, Jako ciekawie wściekła ona, Siekła ich biczem Tyzyfona. Ani ukażą z ziemie głowy, Bo z góry piorun Jowiszowy; Ani tak cicho gdzie się skradną, Bo wlot Harpie po nich spadną. Powiedzcie (jeśli na to stało) Wiele ich wiele krwią polało Nikczemne chrusty, ku ulżeniu W mrozach gwałtownych przyrodzeniu.
Taką przewagą co był został Z potopu Pirrhy, ognia dostał W niebie Prometes, skąd na ziemię Złego wszystkiego spadło brzemie. Czem nieprzyjaciel utrapiony, Rady nie widząc z żadnej strony, Z codziennych razów mdły i chory, Wda się w traktaty, wda w rozgwory. Wprzód utaiwszy skrytą ranę, Przypuszcza więźnie na zamianę, Ale
, Jako ciekawie wściekła ona, Siekła ich biczem Tyzyfona. Ani ukażą z ziemie głowy, Bo z góry piorun Jowiszowy; Ani tak cicho gdzie się skradną, Bo wlot Harpie po nich spadną. Powiedzcie (jeżli na to stało) Wiele ich wiele krwią polało Nikczemne chrósty, ku ulżeniu W mrozach gwałtownych przyrodzeniu.
Taką przewagą co był został Z potopu Pirrhy, ognia dostał W niebie Prometes, zkąd na ziemię Złego wszystkiego spadło brzemie. Czem nieprzyjaciel utrapiony, Rady nie widząc z żadnej strony, Z codziennych razów mdły i chory, Wda się w traktaty, wda w rozgwory. Wprzód utaiwszy skrytą ranę, Przypuszcza więźnie na zamianę, Ale
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 22
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Jako króla możnego zacnemu synowi, Agrykana, tatarskich państw namiestnikowi.
XXXI.
Dokładam tego, że go Mandrykardem zwano. Siła o jego wielkich dziełach powiadano; Ale między inszemi najwięcej u świata To go było wsławiło, że przeszłego lata Pod zamkiem był soryskiej wiedmy dostał zbroje, Którą tysiąc lat przedtem Hektor nosił w boje, Przewagą niesłychaną od dawnego wieka, Że mówiąc tylko o tem, strach bierze człowieka.
XXXII.
Ten będąc przy tem w on czas, kiedy przyniesiono Nowinę, że obudwu królów pogromiono, Umyślił zaraz stamtąd jechać i onego Wszędzie szukać tam i sam rycerza mężnego; Ale to przed wszytkiemi taił w onej dobie, Częścią stąd,
Jako króla możnego zacnemu synowi, Agrykana, tatarskich państw namiestnikowi.
XXXI.
Dokładam tego, że go Mandrykardem zwano. Siła o jego wielkich dziełach powiadano; Ale między inszemi najwięcej u świata To go było wsławiło, że przeszłego lata Pod zamkiem był soryskiej wiedmy dostał zbroje, Którą tysiąc lat przedtem Hektor nosił w boje, Przewagą niesłychaną od dawnego wieka, Że mówiąc tylko o tem, strach bierze człowieka.
XXXII.
Ten będąc przy tem w on czas, kiedy przyniesiono Nowinę, że obudwu królów pogromiono, Umyślił zaraz stamtąd jechać i onego Wszędzie szukać tam i sam rycerza mężnego; Ale to przed wszytkiemi taił w onej dobie, Częścią stąd,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 303
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nie skryje, Inszych bierze za włosy, za ręce, za szyje, I jednego po drugiem jednąż ciska drogą, Że się już i w przykopie ledwie zmieścić mogą.
CXXIX.
Kiedy się tak poganie kupami spuszczali W on przykop niebezpieczny i owszem spadali I potem drabinami, które z sobą mieli, Na wtóry wał z przewagą do góry leść chcieli, Król z Sarce, jakoby miał skrzydła przyprawione Do wszytkich swoich członków, ciało obciążone I zbroją i orężem podniósł i szalony Skok uczynił za przykop do przeciwnej strony.
CXXX.
Na dwadzieścia go łokci kładziono szerokiem, Który jako lekki chart chyżem przeniósł skokiem; A taki grzmot uczynił, kiedy padł na
nie skryje, Inszych bierze za włosy, za ręce, za szyje, I jednego po drugiem jednąż ciska drogą, Że się już i w przykopie ledwie zmieścić mogą.
CXXIX.
Kiedy się tak poganie kupami spuszczali W on przykop niebezpieczny i owszem spadali I potem drabinami, które z sobą mieli, Na wtóry wał z przewagą do góry leść chcieli, Król z Sarce, jakoby miał skrzydła przyprawione Do wszytkich swoich członków, ciało obciążone I zbroją i orężem podniósł i szalony Skok uczynił za przykop do przeciwnej strony.
CXXX.
Na dwadzieścia go łokci kładziono szerokiem, Który jako lekki chart chyżem przeniósł skokiem; A taki grzmot uczynił, kiedy padł na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 327
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Świadkiem Filopemenowej Grecja/ Świadkiem Juliusza Cesarza Rzym. A nakoniec świadkiem i ty cna Korono Polska/ wiecznie żyjącego Jana Zamojskiego Kanclerza i Hetmana Wielkiego. Który uprzyjmie tego życząc/ abyś wiele takich/ jako on był/ Synów miała/ i wiedząc o tym że bez nauki szpetnie Szlachcicowi/ z wielkim sumptem i niemałą przewagą fundował Akademią/ dla Szlachcica Polskiego/ która/ jako wiele już ludzi znacznych narodziła/ wszystkim rzecz jawna. I ja będąc uczestnikiem tak wielkiego dobrodziejstwa/ na każdym placu non videri sed esse gratus volo. I Pana Boga za fortunne powodzenie przezacnego Domu Jego Mści Pana Tomasza Zamojskiego prosić nie przestanę. Aleć już czas/
Swiádkiem Philopemenowey Grecia/ Swiádkiem Iuliuszá Cesárzá Rzym. A nákoniec świádkiem y ty cna Korono Polska/ wiecznie żyiącego Ianá Zamoyskiego Kánclerzá y Hetmaná Wielkiego. Ktory vprziymie tego życząc/ ábyś wiele tákich/ iáko on był/ Synow miáłá/ y wiedząc o tym że bez náuki szpetnie Szláchćicowi/ z wielkim sumptem y niemałą przewagą fundował Akádemią/ dla Szláchćicá Polskiego/ ktora/ iáko wiele iuż ludźi znácznych národźiłá/ wszystkim rzecz iáwna. Y ia będąc vczestnikiem ták wielkiego dobrodzieystwá/ ná káżdym plácu non videri sed esse gratus volo. Y Páná Bogá zá fortunne powodzenie przezacnego Domu Iego Mśći Páná Thomaszá Zamoyskiego prośić nie przestánę. Aleć iuż czás/
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: Bv
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
, strachem, beluardem, kopicą, szykiem, dzidą. Piorunem natarczywość, murem trop, żelazem sposobność pracy i niewczasów, cudem serce, honorem akcyje sarmackie (to jest dawnych Polaków) nazywając nieobłudnie, którzy lubo potrzebnym po te czasy krojem i ogniem cudzoziemskim nie figurowali szyków swoich, przecież takowe za zabawę znosili i przewagą przenosili tysiące nieprzyjacielskie na sta rezolutnych osób swoich, biorąc i utrzymując cudownie, tudzież szerokie i dalekie panowania swojego pomykając granice, nie żadnych prywat własnych prócz sławy każdemu miłej, ale promocji chwały Boskiej, wiary świętej i całości publicznej usiłowaniem. Które że po te czasy ślepa i nie oglądająca się na najpierwszy wszytkiego początek zatarła manijera
, strachem, beluardem, kopicą, szykiem, dzidą. Piorunem natarczywość, murem trop, żelazem sposobność pracy i niewczasów, cudem serce, honorem akcyje sarmackie (to jest dawnych Polaków) nazywając nieobłudnie, którzy lubo potrzebnym po te czasy krojem i ogniem cudzoziemskim nie figurowali szyków swoich, przecież takowe za zabawę znosili i przewagą przenosili tysiące nieprzyjacielskie na sta rezolutnych osób swoich, biorąc i utrzymując cudownie, tudzież szyrokie i dalekie panowania swojego pomykając granice, nie żadnych prywat własnych prócz sławy każdemu miłej, ale promocyi chwały Boskiej, wiary świętej i całości publicznej usiłowaniem. Które że po te czasy ślepa i nie oglądająca się na najpierwszy wszytkiego początek zatarła manijera
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 285
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ledwie nie wszytkie/ które na Sejmie uchwalono/ pod Konstantynowem mężnie plemąc tę Kobuzią/ lecz gdy obaczyli/ że wyrownać nieprzyjacielskiemu wojsku niemogli/ ustąpić przeto pod Zbaraż fortunniej rozumieli/ jako na miejsce warowniejsze/ co i skutek sam potwierdził/ a tam obozem stanąwszy/ wałem go i rowem otaczają/ z tym oświadczeniem i przewagą/ znosić by najcięższe razy/ dokądby posiłki nie ściągnęły nowe/ i tam chwalebnie zginąć/ a niżeli uchodzeniem sromotnie wyratować się. Pod ten czas Król Jego Mość wezwawszy PP. Senatorów do Warszawy/ zawziętego zamysłu/ i wyjazdu swego na przeciwko nieprzyjacielowi/ i nato wolą swoję opowieda/ dzień Jana ś. Chrzciciela
ledwie nie wszytkie/ ktore ná Seymie vchwalono/ pod Konstántynowem mężnie plemąc tę Kobuźią/ lecż gdy obacżyli/ że wyrownáć nieprzyiaćielskiemu woysku niemogli/ vstąpić przeto pod Zbáráż fortunniey rozumieli/ iáko ná mieysce wárownieysze/ co y skutek sam potwierdźił/ á tám obozem stánąwszy/ wáłem go y rowem otacżáią/ z tym oświádcżeniem y przewagą/ znośić by nayćięższe rázy/ dokądby pośiłki nie śćiągnęły nowe/ y tám chwálebnie zginąć/ á niżeli vchodzeniem sromotnie wyrátowáć się. Pod ten cżás Krol Iego Mość wezwawszy PP. Senatorow do Wárszáwy/ záwźiętego zamysłu/ y wyiázdu swego ná przećiwko nieprzyiaćielowi/ y náto wolą swoię opowieda/ dźień Ianá ś. Chrzćićielá
Skrót tekstu: PastRel
Strona: A3v
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
nierozumiem aby tych wszystkich rzeczy pożądany skutek mógł się otrzymać. Z obozu co sam mamy nowego krótko wypisuję, iż impreza Jego Mści P. Hetmana przez P. Czarnieckiego, którego był w sześciset czło-
wieka pod Brodnicę posłał, przeszłej nocy; to jest: z piątku na sobotę, nieźle była poszła, i wielką przewagą nasi przeprawiwszy się powoli przez rzekę, ductore niejakiego P. Bukowieckiego, (który i przedtem singularem suam dexteritatem, w dodaniu prochów temuż miejscu był oświadczył) przedmieście brodnickie opanowali, szańc nieprzyjacielski i bramę wysiekszy, i straż ubieżawszy; już były nieźle rzeczy poszły o godzinie w noc dziesiątej, gdyż już i do bramy
nierozumiem aby tych wszystkich rzeczy pożądany skutek mógł się otrzymać. Z obozu co sam mamy nowego krótko wypisuję, iż impreza Jego Mści P. Hetmana przez P. Czarnieckiego, którego był w sześciset czło-
wieka pod Brodnicę posłał, przeszłéj nocy; to jest: z piątku na sobotę, nieźle była poszła, i wielką przewagą nasi przeprawiwszy się powoli przez rzekę, ductore niejakiego P. Bukowieckiego, (który i przedtém singularem suam dexteritatem, w dodaniu prochów temuż miejscu był oświadczył) przedmieście brodnickie opanowali, szańc nieprzyjacielski i bramę wysiekszy, i straż ubieżawszy; już były nieźle rzeczy poszły o godzinie w noc dziesiątej, gdyż już i do bramy
Skrót tekstu: FredJŻaKoniec
Strona: 146
Tytuł:
List do J. Żadzika
Autor:
Jakub Maksymilian Fredro
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
: on sam oczarowany i omomiony żadnego smrodu nieuczuł. I owszem zdało mu się/ że pokoj jego rożą i ziołkami wonnemi napełniony/ choć trupropisty i śmierdzący pełen brzydkiego robactwa. Aż za mądą radą onychże jego dworzan/ w niebytności Cesarskiej/ kazali pilnie wszędzie on ścierw plugawy opatrzyć. Co gdy z wielką przewagą uczyniono/ naleziono w uściech onej czarownice plugawy pierścień złoty/ który skoro wyjęli/ a Cesarz zarazem nadchodził/ ledwo drzwi uchylono/ uczuł nieznosny smród trupa onego/ że też zarazem musiał prędko nazad ustępować/ i on ścierw precz kazał zarazem wyrzucić. Jakiego potym niepokoju zazyli ci co on pierścien przy sobie mieli/ i
: on sam oczárowány y omomiony żadnego smrodu nieuczuł. Y owszem zdáło mu się/ że pokoy iego rożą y źiołkámi wonnemi nápełniony/ choć trupropisty y śmierdzący pełen brzydkiego robáctwá. Aż zá mądą radą onychże iego dworzan/ w niebytnośći Cesarskiey/ kazáli pilnie wszędzie on ścierw plugawy opatrzyć. Co gdy z wielką przewagą vczyniono/ náleziono w vśćiech oney czárownice plugáwy pierścień złoty/ ktory skoro wyięli/ á Cesarz zárazem nadchodził/ ledwo drzwi vchylono/ vczuł nieznosny smrod trupá onego/ że też zárazem muśiał prętko názad vstępowáć/ y on śćierw precz kazał zárázem wyrzućić. Iákiego potym niepokoiu zázyli ći co on pierścien przy sobie mieli/ y
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 43
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
w ten czas to będzie koniecznie własne nasze, cośmy jedno tych rzeczy w tak dalekim ich zaciągnieniu i potężnym ich trzymaniu z pośród wielkich ciemności niewiadomoścf ludzkiej, z pośród opacznego rozumienia i korupcjej niewypowiedzianych, któremi robiono między nami, cośmy (mówię) tych rzeczy teraz na jawią lepszą wyciągnęli i w nich z wielką przewagą jednych, drugich też z utratą dostatków ich, a nas zasię wszytkich z niemałym szwankiem dobrej sławy naszej wprzód kredensowali, bądź żeby też ten gwałt, który się to teraz pod tym Janowcem stał był nam tak ciężki, że zwątpiwszy już o wszytkiem, mielibyśmy się już pożegnać z miełemi swobodami naszymi, tedy i
w ten czas to będzie koniecznie własne nasze, cośmy jedno tych rzeczy w tak dalekim ich zaciągnieniu i potężnym ich trzymaniu z pośród wielkich ciemności niewiadomoścf ludzkiej, z pośród opacznego rozumienia i korupcyej niewypowiedzianych, któremi robiono między nami, cośmy (mówię) tych rzeczy teraz na jawią lepszą wyciągnęli i w nich z wielką przewagą jednych, drugich też z utratą dostatków ich, a nas zasię wszytkich z niemałym szwankiem dobrej sławy naszej wprzód kredensowali, bądź żeby też ten gwałt, który się to teraz pod tym Janowcem stał był nam tak ciężki, że zwątpiwszy już o wszytkiem, mielibyśmy się już pożegnać z miełemi swobodami naszymi, tedy i
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 213
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
zbierana, a niesporzej jeszcze szła tak, że aż na wyściu prawie lata przychodzieła do obozu. Nie próżnował przecie czekając na piechotę p. hetman. Z wojskiem zamek mocny i dobrze opatrzony, Felin, obległ był i dobywał go z wielką potężnością jezdą samą; cne rycerstwo nie sromając się chodziło do szturmu z przewagą wielką i przelaniem krwie. Zaczym i ten zamek twardy, któremu najwięcej mistrzowie kiedyś ufali, przyszedł w ręce i wszytka ta część ziemie inflanckiej, która była w dzierżaniu R. P., tego roku, okrom trzech zamków: Derptu, Parnawy a Lajzu, wróciła się do posesyjej R. P. Od Felina obrócieł
zbierana, a niesporzej jeszcze szła tak, że aż na wyściu prawie lata przychodzieła do obozu. Nie próżnował przecie czekając na piechotę p. hetman. Z wojskiem zamek mocny i dobrze opatrzony, Felin, obległ był i dobywał go z wielką potężnością jezdą samą; cne rycerstwo nie sromając się chodziło do szturmu z przewagą wielką i przelaniem krwie. Zaczym i ten zamek twardy, któremu najwięcej mistrzowie kiedyś ufali, przyszedł w ręce i wszytka ta część ziemie inflanckiej, która była w dzierżaniu R. P., tego roku, okrom trzech zamków: Derptu, Parnawy a Lajzu, wróciła się do posesyjej R. P. Od Felina obrócieł
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 246
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957