by się tyż doskonalej i na drugich znać mogła, a tym samym u panów wielkich łowieckie osiadać funkcje nie bez profitu, namienić za rzecz szłuszną widzę, jak knieje wilcze i ostępy, do wielkich puszcz oszyjki i przesmyki mające, obstępywane być mają z ubiciem pewnym w nich źwirza, tak przy wielkich obławach z zgrają myśliwych i psów, jako tyż i spomnianą w tymże skrzypcie kwotą garstki, to jest piąciu, a toż prawie czyniących. Gdyż czym się różnią te dwie extermitates, jeżeli nie tym tylko, że mając moc ludu,
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 203
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
że chcąc wysoczyć wielkiego źwirza, jako to niedźwiedzia, dzika, łosia, miejsc piaszczystych lub polanek w puszczach gdzieniegdzie nowinami wyrobionych pilnować trzeba. Na których, ile pirwszy będący w tejże, trop musi pokazać, jako by mu wielo na tym zależało, co zasiał gospodarz. Często tyż ciekawość swą skórą płacić zwykli. Przesmyki dwóch pirwszo spomnianych do salwowania życia gdzie gęszcz największy, w którym przebiegać i potykać się z onymi trzeba. Trzecio zaś spomniany hałymi zwykł uciekać bory, którego uciekającego przejąć łatwiej od pirwszych.
Lis, wilk, ryś, ci też jednakowy gust co dzik i niedźwiedź mają, ile to, co w puszczach są osoczone.
że chcąc wysoczyć wielkiego źwirza, jako to niedźwiedzia, dzika, łosia, miejsc piaszczystych lub polanek w puszczach gdzieniegdzie nowinami wyrobionych pilnować trzeba. Na których, ile pirwszy będący w tejże, trop musi pokazać, jako by mu wielo na tym zależało, co zasiał gospodarz. Często tyż ciekawość swą skórą płacić zwykli. Przesmyki dwóch pirwszo spomnianych do salwowania życia gdzie gęszcz największy, w którym przebiegać i potykać się z onymi trzeba. Trzecio zaś spomniany hałymi zwykł uciekać bory, którego uciekającego przejąć łatwiej od pirwszych.
Lis, wilk, ryś, ci też jednakowy gust co dzik i niedźwiedź mają, ile to, co w puszczach są osoczone.
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 206
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak